[Tylko u nas] Wojciech Osiński: Sekretny niemiecki problem. Jak arabskie szwadrony zdobyły Berlin

W niemieckich gazetach długo nie można było znaleźć cienia konkretu o tym, że w berlińskich szkołach kiełkuje islamski radykalizm. A jednak w związku z ostatnimi wydarzeniami w Dreźnie, Paryżu, Nicei i Wiedniu niektóre z nich musiały się wreszcie do tego problemu odnieść.
kadr z serialu
kadr z serialu "4 Blocks" / Screen YouTube Telemagazyn

Niemieccy politycy, na co dzień przytłoczeni znojami związanymi z pandemią, przypomnieli sobie o wciąż trwającym zagrożeniu islamskim terroryzmem. Po poniedziałkowym zamachu w Wiedniu, wskutek którego śmierć poniosły cztery osoby, minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer podkreślił, że codzienne lamenty o koronakryzysie nie powinny usypiać czujności służb czy zagłuszać kłopotów z politycznym islamizmem w Niemczech. 

Nie chcę nikogo straszyć, ale teraz także u nas trzeba się w każdej chwili liczyć z zamachami terrorystycznymi

- zauważył polityk CSU.

W obliczu tragicznych wydarzeń w stolicy Austrii trzeba więc było niezwłocznie podjąć działania. Niemcy wzmocniły kontrole graniczne na południu kraju, a w Dolnej Sakonii, Hesji oraz Szlezwiku-Holsztynie przeszukano dziś mieszkania czterech osób, które w ostatnich tygodniach pozostawały w stałym kontakcie z 20-letnim terrorystą z Wiednia. 

Wszystko w porządku, choć warto zadać jedno pytanie: dlaczego dopiero teraz? Opału do arabskiego kotła w Niemczech i Austrii dokładają oczywiście też radykalne środowiska w innych krajach. Ale przecież islamski fundamentalizm nie już problemem "zewnętrznym", od którego można się odgrodzić płotem lub szczelnymi granicami. Dziś jest już integralną częścią zachodnich społeczeństw. Niemieckie i austriackie służby są coraz bardziej bezradne wobec swoich odnóg islamskiej ośmiornicy, ponieważ rodzą się one w samym sercu Europy. Grube i fatalne w skutkach błędy, jakich dopuściły się w ostatnich latach tamtejsze organa ścigania, warte są osobnego tekstu - tu poprzestańmy na odnotowaniu, że zamachowiec z Wiednia urodził się w Austrii i uległ radykalizacji w więzieniu, skąd wyszedł po zaledwie kilku miesiącach. Cała ta sprawa oraz jej medialne reperkusje nie po raz pierwszy pokazują, w jakim stopniu rozmijają się z rzeczywistością działania kluczowych instytucji, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli.

W niektórych stołecznych dzielnicach spotykamy niezliczoną liczbę młodych 'brodaczy', zaciągających się fajkami wodnymi i drących łacha z policji. Większość z nich mówi doskonale po niemiecku. Natomiast niemieccy funkcjonariusze robią pod siebie ze strachu, choć próbują oczywiście nie dać tego po sobie poznać. Parę dni temu ulicami Berlina spacerował beztrosko mężczyzna w stroju arabskim, który prowadził na sznurku człowieka w masce przedstawiającej Emmanuela Macrona. Po tym, jak prezydent Francji dekapitacji nauczyciela Samuela Paty'ego ośmielił się nazwać radykalnych islamistów po imieniu, w berlińskim Neukölln wylały się nań cysterny pomyj i pogróżek. Rzeczony arabski 'dżentelmen' trzymał więc na smyczy francuskiego 'psa', pytając go co chwilę, czy zechce 'zjeść jego kapcie'. Z kolei policjanci, którzy się ostrożnie przyczaili i zapytali obu panów, co właściwie robią, usłyszeli, jakoby to była 'tylko satyra' i że mają się 'wyluzować'. Niemieccy funkcjonariusze skwitowali cały 'incydent' bezsilnym uśmiechem, po czym dalej 'patrolowali' ulice Neukölln (zwanego pieszczotliwie 'berlińską Ankarą'), kompromitując przy okazji siebie i pełnione stanowisko.

