[Tylko u nas] Patryk Kumór: "Mam schizofrenię muzyczną"

Mam naturę buntownika i jestem wychowany na klasyce muzyki rockowej i metalowej. Wiele lat grałem w zespole blackmetalowym. Jestem podróżnikiem muzycznym. Wiele gatunków muzycznych jest mi bliskich – mówi Patryk Kumór, wokalista, kompozytor i autor tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Marcin Żegliński
Marcin Żegliński / Tygodnik Solidarność

Patryk Kumór chuligan polskiej muzyki rozrywkowej?
 

– Podoba mi się to określenie. Kupuję to.
 

Nie jesteś typowym wokalistą pop. Nikt nie ma z tym problemu?
 

– Mam naturę buntownika i jestem wychowany na klasyce muzyki rockowej i metalowej. Wiele lat grałem w zespole blackmetalowym. Jestem podróżnikiem muzycznym. Wiele gatunków muzycznych jest mi bliskich.
 

Grałeś w kapeli blackmetalowej, a teraz komponujesz dla gwiazdeczek pop. Wszystko w porządku?
 

– Mam schizofrenię muzyczną. Nie wstydzę się tego, bo robię z tego dobry użytek. Staram się to kontrolować. Jednak jestem tykającą bombą. Zbieram emocje i czasami się one przeleją i grozi to depresją. Im więcej pisze, tym jestem zdrowszy.
 

Dlatego też piszesz dla innych artystów.
 

– To jest mój sposób na życie. Bardzo lubię pracować z ludźmi. Jak złapię z nimi dobry kontakt, to wkładam w to dużo serca. Muszę bliżej poznać człowieka, któremu napiszę utwór. Robimy szkic o czym ma być kawałek. Jakie emocje mają być zawarte w utworze.
 

Nie ciążą ci historie innych?
 

– Ciążą. To jest obciążające. Często pracuje z debiutantami, których pierwszy utwór weryfikuje na rynku. Pierwsza piosenka jest trampoliną albo zabójstwem kariery danego artysty. Nie chcę debiutantów zmieniać. Ja im doradzam. Oni muszą wiedzieć, o czym śpiewają. Potem muszą to obronić na żywo.
 

Próbujesz, żeby pop w Polsce stał się ambitny?
 

– On musi być o czymś. Musi mieć jasny przekaz. Trzeba sięgać po głębokie emocje, nawet napisane prostym językiem. Wtedy takie piosenki się pamięta.
 

Co jest obecnie modne w muzyce popularnej?
 

– Technikalia i transylabizacje.
 

Transylabizacja?
 

– Jak zaśpiewasz, np. potem mija mi, już nie twoja ja. To do końca nie brzmi to po polsku, ale jest po polsku. To jest szukanie nowomowy, symboli, które mogą wejść do języka potocznego.
 

Jak współpracowało ci się z Roksaną Węgiel, zwyciężczynią Eurowizji dla Dzieci?
 

– Nie spodziewałem się aż takiego sukcesu. Wierzyłem w nią od początku. To jest nieprawdopodobne w jaki sposób Roksana operuje głosem. A ma dopiero 14 lat. Śpiewa tak, jakby robiła to całe życie.
 

Jesteś dla niej drogowskazem jak poruszać się po krętych ścieżkach show biznesu?
 

– Roksana ma cudownych rodziców. Robią kawał dobrej roboty. Jeżeli widzę u młodego twórcy, że ich głowa skręca w nieodpowiednią stronę, to staram im się zwrócić na to uwagę.
 

Co się musi stać, żeby młody artystą zaczął z tobą współpracować?
 

– Zgłaszają się do mnie młodzi twórcy na Instragramie. Ostatnio odezwał się do mnie siedemnastolatek, który powalił mnie swoim głosem i wrażliwością. Może uda nam się coś zrobić.
 

Odmówiłeś komu współpracy?
 

– Tak. Kwestie charakteru.
 

Jesteś bardzo częstym uczestnikiem campów kompozytorsko-tekściarskich. Na czym polega Twoja aktywność w trakcie tych spotkań?
 

– To wygląda jak spotkanie rodzinne. Mamy obecnie dobre warunki do pracy. Po 5 latach działań na rynku europejskim na ogół pracujemy w dobrych hotelach. Jeżdżę od Londynu przez Berlin do Amsterdamu. Są takie sytuacje, że przyjeżdża dwóch producentów z Londynu, sześciu z innego miasta. Ktoś układa linię melodyczną, ktoś jest wokalistą, ktoś jest tekściarzem. Mam w pomieszczeniu czworo twórców z różnych stron świata i mamy za zadanie wyprodukowania piosenki na rynek niemiecki.
 

