Wyszkowski odpowiada na słowa Grodzkiego: „Głupstwa. Typowe dla sympatyków postkomunizmu”

Grodzki w poniedziałek przed historyczną Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej mówił m.in, że "stało się dziwnie, że organizacja, która zawłaszczyła nazwę »Solidarność«, idzie ręka w rękę z władzą, co nie podoba się wielu członkom tej zacnej poprzednio organizacji". – Ale muszą pamiętać liderzy obecnej Solidarności, że romanse z władzą często kończą się nieprzyzwoitą i niegodną końcówką – dodał Grodzki.
– Głupstwa, przykre bardzo, typowe dla sympatyków postkomunizmu, funkcjonariuszy tego układu totalnego. Próba obrażenia „Solidarności” – skomentował Wyszkowski. Ocenił, że "marszałek Senatu nie ma żadnych »papierów« na to, żeby mówić o godności". – To człowiek, który sam nadużywa godności senatora i marszałka, można mu współczuć, ale ponieważ sprawuje wysoki urząd to trzeba go potępić, trzeba mu ostro powiedzieć, że mówi głupstwa i zachowuje się podle – podkreślił.
Jak mówił, słowa marszałka Senatu są "bezsensowne i nasycone wrogością". – „Solidarność” Bolka rzeczywiście można było oskarżać o knowania z władzami, ale dlaczego dzisiaj współpraca największego związku zawodowego z państwem miałaby być czymś złym? – zastanawiał się opozycjonista.
– To jest naprawdę kompletny absurd. W niepodległym państwie związki zawodowe muszą współpracować z państwem, tak jak państwo musi współpracować ze związkami zawodowymi. To, że rządzący kooperują, współpracują, koordynują, doskonalą swoją współpracę z ludźmi pracy jest oczywistością, jest potrzebą społeczną, jest czymś tak potrzebnym, jak demokracja. Na tym polega demokracja. Krytykowanie „Solidarności” za to, że współpracuje z rządem Mateusza Morawieckiego jest niczym więcej niż tylko typową postkomunistyczną-KOD-owską-platformerską schedą – wskazał.
„Biedny człowiek, który próbuje nadymać się wielkością byłego agenta SB”
Wyszkowski odniósł się także do innych słów Grodzkiego, który powiedział: „I lider był tylko jeden, i może ktoś uważać, że tworząc fałszywe iluzje i historię, zakłamie rzeczywistość. Ale historia się zdarzyła, lider był jeden i on tu stoi, to jest Lech Wałęsa, i czy to się komuś podoba czy nie, nie damy tego zanegować. Jako marszałek Senatu daję wam na to słowo”.
Zdaniem opozycjonisty za Grodzkim nie stoi "większość społeczna czy jakieś uprawione gremia”. – Biedny człowiek, który próbuje nadymać się wielkością byłego agenta SB. Rzeczywiście towarzystwo godne siebie. Niech tak dalej trzyma, długo to nie potrwa, bo dla takich ludzi w życiu publicznym nie może być długo miejsca. Przypadkiem został marszałkiem, ale nie przypadkiem mówi te swoje głupstwa. Jest takim człowiekiem, jakie świadectwo sam sobie wystawia – mówił opozycjonista.
– Lech Wałęsa w wolnych związkach zawodowych był naprawdę niewiele znaczącym człowiekiem, którego jak zapytałem: dlaczego spotyka się, pije wódkę z funkcjonariuszami to przepraszał prawie na kolanach, płakał itd. – wspominał Wyszkowski.
Przekonywał, że Wałęsa "stał się liderem przypadkowo". – W strajku sierpniowym było bardzo wiele okoliczności - wprowadzony przez agenta SB przodownik kolega w ostatniej chwili zapisał się do Komitetu Strajkowego, później rzeczywiście Bogdan Borusewicz przeforsował go na przewodniczącego, ale to znowu seria rewolucyjnych przypadków – mówił Wyszkowski.
– Dorobek Lecha Wałęsy to, co to jest - zdrada „Solidarności” 13 grudnia, opowiedzenie się za tym, że konstruktywna „Solidarność” niech przetrwa, a ekstrema wyrzucimy, wyrzucenie Anny Walentynowicz. Co to jest? Robił to samo, co komuniści. Później dogadywanie się z Jaruzelskim i Kiszczakiem. To jest seria podłości, więc jeżeli marszałek Senatu chce mieć takiego lidera, to niech go ma – powiedział Wyszkowski.
40 lat temu, latem 1980 r. w Polsce doszło do strajków będących reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin. 31 sierpnia 1980 r. w sali BHP Stoczni Gdańskiej Wałęsa podpisał porozumienie między komitetem strajkowym a komisją rządową. Delegacja rządowa zgodziła się m.in. na utworzenie nowych, niezależnych, samorządnych związków zawodowych i prawo do strajku