[Tylko u nas] Prof. Marek J. Chodakiewicz: Rewolucyjne rzezie i pogromy

               Rewolucja w Rosji trwała od 1917 r. do 1991 r. Interesuje nas tutaj jednak okres wstępny: lata 1917-1921, czyli od upadku caratu w lutym 1917 r. do zwycięstwa bolszewików w wojnie domowej w marcu 1921 r. Lenin i towarzysze uważali, że nie mają szans utrzymać się u władzy w Rosji bez zwycięstwa czerwonej rewolucji na Zachodzie. Stąd najpierw jej wyczekiwali, potem ją wspomagali, a jednocześnie zaczęli się pchać na Zachód. Zostali zatrzymani przez Polaków w 1920 r., ale zdołali pobić swoich przeciwników politycznych na terenach palącego się imperium carskiego. Odnieśli ten sukces, ponieważ wylali morze krwi.
 [Tylko u nas] Prof. Marek J. Chodakiewicz: Rewolucyjne rzezie i pogromy
/ commons.wikimedia.org/
Najcelniej ten okres opisywał Richard Pipes: „Bolszewicy musieli rozlewać krew, aby złączyć swoich chwiejących się zwolenników spoiwem kolektywnej winy. Im więcej niewinnych ofiar Partia Bolszewicka miała na swoim sumieniu, tym bardziej przeciętni członkowie partii musieli zrozumieć, że nie było mowy o cofaniu się, wahaniu się czy kompromisie; oraz że byli oni nierozłącznie związani ze swoimi przywódcami; a także że mogli albo z nimi maszerować do «totalnego zwycięstwa», bez względu na koszt, albo paść wraz z nimi w «totalnym zatraceniu»... Gdy rząd przywłaszcza sobie władzę, aby zabijać ludzi nie za to, co zrobili albo nawet mogli zrobić, ale dlatego że ich śmierć jest «potrzebna», wchodzimy wtedy w całkowicie nową krainę moralną”.

A w innym miejscu historyk dodawał: „Przede wszystkim musieli [bolszewicy] wyrwać z korzeniami to wszystko, co pozostało po starym systemie, carskim, jak również «burżuazyjnym» (demokratycznym): organy samorządu, partie polityczne i ich prasę, siły zbrojne, system sądownictwa, oraz instytucję własności prywatnej. Ta czysto destrukcyjna faza Rewolucji, wykonana zgodnie z nakazem Marksa z roku 1870, aby nie przejmować starego ładu, a tylko go «rozwalić», została sformalizowana za pomocą dekretów, ale została ona osiągnięta głównie przez spontaniczny anarchizm, który rozpętała rewolucja lutowa, a bolszewicy zrobili wszystko, aby rozpalić go jak najbardziej. Współcześni widzieli w tej niszczycielskiej robocie bezmyślny nihilizm, ale dla nowych władców to było oczyszczanie gruntu przed budową nowego politycznego i społecznego ładu”.

Przez rewolucję w Rosji rozumiemy zamęt, anarchię, rzezie oraz bolszewicki pucz w październiku 1917 r., jak również naturalnie rządy komunistów, które po tym nastąpiły, w tym czerwony terror. Rewolucja więc to nie jedno wydarzenie, a proces. Składał się z rozmaitych, czasami następujących po sobie, a innym razem jednoczesnych wydarzeń. Mogły mieć albo identyczne czy podobne przyczyny, a mogły wynikać też z rozmaitych, nawet niezwiązanych ze sobą źródeł. Wplotły się jednak w wielką, tragiczną, krwawą narrację rewolucyjnych rzezi i pogromów oraz konwulsji i destrukcji. Dotyczyło to również Kresów Wschodnich, szczególnie po upadku Państw Centralnych.

