[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Kazimierz Pużak nie chciał zdradzić jak Cyrankiewicz

Kazimierz Pużak - więzień Szlisselburga, Łubianki, Rakowieckiej, został zamordowany 30 kwietnia 1950 r. w Rawiczu. Komuniści musieli się go pozbyć, aby zawłaszczyć i zniszczyć tradycję polskiej lewicy niepodległościowej. W III RP córka Maria nie odebrała Orderu Orła Białego dla Ojca, tłumacząc, że przyznający odznaczenie prezydent Kwaśniewski to przedstawiciel formacji, która zamordowała jej tatę.
/ Kazimierz Pużak po aresztowaniu. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Wikipedia domena publiczna
„Bazyli” - bo taki pseudonim przyjął, dał się poznać jako świetny organizator. W 1906 r. współtworzył, razem z Józefem Piłsudskim, PPS - Frakcję Rewolucyjną, która wbrew nazwie głosiła prymat niepodległości nad reformami społecznymi. Był również członkiem Organizacji Bojowej PPS, biorąc udział w likwidacji prowokatorów - agentów carskiej Ochrany.

Za działalność niepodległościową w carskich kazamatach spędził w sumie sześć lat, z czego cztery w najcięższym więzieniu Rosji - osławionej twierdzy szlisselburskiej, skuty kajdanami w ciemnej celi.
 
Przeciw bolszewikom
 
Podczas wojny polsko-bolszewickiej, kiedy Armia Czerwona podchodziła pod Warszawę, PPS współtworzyła Rząd Obrony Narodowej. Wydział wojskowy partii - z Pużakiem jako wiceprzewodniczącym - wspierał wysiłek zbrojny polskiej armii. "Bojowców" i wsparcie materialne wysyłał również dla powstańców śląskich.

Praca w II RP upłynęła mu pod znakiem działalności politycznej w Sejmie - w latach 30. jako działacz Centrolewu protestował przeciw niedemokratycznym rządom sanacji (niewiele brakowało, aby został aresztowany w tzw. procesie brzeskim w 1930 r. - podobno Piłsudski wykreślił nazwisko Pużaka, mówiąc: "Co by o mnie powiedziano, gdybym więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy"), ale i społecznej - był m.in. inicjatorem spółdzielni mieszkaniowych. W jednej z nich - kolonii złożonej z domków jednorodzinnych na warszawskim Grochowie - zamieszkał wraz z rodziną.
 
Między hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem
 
W czasie okupacji hitlerowskiej - mimo zaawansowanego wieku - nie zaprzestał działalności dla Ojczyzny. Już w październiku 1939 r., w miejsce rozwiązanego PPS, organizował konspiracyjny PPS-WRN (Wolność-Równość-Niepodległość; sama nazwa wskazuje, że w przeciwieństwie do komunistów, socjaliści dążyli do odzyskania przez Polskę niepodległości). Jego partia wchodziła również w skład Parlamentu Polski Podziemnej, którego Pużak był przewodniczącym. Jego politykę chyba najlepiej oddaje przestroga przed wyborem między "hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem". Protestował przeciw układaniu się z Sowietami, wyrażonemu paktem Sikorski - Majski, przy braku jakichkolwiek gwarancji dla naszych granic wschodnich, Z jego zdaniem liczono się zarówno w Polsce jak i w Londynie. Wyrazem tego była decyzja prezydenta Władysława Raczkiewicza z wiosny 1944 r., w której ustanowił Pużaka swoim następcą. W tym celu zorganizowano nawet przelot na Wyspy, ale "Bazyli" odmówił. W rozmowie z emisariuszem rządu RP Jerzym Lerskim "Jurem" oświadczył: "Moje miejsce na złe i dobre jest z polską klasą robotniczą, a nie w emigracyjnym Londynie".

