[Tylko u nas] Marcin Bąk: Dziadek do Orzechów. Dobra opowieść na czas świąteczny
![Dziadek do orzechów [Tylko u nas] Marcin Bąk: Dziadek do Orzechów. Dobra opowieść na czas świąteczny](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16084059131d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372b4e023c00de3d3c1bde1c57fd19fbf0a.jpg)
Balet jest taneczną adaptacją baśniowej opowieści E.T Hoffmana, powastałej w 1816 roku. Ta dziewiętnastowieczna, mieszczańska baśń dla dzieci jest trochę znakiem czasu, wskazuje na typowy dla epoki kierunek w stosunku do najmłodszych. Odkryte zostaje przez masową kulturę dzieciństwo, jako odrębna epoka w rozwoju człowieka.
W opowiadaniu balecie Czajkowskiego, podobnie jak w opowiadaniu Hoffmana, wszystko rozgrywa się w mieszczańskim, niemieckim domu w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Dzieci, w tym główna bohaterka Klara, czekają niecierpliwie na prezenty składane jak co roku pod choinką. Jest tam wszystko to, co przez długie lata kojarzyło się dzieciom z atmosferą rodzinnego, świątecznego przyjęcia. Są świecidełka na choince, są łakocie i przede wszystkim są cudowne zabawki. Część tych zabawek stanowią typowe dla mieszczańskich dzieci w XIX wieku obiekty pożądania – dla dziewczynki lalki i sukienka, dla brata Klary, Freda, oddział ołowianych żołnierzy i armata. Najbardziej niesamowite są jednak zabawki mechaniczne, dzieło Drosselmeyera, ojca chrzestnego Klary. Ten zegarmistrz i wynalazca, rodem z Norymbergi, tworzy dzieła, które wydają się dzieciom na poły magiczne. Zamek z poruszającymi się figurkami mieszkańców, grające pozytywki i inne cudowne urządzenia kierują wyobraźnie dzieci do Krainy Fantazji. Tu warto zaznaczyć, że faktycznie, w XIX wieku najbardziej cenionymi, najdroższymi zabawkami były urządzenia mechaniczne, wyposażone w mechanizm zegarowy, poruszające się i wydające dźwięki. Kosztowały krocie i trafiały wyłącznie do domów szlachty i bogatych mieszczan. Najczęściej zresztą nie służyły do zabawy, były zbyt cenne. Stały w ważnym miejscy w pokoju dziecięcym, by cieszyć oko i świadczyć o statusie materialnym rodziców. Podobnie wygląda sprawa w opowiadaniu Hoffmana, zabawki Drosselmeyera trafiają w pokoju Klary na najwyższą półkę w szafie i w zasadzie dziewczynka nie bawi się nimi. Sam Dresselmeyer jest postacią po części magiczną, łącznikiem między światem realnym a Krainą Baśni, jego umiejętność tworzenia ruchomych, wzbudzających zachwyt zabawek, które cudownie „ożywają” traktowana jest jak zdolność maga, zdolność do zdejmowania czaru i przywracania do życia postaci chwilowo zaklętych. Norymberga, pojawiająca się w opowiadaniu Hoffmana, słynęła od czasów późnego średniowiecza jako miasto wybitnych artystów – rzemieślników, mistrzów sztuki zegarmistrzowskiej i wytwórców zabawek. Ich sztuka była porównywana do umiejętności nadprzyrodzonych.
W balecie, tak jak i w baśni Hoffmana, następuje przekroczenie granicy oddzielającej realny świat od Krainy Snów. Wstęp do niej mają tylko dzieci lub nieliczni dorośli, obdarzeni zdolnościami czarodziejskimi, tak jak Drosselmeyer. W opowiadaniu jedna z dróg do zaczarowanych krain wiedzie przez szafę. Podobny schemat został wiele dziesiątków lat później powtórzony przez C.S Levisa w jego cyklu opowieści z Narni. Tam też tylko dzieci dostrzegają ukryte znaki prowadzące do czarodziejskiej krainy, mogą się tam dostać przez starą szafę, tylko nieliczni dorośli, jak Profesor, rozumieją o czym mówią mali bohaterowie. Rozumieją zaś dlatego, gdyż sami jako dzieci odwiedzali Narnię i nie zatracili do końca pamięci o swoim dzieciństwie.
Balet Czajkowskiego wystawiany jest od ponad stu lat na całym świecie. Powstały jego aktorskie i animowane ekranizacje. Bardzo często wystawia się go właśnie w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Również stacje telewizyjne często w pasmach familijnych emitują którąś z jego ekranizacji. Trudno się temu dziwić, atmosfera świąteczna dość dobrze współgra z odbiorem „Dziadka…”, podobnie jak to ma miejsce w przypadku „Opowiesci wigilijnej” Charles’a Disckensa. Obie baśniowe historie nie odnoszą się wprawdzie wprost do tajemnicy Narodzenia ale odwołują się do takich wartości jak prawda, dobro, odwaga.
Tu warto się chwilę zatrzymać, by poświęcić nieco uwagi zjawisku dzieciństwa, którego metaforą są przygody przeżywane przez bohaterów „Dziadka do orzechów” i innych, wspomnianych tutaj baśni. Są one w przeważającej większości dziełem twórców XIX wieku. To właśnie ta epoka, epoka pary i żelaza, była również czasem, gdy zaczęto pochylać się z większą uwagą nad dziećmi, dostrzeżono w ogóle taką fazę rozwoju człowieka, jak dzieciństwo. To wtedy zaczęły powstawać systemy pedagogiczne, kładące nacisk na konieczność innego traktowania dzieci i dorosłych, na stopniowe, delikatne wprowadzanie dzieci w życie. Można powiedzieć, że dziedzictwem XIX wieku jest dostrzeżenie takiej fazy rozwojowej człowieka jak dzieciństwo, kiedy to wśród fantazji i bajek kształtuje się nasze człowieczeństwo. Dziedzictwem XIX wieku jest też postulat ochrony tej fazy przed brutalnym światem dorosłych. To osiągnięcie XIX wieku jest teraz na wszelkie sposoby burzone przez bojowników „postępu” pod pozorem troski o dzieci, którym trzeba jak najszybciej zaaplikować edukację seksualną. I poinformować, że istnieje kilkadziesiąt płci biologicznych…
Obserwując szaleństwa współczesności, dobrze jest wspomnieć dla równowagi to, co było piękne w XIX wieku, na przykład oglądając „Dziadka do orzechów”.