Od końca 1918 r. wojska niemieckie i austro-węgierskie ewakuowały się na zachód. Nakręciło to dodatkowo spiralę anarchii w Intermarium, gdzie powstała niebezpieczna próżnia. Im dalej na wschód, tym większy chaos i przemoc. Oddolny terror anarchii tlił się stale i wybuchał cyklicznie w większe lub mniejsze orgie rzezi i rabunku. Gdziekolwiek pokazali się bolszewicy, tam szła potężna fala czerwonego terroru od góry. Rozstrzeliwano bezlitośnie wszelkich przeciwników, wysyłano „wrogów klasowych”, nawet dzieci, do robót przymusowych. Wnet przymus pracy państwowej – czyli niewolniczej dla bolszewików – stał się powszechną rzeczywistością sowiecką. Linią polityczną napędzającą te ekscesy był tzw. komunizm wojenny. Była to tak naprawdę pierwsza, w końcu nieudana, próba zaprowadzenia komunistycznego raju na ziemi w Rosji. Jego podstawą była bezlitosna eksploatacja miast i wsi, a szczególnie konfiskata płodów rolnych od chłopów. Do tego doszła świadoma działalność inflacyjna rządu czerwonego. Rujnowała wszystkich. Pieniądze stały się bezwartościowe. Richard Pipes obliczył, że między 1 stycznia 1917 r. a 1 stycznia 1923 r. „ceny poszły w górę sto milionów razy”.

W rezultacie pojawił się powszechny głód. Reglamentowano żywność i wszystkie inne materiały. Ludzie bez oficjalnego zatrudnienia mieli wielki problem, aby przeżyć, nie dostawali bowiem kartek na jedzenie. Czerwoni zlikwidowali nie tylko wszelką własność prywatną, szczególnie zakłady i inne miejsca pracy, ale również wszelkie instytucje charytatywne. Naturalnie reakcją na prześladowania i próby eksterminacji konfiskatami jedzenia była kontrprzemoc. Ponieważ w miastach dochodziło do rozdawnictwa przez władze komunistyczne jedzenia i innych produktów „za darmo”, jak również zlikwidowano czynsze i inne opłaty, wybuch antybolszewickiej przemocy szczególnie dotyczył wsi. Opór wobec bolszewików wynikał tam również z tego, że przeciętny chłop „dostał” od czerwonych mniej niż pół hektara ziemi, a teraz grożono mu konfiskatą nawet tego skrawka. Brano zakładników i rozstrzeliwano. W zasadzie wiosną, latem i jesienią 1918 r. Armia Czerwona poszła na wojnę z chłopami imperium rosyjskiego.

Przemoc czerwona napędzała nie tylko stosunki społeczne, ale również działania polityczne. W obliczu śmierci głodowej wyłonił się konsensus kontrrewolucji. Naturalnie miał on rozmaite oblicza w rozmaitych zakątkach i niestety nie doszło nigdy do ogólnokrajowego zjednoczenia kontrrewolucyjnych postaw społecznych i politycznych. Mieliśmy więc do czynienia z wielką decentralizacją rozmaitych objawów antybolszewickiej kontrrewolucji.

Watażkowie rozmaitej proweniencji pojawili się w miastach i miasteczkach. Niektórzy kontrolowali całe połacie imperium, nawet całe dawne gubernie. Biali, czerwoni, czarni i zieloni walczyli między sobą bezpardonowo. Rosyjska scena polityczna stała się miejscem galimatiasu taktycznych przymierzy podyktowanych bieżącymi zagrożeniami raczej niż strategicznymi przemyśleniami. Czarni to anarchiści, zieloni to agrarni populiści, a biali oznaczali monarchistów. Aby bardziej zagmatwać obraz, wielu z rzekomych „białych” wcale nie było zwolennikami caryzmu, choćby liberałami-kadetami. Mogli oni być nawet po prostu niebolszewickimi czerwonymi – na przykład eserami. Stało się tak, ponieważ komuniści uznali wszystkich swoich przeciwników za „białych”. I komunistyczna propaganda utrwaliła taką nomenklaturę.

Oprócz rosyjskich rewolucjonistów i kontrrewolucjonistów rozmaite grupy etno-kulturowe stworzyły własne formacje zbrojne, choćby Kozacy czy Czeczeńcy. Pogłębiając powszechny chaos – i ci podzielili się na czerwonych i białych. Mimo wszystko jednak w powszechnym morzu rosyjskiej anarchii zdyscyplinowany oddział składający się z mniejszości etnicznej mógł odegrać rolę języczka u wagi, a nawet odwrócić układ sił. Tak sprawa się miała z Legionem Czechosłowackim, który wypełniał rozkazy Ententy na Syberii, czy ze strzelcami łotewskimi, którzy przeszli na stronę bolszewików i stali się trzonem CzeKa. Tym sposobem niesamowita liczba „armii ochotniczych” pokazała się na scenie. Wśród nich wyróżniał się niemiecki Freikorps i oddziały polskie, jak również Rosjanie monarchistyczni, albo po prostu niebolszewiccy. Obok nich przewijali się rozmaici byli jeńcy wojenni czy zdemobilizowani żołnierze, którzy starali się wrócić do domu, zdobyć sławę i fortunę oraz obalić czerwonych, bądź kogokolwiek dzierżącego władzę w okolicy. A często również chętnie wszystkich zrabować.