Równie krytyczny był Pużak wobec postawy mocarstw zachodnich odnośnie sprawy polskiej. Po konferencji w Jałcie pisał: "Cios był dobrze przygotowany przez zmowę nowego »Świętego Przymierza«, (...) był aktem wielkiej krzywdy wyrządzonej Polsce, krzywdy, której nasz naród - jeśli ma zostać narodem o własnej godności - nie może zapomnieć".

Trudno się dziwić, że przy takich poglądach miał również jednoznaczny stosunek do komunistów. A więc żadnych paktów, żadnej "bratniej" pomocy, a po wojnie - żadnej wspólnej, "zjednoczonej" partii. Właśnie za taką postawę zapłacił życiem.
 
Zrobili z niego faszystę
 
W Powstaniu Warszawskim dowodził Organizacją Wojskową Pogotowia Powstańczego Socjalistów. Nie oznaczało to, że nie targały nim wątpliwości. Inny PPS-owiec Zygmunt Zaremba wspominał: "Pużak nie podzielał naszych nastrojów. Mówił o niebezpieczeństwach rozpalenia walki bez pewności, czy Czerwona Armia przyjdzie z odsieczą i nade wszystko - bez zapewnienia wystąpieniu zbrojnemu (...) osłony z powietrza". Czyż można odmówić mu racji?

Gdy w marcu 1945 r. - znów pełen obaw - ostatecznie zgodził się wziąć udział w rozmowach z przedstawicielami Armii Czerwonej - nastroje w kraju oceniał bardzo krytycznie, co wyraził słowami: "coś się złamało w psychice i nastawieniu ludzi odpowiedzialnych za całość powierzonej im Sprawy". Miał m.in. na myśli "legalistyczne" tendencje w Radzie Jedności Narodowej, jak i w WRN. Wielu jego kolegów chciało włączyć się w nurt budowy nowej Polski, łudząc się nadzieją, że - przy pomocy aliantów - uratują demokrację i ograniczą wpływy komunistów.

O tym, że jest to iluzja, Pużak przekonał się na własnej skórze. 28 marca 1945 r., razem z innymi przedstawicielami Polski Podziemnej, został podstępnie aresztowany w Pruszkowie i przewieziony do moskiewskiego więzienia na Łubiance. Ciężkie śledztwo trwało trzy miesiące - na przesłuchania był wzywany ponad 140 razy. Mimo, iż odmawiał zeznań, NKWD zarzuciło mu dywersję na tyłach Armii Czerwonej i współpracę z hitlerowcami. Jak wspominał, "robili wszystko, żeby (...) przedstawić [nas] jako faszystów".

Miał zostać premierem
 
Skazany na półtora roku więzienia, pod koniec 1945 r., wrócił do kraju. W życiu publicznym nie udzielał się, widząc, że jakiejkolwiek działalności "propaństwowej" nie da się pogodzić z wiernością przekonaniom. WRN został rozwiązany, w jego miejsce powołano "oficjalne" PPS - tylko dla takich koncesjonowanych socjalistów było miejsce w "ludowej" Polsce. Szanse na wolne wybory były iluzoryczne. Zatem Pużak spotykał się ze starymi przyjaciółmi i pisał pamiętniki.

Choć pozostawał na uboczu, "ludowa" władza o nim nie zapomniała. Komuniści planowali "zjednoczenie" Polskiej Partii Robotniczej z Polską Partią Socjalistyczną. Pużakowi proponowali współpracę, a podobno nawet stanowisko premiera rządu Polski Ludowej (na rolę komunistycznej marionetki zgodził się jego przedwojenny współpracownik z Krakowa Józef Cyrankiewicz). Nie chciał również przymusowo emigrować, na co nalegało UB i część znajomych.

Razem ze Zbigniewem Zarembą podjął jeszcze jedną próbę działalności - konspiracyjnej, którą miał we krwi. Wiosną 1947 r. niezależna struktura została rozbita przez bezpiekę. Po raz kolejny w swoim życiu Pużak trafił do więzienia, najpierw na Mokotów, a następnie do Rawicza. Wobec starego człowieka zastosowano brutalne metody nacisku.
 