Znasz język niemiecki?
 

– Wtedy zajmuje się pisaniem linii melodycznej. Bo piszę w języku polskim i angielskim. Na campie tempo pracy jest bardzo szybkie. W przeciągu 7 godzin mamy zamknięty numer. To jest szkicowa piosenka, którą można pokazać artyście.
 

Dlaczego wielu polskich artystów nie może podbić rynku międzynarodowego?
 

– To jest kwestia pieniędzy.
 

Czyli musiałbym wpompować bardzo dużo pieniędzy w określonego artystę.
 

– Na pewno miałbyś większą szansę wybić się z takim artystą. Polscy twórcy nie odstają w niczym od twórców zagranicznych. Camp songwriterski kosztuję bardzo dużo pieniędzy, np. dla Rihanny. Żeby się tam znaleźć, trzeba mieć obszerne portfolio. Na płytę Rihanny zostało napisanych 2,5 tysiące piosenek, a wybrano z nich szesnaście. To jest trend, który utrzymuje się na całym świecie. W Polsce campów jest coraz więcej. Do Polski przyjeżdżają coraz lepsi producenci.
 

Mógłbyś wyłącznie utrzymać się z pracy dla innych artystów?
 

– Obecnie tak. Zdarza mi się pisać muzykę do filmów czy jako ghostwriter.
 

Co decyduje o tym, że piszesz jako ghostwriter, a nie jako Patryk Kumór?
 

– W Polsce jest łatwiej podpisać się nazwiskiem pod swoją pracą. Na świecie wokaliści mają duże parcie na to, że sami piszą piosenki. To wynika wyłącznie z tego. W Polsce się to zdarza, ale rzadziej.
 

Twoja najnowsza płyta to będzie pop z rockowym pazurem?
 

– Będzie spójną wizją. Moje poprzednie płyty to schizofrenia muzyczna. Teraz jak piszę utwór, wiem czy to jest kawałek dla mnie czy nie. To będą numery, z którymi będę w stanie się zidentyfikować.
 

Opłaca się obecnie grać muzykę metalową?
 

– Nie opłaca się. To jest kwestia przeskoku. W metalu musisz być na bardzo wysokim poziomie światowym, żeby zacząć zarabiać bardzo duże pieniądze. Poniżej tej granicy w Polsce jest praktycznie nic.
 

A rock nie ma jaj.
 

– Zgadzam się. Niektórzy powiedzą ewolucja, a ja powiem, że oszczędność.
 

Nowa płyta ma rozwalić rynek w Polsce jak chuligan?
 

– Nie chcę robić rozpierduchy, bo wiele osób szanuję. Chcę walczyć o to, żeby być szczery sam ze sobą.
 


Rozmawiał: Bartosz Boruciak


 

POLECANE
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur tylko u nas
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur

Pamiętne expose Donalda Tuska z 12 grudnia 2023 r. miało być dla wyborców deklaracją nowej siły Polski w Unii Europejskiej. „Mnie nikt nie ogra w UE. Nowa koalicja gwarantuje, że wrócimy na miejsce należne Polsce” - mówił wtedy stary-nowy premier. Powrót do głównego stołu, gdzie zapadają decyzje okazał się kolejną niedotrzymaną obietnicą.

Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu z ostatniej chwili
Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu

Interpol wystawił czerwone noty za obywatelami Ukrainy podejrzewanymi o dokonanie aktu dywersji na zlecenie Federacji Rosyjskiej — poinformowała w środę policja.

Jakie to się nudne już zrobiło. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Jakie to się nudne już zrobiło". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po jednym z ostatnich wydań "Dzień dobry TVN" w mediach społecznościowych zawrzało. Widzowie nie kryli oburzenia.

Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos z ostatniej chwili
Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos

W sensacyjnym sondażu pracowni OGB partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację. – Oczywiście jest to miły prezent pod choinkę i z całą pewnością jest to sympatyczna okoliczność – powiedział Grzegorz Braun dodając jednak, że "to także jest pewna gra".

Kaczyński nie głosował ws. ustawy łańcuchowej. Media podały powód z ostatniej chwili
Kaczyński nie głosował ws. ustawy "łańcuchowej". Media podały powód

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej. W głosowaniu nie wziął udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Katolicy z Karolem Nawrockim. Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo z ostatniej chwili
"Katolicy z Karolem Nawrockim". Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo

W siedzibie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli koalicji "Katolicy z Karolem Nawrockim". Głos zabrali prezes Pomorskiego Stowarzyszenia „Wspólna Europa” Andrzej Piotrowicz, Jan Rejczak, polityk, samorządowiec oraz były działacz opozycji antykomunistycznej oraz oraz poseł i były minister edukacji Przemysław Czarnek. Fundację Promocji Solidarności reprezentował Konrad Wernicki.

Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek z ostatniej chwili
Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek

– Dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził w środę w wywiadzie udzielonym stacji BBC sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Dodał, że amerykański przywódca "jest dobrą wiadomością dla globalnej obrony, i dla NATO, i dla Ukrainy".

Tauron wydał komunikat dla klientów z ostatniej chwili
Tauron wydał komunikat dla klientów

Cena energii elektrycznej Taurona w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych wyniesie w 2026 r. 497 zł netto za MWh – podała w środę spółka w informacji prasowej. W raporcie poinformowała natomiast o utworzeniu, w związku z zatwierdzonymi stawkami za energię, rezerwy na poziomie ok. 160 mln zł.

Tak zakłamywano prawdę o krwawej pacyfikacji kopalni Wujek tylko u nas
Tak zakłamywano prawdę o krwawej pacyfikacji kopalni "Wujek"

Pacyfikacja kopalni „Wujek” w grudniu 1981 roku była nie tylko zbrodnią stanu wojennego, lecz także wieloletnią operacją dezinformacyjną. Artykuł pokazuje, jak propaganda, śledztwa i procesy sądowe przez dekady zacierały odpowiedzialność za śmierć dziewięciu górników.

Jelenia Góra: Nowe informacje w sprawie śmierci 11-letniej Danusi. Świadkiem 10-latek Wiadomości
Jelenia Góra: Nowe informacje w sprawie śmierci 11-letniej Danusi. Świadkiem 10-latek

Nowe ustalenia w sprawie zabójstwa 11-letniej Danusi w Jeleniej Górze rzucają światło na dramatyczne wydarzenia, do których doszło w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 10. Świadkiem ataku był 10-letni uczeń tej samej placówki. To, co widział i zrobił tuż po zdarzeniu, może mieć kluczowe znaczenie dla postępowania.

REKLAMA

[Tylko u nas] Patryk Kumór: "Mam schizofrenię muzyczną"

Mam naturę buntownika i jestem wychowany na klasyce muzyki rockowej i metalowej. Wiele lat grałem w zespole blackmetalowym. Jestem podróżnikiem muzycznym. Wiele gatunków muzycznych jest mi bliskich – mówi Patryk Kumór, wokalista, kompozytor i autor tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Marcin Żegliński
Marcin Żegliński / Tygodnik Solidarność

Patryk Kumór chuligan polskiej muzyki rozrywkowej?
 

– Podoba mi się to określenie. Kupuję to.
 

Nie jesteś typowym wokalistą pop. Nikt nie ma z tym problemu?
 

– Mam naturę buntownika i jestem wychowany na klasyce muzyki rockowej i metalowej. Wiele lat grałem w zespole blackmetalowym. Jestem podróżnikiem muzycznym. Wiele gatunków muzycznych jest mi bliskich.
 

Grałeś w kapeli blackmetalowej, a teraz komponujesz dla gwiazdeczek pop. Wszystko w porządku?
 

– Mam schizofrenię muzyczną. Nie wstydzę się tego, bo robię z tego dobry użytek. Staram się to kontrolować. Jednak jestem tykającą bombą. Zbieram emocje i czasami się one przeleją i grozi to depresją. Im więcej pisze, tym jestem zdrowszy.
 

Dlatego też piszesz dla innych artystów.
 

– To jest mój sposób na życie. Bardzo lubię pracować z ludźmi. Jak złapię z nimi dobry kontakt, to wkładam w to dużo serca. Muszę bliżej poznać człowieka, któremu napiszę utwór. Robimy szkic o czym ma być kawałek. Jakie emocje mają być zawarte w utworze.
 

Nie ciążą ci historie innych?
 

– Ciążą. To jest obciążające. Często pracuje z debiutantami, których pierwszy utwór weryfikuje na rynku. Pierwsza piosenka jest trampoliną albo zabójstwem kariery danego artysty. Nie chcę debiutantów zmieniać. Ja im doradzam. Oni muszą wiedzieć, o czym śpiewają. Potem muszą to obronić na żywo.
 

Próbujesz, żeby pop w Polsce stał się ambitny?
 

– On musi być o czymś. Musi mieć jasny przekaz. Trzeba sięgać po głębokie emocje, nawet napisane prostym językiem. Wtedy takie piosenki się pamięta.
 

Co jest obecnie modne w muzyce popularnej?
 

– Technikalia i transylabizacje.
 

Transylabizacja?
 

– Jak zaśpiewasz, np. potem mija mi, już nie twoja ja. To do końca nie brzmi to po polsku, ale jest po polsku. To jest szukanie nowomowy, symboli, które mogą wejść do języka potocznego.
 

