[Tylko u nas] Marcin Bąk: "Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe". Wrzesień 1939 a postawa Węgier

Gdy wspominamy datę 17 września w kontekście drugiej wojny światowej, to mamy na myśli przede wszystkim napaść ZSSR na Polskę. Całkiem słusznie zresztą, dzień ten zapoczątkował bowiem całą serię tragedii, jakie spadły na nasz naród. Z datą 17 września wiąże się jednak również inne wspomnienie, zdecydowanie bardziej pozytywne. Chodzi o postawę Węgier w tych tragicznych dla nas chwilach.
premier Węgier Pál Teleki [Tylko u nas] Marcin Bąk:
premier Węgier Pál Teleki / Wikipedia domena publiczna

Losy Polski i Węgier splecione są ze sobą od tysiąca lat, odkąd lud prowadzony przez Arpada obrał za swoją siedzibę tereny obrysowane łukiem Karpat. Wzajemne relacje Polaków i Węgrów były przez ten czas najczęściej pozytywne a momentami wręcz przyjacielskie. Nie mieliśmy jakiś poważniejszych zatargów politycznych, poza niefortunnym najazdem księcia Jerzego Rakoczego na Małopolskę. Kultura obu narodów wzajemnie się przenikała, ilość słów węgierskiego pochodzenia w naszej mowie jest tego najlepszym przykładem: kontusz, giermek, czamara, gulasz…. jest tego sporo. Polacy i Węgrzy na prawdę się lubią, mimo tak ogromnej różnicy językowej.  

Losy naszych narodów w wieku XX okazały się bardzo złożone a momentami wręcz tragiczne. W wyniku splotu historycznych wypadków Węgrzy znaleźli się w obozie politycznym przeciwnym do tego, w którym była Polska. Rok 1918, rok końca I wojny światowej dla Polaków jest wspomnieniem dobrym, dla Węgrów oznacza niestety początek serii fatalnych zdarzeń. Jako część składowa monarchii Habsburgów Węgry zostały uznane za państwo winne wybuchu wojny i ukarane traktatem w Trianon, podpisanym w 1920 roku, który odbierał im 2/3 historycznego terytorium, zamieszkałego od stuleci przez ludność węgierską i oddawał państwom ościennym. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że oderwano nawet zachodnią część kraju, Burgenland i przyłączono do Austrii, też przecież będącej państwem posthabsburskim…. W rezultacie tych zmian poza granicami Węgier znalazło się około 1/3 narodu, ponad 3,5 miliona ludzi. O ile więc Polska powstała w wyniku porządku zaprowadzonego w Europie po I wojnie to Węgrzy byli żywotnie zainteresowani jak najszybszym zburzeniem tego porządku. Mimo tak poważnych różnic w interesach politycznych potrafili bratankowie wesprzeć nas swoją pomocą materiałową w krytycznych chwilach bitwy warszawskiej 1920 roku. Kto wie, czy węgierski transport  amunicji, który przybył na stancję w Skierniewicach 12 sierpnia, nie okazał się decydujący o sukcesie odniesionym przez Polskę. Nawet najlepszy plan kontrofensywy nie zdałby się na nic, gdy żołnierze nie mieli czym strzelać do bolszewików. 

Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego to napięcie między interesami politycznymi naszych krajów dawało się wyczuć, choć stosunki panowały bardzo przyjazne. Wicher historii w nieubłagany sposób pchał Węgrów w stronę obozu Adolfa Hitlera, człowieka, który obiecywał rozmontowanie układu wersalskiego. Polska stanęła na drodze Hitlera i padła jako pierwsza ofiarą jego zbrojnej napaści. 

We wrześniu 1939 roku przyszło nam samotnie stawiać czoła atakowi wojsk niemieckich. Rzut oka na mapę Polski z 1939 roku może przekonać nawet laika, że wojna była przegrana, zanim padły pierwsze strzały 1 września. Siły polskie znalazły się od razu w półokrążeniu, musiały stawiać opór najeźdźcy idącemu od zachodu, północy i południa. Wschodnia część kraju, słabiej zaludniona, pokryta w dużej mierze bagnami i lasami, mogła być ostatnim obszarem obrony ale dnia 17 września ZSSR wykonując tajną część paktu Ribbentrop – Mołotow, uderzył od wschodu na Polskę. Nasza sytuacja, i tak już bardzo trudna, stała się w tym momencie wręcz beznadziejna, co znalazło swój symboliczny wyraz w samobójczej śmierci Witkacego na wieść o wkroczeniu sowietów do Polski. Nie wszyscy jednak, tak jak artysta, porzucali nadzieję. Droga ucieczki wiodła na południe. 

Węgrzy znajdowali się w 1939 roku w sojuszu politycznym z Hitlerem. Premier Węgier, hrabia  Pál Teleki, mimo nacisków strony niemieckiej, odmówił jakiejkolwiek pomocy militarnej i uderzenia na Polskę armii  węgierskiej. Co więcej, nie zgodził się na jakikolwiek sposób wykorzystania terytorium Węgier do zbrojnych działań niemieckich skierowanych przeciwko Polsce w tym do wykorzystania linii kolejowych, prowadzących na teren Rusi Zakarpackiej. Hrabia Teleki wyraził postawę Węgier wprost:

„Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę. Ze strony Węgier jest sprawą honoru narodowego nie brać udziału w jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce.”

Od dnia 17 września niewielki odcinek granicy z Węgrami stał się prawdziwą drogą życia dla dziesiątków tysięcy Polaków. Rząd węgierski otworzył granicę i zapewnił od początku pomoc uchodzącym spomiędzy zaciskających się cęgów dwóch strasznych totalitaryzmów.  Granicę Węgier przekraczali żołnierze Wojska Polskiego, całymi jednostkami, z zachowanym sprzętem i bronią. Tak przekroczyła granice między innymi 10 Brygada Kawalerii Pancernej  pułkownika Stanisława Maczka. Żołnierze musieli zdawać broń i kierowani byli do obozów internowania ale dzięki cichemu porozumieniu polsko-węgierskiemu znaczna ich część udawała się prawie od razu różnymi drogami na Zachód. Dzięki temu możliwe było szybkie odtwarzanie Wojska Polskiego u boku aliantów. Wiosną 1940 roku brygada Maczka znowu walczyła z Niemcami, uzbrojona we francuskie czołgi. Po klęsce Francji jednostkę udało się ponownie odtworzyć w Wielkiej Brytanii. Walczyła ona później w Normandii, by zakończyć swój szlak bojowy w niemieckiej bazie Wilhelmshafen. Drogą przez Węgry wydostawali się lotnicy, którzy walczyli później pod niebem Anglii, podchorążowie, żołnierze z ośrodków zapasowych a nawet marynarze.  

Oprócz wojska przyjazną granicę z Węgrami przekroczyło ponad 150 tysięcy polskich cywilów. Ich losy były później różne. Niektórzy, podobnie jak żołnierze, przedostawali się później na Zachód i dołączali do struktur państwa polskiego na uchodźctwie. Inni zostali na Węgrzech, gdzie zostali objęci opieką różnych organizacji. W ciągu kilku lat wojny powstały w polskich ośrodkach szkoły i placówki kulturalne, ludzie robili matury, uczyli się też niełatwego języka węgierskiego. Przez Węgry prowadził jeden z najważniejszych szlaków komunikacyjnych, którym kursowali kurierzy z okupowanego kraju. Przenosili cenne informacje, pieniądze, eskortowali zagrożonych aresztowaniem działaczy. Jednym z najbardziej aktywnych karpackich kurierów był historyk Wacław Felczak, doskonale znający język węgierski, po wojnie represjonowany przez komunistyczne władze PRL, wielki przyjaciel Węgier, mentor węgierskiej opozycji w tym Viktora Orbana, tuż przed śmiercią uhonorowany tytułem profesorskim. 

W tych czarnych dniach września 1939 roku, gdy Polska osaczona została przez wrogów, Węgrzy pokazali po raz kolejny swoją przyjaźń do naszego narodu, postępując wbrew woli swojego potężnego sojusznika i wbrew interesowi politycznemu. Warto więc pamiętać o tym, gdy wspominamy naszą niełatwą historię XX wieku i dzień 17 września.  
 


 

POLECANE
RCB wydało pilne komunikaty. Alert dla 12 województw z ostatniej chwili
RCB wydało pilne komunikaty. Alert dla 12 województw

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) wydało alert dla 12 województw. Ostrzeżenie obowiązuje od 27 do 28 lipca 2025 r. i dotyczy silnych burz, intensywnych opadów deszczu oraz zagrożenia powodziowego. RCB apeluje o zachowanie szczególnej ostrożności.

Niech spie.dala. Silni Razem wściekli na Donalda Tuska gorące
"Niech spie.dala". "Silni Razem" wściekli na Donalda Tuska

Hasztag #SilniRazem po wielokrotnej kompromitacji nie jest już tak popularny na "X". Jednak stał się symbolem najbardziej zajadłej postawy "antypis". I potocznie tak są dziś nazywani najbardziej zajadli zwolennicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, czy Romana Giertycha. A dzisiaj nie są z Donalda Tuska, mówić bardzo oględnie, zadowoleni.

Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów Wiadomości
Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów

Polskie marki kamperów zdobywają coraz większe uznanie na niemieckim rynku. Affinity, Freedo, Masuria i Vannado nie tylko przekonują klientów wysoką jakością, ale także zyskują lojalność dealerów.

„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej Wiadomości
„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej

Podróż powrotna z Czarnogóry do Polski okazała się dla Nataszy Urbańskiej jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu. Artystka opisała na Instagramie sytuację, do której doszło na pokładzie samolotu LOT lecącego z Podgoricy do Warszawy. Zemdlała, a - jak twierdzi - personel pokładowy zignorował nie tylko jej stan, ale i potrzeby pozostałych pasażerów.

Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN Wiadomości
Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN

Polskie siatkarki przegrały z Włoszkami 0:3 (18:25, 16:25, 14:25) w półfinale rozgrywanego w Łodzi turnieju finałowego Ligi Narodów. W niedzielę zagrają w meczu o trzecie miejsce z przegranym drugiego sobotniego półfinału, w którym Brazylia zmierzy się z Japonią.

Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście gorące
Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście

Nowy Claude Opus 4 firmy Anthropic często uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście. Model groził ujawnieniem prywatnych informacji o inżynierach, którzy mieli planować jego wyłączenie.

Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie z ostatniej chwili
Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie

Z powodu sygnału o możliwej usterce lecący z Warszawy do Sofii samolot linii LOT musiał awaryjnie lądować na Lotnisku Chopina. - Lądowanie odbyło się w asyście służb. Maszyna wylądowała bezpiecznie - poinformował rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT Krzysztof Moczulski.

Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie Wiadomości
Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie

W sobotnie popołudnie, 26 lipca, w Katowicach doszło do pożaru w rejonie ul. Sądowej i Raciborskiej. Paliły się podkłady kolejowe składowane w pobliżu torowiska, w bezpośrednim sąsiedztwie budowy przy dworcu głównym PKP.

Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych Wiadomości
Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych

W piątkowy wieczór doszło do niebezpiecznego incydentu na przystanku tramwajowym przy ul. Bronowickiej w Krakowie. Z okna przejeżdżającego tramwaju ktoś rozpylił gaz pieprzowy w stronę grupy osób czekających na peronie. Jak informują poszkodowani, sytuacja miała miejsce około godziny 19:30.

Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa

Prawie 250 tys. zł kosztować będzie dokumentacja projektowa nowego domu kultury, który powstanie w Rzeszowie na osiedlu Krakowska Południe przy ul. Stojałowskiego. Dokumentacja gotowa ma być w ciągu 10 miesięcy.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: "Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe". Wrzesień 1939 a postawa Węgier

Gdy wspominamy datę 17 września w kontekście drugiej wojny światowej, to mamy na myśli przede wszystkim napaść ZSSR na Polskę. Całkiem słusznie zresztą, dzień ten zapoczątkował bowiem całą serię tragedii, jakie spadły na nasz naród. Z datą 17 września wiąże się jednak również inne wspomnienie, zdecydowanie bardziej pozytywne. Chodzi o postawę Węgier w tych tragicznych dla nas chwilach.
premier Węgier Pál Teleki [Tylko u nas] Marcin Bąk:
premier Węgier Pál Teleki / Wikipedia domena publiczna

Losy Polski i Węgier splecione są ze sobą od tysiąca lat, odkąd lud prowadzony przez Arpada obrał za swoją siedzibę tereny obrysowane łukiem Karpat. Wzajemne relacje Polaków i Węgrów były przez ten czas najczęściej pozytywne a momentami wręcz przyjacielskie. Nie mieliśmy jakiś poważniejszych zatargów politycznych, poza niefortunnym najazdem księcia Jerzego Rakoczego na Małopolskę. Kultura obu narodów wzajemnie się przenikała, ilość słów węgierskiego pochodzenia w naszej mowie jest tego najlepszym przykładem: kontusz, giermek, czamara, gulasz…. jest tego sporo. Polacy i Węgrzy na prawdę się lubią, mimo tak ogromnej różnicy językowej.  

Losy naszych narodów w wieku XX okazały się bardzo złożone a momentami wręcz tragiczne. W wyniku splotu historycznych wypadków Węgrzy znaleźli się w obozie politycznym przeciwnym do tego, w którym była Polska. Rok 1918, rok końca I wojny światowej dla Polaków jest wspomnieniem dobrym, dla Węgrów oznacza niestety początek serii fatalnych zdarzeń. Jako część składowa monarchii Habsburgów Węgry zostały uznane za państwo winne wybuchu wojny i ukarane traktatem w Trianon, podpisanym w 1920 roku, który odbierał im 2/3 historycznego terytorium, zamieszkałego od stuleci przez ludność węgierską i oddawał państwom ościennym. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że oderwano nawet zachodnią część kraju, Burgenland i przyłączono do Austrii, też przecież będącej państwem posthabsburskim…. W rezultacie tych zmian poza granicami Węgier znalazło się około 1/3 narodu, ponad 3,5 miliona ludzi. O ile więc Polska powstała w wyniku porządku zaprowadzonego w Europie po I wojnie to Węgrzy byli żywotnie zainteresowani jak najszybszym zburzeniem tego porządku. Mimo tak poważnych różnic w interesach politycznych potrafili bratankowie wesprzeć nas swoją pomocą materiałową w krytycznych chwilach bitwy warszawskiej 1920 roku. Kto wie, czy węgierski transport  amunicji, który przybył na stancję w Skierniewicach 12 sierpnia, nie okazał się decydujący o sukcesie odniesionym przez Polskę. Nawet najlepszy plan kontrofensywy nie zdałby się na nic, gdy żołnierze nie mieli czym strzelać do bolszewików. 

Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego to napięcie między interesami politycznymi naszych krajów dawało się wyczuć, choć stosunki panowały bardzo przyjazne. Wicher historii w nieubłagany sposób pchał Węgrów w stronę obozu Adolfa Hitlera, człowieka, który obiecywał rozmontowanie układu wersalskiego. Polska stanęła na drodze Hitlera i padła jako pierwsza ofiarą jego zbrojnej napaści. 

We wrześniu 1939 roku przyszło nam samotnie stawiać czoła atakowi wojsk niemieckich. Rzut oka na mapę Polski z 1939 roku może przekonać nawet laika, że wojna była przegrana, zanim padły pierwsze strzały 1 września. Siły polskie znalazły się od razu w półokrążeniu, musiały stawiać opór najeźdźcy idącemu od zachodu, północy i południa. Wschodnia część kraju, słabiej zaludniona, pokryta w dużej mierze bagnami i lasami, mogła być ostatnim obszarem obrony ale dnia 17 września ZSSR wykonując tajną część paktu Ribbentrop – Mołotow, uderzył od wschodu na Polskę. Nasza sytuacja, i tak już bardzo trudna, stała się w tym momencie wręcz beznadziejna, co znalazło swój symboliczny wyraz w samobójczej śmierci Witkacego na wieść o wkroczeniu sowietów do Polski. Nie wszyscy jednak, tak jak artysta, porzucali nadzieję. Droga ucieczki wiodła na południe. 

Węgrzy znajdowali się w 1939 roku w sojuszu politycznym z Hitlerem. Premier Węgier, hrabia  Pál Teleki, mimo nacisków strony niemieckiej, odmówił jakiejkolwiek pomocy militarnej i uderzenia na Polskę armii  węgierskiej. Co więcej, nie zgodził się na jakikolwiek sposób wykorzystania terytorium Węgier do zbrojnych działań niemieckich skierowanych przeciwko Polsce w tym do wykorzystania linii kolejowych, prowadzących na teren Rusi Zakarpackiej. Hrabia Teleki wyraził postawę Węgier wprost:

„Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę. Ze strony Węgier jest sprawą honoru narodowego nie brać udziału w jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce.”

Od dnia 17 września niewielki odcinek granicy z Węgrami stał się prawdziwą drogą życia dla dziesiątków tysięcy Polaków. Rząd węgierski otworzył granicę i zapewnił od początku pomoc uchodzącym spomiędzy zaciskających się cęgów dwóch strasznych totalitaryzmów.  Granicę Węgier przekraczali żołnierze Wojska Polskiego, całymi jednostkami, z zachowanym sprzętem i bronią. Tak przekroczyła granice między innymi 10 Brygada Kawalerii Pancernej  pułkownika Stanisława Maczka. Żołnierze musieli zdawać broń i kierowani byli do obozów internowania ale dzięki cichemu porozumieniu polsko-węgierskiemu znaczna ich część udawała się prawie od razu różnymi drogami na Zachód. Dzięki temu możliwe było szybkie odtwarzanie Wojska Polskiego u boku aliantów. Wiosną 1940 roku brygada Maczka znowu walczyła z Niemcami, uzbrojona we francuskie czołgi. Po klęsce Francji jednostkę udało się ponownie odtworzyć w Wielkiej Brytanii. Walczyła ona później w Normandii, by zakończyć swój szlak bojowy w niemieckiej bazie Wilhelmshafen. Drogą przez Węgry wydostawali się lotnicy, którzy walczyli później pod niebem Anglii, podchorążowie, żołnierze z ośrodków zapasowych a nawet marynarze.  

Oprócz wojska przyjazną granicę z Węgrami przekroczyło ponad 150 tysięcy polskich cywilów. Ich losy były później różne. Niektórzy, podobnie jak żołnierze, przedostawali się później na Zachód i dołączali do struktur państwa polskiego na uchodźctwie. Inni zostali na Węgrzech, gdzie zostali objęci opieką różnych organizacji. W ciągu kilku lat wojny powstały w polskich ośrodkach szkoły i placówki kulturalne, ludzie robili matury, uczyli się też niełatwego języka węgierskiego. Przez Węgry prowadził jeden z najważniejszych szlaków komunikacyjnych, którym kursowali kurierzy z okupowanego kraju. Przenosili cenne informacje, pieniądze, eskortowali zagrożonych aresztowaniem działaczy. Jednym z najbardziej aktywnych karpackich kurierów był historyk Wacław Felczak, doskonale znający język węgierski, po wojnie represjonowany przez komunistyczne władze PRL, wielki przyjaciel Węgier, mentor węgierskiej opozycji w tym Viktora Orbana, tuż przed śmiercią uhonorowany tytułem profesorskim. 

W tych czarnych dniach września 1939 roku, gdy Polska osaczona została przez wrogów, Węgrzy pokazali po raz kolejny swoją przyjaźń do naszego narodu, postępując wbrew woli swojego potężnego sojusznika i wbrew interesowi politycznemu. Warto więc pamiętać o tym, gdy wspominamy naszą niełatwą historię XX wieku i dzień 17 września.  
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe