Grzech Gołębiewski: Dzień "czarnej wizji"

Wszystko postępuje tak błyskawicznie, że przestajesz ogarniać. Budzisz się, a świat jest zupełnie inny niż wczoraj. Nie ma wizji, nie ma wolności. Wolność zabiera rząd, ale odbieramy sobie tę „wolność mediów” sami, więc jednak jest wolność wyboru. Wszystko ma być natychmiast. Na przykład likwidacja TVP INFO – natychmiast. 6% składki na służbę zdrowia- natychmiast. Odsunięcie PiS od władzy – natychmiast. To słowo klucz w przekazie z ostatnich dni i godzin, które powtarzają liderzy Platformy. Pisanie o odwracaniu pojęć nie ma sensu, tak jak pisanie, że wschód słońca pojawia się, gdy nadchodzi jego wschód. Stacje komercyjne puszczają czarne ekrany. Stosują zwykły emocjonalny terror wobec swoich widzów, dając do zrozumienia, że jeśli w końcu nie obalą „natychmiast” władzy, to ich nie będzie, a będzie jedynie TVP INFO.
Biorąc pod uwagę ogólne zdziecinnienie dogorywającej cywilizacji Zachodu, pożądanie do prostego i bezmyślnego przekazu, „czarne media” są dla widzów koronnym dowodem upadku demokracji i wolności słowa. To oczywiście świadczy tylko o tym, co dzieje się z bardziej „ogarniętym” elektoratem „postępowych sił demokratycznych” w Polsce. Tak naprawdę, mamy do czynienia z terrorem politycznej poprawności. Jeśli nie odstąpicie natychmiast od daniny na walkę z Covid-19 czy zabytki kultury - oskarżymy Was o zamach stanu na wolność słowa. Widzowie TVN czy Polsatu nie mają w tej rozgrywce żadnego znaczenia. Większość z nich przyjęła zresztą wczorajszy protest z głębokim zrozumieniem, to znaczy rozumie z niego tylko tyle, że przez PiS nie ma ich programu, że jutro, pojutrze zabiorą im ten TVN raz na zawsze. Nie ma w tym przesady, ponieważ komunikaty protestujących są tak formułowane, by nie trzeba było w ogóle myśleć, tylko od razu wiedzieć jak jest. Natychmiast odsunąć ich od władzy, oddać nam wolność słowa.
To właściwie nie jest już świat dla normalnych ludzi. Krok po kroku, emocjonalny terroryzm (taki jak wczoraj) zastępuje refleksję i rozmowę. Dekalog staje się dla cywilizacji opresją, znika płeć, zanika religia, znika moralność, a jej miejsce zajmuje „polityczna poprawność”. To jednak nie jest „political correctness”, który zagościł w amerykańskich kampusach w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Przekształcił się bowiem w system opresyjny, który bez żadnej maski, przykrywki, ustala nowe kanony postępowania, decyduje wręcz co wolno mówić, a czego nie wolno. Patrząc na żądzę unicestwienia tradycji, wolności myślenia, kulturowej różnorodności Europy, nowy totalitaryzm jest bliżej niż się nam wydaje. Dzień „bez wizji” był tylko zwiastunem, jakimi metodami „nowa wolność” będzie wprowadzana, gdy padną ostatnie bastiony tradycji.