[Tylko u nas] Marcin Bąk: Wojna "polsko-polska" czy stan naturalny?
![[Tylko u nas] Marcin Bąk: Wojna "polsko-polska" czy stan naturalny?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/50334.jpg)
Jest w nas takie marzenie o wyidealizowanej demokracji, ustroju, w którym nie ma sporów a jeśli są to strony rozstrzygają je w duchu pokoju. „Wszyscy Polacy to jedna rodzina” i mickiewiczowskie „Kochajmy się!”. To tak nie działa. Demokracja to spór, konflikt, w którym bardzo ostro ścierają się strony. Najczęściej ścierają tylko na słowa, ale są to słowa mające siłę ostrych mieczy. Warto przypomnieć, że demokracja antyczna w swej ojczyźnie, czyli Atenach, to nie była sielanka. Kwitła demagogia, sofiści szkolili zręcznych polityków w manipulowaniu emocjami tłumu, często żądając za swoje lekcje ogromnego honorarium. Stronnictwa przeciągały na swoją stronę wpływowych mężów stanu a pomówienie i oszczerstwo było naturalną bronią w walce politycznej. Imię tego, kto był pomówiony mogło łatwo trafić na glinianą skorupkę, gdy to demokratyczna większość obywateli wysyłała podejrzanych jej zdaniem polityków na przymusowe wczasy poza granicę Attyki. Gdy przyjrzymy się dziejom politycznym Aten to okaże się, że chyba każdy z wielkich polityków zaznał zawiści rodaków i wyrokiem ostracyzmu skierowany został na banicję. Jeszcze ciekawiej prezentuje się przypadek Sokratesa. Człowiek ten był wspaniałym obywatelem, służącym swej ojczyźnie, gdy trzeba było na polu bitwy, jako żołnierz, gdy trzeba – w pokoju, jako urzędnik. Uczciwy i prawy, nigdy nie dbał o własny interes. Miał jednak tę wadę z punktu widzenia Ateńczyków, że nie szanował za bardzo ich ustroju politycznego, przy wielu okazjach dworując sobie z demokracji. Sąd składający się z kilkuset obywateli, orzekł o jego winie i skazał na śmierć. Tak to demokracja ukazała po raz pierwszy w historii swą mroczną stronę.
Chińczycy nie szanują zupełnie demokracji, jako sposobu urządzenia państwa. Zarzucają jej to, że jest w istocie sporem, wojną domową toczoną najczęściej bez oręża, ale przy podobnym stanie wzburzenia. W Chinach, których cywilizacja liczy sobie kilka tysięcy lat, demokracja panowała bardzo krótko, po rewolucji, która obaliła na początku XX wieku dynastię mandżurską. Chińczycy nie wspominają tych czasów dobrze. Był to okres jednego z największych w ich dziejach chaosu. W Chinach istnieje pojęcie Dao, nieprzetłumaczalne na języki europejskie. Możemy je starać się wyjaśnić opisowo, jako droga, dążenie do harmonii, porozumienie, synergia i tym podobne, ale nie oddają one w pełni znaczenia tego pojęcia dla Chińczyków. Wedle większości szkół myśli politycznej Państwa Środka, ustrój powinien być formowany w oparciu o Dao. Polityk ma się starać dążyć do niwelowania przeciwieństw i wprowadzać w życie harmonijne zasady Dao. Demokracja jest tego dążenia całkowitym przeciwieństwem.
Mamy w Polsce demokrację, podobnie jak w innych państwach europejskich. To oznacza, że podlegamy tym samym wstrząsom, co wszystkie państwa w tym systemie. Czasem słyszymy, - „to oburzające, że Przewodniczący X (albo Prezydent Y lub Prezes Z) „dzieli Polaków”. Przecież na tym właśnie polega demokracja – na dzieleniu i skupianiu wokół siebie grupy zwolenników. Ważne, by tych zwolenników było więcej, niż ma ich polityczny przeciwnik. Stosuje się, więc cały repertuar środków, by wzbudzić silne emocje a następnie skierować je w odpowiednią stronę, zgodnie z zasadą „my dobrzy – oni źli”.
Proszę, więc nie przejmować się zarzutami kierowanymi pod adresem tego czy innego polityka, że „dzieli Polaków” lub „rozpala wojnę polsko-polską”. Takie są reguły tej gry. Na tym polega właśnie demokracja i warto o tym pamiętać również wtedy, gdy skończy się wreszcie ta wyjątkowo długa kampania wyborcza.