Ostaszewska o nielegalnych imigrantach: "Wielu z nich to lekarze i ekonomiści"

Co musisz wiedzieć?
- Maja Ostaszewska grzmi, że w kwestii granicy jest "nawet gorzej" niż w czasach Prawa i Sprawiedliwości, a "bezkarność służb" poraża.
- Zdaniem aktorki wiele osób chcących przekroczyć nielegalnie granicę to "pielęgniarki, lekarze czy ekonomiści".
- Ostaszewska zagrała główną rolę w filmie "Zielona Granica" reżyserii Agnieszki Holland, który uderzał w polskich funkcjonariuszy broniących wschodniej granicy.
Maja Ostaszewska była gościem Festiwalu Góry Literatury 2025 organizowanego przez fundację Olgi Tokarczuk. Aktorka po raz kolejny postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi granicy polsko-białoruskiej.
"Lekarze i ekonomiści" przekraczający nielegalnie granicę
Ostaszewska uderzyła działania rządu Donalda Tuska twierdząc, że w kwestii granicy jest "nawet gorzej" niż w czasach Prawa i Sprawiedliwości, a "bezkarność służb" poraża.
– Ja z rozpaczą stwierdzam, że na granicy nie zmieniło się nic, a nawet jest gorzej, bo jest większa bezkarność służb. Ale pamiętajmy, że na granicy polsko-białoruskiej to jest tak naprawdę ciągle, w stosunku do 38 mln Polaków, którzy żyją w tym kraju, garstka – stwierdziła niezadowolona aktorka.
Zdaniem Ostaszewskiej wiele osób chcących przekroczyć nielegalnie granicę to "pielęgniarki, lekarze czy ekonomiści".
Na ogół w tę podróż wyruszają ci, którzy w ogóle mają marzenia o tym, że można o coś zawalczyć w swoim życiu. Najprostsi ludzie boją się takiej podróży, bo wiedzą, że sobie w niej nie poradzą. Wiele z tych osób to są pielęgniarki, lekarze, ekonomiści. To są osoby, które bardzo by mogły też nam pomóc, albo chcą się szkolić w takim kierunku
– oświadczyła.
Rola Mai Ostaszewskiej w "Zielonej granicy"
Przypomnijmy, że Maja Ostaszewska zagrała główną rolę w filmie "Zielona Granica" reżyserii Agnieszki Holland, który uderzał w polskich funkcjonariuszy broniących wschodniej granicy. Ostaszewska wcieliła się w postać aktywistki, pomagającej migrantom, przekraczającym nielegalnie granicę polsko-białoruską.
"Zielona granica" Agnieszki Holland
We wrześniu 2023 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi, premierę kinową miał film "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland. Od początku wiadomo było, że produkcja opisuje sytuację na granicy polsko-białoruskiej okiem lewicowo-liberalnych środowisk i ma za zadanie przedstawić działania polskich służb w jak najgorszym świetle. Mimo to niektóre fragmenty filmu trudno określić inaczej niż jako szokujące i krzywdzące dla polskich służb, gdyż w niektórych scenach polscy funkcjonariusze zostali przedstawieni wręcz jako sadyści, którzy robią krzywdę bezbronnym imigrantom i czerpią z tego satysfakcję. Wielu aktywistów, w tym Maja Ostaszewska opowiedziało się za narracją tego filmu.
Granica polsko-białoruska i operacja "Śluza"
Imigranci na granicy polsko-białoruskiej pojawili się w ramach operacji hybrydowej białoruskich i rosyjskich służb, kryptonim "Śluza". Szczegóły operacji hybrydowej „Śluza” przeciwko Polsce ujawnił w przestrzeni publicznej białoruski niezależny dziennikarz Tadeusz Giczan. Operacja polegała na sprowadzaniu przez białoruskie służby imigrantów z Rosji i Azji za kolosalne pieniądze. Następnie imigranci byli zmuszani do atakowania polskich żołnierzy, funkcjonariuszy i polskiej granicy oraz jej zabezpieczeń.
Po polskiej stronie w charakterze tzw. pożytecznych idiotów występowali usiłujący udrożnić szlak przemytu ludzi politycy opozycji (za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy – przyp. red.), celebryci, aktywiści i niektórzy samorządowcy, często wykorzystywani w rosyjskiej i białoruskiej propagandzie (która również usiłuje pokazać polskich funkcjonariuszy i żołnierzy w jak najgorszym świetle, wręcz jako "nazistów"), ale też wspierani przez niemieckie media i instytucje unijne. Ich działalność prowadziła często do tragedii, kiedy to Straż Graniczna musiała ratować imigrantów na podlaskich bagnach, czy też wręcz do ich śmierci. Było to "świetne" narzędzie walki politycznej przeciwko znienawidzonemu Prawu i Sprawiedliwości.