Rydwan polskiej kontrrewolucji
 
5 listopada 1948 r. Kazimierz Pużak powrócił z Rawicza do Warszawy... na swój proces. Na ławie oskarżonych przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie zasiadł obok innych zasłużonych socjalistów - niepodległościowców: Tadeusza Szturm de Sztrema, Józefa Dzięgielewskiego, Ludwika Cohna oraz Feliksa Misiorowskiego i Wiktora Krawczyka.

Sądzili: Władysław Stasica (przewodniczący), Roman Różański (nie mylić z Jackiem Różańskim - Józefem Goldbergiem; według ustaleń historyków skazał na śmierć co najmniej dziewięciu "wrogów ludu" - wszystkie wyroki wykonano) i Napoleon Czesnak.

Oskarżali prokuratorzy: płk Stanisław Zarakowski (naczelny prokurator wojskowy, mimo swojej krwawej działalności zmarł w Warszawie nigdy nie osądzony w 1998 r.) i płk Oskar Karliner (inny "ludowy" oprawca - prezes Najwyższego Sądu Wojskowego).

Pużak do winy się nie przyznał i - wbrew wielokrotnym wezwaniom przewodniczącego sądu, odmówił odpowiedzi na pytania. Zamiast samokrytyki, sala sądowa usłyszała: "W chwili, gdy stoję nad grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy".

W dniu rozprawy poprzednik "Trybuny Ludu" - "Głos Ludu" pisał: "Proces jednoczenia się ruchu robotniczego dokonuje się równolegle do innego procesu - eliminowania z ruchu robotniczego elementów spod znaku prawicy socjalistycznej, która jest agenturą burżuazji". "Robotnik", prasowy organ prokomunistycznej PPS, dodawał: "My, socjaliści polscy, oskarżamy Kazimierza Pużaka dodatkowo o to, że przez całą swoją działalność starał się wprząc PPS w rydwan polskiej kontrrewolucji".

19 listopada 1948 r., mimo braków dowodów winy, Kazimierz Pużak i Tadeusz Szturm de Sztrem zostali skazani na 10 lat więzienia. Pozostali "renegaci" otrzymali niższe wyroki. Wobec wszystkich sąd ogłosił przepadek całego mienia na rzecz skarbu państwa.

"Robotnik" triumfował: "Łagodny wyrok siłą ludowego państwa". W rzeczywistości "ludowej władzy" chodziło o wyeliminowanie groźnego przeciwnika politycznego. Nie było już przeszkód, aby prosowiecki PPR mógł się "zjednoczyć" i zmienić nazwę na PZPR, co nastąpiło miesiąc po procesie kierownictwa PPS-WRN. Bez aresztowania i skazania Pużaka nie byłoby to możliwe.
 
Ostatnie spotkanie
 
Choć amnestia zmniejszyła Pużakowi wyrok do pięciu lat, z więzienia już nie wyszedł. Jego zięć - inżynier Roman Mazik mówił mi: "W styczniu 1950 r. pojechałem z żoną do Rawicza. Teść miał wyraźne kłopoty z chodzeniem. Był bardzo smutny, przygarbiony, jakby przeczuwał, że to jest ostatnie spotkanie".

Kazimierz Pużak do końca pozostał wierny swoim ideałom - do Bieruta, agenta Moskwy nie napisał prośby o ułaskawienie. Według oficjalnej wersji - zmarł 30 kwietnia 1950 r. na zapalenie płuc. Współwięźniowie z Rawicza opowiadają jednak, że Pużak został zepchnięty z metalowych schodów przez strażnika, nazywanego "Grubym Jankiem" (do dziś nie udało się ustalić jego personaliów), a potem - przez ok. dwa tygodnie - nie udzielono mu pomocy lekarskiej.

Władysław Gorzan zapamiętał: "Kiedy odbierali [rodzina] zwłoki, zapowiedziano, że nie wolno nikomu wyglądać przez okno. Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka".

Kazimierza Pużaka pochowano 5 maja 1950 r. w nocy na cmentarzu katolickim na Powązkach w Warszawie. W pogrzebie mogła uczestniczyć tylko najbliższa rodzina pod czujnym nadzorem funkcjonariuszy UB. Miał 68 lat.
 
Groźny nawet zza grobu
 
Po śmierci Pużaka jego najbliżsi zaczęli mieć kłopoty z UB. Okazało się, że nawet zza grobu był on groźny dla komunistów. Po pogrzebie rodzina była przesłuchiwana w gmachu MBP przy ul. Koszykowej, a oddział wojska dokonał rewizji w ich domu na Grochowie. Bezpieka za wszelką cenę chciała znaleźć rękopis wspomnień Pużaka z lat 1939-45. Roman Mazik opowiadał: "Szukali tak szczegółowo, że rozkopali cały ogródek. W pewnym momencie jeden z żołnierzy głośno krzyknął i zawołał dowódcę. Z ziemi wyciągnięto drewnianą skrzynkę, w której nie było archiwum PPS, tylko... zdechły pies. Zeszyty zawierające wspomnienia "Bazylego" zostały ukryte za spłuczką w ubikacji". W latach 70-tych wdowa po Pużaku, Jadwiga, na krótko przed swoją śmiercią, zdecydowała się przekazać je na Zachód. Pamiętnik opublikował po raz pierwszy Instytut Literacki w Paryżu w ramach serii Zeszytów Historycznych (nr 41) w 1977 r. Rodzina Kazimierza Pużaka była szykanowana aż do końca lat 70.
 
Tadeusz Płużański
 

 

POLECANE
Nie pouczaj mnie. Anna Lewandowska zaskoczyła internautów Wiadomości
"Nie pouczaj mnie". Anna Lewandowska zaskoczyła internautów

Anna Lewandowska wraz z mężem Robertem i dziećmi spędziła Boże Narodzenie w Polsce. 28 grudnia trenerka opublikowała na Instagramie galerię zdjęć, które szybko podbiły serca obserwatorów.

Bolesny upadek Łukaszenki na lodzie. Sieć obiegło nagranie Wiadomości
Bolesny upadek Łukaszenki na lodzie. Sieć obiegło nagranie

71-letni Alaksandr Łukaszenka wziął ostatnio udział w amatorskim meczu hokejowym. Jego drużyna zmierzyła się z zespołem z obwodu brzeskiego, a spotkanie zakończyło się remisem. Największe emocje wywołał jednak nie wynik, a spektakularny upadek białoruskiego lidera.

Niepokojące nagranie z Czech. Policja publikuje film ku przestrodze Wiadomości
Niepokojące nagranie z Czech. Policja publikuje film ku przestrodze

Policja z czeskiego Szpindlerowego Młyna udostępniła w mediach społecznościowych niepokojące wideo, które ma służyć jako ostrzeżenie dla turystów. Na filmie widać kobietę, która bez wahania wjeżdża łyżwami na zamarzniętą powierzchnię zapory Łabskiej - pcha przy tym wózek z dzieckiem.

Spotkanie z Zełenskim w Mar-a-Lago. Pierwsze słowa Trumpa z ostatniej chwili
Spotkanie z Zełenskim w Mar-a-Lago. Pierwsze słowa Trumpa

Uważam, że mamy podstawy do zawarcia porozumienia w sprawie Ukrainy, korzystnego dla wszystkich - powiedział prezydent USA Donald Trump na początku spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Mar-a-Lago na Florydzie.

To było oburzające. Aktor polskich seriali przerwał milczenie Wiadomości
"To było oburzające". Aktor polskich seriali przerwał milczenie

W najnowszym odcinku programu „interAKCJA. Starcie pokoleń” Małgorzata Czop wraz z Marią Kowalską rozmawiała z Michałem Czerneckim o tym, jak aktorzy bronią swoich granic w pracy. Aktor ujawnił dramatyczną historię z planu popularnego serialu oraz podzielił się metodą, która zawsze zatrzymuje pomysły zbyt śmiałych reżyserów.

Trump: właśnie odbyłem bardzo produktywną rozmowę z Putinem z ostatniej chwili
Trump: właśnie odbyłem bardzo produktywną rozmowę z Putinem

Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że odbył „dobrą i bardzo produktywną” rozmowę telefoniczną z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Do rozmowy doszło tuż przed spotkaniem Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR Wiadomości
Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR

W ciągu minionego świątecznego tygodnia ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielili pomocy 18 osobom. Doszło do kilku poważnych wypadków, w tym na Rysach. Ratownicy podkreślają, że nie były to spokojne święta Bożego Narodzenia.

Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących. Babcia Kasia niezadowolona z ministra Żurka Wiadomości
"Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących". "Babcia Kasia" niezadowolona z ministra Żurka

Katarzyna Augustynek, znana szerzej jako "Babcia Kasia" - ikona ulicznych protestów opozycyjnych w czasach rządów PiS - wyraziła głębokie rozczarowanie po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Aktywistka, która brała udział w listopadowym spotkaniu w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, czuje się oszukana brakiem konkretnych działań w sprawie swoich spraw sądowych.

Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska Wiadomości
Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska

Prezydent Karol Nawrocki odpowiedział premierowi Donaldowi Tuskowi po krytyce jego słów o obronie zachodniej granicy Rzeczpospolitej. Spór wybuchł po sobotnim przemówieniu Nawrockiego podczas obchodów Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu.

Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju Wiadomości
Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju

Końcówka roku przyniesie w Polsce prawdziwy atak zimy. Prognozy modeli pogodowych wskazują, że już od 30 grudnia do kraju zaczną napływać chłodne masy powietrza z północy. Kulminacja zimowej pogody ma przypaść na 1 stycznia.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Kazimierz Pużak nie chciał zdradzić jak Cyrankiewicz

Kazimierz Pużak - więzień Szlisselburga, Łubianki, Rakowieckiej, został zamordowany 30 kwietnia 1950 r. w Rawiczu. Komuniści musieli się go pozbyć, aby zawłaszczyć i zniszczyć tradycję polskiej lewicy niepodległościowej. W III RP córka Maria nie odebrała Orderu Orła Białego dla Ojca, tłumacząc, że przyznający odznaczenie prezydent Kwaśniewski to przedstawiciel formacji, która zamordowała jej tatę.
/ Kazimierz Pużak po aresztowaniu. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, Wikipedia domena publiczna
„Bazyli” - bo taki pseudonim przyjął, dał się poznać jako świetny organizator. W 1906 r. współtworzył, razem z Józefem Piłsudskim, PPS - Frakcję Rewolucyjną, która wbrew nazwie głosiła prymat niepodległości nad reformami społecznymi. Był również członkiem Organizacji Bojowej PPS, biorąc udział w likwidacji prowokatorów - agentów carskiej Ochrany.

Za działalność niepodległościową w carskich kazamatach spędził w sumie sześć lat, z czego cztery w najcięższym więzieniu Rosji - osławionej twierdzy szlisselburskiej, skuty kajdanami w ciemnej celi.
 
Przeciw bolszewikom
 
Podczas wojny polsko-bolszewickiej, kiedy Armia Czerwona podchodziła pod Warszawę, PPS współtworzyła Rząd Obrony Narodowej. Wydział wojskowy partii - z Pużakiem jako wiceprzewodniczącym - wspierał wysiłek zbrojny polskiej armii. "Bojowców" i wsparcie materialne wysyłał również dla powstańców śląskich.

Praca w II RP upłynęła mu pod znakiem działalności politycznej w Sejmie - w latach 30. jako działacz Centrolewu protestował przeciw niedemokratycznym rządom sanacji (niewiele brakowało, aby został aresztowany w tzw. procesie brzeskim w 1930 r. - podobno Piłsudski wykreślił nazwisko Pużaka, mówiąc: "Co by o mnie powiedziano, gdybym więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy"), ale i społecznej - był m.in. inicjatorem spółdzielni mieszkaniowych. W jednej z nich - kolonii złożonej z domków jednorodzinnych na warszawskim Grochowie - zamieszkał wraz z rodziną.
 
Między hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem
 
W czasie okupacji hitlerowskiej - mimo zaawansowanego wieku - nie zaprzestał działalności dla Ojczyzny. Już w październiku 1939 r., w miejsce rozwiązanego PPS, organizował konspiracyjny PPS-WRN (Wolność-Równość-Niepodległość; sama nazwa wskazuje, że w przeciwieństwie do komunistów, socjaliści dążyli do odzyskania przez Polskę niepodległości). Jego partia wchodziła również w skład Parlamentu Polski Podziemnej, którego Pużak był przewodniczącym. Jego politykę chyba najlepiej oddaje przestroga przed wyborem między "hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem". Protestował przeciw układaniu się z Sowietami, wyrażonemu paktem Sikorski - Majski, przy braku jakichkolwiek gwarancji dla naszych granic wschodnich, Z jego zdaniem liczono się zarówno w Polsce jak i w Londynie. Wyrazem tego była decyzja prezydenta Władysława Raczkiewicza z wiosny 1944 r., w której ustanowił Pużaka swoim następcą. W tym celu zorganizowano nawet przelot na Wyspy, ale "Bazyli" odmówił. W rozmowie z emisariuszem rządu RP Jerzym Lerskim "Jurem" oświadczył: "Moje miejsce na złe i dobre jest z polską klasą robotniczą, a nie w emigracyjnym Londynie".

Równie krytyczny był Pużak wobec postawy mocarstw zachodnich odnośnie sprawy polskiej. Po konferencji w Jałcie pisał: "Cios był dobrze przygotowany przez zmowę nowego »Świętego Przymierza«, (...) był aktem wielkiej krzywdy wyrządzonej Polsce, krzywdy, której nasz naród - jeśli ma zostać narodem o własnej godności - nie może zapomnieć".

Trudno się dziwić, że przy takich poglądach miał również jednoznaczny stosunek do komunistów. A więc żadnych paktów, żadnej "bratniej" pomocy, a po wojnie - żadnej wspólnej, "zjednoczonej" partii. Właśnie za taką postawę zapłacił życiem.
 
Zrobili z niego faszystę
 
W Powstaniu Warszawskim dowodził Organizacją Wojskową Pogotowia Powstańczego Socjalistów. Nie oznaczało to, że nie targały nim wątpliwości. Inny PPS-owiec Zygmunt Zaremba wspominał: "Pużak nie podzielał naszych nastrojów. Mówił o niebezpieczeństwach rozpalenia walki bez pewności, czy Czerwona Armia przyjdzie z odsieczą i nade wszystko - bez zapewnienia wystąpieniu zbrojnemu (...) osłony z powietrza". Czyż można odmówić mu racji?

Gdy w marcu 1945 r. - znów pełen obaw - ostatecznie zgodził się wziąć udział w rozmowach z przedstawicielami Armii Czerwonej - nastroje w kraju oceniał bardzo krytycznie, co wyraził słowami: "coś się złamało w psychice i nastawieniu ludzi odpowiedzialnych za całość powierzonej im Sprawy". Miał m.in. na myśli "legalistyczne" tendencje w Radzie Jedności Narodowej, jak i w WRN. Wielu jego kolegów chciało włączyć się w nurt budowy nowej Polski, łudząc się nadzieją, że - przy pomocy aliantów - uratują demokrację i ograniczą wpływy komunistów.

O tym, że jest to iluzja, Pużak przekonał się na własnej skórze. 28 marca 1945 r., razem z innymi przedstawicielami Polski Podziemnej, został podstępnie aresztowany w Pruszkowie i przewieziony do moskiewskiego więzienia na Łubiance. Ciężkie śledztwo trwało trzy miesiące - na przesłuchania był wzywany ponad 140 razy. Mimo, iż odmawiał zeznań, NKWD zarzuciło mu dywersję na tyłach Armii Czerwonej i współpracę z hitlerowcami. Jak wspominał, "robili wszystko, żeby (...) przedstawić [nas] jako faszystów".

Miał zostać premierem
 
Skazany na półtora roku więzienia, pod koniec 1945 r., wrócił do kraju. W życiu publicznym nie udzielał się, widząc, że jakiejkolwiek działalności "propaństwowej" nie da się pogodzić z wiernością przekonaniom. WRN został rozwiązany, w jego miejsce powołano "oficjalne" PPS - tylko dla takich koncesjonowanych socjalistów było miejsce w "ludowej" Polsce. Szanse na wolne wybory były iluzoryczne. Zatem Pużak spotykał się ze starymi przyjaciółmi i pisał pamiętniki.

Choć pozostawał na uboczu, "ludowa" władza o nim nie zapomniała. Komuniści planowali "zjednoczenie" Polskiej Partii Robotniczej z Polską Partią Socjalistyczną. Pużakowi proponowali współpracę, a podobno nawet stanowisko premiera rządu Polski Ludowej (na rolę komunistycznej marionetki zgodził się jego przedwojenny współpracownik z Krakowa Józef Cyrankiewicz). Nie chciał również przymusowo emigrować, na co nalegało UB i część znajomych.

Razem ze Zbigniewem Zarembą podjął jeszcze jedną próbę działalności - konspiracyjnej, którą miał we krwi. Wiosną 1947 r. niezależna struktura została rozbita przez bezpiekę. Po raz kolejny w swoim życiu Pużak trafił do więzienia, najpierw na Mokotów, a następnie do Rawicza. Wobec starego człowieka zastosowano brutalne metody nacisku.
 
Rydwan polskiej kontrrewolucji
 
5 listopada 1948 r. Kazimierz Pużak powrócił z Rawicza do Warszawy... na swój proces. Na ławie oskarżonych przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie zasiadł obok innych zasłużonych socjalistów - niepodległościowców: Tadeusza Szturm de Sztrema, Józefa Dzięgielewskiego, Ludwika Cohna oraz Feliksa Misiorowskiego i Wiktora Krawczyka.

Sądzili: Władysław Stasica (przewodniczący), Roman Różański (nie mylić z Jackiem Różańskim - Józefem Goldbergiem; według ustaleń historyków skazał na śmierć co najmniej dziewięciu "wrogów ludu" - wszystkie wyroki wykonano) i Napoleon Czesnak.

Oskarżali prokuratorzy: płk Stanisław Zarakowski (naczelny prokurator wojskowy, mimo swojej krwawej działalności zmarł w Warszawie nigdy nie osądzony w 1998 r.) i płk Oskar Karliner (inny "ludowy" oprawca - prezes Najwyższego Sądu Wojskowego).

Pużak do winy się nie przyznał i - wbrew wielokrotnym wezwaniom przewodniczącego sądu, odmówił odpowiedzi na pytania. Zamiast samokrytyki, sala sądowa usłyszała: "W chwili, gdy stoję nad grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy".

W dniu rozprawy poprzednik "Trybuny Ludu" - "Głos Ludu" pisał: "Proces jednoczenia się ruchu robotniczego dokonuje się równolegle do innego procesu - eliminowania z ruchu robotniczego elementów spod znaku prawicy socjalistycznej, która jest agenturą burżuazji". "Robotnik", prasowy organ prokomunistycznej PPS, dodawał: "My, socjaliści polscy, oskarżamy Kazimierza Pużaka dodatkowo o to, że przez całą swoją działalność starał się wprząc PPS w rydwan polskiej kontrrewolucji".

19 listopada 1948 r., mimo braków dowodów winy, Kazimierz Pużak i Tadeusz Szturm de Sztrem zostali skazani na 10 lat więzienia. Pozostali "renegaci" otrzymali niższe wyroki. Wobec wszystkich sąd ogłosił przepadek całego mienia na rzecz skarbu państwa.

"Robotnik" triumfował: "Łagodny wyrok siłą ludowego państwa". W rzeczywistości "ludowej władzy" chodziło o wyeliminowanie groźnego przeciwnika politycznego. Nie było już przeszkód, aby prosowiecki PPR mógł się "zjednoczyć" i zmienić nazwę na PZPR, co nastąpiło miesiąc po procesie kierownictwa PPS-WRN. Bez aresztowania i skazania Pużaka nie byłoby to możliwe.
 
Ostatnie spotkanie
 
Choć amnestia zmniejszyła Pużakowi wyrok do pięciu lat, z więzienia już nie wyszedł. Jego zięć - inżynier Roman Mazik mówił mi: "W styczniu 1950 r. pojechałem z żoną do Rawicza. Teść miał wyraźne kłopoty z chodzeniem. Był bardzo smutny, przygarbiony, jakby przeczuwał, że to jest ostatnie spotkanie".

Kazimierz Pużak do końca pozostał wierny swoim ideałom - do Bieruta, agenta Moskwy nie napisał prośby o ułaskawienie. Według oficjalnej wersji - zmarł 30 kwietnia 1950 r. na zapalenie płuc. Współwięźniowie z Rawicza opowiadają jednak, że Pużak został zepchnięty z metalowych schodów przez strażnika, nazywanego "Grubym Jankiem" (do dziś nie udało się ustalić jego personaliów), a potem - przez ok. dwa tygodnie - nie udzielono mu pomocy lekarskiej.

Władysław Gorzan zapamiętał: "Kiedy odbierali [rodzina] zwłoki, zapowiedziano, że nie wolno nikomu wyglądać przez okno. Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka".

Kazimierza Pużaka pochowano 5 maja 1950 r. w nocy na cmentarzu katolickim na Powązkach w Warszawie. W pogrzebie mogła uczestniczyć tylko najbliższa rodzina pod czujnym nadzorem funkcjonariuszy UB. Miał 68 lat.
 
Groźny nawet zza grobu
 
Po śmierci Pużaka jego najbliżsi zaczęli mieć kłopoty z UB. Okazało się, że nawet zza grobu był on groźny dla komunistów. Po pogrzebie rodzina była przesłuchiwana w gmachu MBP przy ul. Koszykowej, a oddział wojska dokonał rewizji w ich domu na Grochowie. Bezpieka za wszelką cenę chciała znaleźć rękopis wspomnień Pużaka z lat 1939-45. Roman Mazik opowiadał: "Szukali tak szczegółowo, że rozkopali cały ogródek. W pewnym momencie jeden z żołnierzy głośno krzyknął i zawołał dowódcę. Z ziemi wyciągnięto drewnianą skrzynkę, w której nie było archiwum PPS, tylko... zdechły pies. Zeszyty zawierające wspomnienia "Bazylego" zostały ukryte za spłuczką w ubikacji". W latach 70-tych wdowa po Pużaku, Jadwiga, na krótko przed swoją śmiercią, zdecydowała się przekazać je na Zachód. Pamiętnik opublikował po raz pierwszy Instytut Literacki w Paryżu w ramach serii Zeszytów Historycznych (nr 41) w 1977 r. Rodzina Kazimierza Pużaka była szykanowana aż do końca lat 70.
 
Tadeusz Płużański
 


 

Polecane