Prokuratura chce uchylenia immunitetu Tomasza Grodzkiego. Szef senackiej komisji zabrał głos

Rybicki podkreślił, że nie widzi możliwości, by Senat zajął się sprawą na najbliższym posiedzeniu, bo wniosek prokuratury nie trafił jeszcze do komisji.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie chce uchylenia immunitetu marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu i skierowała już w tej sprawie wniosek do Senatu RP. Jak poinformowała w poniedziałek Prokuratura Krajowa, marszałek Grodzki miałby otrzymać cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w okresie, kiedy był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej.
Szef Komisji Regulaminowej, Etyki i Spraw Senatorskich powiedział PAP, że w tej sytuacji, jeśli marszałek Senatu nie zdecyduje o zrzeczeniu się immunitetu, komisja zajmie się sprawą. "Procedura będzie taka sama i tak samo przeprowadzona jak w przypadku każdego innego senatora" - zapewnił.
"Procedura wygląda tak, że wniosek trafia do marszałka, który - po stwierdzeniu przez senackich ekspertów, czy spełnia warunki formalne, prawników, kieruje wniosek do senackiej komisji regulaminowej, która go bada, podejmuje decyzję i kieruje do całego Senatu swoją opinię w sprawie. Potem Senat podejmuje decyzję dotyczącą immunitetu bezwzględną większością głosów, czyli 51 senatorów" - powiedział Rybicki.
Według niego nie jest możliwe, by komisja zajęła się sprawą tak szybko, by głosowanie mogło się odbyć na najbliższym posiedzeniu Senatu, które zaczyna się w środę.
"Nie jest to możliwe, tak szybko to wszystko nie działa. Nie wiadomo, czy wniosek jest już w Senacie, czy dopiero jest w drodze - do nas na pewno nie jeszcze nie trafił. Musi być czas, by zbadali go eksperci i sprawdzili, czy jest właściwie skonstruowany; gdyby wniosek nie spełniał wymogów formalnych, zostałby zwrócony do uzupełnienia" - zauważył senator.
Dodał, że spodziewa się, że wcześniej marszałek Senatu wypowie się w swojej sprawie. "Może okazać się, że zdecyduje o zrzeczeniu się immunitetu, a wtedy cały ten proces byłby zbędny" - zaznaczył Rybicki.
Prokuratura - jak poinformowano w poniedziałek - zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych – w latach 2006, 2009 i 2012 roku. "Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach – w wysokości od 1500 do 7000 zł – lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej" - czytamy w komunikacie PK.
Pod koniec 2019 roku w mediach, m.in. Radiu Szczecin i "Gazecie Polskiej Codziennie", ukazały się materiały dotyczące tego, że w przeszłości Grodzki jako lekarz miał przyjąć korzyści majątkowe.
Marszałek Grodzki wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw. "Nigdy nie uzależniałem żadnej operacji od wpłaty jakiejkolwiek łapówki na moją rzecz" - mówił Grodzki w grudniu 2019 r., jak tylko pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w Radiu Szczecin.
We wrześniu ub.r. po tym, gdy CBA dokonało przeszukań m. in. w szczecińskim szpitalu, pełnomocnik Grodzkiego mec. Jacek Dubois nazwał działania CBA i prokuratury nadzorującej śledztwo w sprawie rzekomej korupcji w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie w czasie, gdy dyrektorem szpitala był Grodzki, próbą wykreowania dowodów. Podkreślił, że wobec Grodzkiego nigdy nie padały zarzuty korupcyjne, a pomówienia zaczęły się, gdy były ordynator został marszałkiem Senatu.
autorka: Wiktoria Nicałek