Rosemann: Elity, Szydło i rolnicy

Rzecz w tym, że nad stanem samoświadomości elit nie uda się nikomu zapanować. Włączając w to same elity. Po prostu nic nie jest w stanie zagłuszyć jęku obitej dumy tych, którzy sądzili, sądzą i nigdy nie przestaną sądzić, że powołani zostali na przewodników Narodu. Duchowych i intelektualnych.
To pewnie zbieg okoliczności, że jednym z tematów opublikowanych w tym samym czasie wynurzeń poety Zagajewskiego i pisarki Gretkowskiej stał się „przypadek” Beaty Szydło, obdarzonej podczas wyborów europejskich rekordowym poparciem wyborców. Zagajewski potrzebował pomocy Gombrowicza, by wyjaśnić fenomen beznadziejnej jego zdaniem pod każdym względem („Nie zna języków, okropnie się ubiera, mówi głosem przedszkolanki w depresji, najwyraźniej nie uprawia sportu i nie czyta rozpraw Carla Schmitta…”) przedstawicielki PiS. Nie mogąc na Gombrowicza liczyć, zostaje Zagajewski sam ze swą pogardą i swym poczuciem wyższości. Gretkowska nawet nie próbuje nic zrozumieć. Ona wszystkie rozumy pozjadała, więc może sprawę Beaty Szydło sprowadzić do jednego zdania, będącego kpiną. Kpiną piętrową, bo dotykającą wiary Beaty Szydło, jej syna i jej wyborców oraz znaczenia sukcesu, jaki wśród wszystkich kandydatów do Parlamentu Europejskiego osiągnęła jedna ze startujących kobiet.
Wywody dotyczące obywateli i ich wyborów pan Zagajewski zaczyna od przypuszczenia, że nie będą one czytane przez wszystkich rolników i że będą oni poza zasięgiem jego pisarstwa. Tu akurat trudno się z Zagajewskim nie zgodzić. Rolnicy nie będą czytać Zagajewskiego. I to nie z powody „zasięgu”, a raczej z dość powszechnego nie tylko wśród włościan braku świadomości istnienia Zagajewskiego. To chyba najbardziej widoczna różnica między nim a Beatą Szydło.
Od dawna powtarzam, że nawet gdyby podczas swych rządów PiS nie dokonało nic istotnego, już to, że dzięki tym rządom mogliśmy poznać rzeczywistą kondycję naszych elit, wszystkich Zagajewskich i Gretkowskich, wystarczy, by te rządy uznać za doniosłe i udane.
rosemann

#REKLAMA_POZIOMA#