Jak współpracowało ci się z Roksaną Węgiel, zwyciężczynią Eurowizji dla Dzieci?
 

– Nie spodziewałem się aż takiego sukcesu. Wierzyłem w nią od początku. To jest nieprawdopodobne w jaki sposób Roksana operuje głosem. A ma dopiero 14 lat. Śpiewa tak, jakby robiła to całe życie.
 

Jesteś dla niej drogowskazem jak poruszać się po krętych ścieżkach show biznesu?
 

– Roksana ma cudownych rodziców. Robią kawał dobrej roboty. Jeżeli widzę u młodego twórcy, że ich głowa skręca w nieodpowiednią stronę, to staram im się zwrócić na to uwagę.
 

Co się musi stać, żeby młody artystą zaczął z tobą współpracować?
 

– Zgłaszają się do mnie młodzi twórcy na Instragramie. Ostatnio odezwał się do mnie siedemnastolatek, który powalił mnie swoim głosem i wrażliwością. Może uda nam się coś zrobić.
 

Odmówiłeś komu współpracy?
 

– Tak. Kwestie charakteru.
 

Jesteś bardzo częstym uczestnikiem campów kompozytorsko-tekściarskich. Na czym polega Twoja aktywność w trakcie tych spotkań?
 

– To wygląda jak spotkanie rodzinne. Mamy obecnie dobre warunki do pracy. Po 5 latach działań na rynku europejskim na ogół pracujemy w dobrych hotelach. Jeżdżę od Londynu przez Berlin do Amsterdamu. Są takie sytuacje, że przyjeżdża dwóch producentów z Londynu, sześciu z innego miasta. Ktoś układa linię melodyczną, ktoś jest wokalistą, ktoś jest tekściarzem. Mam w pomieszczeniu czworo twórców z różnych stron świata i mamy za zadanie wyprodukowania piosenki na rynek niemiecki.
 

Znasz język niemiecki?
 

– Wtedy zajmuje się pisaniem linii melodycznej. Bo piszę w języku polskim i angielskim. Na campie tempo pracy jest bardzo szybkie. W przeciągu 7 godzin mamy zamknięty numer. To jest szkicowa piosenka, którą można pokazać artyście.
 

Dlaczego wielu polskich artystów nie może podbić rynku międzynarodowego?
 

– To jest kwestia pieniędzy.
 

Czyli musiałbym wpompować bardzo dużo pieniędzy w określonego artystę.
 

– Na pewno miałbyś większą szansę wybić się z takim artystą. Polscy twórcy nie odstają w niczym od twórców zagranicznych. Camp songwriterski kosztuję bardzo dużo pieniędzy, np. dla Rihanny. Żeby się tam znaleźć, trzeba mieć obszerne portfolio. Na płytę Rihanny zostało napisanych 2,5 tysiące piosenek, a wybrano z nich szesnaście. To jest trend, który utrzymuje się na całym świecie. W Polsce campów jest coraz więcej. Do Polski przyjeżdżają coraz lepsi producenci.
 

Mógłbyś wyłącznie utrzymać się z pracy dla innych artystów?
 

– Obecnie tak. Zdarza mi się pisać muzykę do filmów czy jako ghostwriter.
 

Co decyduje o tym, że piszesz jako ghostwriter, a nie jako Patryk Kumór?
 

– W Polsce jest łatwiej podpisać się nazwiskiem pod swoją pracą. Na świecie wokaliści mają duże parcie na to, że sami piszą piosenki. To wynika wyłącznie z tego. W Polsce się to zdarza, ale rzadziej.
 

Twoja najnowsza płyta to będzie pop z rockowym pazurem?
 

– Będzie spójną wizją. Moje poprzednie płyty to schizofrenia muzyczna. Teraz jak piszę utwór, wiem czy to jest kawałek dla mnie czy nie. To będą numery, z którymi będę w stanie się zidentyfikować.
 

Opłaca się obecnie grać muzykę metalową?
 

– Nie opłaca się. To jest kwestia przeskoku. W metalu musisz być na bardzo wysokim poziomie światowym, żeby zacząć zarabiać bardzo duże pieniądze. Poniżej tej granicy w Polsce jest praktycznie nic.
 

A rock nie ma jaj.
 

– Zgadzam się. Niektórzy powiedzą ewolucja, a ja powiem, że oszczędność.
 

Nowa płyta ma rozwalić rynek w Polsce jak chuligan?
 

– Nie chcę robić rozpierduchy, bo wiele osób szanuję. Chcę walczyć o to, żeby być szczery sam ze sobą.
 


Rozmawiał: Bartosz Boruciak



 

Polecane