"Będą musieli wziąć mnie za mordę". Buntownik Tuleya w histerycznym wywiadzie

Kto miałby przyjść po Igora Tuleyę?!
Mam wolną wolę i wiem, że nie będę ani ministrem sprawiedliwości, ani żadnym urzędnikiem, ani nawet prezesem Trybunału Konstytucyjnego, chociaż kompetencje mam nie mniejsze niż prezes Przyłębska. Polityka mnie nie interesuje. A z polityków to znam tylko Henię Krzywonos i to z czasów, kiedy nie była w polityce, tylko pracowała u rzecznika praw dziecka, a ja byłem rzecznikiem prasowym sądu
- mówi dalej.
Tuleya jest przekonany, że stoi za nim 40 milionów Polaków i że wszyscy go popierają.
Nie zamierza stawić się na wezwanie prokuratury, która po uchyleniu mu immunitetu przez Izbę Dyscyplinarną SN, może mu już postawić zarzuty.
Na razie czekam jednak na pisemną uchwałę, bo tylko z mediów wiem, że jestem pozbawiony immunitetu. Potem nie stawię się na wezwanie
– stwierdził Igor Tuleya.
Na pytanie dziennikarki, czy nie daje w ten sposób przykładu dla przestępców, Tuleya stwierdził jedynie, że będzie ponosił konsekwencję swoich czynów. Jest pewien, że włos mu z głowy nie spadnie.
Prawomocny wyrok skazujący spowoduje to, że zostanę usunięty ze służby sędziowskiej. Choć prędzej jestem w stanie sobie wyobrazić, że trafi mnie meteoryt niż to, że skaże mnie niezależny sąd
– twierdzi Igor Tuleya.