Każdy zabijał bez litości swoich przeciwników politycznych albo osoby, które były uznane za takowe. Walka klas nakładała się na walkę etnosów. Ziemianie i Żydzi zasłużyli na wątpliwe wyróżnienie bycia wrogami prawie wszystkich. Ziemianie stanowili wąską warstwę ludności, a ich eksterminacja była prawie całkowita. Żydzi to prawie dwa miliony istnień ludzkich w Międzymorzu. Procentowo zginęło więcej ziemian, ale w liczbach absolutnych społeczność żydowska poniosła najwięcej ofiar. W powszechnej orgii zabijania naturalnym wyjątkiem byli biali i Polacy. Z powodu zainteresowania przywróceniem prawa i porządku oraz uratowania starej elity ci właśnie kontrrewolucjoniści chronili ziemian (jak również warstwy średnie, w tym nieczerwoną inteligencję) oraz – do pewnego stopnia – Żydów. Mimo tego straszliwe pogromy, których żniwem było od 50 000 do 100 000 Żydów, charakteryzowały niemal wszystkie rewolucyjne i kontrrewolucyjne działania militarne. Paradoks ten wynikał również z faktu, że armie białe były tak małe, że im więcej terytorium podbijały, tym mniej były w stanie zabezpieczyć życie i zdrowie mieszkańców. A szczególnie biali z Armii Ochotniczej nie byli w stanie kontrolować swoich taktycznych sojuszników, w tym wielu formacji kozackich, których głównym motorem działań był rabunek.

Pogromy wynikały głównie z dynamiki rewolucji i kontrewolucji, a więc przede wszystkim załamania się prawa i porządku. Właściwie wszystkim walczącym stronom brakowało logistyki i zaopatrzenia. Jak chcieli przeżyć, to musieli zdobyć żywność, w tym i rekwirować czy wręcz rabować. Zabierali jedzenie, pieniądze i inne przedmioty każdemu. Jak wspomnieliśmy, najbardziej ucierpieli od nich ziemianie, których często mordowano. Ta warstwa zniknęła prawie całkowicie z prowincji Intermarium. Najczęściej jednak ofiarami takich oddziałów i band na wsi padali po prostu chłopi. W miastach i miasteczkach głównym celem byli Żydzi. Ponadto Żydzi byli ludnością miejską, stereotypowo uznaną za „bogatą”. Parali się kupiectwem i rzemiosłem, można było się spodziewać, że posiadają pożądane produkty i pieniądze. W to wszystko w różnym stopniu wtopiony był antysemityzm. Kluczowym czynnikiem jednak było to, że nie istniała właściwie żadna władza zdolna ludność cywilną, w tym Żydów, obronić. A nawet jeśli funkcjonowały jakieś agendy władzy, to były głównie wrogie, albo indyferentne, bądź też ograniczały się do werbalnych deklaracji, a w dużo mniejszym stopniu do faktycznych czynów pomocy ludności żydowskiej. Z drugiej strony nie istniała żadna władza, która organizowała, koordynowała i egzekwowała mordy na Żydach.

W świetle tego widzimy, że pogromy były całkowicie efemeryczne w stosunków do głównych celów politycznych stron walczących. Bolszewicy chcieli tyrani rewolucyjnej. Biali bili się za całą gamę ideałów: od imperialnej restauracji do demokracji parlamentarnej. Narody ujarzmione chciały wolności. A Żydzi usiłowali w tym wszystkim przeżyć, w pewnych miejscach i okresach dostosowując się do szalonego rozwoju wypadków. Niekiedy ich organizacje polityczne starały się zachować neutralność, a przy okazji funkcjonować w zgodzie z wyłaniającymi się ośrodkami władzy, szczególnie tymi, które szanowały ich prawa, a przede wszystkim takimi, które obiecywały żydowską autonomię, na przykład ukraiński rząd w Galicji Wschodniej. Ogólnie zorganizowana społeczność żydowska z centrowymi syjonistami na czele, którzy konkurowali z Żydami religijnymi, preferowała mniej rozwinięte kulturowo grupy etniczne, takie jak Ukraińcy czy Litwini. Nie mogła liczyć na żadne dramatyczne koncesje u kulturowo zaawansowanych Polaków. Tych się bała. Jak eufemistycznie stwierdza Alexander Prusin, w tym stale zmieniającym się kalejdoskopie dialektyki siły polska opcja niepodległościowa była ostatnią, jaka przypadła społeczności żydowskiej do gustu.

