Porażka sędziego Łączewskiego. Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. dziennikarza portalu wPolityce.pl

Sąd Najwyższy uchylił w środę wyrok wymierzający grzywnę dziennikarzowi portalu wPolityce.pl Wojciechowi Biedroniowi w związku z jego artykułem na temat ówczesnego sędziego Wojciecha Łączewskiego. Sprawa wróci do ponownego rozpoznania przez sąd II instancji.
 Porażka sędziego Łączewskiego. Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. dziennikarza portalu wPolityce.pl
/ YouTube/VideoKOD Sieciowa Telewizja Obywatelska


Tym samym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN podzieliła część argumentacji ze skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego, w której zawnioskował on o uchylenie wyroku skazującego dziennikarza na karę grzywny za pomówienie sędziego i o uniewinnienie dziennikarza od zarzuconego mu czynu.

SN uznał zasadność jednego z dwóch zarzutów podniesionych przez PG w skardze nadzwyczajnej.

– Ta sprawa dotyczy kwestii istotnej, ogniskują się w niej pytania o wzajemne relacje pomiędzy wolnością wypowiedzi i prawem społeczeństwa do bycia informowanym, a z drugiej strony prawem do godności i dobrego imienia – przyznał sędzia Krzysztof Wiak w uzasadnieniu wyroku SN.

 


Sprawa dotycząca dziennikarza portalu początek przed sądami miała, gdy sędzia wystąpił w listopadzie 2016 r. z prywatnym aktem oskarżenia. Sąd I instancji w lipcu 2018 r. uznał dziennikarza za winnego na podstawie art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu i wymierzył mu 25 tys. zł grzywny. Po apelacji obrońcy Sąd Okręgowy w Łodzi w lutym 2019 r. złagodził wyrok i zmniejszył grzywnę do 3 tys. zł.

W procesie chodziło o publikacje na temat sędziego Łączewskiego, który poprzez portal Twitter miał nawiązać prywatną korespondencję z osobą, którą wziął za dziennikarza Tomasza Lisa, i namawiać do przyjęcia nowej strategii w politycznej walce z rządem.

Sąd okręgowy uznał, że dziennikarz pomówił sędziego "o właściwości, które mogły go narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego poprzez nieprawdziwe wskazanie, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne" oraz sugerowanie, że w związku z medialnymi doniesieniami na temat kontaktów z dziennikarzem Lisem sędzia został przeniesiony z wydziału karnego do wydziału cywilnego.

W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej wskazano m.in., że przeniesienie sędziego do orzekania w innym wydziale miało "bezpośredni związek czasowy i merytoryczny z doniesieniami medialnymi na jego temat".

W środę SN przypomniał jednak, że sąd okręgowy na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego przyjął jednak, że sędzia Łączewski "już od dłuższego czasu nosił się z zamiarem przejścia do wydziału cywilnego" i składał dwukrotnie podanie o to przeniesienie. "Uznanie skargi nadzwyczajnej za zasadną wymagałoby wykazania, że sąd krańcowo pobłądził, a jego ustalenia są w sposób oczywisty sprzeczne z tym materiałem dowodowym, którym sąd dysponował. W tym przypadku tak powiedzieć nie możemy" - zaznaczył sędzia Wiak odnosząc się do pierwszego z zarzutów skargi nadzwyczajnej.

W skardze nadzwyczajnej zarzucono ponadto, że "za niesłuszne należy uznać również zajęte przez sądy obu instancji stanowisko, iż nieprawdziwe wskazanie przez oskarżonego, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne, stanowi pomówienie". Biedroń mówił w zeszłym roku, że sąd II instancji przyznał mu rację. – Problem jednak polega na tym, że użyłem określenia, że przeciwko Łączewskiemu toczy się postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem to nie było postępowanie dyscyplinarne, ale postępowanie wyjaśniające – podkreślał.

– Różnice między postępowaniem wyjaśniającym i dyscyplinarnym są niewątpliwie znane osobom obeznanym z tą materią i istotne dla tej osoby, której jedno z tych postępowań dotyczy bezpośrednio. Nie stanowią one natomiast wiedzy powszechnej i nie jest niczym niezwykłym posługiwanie się „ogólną” nazwą „postępowanie dyscyplinarne” także wtedy, gdy postępowanie wyjaśniające nie weszło jeszcze w tę fazę – wskazywał w swej skardze PG.

