„Żołnierze informują mnie, że…”. Były szef MON alarmuje
Były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak opublikował wpis na platformie X, w którym przekazał, że „dochodzą do niego informacje o kuriozalnych rzeczach dziejących się w systemie rekrutacji do Wojska Polskiego”.
CZYTAJ TAKŻE:
-
Książę Harry ma do niej słabość. Ślub z Meghan nic nie zmienił
-
Burza w Pałacu Buckingham. „Król ją odrzucił”
Błaszczak kierował dwa pytania do resortu obrony narodowej:
Czy prawdą jest, że szczególnie na Wschodzie Polski brakuje etatów dla żołnierzy zawodowych mimo, że miały być tam tworzone nowe jednostki?
Czy prawdą jest, że określony przez MON limit średnioroczny jest niższy niż liczba chętnych do powołania do zawodowej służby wojskowej?
Były szef MON alarmuje
„Żołnierze informują mnie, że po zakończeniu szkolenia specjalistycznego w ramach Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej są odsyłani do domu lub proponuje się im służbę w ramach Aktywnej Rezerwy zamiast powołania do zawodowej służby” – pisze były minister.
Błaszczak twierdzi, że „dowódcy jednostek, aby zadowolić polityczne kierownictwo MON mają dalej przyjmować nowych rekrutów do dobrowolnej służby, mając pełną świadomość, że po 11 miesiącach nie będą oni mogli kontynuować służby”.
„To pozorowana rekrutacja i oszustwo względem osób, które na stałe chcą się związać z Wojskiem Polskim. Na koniec roku może się okazać, że liczba zawodowych żołnierzy w ogóle nie wzrosła” – czytamy.
Oczekujemy natychmiastowej informacji jaki procent żołnierzy z Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej w 18 i 16 dywizji został przyjęty do służby zawodowej!
– zaapelował.