I funkcjonował jeszcze jeden, najważniejszy element: instynkt samozachowawczy. „W trakcie wojny domowej społeczność żydowska, znalazłszy się w środku konfliktu między czerwonymi a białymi, coraz częściej stawała po stronie reżimu komunistycznego. To jednak nie stało się dlatego, że preferowała czerwonych, a wynikało z instynktu samozachowawczego. Gdy armie białe weszły na Ukrainę latem 1919 r., Żydzi je witali, ponieważ ciężko ucierpieli pod rządami bolszewickimi – jeśli nie jako Żydzi, to jako «burżuje». Szybko się jednak rozczarowali polityką białych, którzy tolerowali pogromy i wykluczyli Żydów z administracji. Po tym, jak doświadczyło rządów białych, ukraińskie Żydostwo zwróciło się przeciw białym i oczekiwało ochrony ze strony Armii Czerwonej. W taki sposób napędziło się przeklęte koło: Żydów oskarżano o bycie probolszewickimi i ich prześladowano, co powodowało, że stawali się probolszewiccy, aby przeżyć: ta zmiana pozycji służyła, aby usprawiedliwiać dalsze prześladowania”. Mechanizm ten w łagodniejszej formie funkcjonował też na osi stosunków między Żydami a Polakami.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 17 stycznia 2020 r.
Intel z DC
 

 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Francuski portal: Żegnaj, von der Leyen z ostatniej chwili
Francuski portal: Żegnaj, von der Leyen

"Obecnie Ursula Von der Leyen kandyduje do ponownego objęcia stanowiska szefowej Komisji Europejskiej i wydaje się, że ma duże szanse na jego utrzymanie. Istnieje jednak wiele powodów przemawiających przeciwko przedłużeniu jej kadencji" – pisze francuski portal "Sauvons l'Europe".

Dziwna konferencja Sienkiewicza: Pozapraszał media, a potem sam się nie pojawił z ostatniej chwili
Dziwna "konferencja" Sienkiewicza: "Pozapraszał media, a potem sam się nie pojawił"

"Minister Bartłomiej Sienkiewicz zwołał na godzinę 11 konferencję prasową. Pozapraszał media. A potem na konferencji sam się nie pojawił. Nie mówiąc nikomu" – oświadczył w mediach społecznościowych dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.

Niespokojnie na granicy z Białorusią. Jest komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Niespokojnie na granicy z Białorusią. Jest komunikat Straży Granicznej

458 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusią odnotowała w ostatni weekend Straż Graniczna. Zatrzymano także pięć osób za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy – poinformował w poniedziałek Podlaski Oddział Straży Granicznej.

To historyczne odkrycie – odnaleziono tajemnicze butelki w posiadłości pierwszego prezydenta USA z ostatniej chwili
To historyczne odkrycie – odnaleziono tajemnicze butelki w posiadłości pierwszego prezydenta USA

Fox News poinformowała, że historycy odkryli XVIII-wieczne butelki z tajemniczym płynem na górze Vernon Jerzego Waszyngtona.

Donald Tusk atakuje Daniela Obajtka. Jest reakcja z ostatniej chwili
Donald Tusk atakuje Daniela Obajtka. Jest reakcja

„Premierze @donaldtusk szuka Pan afer tam, gdzie ich nie ma. W państwie koalicji #13grudnia nic nie jest przypadkowe” – pisze na platformie X Daniel Obajtek, były prezes Orlenu, odnosząc się do swoich rzekomych możliwych powiązań z Hezbollahem.

Szokująca analiza. Co jest tańsze – własne mieszkanie czy życie w hotelu all inclusive? z ostatniej chwili
Szokująca analiza. Co jest tańsze – własne mieszkanie czy życie w hotelu all inclusive?

Amerykański tiktoker Ben Keenan przeprowadził analizę tego, czy bardziej opłaca mu się mieszkać w USA, czy w hotelu all inclusive na Dominikanie. Wynik jego wyliczeń może być zaskakujący.

PiS odkrywa karty. Oto pierwsza trójka pomorskiej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego z ostatniej chwili
PiS odkrywa karty. Oto pierwsza trójka pomorskiej listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego

Anna Fotyga, Jarosław Sellin i Kazimierz Smoliński zajęli trzy pierwsze miejsca na liście PiS do Parlamentu Europejskiego w województwie pomorskim. Lista z kompletem podpisów została złożona do rejestracji – poinformował w poniedziałek startujący z czwartego miejsca, były rzecznik rządu ZP Piotr Müller.

„Ciepła matka i babcia”. Eurokraci lansują nowy wizerunek Ursuli von der Leyen polityka
„Ciepła matka i babcia”. Eurokraci lansują nowy wizerunek Ursuli von der Leyen

Portal Politico ujawnił, że na miesiąc przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zespół Ursuli von der Leyen podjął próbę zmieniania wizerunku szefowej Komisji Europejskiej. Teraz zamiast jako „twardy szef” ma być ukazywana jako „ciepła matka i babcia, która pragnie, aby jej rodzina dorastała w bezpiecznej Europie”.

Sprzeczne analizy wydajności pracy w Niemczech Wiadomości
Sprzeczne analizy wydajności pracy w Niemczech

Temat wydajności niemieckich pracowników jest w ostatnich tygodniach szczególnie głośno podnoszony przez niemieckich polityków, ale także przez niemieckie media.

„Dążenie do zemsty nigdy nie będzie sprawiedliwością”. Kilkudziesięciu dziennikarzy podpisało list z apelem ws. ks. Olszewskiego z ostatniej chwili
„Dążenie do zemsty nigdy nie będzie sprawiedliwością”. Kilkudziesięciu dziennikarzy podpisało list z apelem ws. ks. Olszewskiego

„Dążenie do zemsty nigdy nie będzie sprawiedliwością. Nie będzie nią też żaden wyrok podyktowany zemstą. Tylko niezależny, bezstronny i niezawisły sąd daje gwarancję rzetelnego procesu i uczciwego wyroku” – pisze kilkudziesięciu dziennikarzy w liście otwartym ws. procesu i zatrzymania ks. Michała Olszewskiego z Fundacji Profeto.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek J. Chodakiewicz: Rewolucyjne rzezie i pogromy

               Rewolucja w Rosji trwała od 1917 r. do 1991 r. Interesuje nas tutaj jednak okres wstępny: lata 1917-1921, czyli od upadku caratu w lutym 1917 r. do zwycięstwa bolszewików w wojnie domowej w marcu 1921 r. Lenin i towarzysze uważali, że nie mają szans utrzymać się u władzy w Rosji bez zwycięstwa czerwonej rewolucji na Zachodzie. Stąd najpierw jej wyczekiwali, potem ją wspomagali, a jednocześnie zaczęli się pchać na Zachód. Zostali zatrzymani przez Polaków w 1920 r., ale zdołali pobić swoich przeciwników politycznych na terenach palącego się imperium carskiego. Odnieśli ten sukces, ponieważ wylali morze krwi.
 [Tylko u nas] Prof. Marek J. Chodakiewicz: Rewolucyjne rzezie i pogromy
/ commons.wikimedia.org/
Najcelniej ten okres opisywał Richard Pipes: „Bolszewicy musieli rozlewać krew, aby złączyć swoich chwiejących się zwolenników spoiwem kolektywnej winy. Im więcej niewinnych ofiar Partia Bolszewicka miała na swoim sumieniu, tym bardziej przeciętni członkowie partii musieli zrozumieć, że nie było mowy o cofaniu się, wahaniu się czy kompromisie; oraz że byli oni nierozłącznie związani ze swoimi przywódcami; a także że mogli albo z nimi maszerować do «totalnego zwycięstwa», bez względu na koszt, albo paść wraz z nimi w «totalnym zatraceniu»... Gdy rząd przywłaszcza sobie władzę, aby zabijać ludzi nie za to, co zrobili albo nawet mogli zrobić, ale dlatego że ich śmierć jest «potrzebna», wchodzimy wtedy w całkowicie nową krainę moralną”.

