P. Jarasz: Pospolite ruszenie serc. Tysiące osób złożyło się na ratowanie śmiertelnie chorego chłopca

Sytuacja była naprawdę dramatyczna, więc rzesze internautów ruszyły w społecznej akcji na finansowy ratunek 9-letniemu zaledwie Bartusiowi Hąbkowi z Zabrza. Dziecko walczy o życie ze śmiertelną chorobą, gdyż glejak - guz w jego głowie z każdą godziną się rozrastał i czynił kolejne spustoszenia w organizmie małego zabrzanina. Lekarze z niemieckiej kliniki w Tubingen zgodzili się podjąć próby niezwykle skomplikowanej i niestety kosztownej operacji. To była jedyna szansa na dalsze leczenie i życie dzielnego wojownika! W publiczną zbiórkę organizowaną na portalu www.siepomaga.pl zaangażowało się w ciągu zaledwie tygodnia aż 5100 osób, wpłacając ponad 280 tysięcy złotych. Wielu zabrzan na licznych grupach społecznościowych w Internecie rozpropagowywało tę zbiórkę. Nadto znajomi, przyjaciele i rodzice dzieci z klasy Bartka w SP 14 w Zabrzu organizowali liczne i różne przedsięwzięcia, w tym bazarki i warsztaty. Wczoraj chłopczyk przeszedł już tę niezwykle skomplikowaną operację i powoli wraca do zdrowia.
 P. Jarasz: Pospolite ruszenie serc. Tysiące osób złożyło się na ratowanie śmiertelnie chorego chłopca
/ pixabay.com

foto: archiwum rodzinne
Mama Bartka, Iwona Janiszewska - Hąbek jest niezwykle wzruszona pozytywnym oddźwiękiem tak wielu nieznanych jej ludzi. Jak mówi, ogromne fizyczne i psychiczne wsparcie otrzymuje też od poznanych w szpitalu rodziców innych chorych dzieci, rodziców z klasy Bartka, a także od jego wychowawczyni Moniki Milewskiej. Niestety, chłopak cały miniony rok szkolny ze względu na liczne hospitalizacje nie mógł już uczestniczyć w szkolnych zajęciach swej II klasy, lecz zastosowano wobec niego tryb nauczania indywidualnego. Dzięki temu Bartek z wielką dumą i radością odbierał przy całej klasie świadectwo ukończenia kolejnego roku nauki. Dalsza jego edukacja stanęła oczywiście pod ogromnym znakiem zapytania z uwagi na śmiertelne zagrożenie i galopującą chorobę. 
- Bartuś to moje jedyne dziecko, sens mojego życia. Walczymy z nowotworem już rok. Teraz jestem zrozpaczona, lekarze już rozkładają ręce, nic się nie da zrobić. Musieliśmy wrócić do domu, choć synek gaśnie w oczach. Co prawda jeszcze rozmawiamy, mamy kontakt ze sobą, a on ma świadomość tak ciężkiej choroby. Niestety objawów guza jest coraz więcej. Syn  ma coraz częstsze zaniki pamięci, lewa strona ciała już nie funkcjonuje, pojawiły się tez problemy ze wzrokiem i słuchem, a nawet padaczka i drżenie ciała. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Guz rośnie bardzo szybko. Chemia została odstawiona, a radioterapia jest niemożliwa. Guz już nie ma miejsca i jeśli spuchnie, Bartuś umrze. Jestem psychicznie zdruzgotana, ale niezmiennie walczę o niego 
– podkreśla w rozmowie z lokalnym Głosem Zabrza matka chłopca. 

By móc dalej żyć, lekarze musieli wyciąć guza, chociaż w części. A ten wchodził już na pień mózgu, zajmował najważniejsze jego fragmenty.
- Niestety, operacja jest wysokiego ryzyka, lekarze w Tubingen zgodzili się jej podjąć. A mają w tym duże doświadczenie i bardzo dobre efekty leczenia innych małych pacjentów. Zanim wyznaczyli nam termin zabiegu, musieliśmy jednak przelać środki na konto szpitala
– podkreśla kobieta.

Pierwsze objawy pojawiły się u Bartka w czerwcu zeszłego roku. Lewa ręka była osłabiona i zaczęła drżeć, niedługo później wystąpił niedowład lewej nogi. Bartusia bolała głowa, zaczął wymiotować. Diagnoza zapadła w sierpniu, najgorsza z możliwych… Tomograf wykazał rozległy guz wzgórza i możliwe wystąpienie wodogłowia. Zaczęła się dramatyczna walka o życie…

Na oddziale neurochirurgii podjęto próbę wycięcia guza, jednak udało się tylko pobrać materiał do biopsji, która ostatecznie potwierdziła istnienie glejaka. Z uwagi na umiejscowienie guza, jego usunięcie uznano jednak za niemożliwe i zbyt ryzykowne. 
 
- Na drugi dzień po wyjściu ze szpitala dało znać o sobie wodogłowie: ostry ból głowy, wymioty i osłabienie zmusiło nas do nagłego powrotu do szpitala karetką na sygnale. Żyliśmy jak w amoku… Lekarze wszczepili zastawkę, która zmniejsza ciśnienie wewnątrz główki 
– opowiada matka.

Początkowo chłopiec był prowadzony i diagnozowany przez największy na Śląsku szpital pediatryczny w Katowicach - Ligocie. Jednakże od stycznia Bartek był już pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie został poddany innemu schematowi leczenia. Niestety i ten nie dał odpowiednich skutków, a niedowład wręcz się pogłębiał. Zdecydowano nawet o podaniu mocniejszej chemii, jednak i ta okazała się nieskuteczna. 
- Boję się myśleć, co będzie dalej… Skupiam się tylko na jednym — nadal jest nadzieja i jest o co walczyć. Muszę się spieszyć, bo nie wiem, ile czasu nam zostało. Jeszcze nie tak dawno Bartuś marzył o tym, by zostać znanym piłkarzem. Kochał matematykę, uwielbiał czytać książki, poznawać nowe miejsca i oczywiście grać w piłkę nożną… Dziś marzy tylko o tym, by wyzdrowieć 
– podsumowuje pani Iwona.

Jest jeszcze inne wyzwanie, z którym zmaga się ta rodzina. Kobieta jest po rozwodzie i sama wychowuje chłopca, którego trzeba już wnosić na rękach do mieszkania znajdującego się aż na IV piętrze budynku przy ul. Mikulczyckiej w Zabrzu. Lokal jest po remoncie kapitalnym, w który rodzina włożyła duże pieniądze. Wnoszenie 9-latka po schodach staje się jednak coraz bardziej zadaniem ponad siły samotnej kobiety. Być może, że w tej sprawie – po interwencji Głosu Zabrza – urzędnicy i władze miejskie spróbują pomóc w zamianie mieszkania na inne, położone znacznie niżej.
- Teoretycznie w przypadku takiej niepełnosprawności dziecka i ciężkiej choroby, jak najbardziej jest możliwe zamienienie lokalu zajmowanego przez rodzinę na inny, położony na parterze. Problemem jednak jest to, iż w zasadzie nie trafiają do naszej dyspozycji mieszkania w tak dobrym stanie, jak pani Iwony. Ale chętnie spotkam się z matką Bartka i zastanowimy wspólnie nad ewentualnymi możliwościami. Może zamiana na lokal w TBS-ie byłby dobrym rozwiązaniem, bo to mieszkania o wysokim komforcie. Wszystko jest do przemyślenia i postaramy się pomóc, na ile tylko się da 
– podkreśla Anna Wyleżoł, naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem UM w Zabrzu.

Jak poinformowała wieczorem na portalu społecznościowym matka Bartka, operacja przebiegła wczoraj pomyślnie i zdołano wyciąć większą część guza. Dziecko przebywa na OIOMie, jest bardzo osłabione i dużo wymiotuje. Lekarze jednak uspokajają, że to normalne po tak skomplikowanym zabiegu.

Przemysław Jarasz

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych z ostatniej chwili
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych

47-letnia Polka jest jedną z ofiar śmiertelnych wypadku autobusowego, do którego doszło w środę na autostradzie A9 w pobliżu Lipska na wschodzie Niemiec. Policja przekazała w czwartek informacje na temat tożsamości trzech spośród czterech osób zabitych w wypadku.

Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka. Jest reakcja wiceministra.

Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii z ostatniej chwili
Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki Wiadomości
Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki

Przez ponad 10 lat Polak formalnie nominował do Nagród Nobla z fizyki! To pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna się o tym dowiaduje.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze? Wiadomości
Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze?

Dziś opinią publiczną wstrząsnęły fakty przedstawione w artykule Patryka Słowika "Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media". Neoprokuratura opublikowała komunikat o tym, że zajmuje się opisanym w artykule wątkami. Do sprawy odniósł się również prokurator Michał Ostrowski, powołany za czasów Zbigniewa Ziobry, ale pełniący nadal obowiązki, zastępca Prokuratora Generalnego. Prokuratorem Generalnym, wbrew zapowiedziom rozdzielenia tych funkcji, jest obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

REKLAMA

P. Jarasz: Pospolite ruszenie serc. Tysiące osób złożyło się na ratowanie śmiertelnie chorego chłopca

Sytuacja była naprawdę dramatyczna, więc rzesze internautów ruszyły w społecznej akcji na finansowy ratunek 9-letniemu zaledwie Bartusiowi Hąbkowi z Zabrza. Dziecko walczy o życie ze śmiertelną chorobą, gdyż glejak - guz w jego głowie z każdą godziną się rozrastał i czynił kolejne spustoszenia w organizmie małego zabrzanina. Lekarze z niemieckiej kliniki w Tubingen zgodzili się podjąć próby niezwykle skomplikowanej i niestety kosztownej operacji. To była jedyna szansa na dalsze leczenie i życie dzielnego wojownika! W publiczną zbiórkę organizowaną na portalu www.siepomaga.pl zaangażowało się w ciągu zaledwie tygodnia aż 5100 osób, wpłacając ponad 280 tysięcy złotych. Wielu zabrzan na licznych grupach społecznościowych w Internecie rozpropagowywało tę zbiórkę. Nadto znajomi, przyjaciele i rodzice dzieci z klasy Bartka w SP 14 w Zabrzu organizowali liczne i różne przedsięwzięcia, w tym bazarki i warsztaty. Wczoraj chłopczyk przeszedł już tę niezwykle skomplikowaną operację i powoli wraca do zdrowia.
 P. Jarasz: Pospolite ruszenie serc. Tysiące osób złożyło się na ratowanie śmiertelnie chorego chłopca
/ pixabay.com

foto: archiwum rodzinne
Mama Bartka, Iwona Janiszewska - Hąbek jest niezwykle wzruszona pozytywnym oddźwiękiem tak wielu nieznanych jej ludzi. Jak mówi, ogromne fizyczne i psychiczne wsparcie otrzymuje też od poznanych w szpitalu rodziców innych chorych dzieci, rodziców z klasy Bartka, a także od jego wychowawczyni Moniki Milewskiej. Niestety, chłopak cały miniony rok szkolny ze względu na liczne hospitalizacje nie mógł już uczestniczyć w szkolnych zajęciach swej II klasy, lecz zastosowano wobec niego tryb nauczania indywidualnego. Dzięki temu Bartek z wielką dumą i radością odbierał przy całej klasie świadectwo ukończenia kolejnego roku nauki. Dalsza jego edukacja stanęła oczywiście pod ogromnym znakiem zapytania z uwagi na śmiertelne zagrożenie i galopującą chorobę. 
- Bartuś to moje jedyne dziecko, sens mojego życia. Walczymy z nowotworem już rok. Teraz jestem zrozpaczona, lekarze już rozkładają ręce, nic się nie da zrobić. Musieliśmy wrócić do domu, choć synek gaśnie w oczach. Co prawda jeszcze rozmawiamy, mamy kontakt ze sobą, a on ma świadomość tak ciężkiej choroby. Niestety objawów guza jest coraz więcej. Syn  ma coraz częstsze zaniki pamięci, lewa strona ciała już nie funkcjonuje, pojawiły się tez problemy ze wzrokiem i słuchem, a nawet padaczka i drżenie ciała. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Guz rośnie bardzo szybko. Chemia została odstawiona, a radioterapia jest niemożliwa. Guz już nie ma miejsca i jeśli spuchnie, Bartuś umrze. Jestem psychicznie zdruzgotana, ale niezmiennie walczę o niego 
– podkreśla w rozmowie z lokalnym Głosem Zabrza matka chłopca. 

By móc dalej żyć, lekarze musieli wyciąć guza, chociaż w części. A ten wchodził już na pień mózgu, zajmował najważniejsze jego fragmenty.
- Niestety, operacja jest wysokiego ryzyka, lekarze w Tubingen zgodzili się jej podjąć. A mają w tym duże doświadczenie i bardzo dobre efekty leczenia innych małych pacjentów. Zanim wyznaczyli nam termin zabiegu, musieliśmy jednak przelać środki na konto szpitala
– podkreśla kobieta.

Pierwsze objawy pojawiły się u Bartka w czerwcu zeszłego roku. Lewa ręka była osłabiona i zaczęła drżeć, niedługo później wystąpił niedowład lewej nogi. Bartusia bolała głowa, zaczął wymiotować. Diagnoza zapadła w sierpniu, najgorsza z możliwych… Tomograf wykazał rozległy guz wzgórza i możliwe wystąpienie wodogłowia. Zaczęła się dramatyczna walka o życie…

Na oddziale neurochirurgii podjęto próbę wycięcia guza, jednak udało się tylko pobrać materiał do biopsji, która ostatecznie potwierdziła istnienie glejaka. Z uwagi na umiejscowienie guza, jego usunięcie uznano jednak za niemożliwe i zbyt ryzykowne. 
 
- Na drugi dzień po wyjściu ze szpitala dało znać o sobie wodogłowie: ostry ból głowy, wymioty i osłabienie zmusiło nas do nagłego powrotu do szpitala karetką na sygnale. Żyliśmy jak w amoku… Lekarze wszczepili zastawkę, która zmniejsza ciśnienie wewnątrz główki 
– opowiada matka.

Początkowo chłopiec był prowadzony i diagnozowany przez największy na Śląsku szpital pediatryczny w Katowicach - Ligocie. Jednakże od stycznia Bartek był już pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie został poddany innemu schematowi leczenia. Niestety i ten nie dał odpowiednich skutków, a niedowład wręcz się pogłębiał. Zdecydowano nawet o podaniu mocniejszej chemii, jednak i ta okazała się nieskuteczna. 
- Boję się myśleć, co będzie dalej… Skupiam się tylko na jednym — nadal jest nadzieja i jest o co walczyć. Muszę się spieszyć, bo nie wiem, ile czasu nam zostało. Jeszcze nie tak dawno Bartuś marzył o tym, by zostać znanym piłkarzem. Kochał matematykę, uwielbiał czytać książki, poznawać nowe miejsca i oczywiście grać w piłkę nożną… Dziś marzy tylko o tym, by wyzdrowieć 
– podsumowuje pani Iwona.

Jest jeszcze inne wyzwanie, z którym zmaga się ta rodzina. Kobieta jest po rozwodzie i sama wychowuje chłopca, którego trzeba już wnosić na rękach do mieszkania znajdującego się aż na IV piętrze budynku przy ul. Mikulczyckiej w Zabrzu. Lokal jest po remoncie kapitalnym, w który rodzina włożyła duże pieniądze. Wnoszenie 9-latka po schodach staje się jednak coraz bardziej zadaniem ponad siły samotnej kobiety. Być może, że w tej sprawie – po interwencji Głosu Zabrza – urzędnicy i władze miejskie spróbują pomóc w zamianie mieszkania na inne, położone znacznie niżej.
- Teoretycznie w przypadku takiej niepełnosprawności dziecka i ciężkiej choroby, jak najbardziej jest możliwe zamienienie lokalu zajmowanego przez rodzinę na inny, położony na parterze. Problemem jednak jest to, iż w zasadzie nie trafiają do naszej dyspozycji mieszkania w tak dobrym stanie, jak pani Iwony. Ale chętnie spotkam się z matką Bartka i zastanowimy wspólnie nad ewentualnymi możliwościami. Może zamiana na lokal w TBS-ie byłby dobrym rozwiązaniem, bo to mieszkania o wysokim komforcie. Wszystko jest do przemyślenia i postaramy się pomóc, na ile tylko się da 
– podkreśla Anna Wyleżoł, naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem UM w Zabrzu.

Jak poinformowała wieczorem na portalu społecznościowym matka Bartka, operacja przebiegła wczoraj pomyślnie i zdołano wyciąć większą część guza. Dziecko przebywa na OIOMie, jest bardzo osłabione i dużo wymiotuje. Lekarze jednak uspokajają, że to normalne po tak skomplikowanym zabiegu.

Przemysław Jarasz


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe