Nitek-Płażyńska: Nie rzucam słów na wiatr i nie przeproszę. Będę walczyła do samego końca

„Dla przypomnienia: przeprosiny nakazał mi gdański Sąd Apelacyjny. Według sędziów naruszyłam dobra mojego byłego pracodawcy, ponieważ nagrałam a następnie upubliczniłam, jak mi grozi, wykrzykuje, że chciałby zabić wszystkich Polaków, określa się mianem hitlerowca i gloryfikuje nazizm. W moim przekonaniu Hans G. popełniał przestępstwo i moim obowiązkiem było ujawnienie jego zachowania. Według sądu wyrządziłam w ten sposób krzywdę miłośnikowi hitleryzmu” – dodała.
„Hans G. Popełnił przestępstwo, co sąd w postępowaniu karnym stwierdził prawomocnym wyrokiem. Wyrok ten jest nie tylko podeptaniem podstawowych norm logiki i przyzwoitości (jak mogłam bezspornie udowodnić przestępstwo, nie nagrywając jego słów?), ale też siarczystym policzkiem wymierzonym nam wszystkim. Okazało się bowiem, że polski sąd wyżej ceni komfort psychiczny mobbera gloryfikującego Hitlera i popierającego mordowanie Polaków, niż dobra osobiste znieważanej Polki” – podkreśliła Nitek-Płażyńska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Natalia Nitek-Płażyńska: Może się tak zdarzyć, że niebawem trafię do aresztu
„Nie rzucam słów na wiatr”
Natalia Nitek-Płażyńska w rozmowie z Polskim Radiem 24 wyznała, że skierowała sprawę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który ją przyjął. – Skierowałam też do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wniosek o wstrzymanie się z wykonaniem wyroku. Proszę sobie wyobrazić, że wniosek w postępowaniu cywilnym rozpatruje ten sam skład sędziowski, który orzekał w apelacji. Mamy bardzo ciekawą sytuację z punktu widzenia prawnego, bo dwuinstancyjność została zachwiana. Oczywiście wniosek został oddalony. Dało to możliwość podjęcia egzekucji – podkreśliła żona Kacpra Płażyńskiego.
– Groteskowe jest, że będąc ofiarą tego człowieka, muszę trafić do aresztu. Mam nadzieję, że ktoś pójdzie po rozum do głowy w gdańskim sądzie i zauważy, że może zagrozić stanowi sędziowskiemu, jeżeli dopuści do takiej sytuacji – dodała.
– Jestem młodą matką, mam małe dziecko. Bolesne jest dla mnie, że może przyjść taki moment, iż przyjdzie po mnie policja i zabierze mnie do aresztu. Obiecałam jednak na samym początku, że nie przeproszę tego człowieka i będę walczyła do samego końca. Nie rzucam słów na wiatr, muszę odstawić własny komfort, pragnienia i marzenia, poczucie bezpieczeństwa. Ta sprawa jest ważniejsza, Polacy chcą równego traktowania i sprawiedliwego sądownictwa. To jest zbyt poważna sprawa, muszę walczyć do końca, doprowadzić do pozytywnego finału nawet własnym kosztem – podsumowała.