[Tylko u nas] Marcin Bąk: Czym jest solidarność?

W swoim życiu najwięcej solidarności widziałem w jednej z najcięższych prac, jaką przyszło mi wykonywać. Wspomnienia tych doświadczeń pozwalają mi czasem odzyskiwać wiarę w ludzi i w społeczne więzi.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Czym jest solidarność?
/ Pixabay.com
Swego czasu okoliczności życiowe sprawiły, że podjąłem pracę w charakterze magazyniera, w jednej z licznych firm, zajmujących się szeroko rozumianym magazynowanie i spedycją towarów. Firm takich jest bardzo wiele w otaczającej nas przestrzeni, w miastach spotykamy na każdym kroku oznaczone branżowym logo ciężarówki i dostawczaki, których kierowcy dokonują cudów, by wpasować się w małe uliczki i wyładować jak najszybciej towar pod wskazany adres. Bo w tej branży czas liczy się bardziej niż w wielu innych.

Wielkie miasta w Polsce otoczone są wianuszkiem magazynów. Są wśród nich niewielkie obiekty ale są i potężne, budowane na dwa, trzy pietra w górę z licznymi bramami dla ciężarówek i z liczną załogą. Zanim nie trafiłem do pracy w takiej załodze, miałem całkowicie błędne wyobrażenie o magazynie. Myślałem, że jest to ciche miejsce, rzadko odwiedzane przez kogokolwiek, w którym to miejscu piętrzą się zakurzone przedmioty.  Króluje w nim „pan Zenek - magazynier”, niemłody już facet z nieodłącznym „petem” w kąciku ust, niechętnie odpowiadający klientom. Słowem – istny raj nierobów.

Nic z tych rzeczy. Praca, jaka na mnie czekała, była bardzo ciężka. Wprawdzie miałem uprawnienia na obsługę wózka widłowego ale i tak, znaczną część prac trzeba było wykonywać siłą własnych mięśni. W ciągłym pędzie, w ciągłym niedoczasie. Przez trzy miesiące schudłem pięć kilogramów…
Byłem jedynym z załogi, liczącej prawie 30 osób, który pracował wcześniej w innych branżach niż praca fizyczna. Większość chłopaków miała za sobą firmy przeprowadzkowe, firmy budowlane, zajmujące się pracami wykończeniowymi no i oczywiście – magazyny oraz sortownie.

Dla nich była to normalna praca, innej nie znali. Ja musiałem się wszystkiego uczyć od początku. Mogłem liczyć jednak na pomocną dłoń.  Brygadzista, majster, koledzy ze zmiany potrafili mi wytłumaczyć specyficzne słowa z magazynierskiego żargonu, pokazywali jak obsługiwać urządzenia, jak radzić sobie ze zdarzającymi się ciągle awariami. Praca wymagała dużej koordynacji całej zmiany i po jakimś czasie zorientowałem się, że wzajemna pomoc i współpraca leżą po prostu w interesie nas wszystkich. Im bardziej wspieraliśmy się wzajemnie, tym szybciej robota była wykonana. Nie mieliśmy wiele czasu na rozmowy ale w końcu udawało się zamienić parę słów. Czasami po pracy odwoziłem kolegów do domu, czasem oni mnie odwozili, wiec była okazja do rozmowy nie tylko na tematy pracownicze. Dość szybko zorientowałem się, że załoga stanowi pewną wspólnotę, nie tylko w pracy. Znakomita większość moich kolegów była zapalonymi kibicami piłkarskimi, na mecz swojej ulubionej drużyny szykowali się z wyprzedzeniem kilkutygodniowym. Jeśli miał to być mecz wyjazdowy, planowali trasę, organizowali transport i starali się rozkładać koszty.  Utrzymywali kontakty z resztą kibicowskiej braci, wymieniając się gadżetami z nazwami zaprzyjaźnionych klubów. Tam poznałem, jak bardzo rozbudowany jest świat kibicowski, obejmuje nie tylko mecze piłkarskie ale akcje o charakterze patriotycznym, pomoc dla kombatantów, demonstracje i wiele innych działań.

Ich żony i dziewczyny w większości pracowały w sklepach, w firmach sprzątających czy w hurtowniach. To również stanowiło spore wyzwanie, gdyż w takich miejscach praca na ogół wykonywana jest na zmiany. Pamiętam, jak wspólnie głowili się w piątek nad tym, jak rozplanować na nadchodzący tydzień odbiór dzieci z przedszkola, bo „Twoja Magda ma chyba pierwszą zmianę we wtorek a my z Ewką oboje robimy do nocy, to mogła by odebrać naszą Ulę ze szkoły”.  Ten system działał. Ci ludzie wspierali się – w pracy i poza pracą. Czasem dobrym słowem, czasem zajęciem się dzieckiem, czasem – wsparciem finansowym. Nie przypominam sobie za moich czasów jakiejkolwiek kradzieży. Oczekiwano za to, że na prośbę o pomoc trzeba odpowiedzieć.  Oczywiście, daleki jestem od idealizowania moich kolegów z magazynu, byli ludźmi, takimi samymi jak inni. Potrafili zakląć siarczyście, potrafili się kłócić a nawet po pracy dać sobie parę razy po twarzy. Niemniej relacje panujące między nimi wspominam jako coś prawdziwego, autentycznego.  

Jeśli kiedyś będę miał wnuka i wnuk spyta mnie „Dziadku, co to znaczy solidarność?”  to po prostu opowiem mu o mojej pracy w magazynie i moich kolegach.

Marcin Bąk

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administacji. Fala komentarzy w sieci z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administacji. Fala komentarzy w sieci

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński wygłosił przemówienie podczas głównych uroczystości z okazji Dnia Strażaka. Uwagę polityków formacji opozycyjnych i internautów zwróciło jednak uwagę dziwne zachowanie polityka.

Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości z ostatniej chwili
Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje gorące
Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje

Prokuratura i policja wyjaśniają okoliczności i motywy ataku 24-letniego nożownika w Wolbromiu (Małopolskie). W wyniku zdarzenia, do którego doszło w piątek wieczorem, 30-latek kilkukrotnie ugodzony nożem trafił do szpitala, gdzie walczy o życie.

Kto wygra „Taniec z gwiazdami”? „To ona dostaje najwięcej SMS-ów” z ostatniej chwili
Kto wygra „Taniec z gwiazdami”? „To ona dostaje najwięcej SMS-ów”

Już jutro finał 14. edycji „Tańca z gwiazdami”. Widzowie spekulują, która z finałowych par zdobędzie kryształową kulę.

Strzelanina pod Paryżem z ostatniej chwili
Strzelanina pod Paryżem

W strzelaninie pod Paryżem, w nocy z piątku na sobotę, zginęła jedna osoba, a kilka zostało poważnie rannych – podała agencja AFP, powołując się na informacje otrzymane od prokuratury. Lokalne władze twierdzą, że to porachunki związane z handlem narkotykami.

Niepokojące doniesienia w sprawie „M jak miłość” z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia w sprawie „M jak miłość”

Media obiegły niepokojące doniesienia w sprawie serialu „M jak miłość”. Pojawiły się spekulacje, że jedna z ulubionych postaci widzów może zniknąć.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie Kate Middleton z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie Kate Middleton

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała w piątek, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej były związane z wykrytym u niej rakiem. Są nowe informacje.

Rosyjskie cyberataki. Jest komunikat MSZ z ostatniej chwili
Rosyjskie cyberataki. Jest komunikat MSZ

Polska wyraża pełną solidarność z Niemcami i z Czechami w związku z wrogą kampanią w cyberprzestrzeni prowadzoną przez grupę powiązaną z rosyjskim wywiadem wojskowym - czytamy w komunikacie przekazanym w sobotę przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Prezydent Chin Xi Jinping rusza w podróż po Europie z ostatniej chwili
Prezydent Chin Xi Jinping rusza w podróż po Europie

Przywódca ChRL Xi Jinping rozpocznie w niedzielę pięciodniową podróż po Europie, w trakcie której odwiedzi Francję, Serbię i Węgry. Będzie to jego pierwsza wizyta w Europie od 2019 r.

ISW: Szpitale w okupowanym przez Rosję obwodzie ługańskim grożą odbieraniem noworodków z ostatniej chwili
ISW: Szpitale w okupowanym przez Rosję obwodzie ługańskim grożą odbieraniem noworodków

Szpitale w okupowanym przez Rosję obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy grożą matkom odbieraniem noworodków, jeśli co najmniej jedno z rodziców nie posiada obywatelstwa rosyjskiego - podaje amerykański Instytut Studiów nad Wojną ISW.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Czym jest solidarność?

W swoim życiu najwięcej solidarności widziałem w jednej z najcięższych prac, jaką przyszło mi wykonywać. Wspomnienia tych doświadczeń pozwalają mi czasem odzyskiwać wiarę w ludzi i w społeczne więzi.
 [Tylko u nas] Marcin Bąk: Czym jest solidarność?
/ Pixabay.com
Swego czasu okoliczności życiowe sprawiły, że podjąłem pracę w charakterze magazyniera, w jednej z licznych firm, zajmujących się szeroko rozumianym magazynowanie i spedycją towarów. Firm takich jest bardzo wiele w otaczającej nas przestrzeni, w miastach spotykamy na każdym kroku oznaczone branżowym logo ciężarówki i dostawczaki, których kierowcy dokonują cudów, by wpasować się w małe uliczki i wyładować jak najszybciej towar pod wskazany adres. Bo w tej branży czas liczy się bardziej niż w wielu innych.

Wielkie miasta w Polsce otoczone są wianuszkiem magazynów. Są wśród nich niewielkie obiekty ale są i potężne, budowane na dwa, trzy pietra w górę z licznymi bramami dla ciężarówek i z liczną załogą. Zanim nie trafiłem do pracy w takiej załodze, miałem całkowicie błędne wyobrażenie o magazynie. Myślałem, że jest to ciche miejsce, rzadko odwiedzane przez kogokolwiek, w którym to miejscu piętrzą się zakurzone przedmioty.  Króluje w nim „pan Zenek - magazynier”, niemłody już facet z nieodłącznym „petem” w kąciku ust, niechętnie odpowiadający klientom. Słowem – istny raj nierobów.

Nic z tych rzeczy. Praca, jaka na mnie czekała, była bardzo ciężka. Wprawdzie miałem uprawnienia na obsługę wózka widłowego ale i tak, znaczną część prac trzeba było wykonywać siłą własnych mięśni. W ciągłym pędzie, w ciągłym niedoczasie. Przez trzy miesiące schudłem pięć kilogramów…
Byłem jedynym z załogi, liczącej prawie 30 osób, który pracował wcześniej w innych branżach niż praca fizyczna. Większość chłopaków miała za sobą firmy przeprowadzkowe, firmy budowlane, zajmujące się pracami wykończeniowymi no i oczywiście – magazyny oraz sortownie.

Dla nich była to normalna praca, innej nie znali. Ja musiałem się wszystkiego uczyć od początku. Mogłem liczyć jednak na pomocną dłoń.  Brygadzista, majster, koledzy ze zmiany potrafili mi wytłumaczyć specyficzne słowa z magazynierskiego żargonu, pokazywali jak obsługiwać urządzenia, jak radzić sobie ze zdarzającymi się ciągle awariami. Praca wymagała dużej koordynacji całej zmiany i po jakimś czasie zorientowałem się, że wzajemna pomoc i współpraca leżą po prostu w interesie nas wszystkich. Im bardziej wspieraliśmy się wzajemnie, tym szybciej robota była wykonana. Nie mieliśmy wiele czasu na rozmowy ale w końcu udawało się zamienić parę słów. Czasami po pracy odwoziłem kolegów do domu, czasem oni mnie odwozili, wiec była okazja do rozmowy nie tylko na tematy pracownicze. Dość szybko zorientowałem się, że załoga stanowi pewną wspólnotę, nie tylko w pracy. Znakomita większość moich kolegów była zapalonymi kibicami piłkarskimi, na mecz swojej ulubionej drużyny szykowali się z wyprzedzeniem kilkutygodniowym. Jeśli miał to być mecz wyjazdowy, planowali trasę, organizowali transport i starali się rozkładać koszty.  Utrzymywali kontakty z resztą kibicowskiej braci, wymieniając się gadżetami z nazwami zaprzyjaźnionych klubów. Tam poznałem, jak bardzo rozbudowany jest świat kibicowski, obejmuje nie tylko mecze piłkarskie ale akcje o charakterze patriotycznym, pomoc dla kombatantów, demonstracje i wiele innych działań.

Ich żony i dziewczyny w większości pracowały w sklepach, w firmach sprzątających czy w hurtowniach. To również stanowiło spore wyzwanie, gdyż w takich miejscach praca na ogół wykonywana jest na zmiany. Pamiętam, jak wspólnie głowili się w piątek nad tym, jak rozplanować na nadchodzący tydzień odbiór dzieci z przedszkola, bo „Twoja Magda ma chyba pierwszą zmianę we wtorek a my z Ewką oboje robimy do nocy, to mogła by odebrać naszą Ulę ze szkoły”.  Ten system działał. Ci ludzie wspierali się – w pracy i poza pracą. Czasem dobrym słowem, czasem zajęciem się dzieckiem, czasem – wsparciem finansowym. Nie przypominam sobie za moich czasów jakiejkolwiek kradzieży. Oczekiwano za to, że na prośbę o pomoc trzeba odpowiedzieć.  Oczywiście, daleki jestem od idealizowania moich kolegów z magazynu, byli ludźmi, takimi samymi jak inni. Potrafili zakląć siarczyście, potrafili się kłócić a nawet po pracy dać sobie parę razy po twarzy. Niemniej relacje panujące między nimi wspominam jako coś prawdziwego, autentycznego.  

Jeśli kiedyś będę miał wnuka i wnuk spyta mnie „Dziadku, co to znaczy solidarność?”  to po prostu opowiem mu o mojej pracy w magazynie i moich kolegach.

Marcin Bąk


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe