[Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: Ruch LGBT ma wreszcie medialną twarz. Błazeńską. Odrażającą
Twarz rozwydrzonego, wulgarnego faceta, który jest nieobliczalny, nieprzewidywalny.
I który udowadnia, że naiwność tych wszystkich dostojnych rabinów (Michael Schudrich), księży (Adam Boniecki), reżyserów (Agnieszka Holland), aktorów (Maja Komorowska) oraz pisarzy (Olga Tokarczuk) - którzy "Margot" bronili i za "Margot" poręczali - jest niezmierzona.
Smutne. Ponure.
Tam, gdzie każdy, kto ma jakieś elementarne minimum rozsądku, widzi jak na dłoni bezczelność, arogancję, agresję i narcyzm - oni zobaczyli "ofiarę systemu" i "więźnia politycznego".
Dlaczego?
Bo chcieli zobaczyć.
Bo - zamknięci w swoich bańkach - wierzą w to, w co chcą wierzyć. Choćby to było oczywistą, monumentalną bzdurą.
I swoimi protestami, swoim potraktowaniem sprawy ustanowili, wyolbrzymili, nadmuchali jak gigantyczny balon "Margot". Z nikomu nieznanego awanturnika w trzy tygodnie zrobili "ikonę" LGBT.
Co dalej z "Margot"?
Cóż. Michał Sz. będzie istniał nadal jako anarchistyczna, szokująca bezczelnością, barwna i wyzywająca autokreacja. Taka jest "natura" tego medialnego tworu.
Takim się sam stworzył i takim go chcą media. Gdyby próbował stać się inny - szybko przestanie medialnie istnieć.
Czyli wszystko wskazuje, że będzie trwał. I działał skutecznie na szkodę ruchu LGBT.
Choć przecież urzeczeni nim fanatycy nigdy tego nie przyznają...