Prawy Sierpowy: Doktor Budka wypisał receptę na wywołanie kryzysu...

Okiem farmera
Pamiętam ten szał rozwoju drobnych biznesów przed planem Balcerowicza. Pamiętam też tą zapaść i ludzi szukających choćby najpodlejszej pracy aby mieli na czynsz i co do garnka włożyć. Emerytom już na lekarstwa brakowało, za głodowe renty czy emerytury miało wystarczyć na czynsz i najtańsze jedzenie, pod warunkiem że żyli oboje. Ta rozpacz i desperacja w ich oczach bardzo mi się wryła w pamięć. Z roku na rok było coraz gorzej, upadały znane marki, nawet te które miały przed reforma dobre wyniki. Bo ktoś postanowił doprowadzić do wrogiego przejęcia Polskiej gospodarki. Zamiast patriotyzmu gospodarczego i rozwoju zafundowano nam lata biedy i rządy syndyków upadłościowych pod wezwaniem Sorosa. Gospodarka po komunie była licha, jednak pod mądrym zarządem można było to przeprowadzić o wiele lepiej, bez tych tragedii oraz traumy zadłużonych ponad miarę ludzi którym z dnia na dzień podniesiono w lichwiarski sposób oprocentowanie kredytów do kosmicznego poziomu. Słowem przeprowadzono wtedy zorganizowany skok na majątek Polaków, rabując ich w majestacie prawa z oszczędności i dochodów. Kto się na tym wzbogacił? Tak powstało kilka ultra bogatych klanów rodzinnych i dynastii biznesowych. Wielu polityków z tamtych czasów do dziś cieszy się immunitetami i nie sposób pociągnąć ich do odpowiedzialności za to zło które uczynili Polsce. Przez wiele lat Polacy żyli za pensję minimalną która nawet nie wystarczała na odłożenie jakiś większych kwot. To było widać wyraźnie gdy się wyjechało do pracy za granicą. Nagle okazywało się że ci którzy pracują maja się dużo lepiej niż na podobnym stanowisku w Polsce. W Polsce tłumaczono im że to przez te lata komuny kraj jest tak biedny że trzeba się poświęcać aby odbudować gospodarkę. Tak wyglądała sztandarowa propaganda konserwująca biedę. ,,Piniendzy nie było i miało nie być'' Podatki i system ich poboru tak skonstruowany że Kowalski był pilnowany a rekiny polityki i szemranego biznesu miały się jak pączki w maśle bo wiedzieli gdzie są poukrywane furtki i mieli do nich klucze.
Wąż się prześliźnie, tygrys przeskoczy, a zwierzyna będzie tkwić w pułapce...
Taki mieliśmy klimat aż do 2015 roku. Od tego czasu wszystko zaczęło się zmieniać, nagle się okazało że obietnice wyborcze da się spełniać. Systematycznie porządkując struktury państwa i system podatkowy można sfinansować wiele istotnych projektów, że pensja minimalna wcale nie oznacza głodowych poborów. A większe zarobki nie oznaczają szalejącej inflacji lecz wzrost produkcji na rynek wewnętrzny, co z kolei zapewniło nam brak większego kryzysu w czasie pandemii.
Mądry człowiek u władzy jest wart więcej niż kilka dywizji głupców zarządzanych przez byłego malarza kominów...
farmerjanek
grafika pixabay.com