Temu drugiemu zarzutowi SN przyznał rację. Jak zaznaczył sędzia Wiak, nie istnieje ujednolicona definicja „postępowania dyscyplinarnego”. – Jeśli sami prawnicy stosują te terminy często zamiennie (...) nie tłumacząc nawet piszą w ogóle postępowaniach dyscyplinarnych, to tym bardziej wydaje się, że dopuszczalne jest posługiwanie się taką konwencją i terminologia przez osoby, które nie są prawnikami – powiedział. Dlatego w ocenie sądu - w odniesieniu do tego aspektu - wnioski sądu okręgowego były sprzeczne z zebranymi dowodami.

 


 


Wcześniej SN podczas blisko trzygodzinnej rozprawy wysłuchał stron procesu. – Ktoś wykonujący zawód dziennikarza musi to robić odpowiedzialnie (...) a błędy i pomyłki wymagają jak najszybszego sprostowania. Dziennikarz musi używać starannego języka wypowiedzi, a w tej staranności nie mieści się mylenie postępowania wyjaśniającego z dyscyplinarnym – mówił Łączewski. Jak dodawał dziennikarz nie podjął trudu weryfikacji podanych informacji oraz próby kontaktu z nim.

Z kolei Biedroń przed SN podkreślał, że „art. 212 Kk to relikt, a Łączewski użył tego narzędzia, bo myślał, że zamknie dziennikarzom usta”. Jego obrońca mec. Dariusz Pluta pytał, czy formalna pomyłka jego klienta ma "skutkować uczynieniem z niego przestępcy". Sprawę określił, jako „obronę przez atak” ze strony Łączewskiego.

Prokuratura Krajowa w komunikacie po orzeczeniu SN zaznaczyła, że SO zmieniając wyrok I instancji „wyeliminował większość zarzutów opisanych w prywatnym akcie oskarżenia oraz wyroku I instancji jako niemających charakteru pomówień”. – Wyeliminował z opisu czynu stwierdzenia o składaniu przez sędziego fałszywych zeznań, prowadzeniu przez niego swoistej gry z prokuratorami i rzecznikiem dyscyplinarnym, stosowaniu prawniczych trików i uników oraz stwierdzeń takich jak „skompromitowany sędzia” – zaznaczyła PK.

Przeciwko skazaniu Biedronia protestowało w lutym ub.r. m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w ocenie którego wyrok naruszył „fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa”.

Łączewski był sędzią znanym m.in. z tego, że pięć lat temu orzekał w składzie sędziowskim, który skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, uznając m.in., że ten przekroczył uprawnienia i prowadził nielegalne działania operacyjne CBA w „aferze gruntowej”. Później orzekał w wydziale cywilnym sądu rejonowego. Jesienią zeszłego roku poinformowano, że Łączewski zrzekł się urzędu sędziego, a rezygnację określał jako znak sprzeciwu wobec „niszczenia wymiaru sprawiedliwości w imię partyjnego interesu”.

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Przewiduje ona m.in. możliwość składania do Sądu Najwyższego takich skarg na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Dotychczas SN do rozstrzygnięcia otrzymał kilkadziesiąt skarg nadzwyczajnych - najwięcej złożył ich właśnie Prokurator Generalny.

 

 

 


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Przedwojenny prawnik. Stalinowski morderca. Józef (Goldberg) Różański tylko u nas
Tadeusz Płużański: Przedwojenny prawnik. Stalinowski morderca. Józef (Goldberg) Różański

22 czerwca 1941 roku, gdy Armia Czerwona - wobec nacierających Niemców - uciekała z terenów II Rzeczpospolitej zagarniętych przez ZSRS w 1939 roku, funkcjonariusze NKWD wymordowali w więzieniach tysiące Polaków, m. in. we Lwowie, w Łucku i Wilnie. Wśród mordujących był Józef Goldberg (późniejszy Jacek Różański).

Tȟašúŋke Witkó: Niemcy – najwięksi degeneraci Europy z ostatniej chwili
Tȟašúŋke Witkó: Niemcy – najwięksi degeneraci Europy

Ostatnimi czasy, opinię publiczną w Polsce rozgrzewa głownie konflikt izraelsko-irański, a także działalność ruchu na rzecz ponownego liczenia głosów oddanych w wyborach prezydenckich, któremu patronuje i którego działaniom nadaje ton pewien znany mecenas, obecnie tryskający tężyzną fizyczną, choć – jak wiemy z doniesień medialnych – nie zawsze cieszył się on końskim zdrowiem.

Odszedł, aby podziwiać widok. Tragiczna śmierć Polaka we Włoszech Wiadomości
"Odszedł, aby podziwiać widok". Tragiczna śmierć Polaka we Włoszech

Do tragicznego wypadku doszło w piątek w rejonie Gargnano, miejscowości położonej nad malowniczym jeziorem Garda na północy Włoch. Podczas rowerowej wycieczki z przyjaciółmi zginął 43-letni turysta z Polski.

Putin grozi Ukrainie: „Brudna bomba byłaby ostatnią pomyłką” Wiadomości
Putin grozi Ukrainie: „Brudna bomba byłaby ostatnią pomyłką”

Rosyjski przywódca Władimir Putin oświadczył w piątek podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu, że Rosjanie i Ukraińcy to ten sam lud i w tym sensie "cała Ukraina" należy do Rosji.

Rosyjska „flota cieni” na celowniku Zachodu. Polska dołącza do sojuszu 14 państw z ostatniej chwili
Rosyjska „flota cieni” na celowniku Zachodu. Polska dołącza do sojuszu 14 państw

Czternaście krajów, w tym Polska, zobowiązało się do podjęcia skoordynowanych działań przeciwko rosyjskiej "flocie cieni" operującej na wodach Morza Bałtyckiego i Północnego – poinformowało w piątek brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych.

„Nie mogłabym wtedy spać spokojnie”. Trenerka szczerze o Idze Świątek Wiadomości
„Nie mogłabym wtedy spać spokojnie”. Trenerka szczerze o Idze Świątek

Po rozstaniu Igi Świątek z Tomaszem Wiktorowskim pojawiło się wiele spekulacji, kto mógłby zostać nowym trenerem jednej z najlepszych tenisistek świata. Wśród potencjalnych nazwisk wymieniano także Sandrę Zaniewską - uznaną polską trenerkę, obecnie pracującą z Martą Kostiuk. Sama zainteresowana rozwiała jednak wszelkie wątpliwości.

Znany prezenter w Tańcu z gwiazdami? Padła jasna deklaracja Wiadomości
Znany prezenter w "Tańcu z gwiazdami"? Padła jasna deklaracja

Trwają intensywne przygotowania do kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami”. Polsat już kompletuje listę uczestników, a wśród medialnych spekulacji pojawiło się nazwisko Karola Strasburgera. Czy zobaczymy go na parkiecie? Sam zainteresowany nie pozostawia wątpliwości.

3000 PLN. Są pierwsze kary dla autorów niestandardowych protestów wyborczych z ostatniej chwili
3000 PLN. Są pierwsze kary dla autorów "niestandardowych" protestów wyborczych

Sąd Najwyższy proceduje dziesiątki tysięcy protestów wyborczych złożonych przez zwolenników Romana Giertycha. Są już pierwsze kary dla autorów wulgarnych protestów.

„Khatanga” odholowana. Rosyjski wrak po 8 latach zniknął z Portu Gdynia z ostatniej chwili
„Khatanga” odholowana. Rosyjski wrak po 8 latach zniknął z Portu Gdynia

Po ośmiu latach przymusowego postoju w Porcie Gdynia rosyjski zbiornikowiec „Khatanga” został w końcu odholowany. Jak poinformował minister infrastruktury Dariusz Klimczak, jednostka została przygotowana do usunięcia z portu i trafi do zezłomowania w Danii.

Skandaliczna próba profanacji w konkatedrze w Lubaczowie Wiadomości
Skandaliczna próba profanacji w konkatedrze w Lubaczowie

Do szokującego incydentu doszło podczas Mszy świętej w uroczystość Bożego Ciała w konkatedrze w Lubaczowie. W trakcie liturgii agresywny mężczyzna pod wpływem alkoholu wtargnął do prezbiterium i rzucił butelką w stronę tabernakulum, próbując zakłócić przebieg uroczystości.

REKLAMA

Porażka sędziego Łączewskiego. Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. dziennikarza portalu wPolityce.pl

Sąd Najwyższy uchylił w środę wyrok wymierzający grzywnę dziennikarzowi portalu wPolityce.pl Wojciechowi Biedroniowi w związku z jego artykułem na temat ówczesnego sędziego Wojciecha Łączewskiego. Sprawa wróci do ponownego rozpoznania przez sąd II instancji.
 Porażka sędziego Łączewskiego. Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. dziennikarza portalu wPolityce.pl
/ YouTube/VideoKOD Sieciowa Telewizja Obywatelska


Tym samym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN podzieliła część argumentacji ze skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego, w której zawnioskował on o uchylenie wyroku skazującego dziennikarza na karę grzywny za pomówienie sędziego i o uniewinnienie dziennikarza od zarzuconego mu czynu.

SN uznał zasadność jednego z dwóch zarzutów podniesionych przez PG w skardze nadzwyczajnej.

– Ta sprawa dotyczy kwestii istotnej, ogniskują się w niej pytania o wzajemne relacje pomiędzy wolnością wypowiedzi i prawem społeczeństwa do bycia informowanym, a z drugiej strony prawem do godności i dobrego imienia – przyznał sędzia Krzysztof Wiak w uzasadnieniu wyroku SN.

 


Sprawa dotycząca dziennikarza portalu początek przed sądami miała, gdy sędzia wystąpił w listopadzie 2016 r. z prywatnym aktem oskarżenia. Sąd I instancji w lipcu 2018 r. uznał dziennikarza za winnego na podstawie art. 212 Kodeksu karnego mówiącego o zniesławieniu i wymierzył mu 25 tys. zł grzywny. Po apelacji obrońcy Sąd Okręgowy w Łodzi w lutym 2019 r. złagodził wyrok i zmniejszył grzywnę do 3 tys. zł.

W procesie chodziło o publikacje na temat sędziego Łączewskiego, który poprzez portal Twitter miał nawiązać prywatną korespondencję z osobą, którą wziął za dziennikarza Tomasza Lisa, i namawiać do przyjęcia nowej strategii w politycznej walce z rządem.

Sąd okręgowy uznał, że dziennikarz pomówił sędziego "o właściwości, które mogły go narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego poprzez nieprawdziwe wskazanie, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne" oraz sugerowanie, że w związku z medialnymi doniesieniami na temat kontaktów z dziennikarzem Lisem sędzia został przeniesiony z wydziału karnego do wydziału cywilnego.

W uzasadnieniu skargi nadzwyczajnej wskazano m.in., że przeniesienie sędziego do orzekania w innym wydziale miało "bezpośredni związek czasowy i merytoryczny z doniesieniami medialnymi na jego temat".

W środę SN przypomniał jednak, że sąd okręgowy na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego przyjął jednak, że sędzia Łączewski "już od dłuższego czasu nosił się z zamiarem przejścia do wydziału cywilnego" i składał dwukrotnie podanie o to przeniesienie. "Uznanie skargi nadzwyczajnej za zasadną wymagałoby wykazania, że sąd krańcowo pobłądził, a jego ustalenia są w sposób oczywisty sprzeczne z tym materiałem dowodowym, którym sąd dysponował. W tym przypadku tak powiedzieć nie możemy" - zaznaczył sędzia Wiak odnosząc się do pierwszego z zarzutów skargi nadzwyczajnej.

W skardze nadzwyczajnej zarzucono ponadto, że "za niesłuszne należy uznać również zajęte przez sądy obu instancji stanowisko, iż nieprawdziwe wskazanie przez oskarżonego, że wobec pokrzywdzonego toczy się postępowanie dyscyplinarne, stanowi pomówienie". Biedroń mówił w zeszłym roku, że sąd II instancji przyznał mu rację. – Problem jednak polega na tym, że użyłem określenia, że przeciwko Łączewskiemu toczy się postępowanie dyscyplinarne. Tymczasem to nie było postępowanie dyscyplinarne, ale postępowanie wyjaśniające – podkreślał.

– Różnice między postępowaniem wyjaśniającym i dyscyplinarnym są niewątpliwie znane osobom obeznanym z tą materią i istotne dla tej osoby, której jedno z tych postępowań dotyczy bezpośrednio. Nie stanowią one natomiast wiedzy powszechnej i nie jest niczym niezwykłym posługiwanie się „ogólną” nazwą „postępowanie dyscyplinarne” także wtedy, gdy postępowanie wyjaśniające nie weszło jeszcze w tę fazę – wskazywał w swej skardze PG.

Temu drugiemu zarzutowi SN przyznał rację. Jak zaznaczył sędzia Wiak, nie istnieje ujednolicona definicja „postępowania dyscyplinarnego”. – Jeśli sami prawnicy stosują te terminy często zamiennie (...) nie tłumacząc nawet piszą w ogóle postępowaniach dyscyplinarnych, to tym bardziej wydaje się, że dopuszczalne jest posługiwanie się taką konwencją i terminologia przez osoby, które nie są prawnikami – powiedział. Dlatego w ocenie sądu - w odniesieniu do tego aspektu - wnioski sądu okręgowego były sprzeczne z zebranymi dowodami.

 


 


Wcześniej SN podczas blisko trzygodzinnej rozprawy wysłuchał stron procesu. – Ktoś wykonujący zawód dziennikarza musi to robić odpowiedzialnie (...) a błędy i pomyłki wymagają jak najszybszego sprostowania. Dziennikarz musi używać starannego języka wypowiedzi, a w tej staranności nie mieści się mylenie postępowania wyjaśniającego z dyscyplinarnym – mówił Łączewski. Jak dodawał dziennikarz nie podjął trudu weryfikacji podanych informacji oraz próby kontaktu z nim.

Z kolei Biedroń przed SN podkreślał, że „art. 212 Kk to relikt, a Łączewski użył tego narzędzia, bo myślał, że zamknie dziennikarzom usta”. Jego obrońca mec. Dariusz Pluta pytał, czy formalna pomyłka jego klienta ma "skutkować uczynieniem z niego przestępcy". Sprawę określił, jako „obronę przez atak” ze strony Łączewskiego.

Prokuratura Krajowa w komunikacie po orzeczeniu SN zaznaczyła, że SO zmieniając wyrok I instancji „wyeliminował większość zarzutów opisanych w prywatnym akcie oskarżenia oraz wyroku I instancji jako niemających charakteru pomówień”. – Wyeliminował z opisu czynu stwierdzenia o składaniu przez sędziego fałszywych zeznań, prowadzeniu przez niego swoistej gry z prokuratorami i rzecznikiem dyscyplinarnym, stosowaniu prawniczych trików i uników oraz stwierdzeń takich jak „skompromitowany sędzia” – zaznaczyła PK.

Przeciwko skazaniu Biedronia protestowało w lutym ub.r. m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w ocenie którego wyrok naruszył „fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa”.

Łączewski był sędzią znanym m.in. z tego, że pięć lat temu orzekał w składzie sędziowskim, który skazał byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, uznając m.in., że ten przekroczył uprawnienia i prowadził nielegalne działania operacyjne CBA w „aferze gruntowej”. Później orzekał w wydziale cywilnym sądu rejonowego. Jesienią zeszłego roku poinformowano, że Łączewski zrzekł się urzędu sędziego, a rezygnację określał jako znak sprzeciwu wobec „niszczenia wymiaru sprawiedliwości w imię partyjnego interesu”.

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Przewiduje ona m.in. możliwość składania do Sądu Najwyższego takich skarg na prawomocne wyroki polskich sądów z ostatnich 20 lat. Dotychczas SN do rozstrzygnięcia otrzymał kilkadziesiąt skarg nadzwyczajnych - najwięcej złożył ich właśnie Prokurator Generalny.

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe