Niemiecki pastor nazwał homoseksualizm „zbrodnią wartą śmierci”. Grozi mu do 5 lat

Słowa, za które pastor Olaf Latzel stanie przed sądem padły ponad rok temu - 19 października 2019 r. na seminarium „Biblijna szkoła jazdy do małżeństwa”, opublikowanym na platformie You Tube. W kwietniu 2020 roku słuchacz seminarium małżeńskiego złożył skargę na Latzela. Plik audio zniknął ze strony chwilę później, ale sprawa już nabrała tempa - pisze Ralf Michel w dzienniku "Weser Kurier".
"Mamy skargę kryminalną, prowadzimy dochodzenie w sprawie podżegania do buntu"
- ogłosił w kwietniu główny prokurator z Bremy, Janhenning Kuhn.
Prokuratur zarzuca pastorowi, że w swoim wykładzie wygłaszał obraźliwe uwagi na temat homoseksualizmu. Dla prokuratury jego wypowiedzi to podżeganie, za które grozi kara do pięciu lat więzienia.
Rozgłośnia "Frankfurter Rundschau” cytowała zdania, które Latzel miał wygłosić podczas seminarium:
"Ci przestępcy biegają wszędzie na Christopher Street Day, świętując swoje imprezy".
Podobnie jak cudzołóstwo, homoseksualizm jest "zbrodnią wartą śmierci”. Podobno Latzel mówił też o "diabolicznym" gejowskim lobby i narzekał, że dzieci są indoktrynowane, że homoseksualizm jest normalny i że nie ma naturalnych dwóch płci. "Ten cały brudny gender" jest "głęboko diaboliczny i szatański".
Radio Bremen poinformowało, że Latzel nie zaprzeczył cytowanym wypowiedziom, ale w swoim oświadczeniu odniósł się do kontekstu biblijnego: w Biblii homoseksualiści są "grzesznikami”. Jego kościół przyjmuje jednak grzeszników, a on daleki jest od zniesławienia ludzi.
Odniesienie do odpowiednich fragmentów Biblii może jednak pomóc pastorowi w tym procesie. Komentatorzy zwracają boowiem uwagę, że Właśnie w tym miejscu narusza się wolność religijną.
Potwierdza to wynik dochodzenia z 2015 roku. W tym czasie Olaf Latzel w kazaniu obrażał i szydził z innych religii. Mówił też, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg, a wspólne nabożeństwa kościelne pastorów, imamów i katolików są grzechem. Postępowanie zostało wtedy umorzone. Z punktu widzenia prokuratury jego kontrowersyjne wypowiedzi w kazaniu podlegały wolności wyznania i wypowiedzi - przypomina "Weser Kurier".
Już w 2008 roku pastor zboru Martini udowodnił, że nie stroni od wypowiedzi, które spotykają się z ostrym sprzeciwem nawet w bremeńskim kościele ewangelickim (BEK). W tym czasie szczerze przyznał, że odrzuca kobiety w duszpasterstwie. Nie pozwolił też kobiecie mówić z ambony.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/jar/