A w innym miejscu historyk dodawał: „Przede wszystkim musieli [bolszewicy] wyrwać z korzeniami to wszystko, co pozostało po starym systemie, carskim, jak również «burżuazyjnym» (demokratycznym): organy samorządu, partie polityczne i ich prasę, siły zbrojne, system sądownictwa, oraz instytucję własności prywatnej. Ta czysto destrukcyjna faza Rewolucji, wykonana zgodnie z nakazem Marksa z roku 1870, aby nie przejmować starego ładu, a tylko go «rozwalić», została sformalizowana za pomocą dekretów, ale została ona osiągnięta głównie przez spontaniczny anarchizm, który rozpętała rewolucja lutowa, a bolszewicy zrobili wszystko, aby rozpalić go jak najbardziej. Współcześni widzieli w tej niszczycielskiej robocie bezmyślny nihilizm, ale dla nowych władców to było oczyszczanie gruntu przed budową nowego politycznego i społecznego ładu”.

Przez rewolucję w Rosji rozumiemy zamęt, anarchię, rzezie oraz bolszewicki pucz w październiku 1917 r., jak również naturalnie rządy komunistów, które po tym nastąpiły, w tym czerwony terror. Rewolucja więc to nie jedno wydarzenie, a proces. Składał się z rozmaitych, czasami następujących po sobie, a innym razem jednoczesnych wydarzeń. Mogły mieć albo identyczne czy podobne przyczyny, a mogły wynikać też z rozmaitych, nawet niezwiązanych ze sobą źródeł. Wplotły się jednak w wielką, tragiczną, krwawą narrację rewolucyjnych rzezi i pogromów oraz konwulsji i destrukcji. Dotyczyło to również Kresów Wschodnich, szczególnie po upadku Państw Centralnych.

Od końca 1918 r. wojska niemieckie i austro-węgierskie ewakuowały się na zachód. Nakręciło to dodatkowo spiralę anarchii w Intermarium, gdzie powstała niebezpieczna próżnia. Im dalej na wschód, tym większy chaos i przemoc. Oddolny terror anarchii tlił się stale i wybuchał cyklicznie w większe lub mniejsze orgie rzezi i rabunku. Gdziekolwiek pokazali się bolszewicy, tam szła potężna fala czerwonego terroru od góry. Rozstrzeliwano bezlitośnie wszelkich przeciwników, wysyłano „wrogów klasowych”, nawet dzieci, do robót przymusowych. Wnet przymus pracy państwowej – czyli niewolniczej dla bolszewików – stał się powszechną rzeczywistością sowiecką. Linią polityczną napędzającą te ekscesy był tzw. komunizm wojenny. Była to tak naprawdę pierwsza, w końcu nieudana, próba zaprowadzenia komunistycznego raju na ziemi w Rosji. Jego podstawą była bezlitosna eksploatacja miast i wsi, a szczególnie konfiskata płodów rolnych od chłopów. Do tego doszła świadoma działalność inflacyjna rządu czerwonego. Rujnowała wszystkich. Pieniądze stały się bezwartościowe. Richard Pipes obliczył, że między 1 stycznia 1917 r. a 1 stycznia 1923 r. „ceny poszły w górę sto milionów razy”.

W rezultacie pojawił się powszechny głód. Reglamentowano żywność i wszystkie inne materiały. Ludzie bez oficjalnego zatrudnienia mieli wielki problem, aby przeżyć, nie dostawali bowiem kartek na jedzenie. Czerwoni zlikwidowali nie tylko wszelką własność prywatną, szczególnie zakłady i inne miejsca pracy, ale również wszelkie instytucje charytatywne. Naturalnie reakcją na prześladowania i próby eksterminacji konfiskatami jedzenia była kontrprzemoc. Ponieważ w miastach dochodziło do rozdawnictwa przez władze komunistyczne jedzenia i innych produktów „za darmo”, jak również zlikwidowano czynsze i inne opłaty, wybuch antybolszewickiej przemocy szczególnie dotyczył wsi. Opór wobec bolszewików wynikał tam również z tego, że przeciętny chłop „dostał” od czerwonych mniej niż pół hektara ziemi, a teraz grożono mu konfiskatą nawet tego skrawka. Brano zakładników i rozstrzeliwano. W zasadzie wiosną, latem i jesienią 1918 r. Armia Czerwona poszła na wojnę z chłopami imperium rosyjskiego.

