Trzaskowski nie chciał ujawnić zarobków swoich pracowników. Zrobił to za niego Sebastian Kaleta

W rozmowie z dziennikiem "Super Express" Kaleta podkreślił, że w oświadczeniach nie ma informacji czy zarobki dyrektorów i wicedyrektorów są w kwotach brutto czy netto. – I tak te kwoty szokują. Nie ma drugiego urzędu w Polsce z tak wysokimi wynagrodzeniami! – zwrócił jednak uwagę.
W skrócie. Rafał @trzaskowski_ i jego zastępcy kosztują podatnika drożej niż wynoszą wynagrodzenia CAŁEGO rządu (ministrowie + wiceministrowie) https://t.co/KM5O1ArzN6
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) June 3, 2020
Wiceprezydenci zarabiają jeszcze więcej
Jak zauważa Kaleta 16,3 tys. zł to uśredniony "wynik", są tacy dyrektorzy, których pensje wynoszą przeszło 30 tys. zł miesięcznie. – Wielu z nich dodatkowo dorabia w spółkach zależnych od samorządu i kwoty, które zliczyłem, uwzględniają też te zarobki – podkreślił wiceszef resortu sprawiedliwości.
Z kolei "Super Express" przypomniał, że na zdecydowanie większą pensję niż tę, którą dostaje prezydent Warszawy, mogą liczyć jego zastępcy. "Każdy z nich powyżej 300 tys. zł rocznie. Z kolei wynagrodzenie Trzaskowskiego z ratusza za 2019 r. to 151 tys. zł" – czytamy.
Trzaskowski odpowiada
Do informacji podanych przez Sebastiana Kaletę odniósł się sam zainteresowany. Zdaniem prezydenta Warszawy, a obecnie także kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski "bardzo łatwo jest szafować kwotami, w oderwaniu od obowiązków poszczególnych pracowników".
– Urząd miasta jest największą strukturą w Polsce, o nieporównywalnej z innymi miastami skali zadań. Dziś w ratuszu nie ma nagród dla ludzi na stanowiskach kierowniczych. A w związku z trudną sytuacją finansową samorządów na podwyżki też nie ma szans – twierdzi Trzaskowski i atakuje partię rządzącą: – Urząd miasta płaci specjalistom za ciężką pracę i nie omija prawa, a PiS płaci kolegom i koleżankom na przykład za pilnowanie pustego pola.
/se.pl