Zainteresowanych tym zdarzeniem odsyłam do YouTube'a. Naprawdę warto obejrzeć ową 'satyrę', w normalnych krajach wyczerpującej wszelkie znamiona przestępstwa. Wiedzie ona bowiem nieuchronnie do wniosku, że tolerancja dla 'różnorodności' posunęła się już zbyt daleko. Zarazem jest kolejnym z niezliczonych dowodów niepełnosprawności niemieckich władz. Co zresztą znamienne, obaj dziarscy 'brodacze' byli otoczeni wianuszkiem śmiejących się dzieci, ubiegających o selfie z aktorami 'happeningu'. Wszak problem z radykalnym islamizmem zaczyna się już w niemieckich szkołach.

W stołecznych gazetach długo nie można było znaleźć cienia konkretu o tym, co tak naprawdę dzieje się w Neukölln czy Weddingu. Miast tego powstawały seriale o 'bohaterach' arabskiej mafii, którzy strzelają do 'niewiernego' wroga i z właściwym sobie wdziękiem 'nawijają' berlińskim slangiem. Ta nowa 'popkultura' jest również częścią dzisiejszego oblicza RFN. Rysa pomiędzy dziećmi, karmionymi wyobrażeniami, jakoby bycie arabskim gangsterem było 'cool', a mieszkańcami 'lepszych' dzielnic Berlina, urosła w ostatnich latach do rozmiarów przepaści. Równocześnie ci ostatni konsumują w mediach treści pełne 'poprawnego' bełkotu, pozwalającego dalej pląsać się w radosnej bezmyślności i zamykać oczy na wszystkie skutki uboczne polityki 'multi-kulti'.

A jednak w związku z nieodległymi czasowo wydarzeniami w Dreźnie, Paryżu, Nicei i Wiedniu niektóre niemieckie gazety zadały sobie trud wbicia dziennikarskiej łopaty we własnym 'islamskim ogródku'. 

Islamizm jest poważnym problemem w niemieckich szkołach, a nauczyciele są pozostawieni sami sobie. Uczelnie i ministerstwa nie zajmują się tym tematem

- czytamy w dzisiejszym wydaniu 'Frankfurter Allgemeine Zeitung'.

Podobnie jak w Paryżu, gdzie rodzice muzułmańskich uczniów nakręcali młyn nienawiści, również w Berlinie dorośli brodacze narzekają, że ich pociechy podczas wycieczek klasowych muszą zwiedzać chrześcijańskie kościoły. Lecz to nie tylko wina rodziców. Do prania młodych mózgów przyczyniają się rozmaite (tudzież szczodrze zasilane przez Turcję i państwa arabskie) 'stowarzyszenia kulturalne', wyznaczające wyraźną linię 'proroka', której należy przestrzegać. Niemiecki kryminolog Joachim Wagner nazywa je 'bastionami kontredukacji'.

I właśnie tu dotykamy zapalnego punktu całej dyskusji oraz praprzyczyny islamskiego fundamentalizmu w Niemczech. Dopóki arabskie szwadrony będą mogły w zachodnich stolicach beztrosko traktować policjantów prawem koranicznym, a zachodnie elity w ideologicznym obłędzie marzyć o utopii multikulturalizmu, dopóty płomienne przemówienia Horsta Seehofera o 'uszczelnianiu' granic pozostaną doraźnymi plasterkami na coraz bardziej ropiejącym wrzodzie. To zachowanie wydaje się tym bardziej groteskowe, gdy owe elity, które w swoich krajach muszą otaczać synagogi kordonem policyjnym, próbują nas ze śmiertelną powagą przekonać, że ta prostoduszna filozofia odcięcia się od chrześcijańskich korzeni jest słuszna. Mniemam jednak, że ten obłęd nie może trwać wiecznie. Jak pisał niegdyś Marian Hemar, chowanie głowy w piasek wiąże się nieodłącznie z wypinaniem tyłka.

