Szpital w Oleśnicy: "Chlorek potasu podawaj aż serce przestanie bić, bo będzie uciekać"

Co musisz wiedzieć?
- Szpital w Oleśnicy znany jest szczególnie po głośnej sprawie aborcji Felka w 9. miesiącu ciąży, z użyciem zastrzyku z chlorkiem potasu.
- "Nasz Dziennik" opublikował relację byłej położnej w szpitalu, która odeszła z placówki, widząc, co się tam dzieje.
- Pani Magda opisała m.in. instrukcję lekarki Gizela Jagielska, jak wbijać w serce zastrzyk z chlorkiem potasu.
Sprawa Felka
O szpitalu w Oleśnicy zrobiło się głośno w marcu i kwietniu, kiedy to wychodziły na jaw kolejne upiorne okoliczności sprawy aborcji Felka, dokonanej w 9. miesiącu ciąży. Dziecko zostało zabite zastrzykiem z chlorkiem potasu w serce. O szczegółach sprawy powiadomiła opinię publiczną Fundacja Pro – Prawo do Życia, w tym jaką rolę odgrywa w szpitalu Gizela Jagielska, wicedyrektor oleśnickiego szpitala ds. medycznych.
- Nie żyje były reprezentant Polski
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Miliony baryłek ropy. Polska odkryła nowe złoże
- W Polsce może powstać ogromny hub technologiczny
- Po debacie w TVP: "Nawrocki liderem na ostatniej prostej"
- Jeden z największych ataków na Kijów. Rosjanie odpalili rakiety balistyczne
- Wyzwanie dla Trzaskowskiego. Nawrocki: Zbadajmy, czy w naszych organizmach są narkotyki
- Co zrobić, gdy kierowca taksówki próbuje zawyżyć rachunek za kurs?
- Telewizja żegna legendę. Nie żyje znany reżyser
- Tadeusz Płużański: Mońko - mordercę Pileckiego odnalazłem w Hrubieszowie
Zabijanie jako świadczenie medyczne
"Nasz Dziennik" przywołał w piątek relację pani Magdy, położnej, która pracowała w oleśnickim szpitali, ale jak sama przyznała, uciekła stamtąd, "bo nie chciała uczestniczyć w procederze zabijania".
Jak pisze "ND", położna ze smutkiem "twierdzi, że część koleżanek przystała na warunki, jakie dyktuje Gizela Jagielska, i nie protestuje, gdy ta wykonuje egzekucje na dzieciach"
– Tam zabijanie dzieci traktuje się jak zwyczajne świadczenie medyczne. Poziom znieczulenia lekarzy i położnych poraża. Jeśli ktoś traktuje życie dziecka z należytą godnością i szacunkiem, nie ma tam czego szukać. Dlatego bardzo szybko stamtąd uciekłam. Nie byłam zresztą jedyna. Szkoda tylko, że wciąż tak wiele położnych tam pracuje i pomaga w zabijaniu
– mówi była położna szpitala w Oleśnicy.
"Chlorek potasu do końca, bo ci ucieknie"
Szczególnie wstrząsające było jedno ze zdarzeń przytoczone przez panią Magdę. - Pewnego dnia zobaczyłam, jak pacjentka leży na kozetce, obok Jagielska wykonuje USG i upomina inna pielęgniarkę słowami: Jak podajesz ten chlorek potasu, to musisz podawać do końca, aż do momentu, kiedy zobaczysz, że serce przestało bić. Jak tego nie zrobisz, to będzie ci uciekać i będziesz musiała kłoć jeszcze raz.
Położna przyznaje, że była wstrząśnięta. - To było coś strasznego, zrobiło mi się słabo, bo właśnie zrozumiałam, że przy mnie zabijane jest dziecko - mówi w "ND".
Inna historia opisywana przez panią Magdę była o matce, która chciała powstrzymać proces aborcji.
Pamiętam, jak jedna z kobiet po wstrzyknięciu chlorku potasu zapytała, czy „to”, czyli aborcję, można jeszcze zatrzymać, czy da się uratować jej dziecko. Oczywiście, już było za późno. Ona już nawet dostała tabletki naskurczowe, żeby mogła urodzić martwe dziecko. Widziałam wtedy jej twarz i oczy, kiedy dotarło do niej to, co zrobiła (…). - opowiada położna.
Były też kobiety, które płakały na korytarzu szpitalnego oddziału.
To było po wykonaniu aborcji. Wtedy oczywiście, otrzymywały pomoc psychologiczną, wsparcie. Ale dla mnie to było niepojęte. Z jednej strony nie wyobrażam sobie, aby tę kobietę jeszcze bardziej pogrążać w poczuciu winy, ale z drugiej strony mówić jej, że „zrobiła to, co było dla niej trudne, ale najlepsze dla niej i dla dziecka”, tego nie potrafię pojąć. A smutek i żal aż się wydzierał z tych kobiet - wspomina pani Magda.
Szpital znany z aborcji
Szpital w Oleśnicy znany jest z ogromnej ilości przeprowadzanych aborcji.
3 lata od przełomowego wyroku TK – wskutek zaniechań władzy i ogromnych braków w promocji kultury życia – znaleźliśmy się w sytuacji, w której w jednym tylko szpitalu w Polsce w 2023 roku zabito aż 144 dzieci. U wielu z nich nie było najmniejszego podejrzenia żadnej choroby. Przynajmniej niektóre zabito… w 3 trymestrze ciąży, gdy mogłyby być już tulone w objęciach swych rodziców. Mowa o szpitalu w Oleśnicy. W roku 2023 dokonano tam dwa razy więcej aborcji niż w roku poprzednim i… 5 razy więcej niż przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego! Dyrektor szpitala – Gizela Jagielska – zupełnie otwarcie chwali się swoją aborcyjną działalnością
– pisał w 2024 roku prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski.
Aborterka i aktywistka
Gizela Jagielska, oprócz tego, że jest aborterką, jest również swego rodzaju aktywistką aborcyjną. W sieci w ramach bloga "Babkibabkom" prowadzi swego rodzaju działalność "edukacyjną", w ramach której przekonuje m.in., że "nie tylko metoda farmakologiczna, czyli tzw. wywołanie poronienia w przypadku nieprawidłowości rozwoju ciąży jest bezpieczne", i radzi, żeby pytać, jakie "metody zakończenia ciąży oferuje dany szpital, zanim zdecydujesz, gdzie się udać".
W przypadku wspomnianej sprawy aborcji Felka, jego mama, jak opisywała Fundacja Pro – Prawo do Życia, trafiła do szpitala w Łodzi, gdzie chciano zakończyć ciążę, ale nie chciano zabijać Felka. Planowano wykonać cesarskie cięcie (w tej sytuacji ta metoda byłaby najlepsza zarówno dla mamy, jak i dla dziecka), a następnie udzielić Felkowi i jego mamie pomocy w postaci specjalistycznego leczenia pediatrycznego i terapii pourodzeniowej.
Według Fundacji "za namową aktywistów aborcyjnych mama Felka pojechała do Oleśnicy – największego w Polsce ośrodka aborcyjnego".