Były polityk PO popiera weto ws. budżetu UE. „Jaki sens ma jednogłośność…”

– Proszę sobie wyobrazić, jak Polacy odpowiedzieliby na pytanie w referendum europejskim, które decydowało o naszym przystąpieniu do Wspólnoty, gdyby wiedzieli, że Unia będzie funkcjonowała na takiej zasadzie, jaką teraz się proponuje? W mechanizmie traktatowym jednomyślnie będzie podejmowana decyzja o budżecie, a w innym mechanizmie, wprowadzonym już bez takiej podstawy, będzie możliwość, jakąś większością, wykluczenia twojego kraju z wypłaty pochodzących z tego budżetu pieniędzy? – zapytał dziennikarza Wirtualnej Polski były polityk PO, a obecnie szef Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski.
Piskorski przypomniał również debatę toczącą się wokół traktatu nicejskiego, o której - jego zdaniem - obecnie mało kto pamięta. – Pamięta pani to niemądre zdanie, wypowiadane wtedy przez moich bliskich kolegów „Nicea albo śmierć”? Jakże nieistotnym szczegółem, o którym tylko koneserzy pamiętają, jest teraz to, o co tam w ogóle chodziło. A chodziło o procenty dotyczące naliczania głosów – stwierdził.
Zdaniem szefa Stronnictwa Demokratycznego obecna sytuacja jest o wiele poważniejsza: – Jaki sens ma jednogłośność przy budżecie, jeśli w innym głosowaniu, jakąś większością, można wykluczyć kraj członkowski z jego korzyści. A taka decyzja to nie tylko brak wpływów, ale też wielce prawdopodobny krach na giełdzie, wycofanie inwestycji i głęboki kryzys.
– Jeśli zapowiadany mechanizm ma też wprowadzić zasadę, że jak się wstrzymuje fundusze, to nie tylko nie dostaje się nowych pieniędzy, ale trzeba też zwrócić te, które już otrzymano na projekty w ich ramach, to w zasadzie można doprowadzić kraj do bankructwa – uważa Piskorski.