Wojciech Osiński
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT? Wiadomości
Waldemar Krysiak: Rozpad polskiego środowiska LGBT?

Zaczęło się od homoseksualnego podrywu, a skończyło się na zarzutach defraudacji ponad 100 tys. złotych przez działaczy LGBT. Na naszych oczach dochodzi do rozpadu w polskim środowisku tęczy.

Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus? Wiadomości
Przełomowe badania: Polak wpadł na trop życia na Wenus?

Polak przeprowadził jedne z najbardziej przełomowych w historii podboju wszechświata badania nad poszukiwaniem życia! W chmurach Wenus dr Janusz Pętkowski wraz z zespołem MIT odkrył fosfinę.

Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński: PiS wystawi na wybory do PE listy śmierci

– Te listy, które układamy do Europarlamentu, będą listami śmierci. Wszystko co mocne będzie tam włożone – powiedział w rozmowie z Anitą Gargas prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce z ostatniej chwili
Kierwiński: Będzie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce

Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował w czwartek, że za kilka dni przedłożona zostanie nowa wersja ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, którzy przebywają na terenie Polski.

Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał z ostatniej chwili
Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

- Religia jest jak pewien męski organ. Jest całkiem w porządku, gdy ktoś go ma i jest z niego dumny. Ale jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem  - powiedział poseł Marcin Józefaciuk z sejmowej mównicy.

Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta z ostatniej chwili
Książę Harry zostanie deportowany? Polityczna burza wokół monarchy narasta

Administracja prezydenta Joe Bidena odrzuciła wezwanie do ujawnienia dokumentów wizowych księcia Harry'ego.

Rozważałem odebranie sobie życia - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii z ostatniej chwili
"Rozważałem odebranie sobie życia" - szokujące wyznanie byłego reprezentanta Anglii

Były reprezentant Anglii Stephen Warnock przyznał, że rozważał popełnienie samobójstwa po tym, jak skorzystał on ze złych porad finansowych.

WP: Kurski i Obajtek z jedynkami w ważnych regionach. Jest decyzja PiS z ostatniej chwili
WP: Kurski i Obajtek z "jedynkami" w ważnych regionach. Jest decyzja PiS

Komitet Polityczny PiS w czwartek po południu zatwierdził start Jacka Kurskiego i Daniela Obajtka w wyborach do Parlamentu Europejskiego – twierdzi serwis Wirtualna Polska.

Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości z ostatniej chwili
Ukraiński minister rolnictwa podejrzany o korupcję: zapadła decyzja w sprawie jego przyszłości

Podejrzany w sprawie korupcyjnej ukraiński minister polityki rolnej i żywności Mykoła Solski podał się do dymisji – poinformował w czwartek przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Rusłan Stefanczuk.

Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK z ostatniej chwili
Tusk ma problem? PE poparł listę projektów, na której znajduje się CPK

PE w głosowaniu w Strasburgu poparł zaktualizowaną listę strategicznych projektów infrastrukturalnych w Unii Europejskiej. Znalazł się na niej Centralny Port Komunikacyjny. Oznacza to, że budowa CPK będzie współfinansowana ze środków UE.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wojciech Osiński: Sekretny niemiecki problem. Jak arabskie szwadrony zdobyły Berlin

W niemieckich gazetach długo nie można było znaleźć cienia konkretu o tym, że w berlińskich szkołach kiełkuje islamski radykalizm. A jednak w związku z ostatnimi wydarzeniami w Dreźnie, Paryżu, Nicei i Wiedniu niektóre z nich musiały się wreszcie do tego problemu odnieść.
kadr z serialu
kadr z serialu "4 Blocks" / Screen YouTube Telemagazyn