Przemoc czerwona napędzała nie tylko stosunki społeczne, ale również działania polityczne. W obliczu śmierci głodowej wyłonił się konsensus kontrrewolucji. Naturalnie miał on rozmaite oblicza w rozmaitych zakątkach i niestety nie doszło nigdy do ogólnokrajowego zjednoczenia kontrrewolucyjnych postaw społecznych i politycznych. Mieliśmy więc do czynienia z wielką decentralizacją rozmaitych objawów antybolszewickiej kontrrewolucji.

Watażkowie rozmaitej proweniencji pojawili się w miastach i miasteczkach. Niektórzy kontrolowali całe połacie imperium, nawet całe dawne gubernie. Biali, czerwoni, czarni i zieloni walczyli między sobą bezpardonowo. Rosyjska scena polityczna stała się miejscem galimatiasu taktycznych przymierzy podyktowanych bieżącymi zagrożeniami raczej niż strategicznymi przemyśleniami. Czarni to anarchiści, zieloni to agrarni populiści, a biali oznaczali monarchistów. Aby bardziej zagmatwać obraz, wielu z rzekomych „białych” wcale nie było zwolennikami caryzmu, choćby liberałami-kadetami. Mogli oni być nawet po prostu niebolszewickimi czerwonymi – na przykład eserami. Stało się tak, ponieważ komuniści uznali wszystkich swoich przeciwników za „białych”. I komunistyczna propaganda utrwaliła taką nomenklaturę.

Oprócz rosyjskich rewolucjonistów i kontrrewolucjonistów rozmaite grupy etno-kulturowe stworzyły własne formacje zbrojne, choćby Kozacy czy Czeczeńcy. Pogłębiając powszechny chaos – i ci podzielili się na czerwonych i białych. Mimo wszystko jednak w powszechnym morzu rosyjskiej anarchii zdyscyplinowany oddział składający się z mniejszości etnicznej mógł odegrać rolę języczka u wagi, a nawet odwrócić układ sił. Tak sprawa się miała z Legionem Czechosłowackim, który wypełniał rozkazy Ententy na Syberii, czy ze strzelcami łotewskimi, którzy przeszli na stronę bolszewików i stali się trzonem CzeKa. Tym sposobem niesamowita liczba „armii ochotniczych” pokazała się na scenie. Wśród nich wyróżniał się niemiecki Freikorps i oddziały polskie, jak również Rosjanie monarchistyczni, albo po prostu niebolszewiccy. Obok nich przewijali się rozmaici byli jeńcy wojenni czy zdemobilizowani żołnierze, którzy starali się wrócić do domu, zdobyć sławę i fortunę oraz obalić czerwonych, bądź kogokolwiek dzierżącego władzę w okolicy. A często również chętnie wszystkich zrabować.

Każdy zabijał bez litości swoich przeciwników politycznych albo osoby, które były uznane za takowe. Walka klas nakładała się na walkę etnosów. Ziemianie i Żydzi zasłużyli na wątpliwe wyróżnienie bycia wrogami prawie wszystkich. Ziemianie stanowili wąską warstwę ludności, a ich eksterminacja była prawie całkowita. Żydzi to prawie dwa miliony istnień ludzkich w Międzymorzu. Procentowo zginęło więcej ziemian, ale w liczbach absolutnych społeczność żydowska poniosła najwięcej ofiar. W powszechnej orgii zabijania naturalnym wyjątkiem byli biali i Polacy. Z powodu zainteresowania przywróceniem prawa i porządku oraz uratowania starej elity ci właśnie kontrrewolucjoniści chronili ziemian (jak również warstwy średnie, w tym nieczerwoną inteligencję) oraz – do pewnego stopnia – Żydów. Mimo tego straszliwe pogromy, których żniwem było od 50 000 do 100 000 Żydów, charakteryzowały niemal wszystkie rewolucyjne i kontrrewolucyjne działania militarne. Paradoks ten wynikał również z faktu, że armie białe były tak małe, że im więcej terytorium podbijały, tym mniej były w stanie zabezpieczyć życie i zdrowie mieszkańców. A szczególnie biali z Armii Ochotniczej nie byli w stanie kontrolować swoich taktycznych sojuszników, w tym wielu formacji kozackich, których głównym motorem działań był rabunek.

Pogromy wynikały głównie z dynamiki rewolucji i kontrewolucji, a więc przede wszystkim załamania się prawa i porządku. Właściwie wszystkim walczącym stronom brakowało logistyki i zaopatrzenia. Jak chcieli przeżyć, to musieli zdobyć żywność, w tym i rekwirować czy wręcz rabować. Zabierali jedzenie, pieniądze i inne przedmioty każdemu. Jak wspomnieliśmy, najbardziej ucierpieli od nich ziemianie, których często mordowano. Ta warstwa zniknęła prawie całkowicie z prowincji Intermarium. Najczęściej jednak ofiarami takich oddziałów i band na wsi padali po prostu chłopi. W miastach i miasteczkach głównym celem byli Żydzi. Ponadto Żydzi byli ludnością miejską, stereotypowo uznaną za „bogatą”. Parali się kupiectwem i rzemiosłem, można było się spodziewać, że posiadają pożądane produkty i pieniądze. W to wszystko w różnym stopniu wtopiony był antysemityzm. Kluczowym czynnikiem jednak było to, że nie istniała właściwie żadna władza zdolna ludność cywilną, w tym Żydów, obronić. A nawet jeśli funkcjonowały jakieś agendy władzy, to były głównie wrogie, albo indyferentne, bądź też ograniczały się do werbalnych deklaracji, a w dużo mniejszym stopniu do faktycznych czynów pomocy ludności żydowskiej. Z drugiej strony nie istniała żadna władza, która organizowała, koordynowała i egzekwowała mordy na Żydach.

W świetle tego widzimy, że pogromy były całkowicie efemeryczne w stosunków do głównych celów politycznych stron walczących. Bolszewicy chcieli tyrani rewolucyjnej. Biali bili się za całą gamę ideałów: od imperialnej restauracji do demokracji parlamentarnej. Narody ujarzmione chciały wolności. A Żydzi usiłowali w tym wszystkim przeżyć, w pewnych miejscach i okresach dostosowując się do szalonego rozwoju wypadków. Niekiedy ich organizacje polityczne starały się zachować neutralność, a przy okazji funkcjonować w zgodzie z wyłaniającymi się ośrodkami władzy, szczególnie tymi, które szanowały ich prawa, a przede wszystkim takimi, które obiecywały żydowską autonomię, na przykład ukraiński rząd w Galicji Wschodniej. Ogólnie zorganizowana społeczność żydowska z centrowymi syjonistami na czele, którzy konkurowali z Żydami religijnymi, preferowała mniej rozwinięte kulturowo grupy etniczne, takie jak Ukraińcy czy Litwini. Nie mogła liczyć na żadne dramatyczne koncesje u kulturowo zaawansowanych Polaków. Tych się bała. Jak eufemistycznie stwierdza Alexander Prusin, w tym stale zmieniającym się kalejdoskopie dialektyki siły polska opcja niepodległościowa była ostatnią, jaka przypadła społeczności żydowskiej do gustu.

I funkcjonował jeszcze jeden, najważniejszy element: instynkt samozachowawczy. „W trakcie wojny domowej społeczność żydowska, znalazłszy się w środku konfliktu między czerwonymi a białymi, coraz częściej stawała po stronie reżimu komunistycznego. To jednak nie stało się dlatego, że preferowała czerwonych, a wynikało z instynktu samozachowawczego. Gdy armie białe weszły na Ukrainę latem 1919 r., Żydzi je witali, ponieważ ciężko ucierpieli pod rządami bolszewickimi – jeśli nie jako Żydzi, to jako «burżuje». Szybko się jednak rozczarowali polityką białych, którzy tolerowali pogromy i wykluczyli Żydów z administracji. Po tym, jak doświadczyło rządów białych, ukraińskie Żydostwo zwróciło się przeciw białym i oczekiwało ochrony ze strony Armii Czerwonej. W taki sposób napędziło się przeklęte koło: Żydów oskarżano o bycie probolszewickimi i ich prześladowano, co powodowało, że stawali się probolszewiccy, aby przeżyć: ta zmiana pozycji służyła, aby usprawiedliwiać dalsze prześladowania”. Mechanizm ten w łagodniejszej formie funkcjonował też na osi stosunków między Żydami a Polakami.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 17 stycznia 2020 r.
Intel z DC
 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe