Marcin Brixen: Absolut beginner czyli jak rozlać

- Pan posłucha o czym oni mówią - szeptał rozbawiony pan Sitko.
Otóż jeden pan wręczył drugiemu butelkę 0,7 litra alkoholu, a drugi był z tego powodu niezadowolony.
- Poczęstowałbym cię, ale jak to teraz podzielić? Jak rozlać 0,7 na dwóch? Najlepiej jakbyś poszedł do sklepu i wymienił to na dwie równe butelki.
- Nie ma butelek po 0,35 - bąknął drugi pan.
- To dokup coś, żeby łatwo szło podzielić - irytował się pan pierwszy.
Tu pan Sitko już nie wytrzymał, odchrząknął i wyjaśnił, że on, wraz z sąsiadem, znajdującym się tu obok panem Hiobowskim im pomogą.
- Ja też? - zdziwił się niepomiernie tata Łukaszka.
- A co, znaj pan moje dobre serce - uśmiechnął się pan Sitko.
- Zwłaszcza, że to ja funduję - zjeżył się pierwszy pan.
- Mam propozycję: pan zafunduje jak zgadnę kim pan jest.
- No dobrze...
- Jest pan samorządowcem!
- Zgadł pan! - zasępił się pierwszy pan.
- Też mi coś, pana wiceprezydenta każdy zna - wzruszył ramionami drugi pan.
- Ja nie znałem.
- To jak pan rozpoznał, że jestem samorządowcem? - chciał wiedzieć wiceprezydent.
- To proste - wtrącił się tata Łukaszka. - Dostał pan coś za darmo, zamiast być wdzięcznym i podzielić się z innymi bezpodstawnie żąda pan dalszych darów od darczyńcy.
Pan wiceprezydent się obraził.
- Słowo się rzekło - pan Sitko radośnie zatarł ręce. - Zaraz panom pokażę jak się dzieli 0,7 na czterech.
- To będzie po 0,175 - rzekł uczenie drugi pan.
- Ja pierwszy.
- Hola, dlaczego pan? Jako ofiarodawca ja zadecyduję kto pierwszy.
- A załóżmy się! - zaproponował pan Sitko. - Zgadnę kim pan jest, w zamian napiję się pierwszy!
- Niech będzie.
- Jest pan matematykiem!
- Zgadł pan! - drugi pan był kompletnie zaskoczony. - Skąd pan... Jak pan...
- To bardzo proste - wtrącił się znowu tata Łukaszka. - Pańska odpowiedź była po pierwsze prawdziwa, po drugie precyzyjna, po trzecie zaś bez praktycznego znaczenia.
Drugi pan się obraził.
- Nie ma co czekać, pijemy! - zakomenderował pan Sitko, zerwał nakrętkę, pociągnął pierwszy łyk i podał panu wiceprezydentowi.
- Jak to tak, z gwinta, a wirus? - obruszył się pan wiceprezydent.
- Alkohol przecież dezynfekuje - z niespodziewaną odsieczą pospieszył pan matematyk łakomie wpatrując się w butelkę. Uspokojony pan wiceprezydent pociągnął łyk.
Ostatni z butelki napił się pan Sitko.
- To nie fair - obruszył się pan matematyk.
- Tak to w życiu bywa - roześmiał się pan Sitko. - Zawsze absolut beginner dopija ostatni łyk. W tym wypadku byłem to ja.
Tata Łukaszka na słowa "absolut beginner" nieudolnie usiłował ukryć śmiech.
- Zgadnę pana zawód - zaproponował nieco bełkotliwie pan wiceprezydent. - Jest pan filologiem angielskim!
Tata Łukaszka pomimo stępionego alkoholem refleksu zdołał powstrzymać cios pana Sitko, a potem mu wytłumaczył, że filolog to nie ktoś, kto uprawia seks z dziećmi, tylko ktoś kto uczy się jakiegoś języka.
- Skąd ten wniosek? - spytał pan Sitko.
- No, użył pan sformułowania "absolut beginner", to po angielsku przecież. To ktoś, kto dopiero coś zaczyna.
- Dobrze pan kombinuje. Bo po polsku, u nas pod sklepem, absolut beginner to ktoś, kto pije pierwszy łyk z nowej butelki.