Niemieccy politycy, na co dzień przytłoczeni znojami związanymi z pandemią, przypomnieli sobie o wciąż trwającym zagrożeniu islamskim terroryzmem. Po poniedziałkowym zamachu w Wiedniu, wskutek którego śmierć poniosły cztery osoby, minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer podkreślił, że codzienne lamenty o koronakryzysie nie powinny usypiać czujności służb czy zagłuszać kłopotów z politycznym islamizmem w Niemczech. 

Nie chcę nikogo straszyć, ale teraz także u nas trzeba się w każdej chwili liczyć z zamachami terrorystycznymi

- zauważył polityk CSU.

W obliczu tragicznych wydarzeń w stolicy Austrii trzeba więc było niezwłocznie podjąć działania. Niemcy wzmocniły kontrole graniczne na południu kraju, a w Dolnej Sakonii, Hesji oraz Szlezwiku-Holsztynie przeszukano dziś mieszkania czterech osób, które w ostatnich tygodniach pozostawały w stałym kontakcie z 20-letnim terrorystą z Wiednia. 

Wszystko w porządku, choć warto zadać jedno pytanie: dlaczego dopiero teraz? Opału do arabskiego kotła w Niemczech i Austrii dokładają oczywiście też radykalne środowiska w innych krajach. Ale przecież islamski fundamentalizm nie już problemem "zewnętrznym", od którego można się odgrodzić płotem lub szczelnymi granicami. Dziś jest już integralną częścią zachodnich społeczeństw. Niemieckie i austriackie służby są coraz bardziej bezradne wobec swoich odnóg islamskiej ośmiornicy, ponieważ rodzą się one w samym sercu Europy. Grube i fatalne w skutkach błędy, jakich dopuściły się w ostatnich latach tamtejsze organa ścigania, warte są osobnego tekstu - tu poprzestańmy na odnotowaniu, że zamachowiec z Wiednia urodził się w Austrii i uległ radykalizacji w więzieniu, skąd wyszedł po zaledwie kilku miesiącach. Cała ta sprawa oraz jej medialne reperkusje nie po raz pierwszy pokazują, w jakim stopniu rozmijają się z rzeczywistością działania kluczowych instytucji, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli.

W niektórych stołecznych dzielnicach spotykamy niezliczoną liczbę młodych 'brodaczy', zaciągających się fajkami wodnymi i drących łacha z policji. Większość z nich mówi doskonale po niemiecku. Natomiast niemieccy funkcjonariusze robią pod siebie ze strachu, choć próbują oczywiście nie dać tego po sobie poznać. Parę dni temu ulicami Berlina spacerował beztrosko mężczyzna w stroju arabskim, który prowadził na sznurku człowieka w masce przedstawiającej Emmanuela Macrona. Po tym, jak prezydent Francji dekapitacji nauczyciela Samuela Paty'ego ośmielił się nazwać radykalnych islamistów po imieniu, w berlińskim Neukölln wylały się nań cysterny pomyj i pogróżek. Rzeczony arabski 'dżentelmen' trzymał więc na smyczy francuskiego 'psa', pytając go co chwilę, czy zechce 'zjeść jego kapcie'. Z kolei policjanci, którzy się ostrożnie przyczaili i zapytali obu panów, co właściwie robią, usłyszeli, jakoby to była 'tylko satyra' i że mają się 'wyluzować'. Niemieccy funkcjonariusze skwitowali cały 'incydent' bezsilnym uśmiechem, po czym dalej 'patrolowali' ulice Neukölln (zwanego pieszczotliwie 'berlińską Ankarą'), kompromitując przy okazji siebie i pełnione stanowisko.

Zainteresowanych tym zdarzeniem odsyłam do YouTube'a. Naprawdę warto obejrzeć ową 'satyrę', w normalnych krajach wyczerpującej wszelkie znamiona przestępstwa. Wiedzie ona bowiem nieuchronnie do wniosku, że tolerancja dla 'różnorodności' posunęła się już zbyt daleko. Zarazem jest kolejnym z niezliczonych dowodów niepełnosprawności niemieckich władz. Co zresztą znamienne, obaj dziarscy 'brodacze' byli otoczeni wianuszkiem śmiejących się dzieci, ubiegających o selfie z aktorami 'happeningu'. Wszak problem z radykalnym islamizmem zaczyna się już w niemieckich szkołach.

W stołecznych gazetach długo nie można było znaleźć cienia konkretu o tym, co tak naprawdę dzieje się w Neukölln czy Weddingu. Miast tego powstawały seriale o 'bohaterach' arabskiej mafii, którzy strzelają do 'niewiernego' wroga i z właściwym sobie wdziękiem 'nawijają' berlińskim slangiem. Ta nowa 'popkultura' jest również częścią dzisiejszego oblicza RFN. Rysa pomiędzy dziećmi, karmionymi wyobrażeniami, jakoby bycie arabskim gangsterem było 'cool', a mieszkańcami 'lepszych' dzielnic Berlina, urosła w ostatnich latach do rozmiarów przepaści. Równocześnie ci ostatni konsumują w mediach treści pełne 'poprawnego' bełkotu, pozwalającego dalej pląsać się w radosnej bezmyślności i zamykać oczy na wszystkie skutki uboczne polityki 'multi-kulti'.

A jednak w związku z nieodległymi czasowo wydarzeniami w Dreźnie, Paryżu, Nicei i Wiedniu niektóre niemieckie gazety zadały sobie trud wbicia dziennikarskiej łopaty we własnym 'islamskim ogródku'. 

Islamizm jest poważnym problemem w niemieckich szkołach, a nauczyciele są pozostawieni sami sobie. Uczelnie i ministerstwa nie zajmują się tym tematem

- czytamy w dzisiejszym wydaniu 'Frankfurter Allgemeine Zeitung'.

Podobnie jak w Paryżu, gdzie rodzice muzułmańskich uczniów nakręcali młyn nienawiści, również w Berlinie dorośli brodacze narzekają, że ich pociechy podczas wycieczek klasowych muszą zwiedzać chrześcijańskie kościoły. Lecz to nie tylko wina rodziców. Do prania młodych mózgów przyczyniają się rozmaite (tudzież szczodrze zasilane przez Turcję i państwa arabskie) 'stowarzyszenia kulturalne', wyznaczające wyraźną linię 'proroka', której należy przestrzegać. Niemiecki kryminolog Joachim Wagner nazywa je 'bastionami kontredukacji'.

I właśnie tu dotykamy zapalnego punktu całej dyskusji oraz praprzyczyny islamskiego fundamentalizmu w Niemczech. Dopóki arabskie szwadrony będą mogły w zachodnich stolicach beztrosko traktować policjantów prawem koranicznym, a zachodnie elity w ideologicznym obłędzie marzyć o utopii multikulturalizmu, dopóty płomienne przemówienia Horsta Seehofera o 'uszczelnianiu' granic pozostaną doraźnymi plasterkami na coraz bardziej ropiejącym wrzodzie. To zachowanie wydaje się tym bardziej groteskowe, gdy owe elity, które w swoich krajach muszą otaczać synagogi kordonem policyjnym, próbują nas ze śmiertelną powagą przekonać, że ta prostoduszna filozofia odcięcia się od chrześcijańskich korzeni jest słuszna. Mniemam jednak, że ten obłęd nie może trwać wiecznie. Jak pisał niegdyś Marian Hemar, chowanie głowy w piasek wiąże się nieodłącznie z wypinaniem tyłka.

Wojciech Osiński
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe