[Tylko u nas] Marcin Bąk: Zło absolutne i zło względne
![[Tylko u nas] Marcin Bąk: Zło absolutne i zło względne](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16000794441d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372bd138df6c7b443fa8170d0b6e65c670c.jpg)
Historię piszą zwycięzcy. To, że Stalin znalazł się w obozie zwycięzców wywarło ogromny wpływ na narrację historyczną w całej drugiej połowie XX wieku. Ale nie tylko wygrana przez Stalina wojna okazała się dla tej narracji decydująca.
Adolf Hitler i jego narodowy socjalizm przegrał ostatecznie i bezdyskusyjnie. W rozliczeniach powojennych uznany został za zło absolutne, najgorszą formę, jaką może przybrać polityka. Wszystko, co miało najmniejszy chociażby kontakt z narodowym socjalizmem, zostało w narracji historycznej potępione i uznane niemalże za „rytualnie nieczyste”. Odbył się proces norymberski, w wielu krajach chwytano i sądzono zbrodniarzy niemieckich. Zbrodnie hitlerowskie uznano za wyjątkowe zbrodnie przeciwko ludzkości i jako takie – nie podlegające przedawnieniu. W samych Niemczech, podzielonych zresztą na dwa państwa, przeprowadzono denazyfikację. Na ile była ta denazyfikacja skuteczna, to już odrębna kwestia ale faktem jest, że z nazizmem w życiu społecznym starano się walczyć ostro i bezkompromisowo. W wielu krajach nadal niedozwolone jest używanie symboli związanych z narodowym socjalizmem, zakazane są prace twórców tej ideologii, z „Main Kampf” Adolfa Hitlera na czele.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z komunizmem czy też ściśle rzecz ujmując – sowieckim socjalizmem międzynarodowym. Związek Radziecki przyczynił się walnie do pokonania III Rzeszy, tym samym przyczyniając się do pokonania zła absolutnego. Jego ocena historyczna jest więc zupełnie inna. Pracowała nad tym bardzo intensywnie propaganda stalinowska w czasie wojny, pracowali alianci starający się ocieplić wizerunek „wujka Joe”, pracowały już po wojnie rzesze sympatyków lewicy w demokratycznych krajach oraz zwykłych użytecznych idiotów. Wypracowany przez nich obraz sowietów jako państwa w jakimś sensie pozytywnego funkcjonuje do dzisiaj. Szczególnie mocno obecny jest w krajach zachodniej Europy, która nigdy nie miała okazji zapoznać się bezpośrednio z komunizmem w postaci realnej władzy. Na pozytywny obraz sowietów w oczach znacznej części zachodniej inteligencji składają się głównie dwa czynniki. Pierwsza sprawa to wspomniane już zwycięstwo nad III Rzeszą. Skoro „faszyzm” (czyli narodowy socjalizm) uznany zostaje za zło absolutne, to siła, która go pokonała już taka całkiem zła nie może być, musi mieć w sobie jakiś pierwiastek dobra. Tysiące razy słyszeliśmy, przy próbach wspominania o komunistycznych zbrodniach, powtarzane jak zaklęcie zdanie – „No ale jednak dzięki Związkowi Radzieckiemu pokonany został Adolf Hitler, uwolnieni więźniowie obozów, Polacy uniknęli ostatecznej zagłady…” To zawsze jest ostateczny argument w każdej rozmowie z sympatykiem komunizmu i Związku Radzieckiego – gdyby nie Stalin, już byśmy nie żyli. Ten argument pozwala całkowicie ignorować fakt wcześniejszej bardzo silnej współpracy Stalina ze „złem absolutnym” w latach międzywojennych i podczas pierwszej fazy II wojny światowej, gdy to Sowieci napadli na WSZYSTKIE kraje graniczące z nimi od zachodu. Tak jest, wszystkie, gdyż po 17 września 1939 roku przeszedł czas na kraje bałtyckie, Finlandię, i rumuńską Besarabię. Tacy to byli miłujący pokój komuniści, mający pod swoją komendą więcej czołgów niż reszta świata razem wzięta.
Druga sprawa, pozwalająca patrzeć na ZSSR z sympatią, to fakt, że w dominującej na Zachodzie lewicowej narracji, komunizm traktowany jest jako ideologią „postępowa” a więc jednak pozytywna. ZSSR napadł na Polskę w 1939 roku? No cóż, była to Polska zacofana, ciemna i katolicka, w jakiś sposób się jej należało. Komunizm niósł jednak na sztandarach hasła postępu, równouprawnienia, walczył z przesądami. Były jakieś brodnie i nieprawidłowości? Trudno, każda rewolucja, każda zmiana jest bolesna, choć nieuchronna gdyż wynika to z nieubłaganej logiki historii. Ileż to razy przyszło mi uczestniczyć w takiej właśnie wymianie myśli…
Te dwa argumenty, jeden o pokonaniu III Rzeszy, drugi o postępowym charakterze komunizmu pozwalają bagatelizować lub wręcz całkowicie pomijać całą mroczną stronę tej ideologii. Rzetelne dane historyczne nie pozostawiają natomiast najmniejszych złudzeń. Komunizm był, biorąc pod uwagę liczby i suche fakty, ideologią straszniejszą niż narodowy socjalizm. Opanował znacznie większą część świata, jego panowanie trwało też o wiele dłużej. Jeśli chodzi o aparat represji, to był on znacznie bardziej rozbudowany i znacznie sprawniejszy. Obozy koncentracyjne, tak właśnie nazywane, pojawiły się w Rosji Sowieckiej już u samego jej zarania, jeszcze wtedy, gdy trwała wojna domowa. Później sieć GUŁAG pokryła cały ten wielki kraj. Przechodząca kolejne metamorfozy i zmiany nazwy sowiecka policja polityczna objęła skutecznym terrorem całe społeczeństwo. System masowego terroru został później powielony a nawet twórczo rozwinięty w kolejnych krajach, które miały nieszczęście znaleźć się pod panowaniem komunistów. Chiny, Korea Północna, Kambodża, kraje Bloku Wschodniego, wszystkie zostały odgrodzone drutem kolczastym, w przeciwnym bowiem razie, ludzie pouciekali by z tych rajów na Ziemi. To Niemcy uczyli się od sowietów tworzyć obozy i Gestapo a nie odwrotnie.
Liczba ofiar również nie pozostawia złudzeń, choć tutaj historycy nie mają wciąż pełnej wiedzy. Szacunki mówią na pewno o kilkudziesięciu milionach ludzi, którzy rozstali się z życiem w wyniku bezpośredniego działania komunistycznej ideologii. Być może było ich jednak ponad sto milionów. Do tego dochodzą znacznie większe liczby osób więzionych czy represjonowanych na inne sposoby. Komunizm ze swoją obsesją industrializacji jest również odpowiedzialny za ogromne zniszczenia środowiska naturalnego na co niestety przymykają oko lewicowo nastawieni działacze ekologiczni.
Trzeba to jasno powiedzieć – narodowy socjalizm nie był od komunizmu lepszy ale komunizm na pewno był od niego gorszy. Ta oczywista prawda wciąż jest zbyt mało znana, szczególnie na Zachodzie. Zbliżająca się kolejna rocznica napaści ZSSR na Polskę 17 września 1939 roku powinna być dobrą okazją do przypomnienia i światu i naszym rodakom, jakie było prawdziwe oblicze komunizmu, tego rzekomo „mniejszego złą”.