[Tylko u nas] Bruszewski: Niemieckie elity porównują swój kraj do upadającego Imperium Osmańskiego

Znak czasów. Ulrich Fichtner na łamach „Der Spiegel” stwierdził, że Republika Federalna Niemiec jest w podobnej kondycji jak schyłkowy sułtanat Osmanów. Odmalowuje on w czarnych barwach przyszłość berlińskiej polityki. Co prawda, z polityczną poprawnością publicysta skupia się na kwestiach gospodarczych, ale jego analogia osmańska to coś więcej nawet niż freudowskie przejęzyczenie.
Angela Merkal [Tylko u nas] Bruszewski: Niemieckie elity porównują swój kraj do upadającego Imperium Osmańskiego
Angela Merkal / pixabay

W swojej publicystyce od lat piszę o islamizacji Europy i politycznych konsekwencjach tego stanu. Fichtner sięgając po osmański synonim trafia w punkt, ale nie idzie za ciosem skupiając się głównie na imposybilizmie niemieckiego państwa, jego zbutwieniu, gospodarczej degeneracji. A w pierwszym rzędzie błędów należy ustawić niemiecki multikulturkampf. Jakie były dokładne motywacje Angeli Merkel, że stała się głównym orędownikiem otwarcia granic europejskich przed muzułmańską imigracją możemy tylko spekulować. Co takiego stało się, iż wcześniej Merkel głaszcząc po głowie małą zapłakaną Palestynkę przed kamerami tłumaczyła jej bezwzględnie, że dziewczynka musi wracać do domu, a potem chciała by domem dla milionów imigrantów stał się Stary Kontynent, w tym Republika Federalna Niemiec? Jeżeli za taką koncepcją stała cyniczna polityka pozyskania gastarbeiterów, czyli taniej siły roboczej – to już dzisiaj możemy mówić o chichocie historii. To pokolenie imigrantów okazało się zupełnie inne, niż wędrującej za pracą generacji Turków i Kurdów w latach 80’. Imigranci pokazali więc Niemcom figę. Motywacją polityczną może być eksperyment związany z głosowaniem – środowiska muzułmańskie w Europie łatwo wchodzą w alianse partyjne z partiami lewicowymi, a imamowie kupczą głosami w zamian za poparcie konkretnej partii dla rozbudowy meczetów i ośrodków islamistycznych. Już Pat Buchanan pisał, że zmiana siatki etnicznej w danym państwie premiuje wyborczą wygraną lewicy, a marginalizuje ostatecznie prawicę. Jeżeli brano taki scenariusz pod uwagę – to najlepiej pokazuje jaką „prawicą” przeglądającą się w krzywym zwierciadle jest europejska chadecja. Fakt jest jednak taki, że Berlin i Paryż starają się odwrócić obłędną politykę imigracyjną, przyznając się tym samym do błędu.

Ulrich Fichtner wymijając jak Scyllę i Charybdę przeszedł jednak do spraw gospodarczych. Jak czytamy - obraz niemieckich inwestycji to żałosna katastrofa. Państwo niemieckie nie jest w stanie zbudować większego dworca, nie umie dokończyć budowy lotniska, nie potrafi dokończyć remontu oper i sali koncertowych, a co ciekawe, mieszkańcy Hamburga i Monachium nie chcą Igrzysk Olimpijskich w swoich miastach. Założona w 2003 roku Tesla, w roku 2021, jest dwukrotnie więcej warta niż trójka niemieckich gigantów – Volkswagen, Daimler i BMW. Fichtner nie może przeboleć także faktu, iż w rankingu cyfryzacji społeczeństwa Niemców wyprzedzili Rumuni i Węgrzy. Niemiecki publicysta nie powinien być tym zaskoczony. W końcu Berlin skupił się w ostatnich latach na promowaniu antycywilizacyjnych głupot, brutalnym pouczaniu innych państw – jak komuś nie podoba się poruszanie polsko-niemieckich relacji to niech przypomni sobie jak butnie Berlin naciskał na Grecję by wyprzedawała swoje aktywa, a wtedy łaskawie może otrzyma wsparcie finansowe. Będąc prymusem „na odcinku” politycznej poprawności okazuje się, iż nie ma już czasu na coś takiego jak inwestycje. Z perspektywy Warszawy słabość Niemiec oczywiście jest bardzo dobrą informację. Jeśli Rosja i Niemcy słabną, tym bezpieczniejsza jest pozycja Warszawy. Problem w tym, że Niemcy mogą mieć problem z eksportem swoich towarów, ale nie mają problemu z eksportem swojego światopoglądu – a ten jest skrajnie niekorzystny dla Europy Ojczyzn, suwerenności i bezpieczeństwa. Bo przecież granice są otwarte, a islamizm z którym nie radzi sobie Berlin, może migrować z „niemieckiej bazy”. Co jeszcze ciekawe, a sięgające do metafory Fichtnera, Imperium Osmańskie było państwem nie tylko w kategoriach administracyjnych, sułtan był także kalifem, czyli nominalnie przywódcą wszystkich muzułmanów. I faktycznie państwo Osmanów gniło, ale jego ostatnim spoiwem był właśnie islam. Co niemieckie elity mają na myśli?


 

POLECANE
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: Halt Polen! gorące
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: "Halt Polen!"

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje. Według jego słów niemiecka policja miała próbować zatrzymać Polaków... na terytorium Polski.

Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii z ostatniej chwili
Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii

- Dziś powstaje Partia Amerykańska, aby zwrócić wam wolność - pisze Elon Musk na platformie "X".

Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym

W serbskim parlamencie doszło do dramatycznych scen. Posłowie opozycji rzucili granaty hukowe i gaz łzawiący w proteście przeciwko rządom Aleksandara Vučića. W wyniku zamieszek posłanka Jasmina Obradović doznała udaru i walczy o życie.

Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną z ostatniej chwili
Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną

Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opisał serię incydentów na granicy z Polską, które wg redakcji „komplikują niemiecką politykę migracyjną”. Główna krytyka kierowana jest w stronę polskiego Ruchu Obrony Granic (ROG), który utrudnia niemieckim służbom odsyłanie nielegalnych migrantów do Polski.

Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było tylko u nas
Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było

Wes Anderson powraca na ekrany z filmem, który równie łatwo rozpoznać, co sobie odpuścić albo się zakochać. "Układ fenicki", pokazany premierowo podczas 78. Festiwalu Filmowego w Cannes, na polskie ekrany trafił 6 czerwca.

Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu z ostatniej chwili
Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu

Premier przedłużył drugi stopień alarmowy BRAVO i BRAVO-CRP na terenie całej Polski do 31 sierpnia 2025. Wyjaśniamy, co to oznacza i dlaczego władze proszą obywateli o czujność.

Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona z ostatniej chwili
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona

Drony Sił Systemów Bezzałogowych ukraińskich wojsk zaatakowały w Rosji fabrykę radarów, wykorzystywanych w dronach i rakietach, które ostrzeliwują Ukrainę – powiadomił w sobotę Sztab Generalny w Kijowie.

Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą tylko u nas
Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Ciągle się zastanawiam skąd bierze się głębokie przekonanie niektórych środowisk o ich wyższości, lepszym wykształceniu, europejskości nad „prostakami” z prawicy, którzy nic nie kumają z otaczającej ich rzeczywistości tkwiąc mentalnie w Średniowieczu (nie będę, jaśnie oświeconym, wyjaśniał co wniosły w legacie do naszego dzisiejszego życia wykpiwane wieki średnie bo zajęłoby to zbyt wiele czasu a oni i tak by tego nie pojęli – przy okazji tylko i na końcu przypomnijmy, że między innymi ich guru Bronisław Geremek był mediewistą, zajmującym się, o zgrozo, prostytucją…) i nie wychodząc od miejscowego proboszcza (alternatywnie ”z kruchty”).

Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

REKLAMA

[Tylko u nas] Bruszewski: Niemieckie elity porównują swój kraj do upadającego Imperium Osmańskiego

Znak czasów. Ulrich Fichtner na łamach „Der Spiegel” stwierdził, że Republika Federalna Niemiec jest w podobnej kondycji jak schyłkowy sułtanat Osmanów. Odmalowuje on w czarnych barwach przyszłość berlińskiej polityki. Co prawda, z polityczną poprawnością publicysta skupia się na kwestiach gospodarczych, ale jego analogia osmańska to coś więcej nawet niż freudowskie przejęzyczenie.
Angela Merkal [Tylko u nas] Bruszewski: Niemieckie elity porównują swój kraj do upadającego Imperium Osmańskiego
Angela Merkal / pixabay

W swojej publicystyce od lat piszę o islamizacji Europy i politycznych konsekwencjach tego stanu. Fichtner sięgając po osmański synonim trafia w punkt, ale nie idzie za ciosem skupiając się głównie na imposybilizmie niemieckiego państwa, jego zbutwieniu, gospodarczej degeneracji. A w pierwszym rzędzie błędów należy ustawić niemiecki multikulturkampf. Jakie były dokładne motywacje Angeli Merkel, że stała się głównym orędownikiem otwarcia granic europejskich przed muzułmańską imigracją możemy tylko spekulować. Co takiego stało się, iż wcześniej Merkel głaszcząc po głowie małą zapłakaną Palestynkę przed kamerami tłumaczyła jej bezwzględnie, że dziewczynka musi wracać do domu, a potem chciała by domem dla milionów imigrantów stał się Stary Kontynent, w tym Republika Federalna Niemiec? Jeżeli za taką koncepcją stała cyniczna polityka pozyskania gastarbeiterów, czyli taniej siły roboczej – to już dzisiaj możemy mówić o chichocie historii. To pokolenie imigrantów okazało się zupełnie inne, niż wędrującej za pracą generacji Turków i Kurdów w latach 80’. Imigranci pokazali więc Niemcom figę. Motywacją polityczną może być eksperyment związany z głosowaniem – środowiska muzułmańskie w Europie łatwo wchodzą w alianse partyjne z partiami lewicowymi, a imamowie kupczą głosami w zamian za poparcie konkretnej partii dla rozbudowy meczetów i ośrodków islamistycznych. Już Pat Buchanan pisał, że zmiana siatki etnicznej w danym państwie premiuje wyborczą wygraną lewicy, a marginalizuje ostatecznie prawicę. Jeżeli brano taki scenariusz pod uwagę – to najlepiej pokazuje jaką „prawicą” przeglądającą się w krzywym zwierciadle jest europejska chadecja. Fakt jest jednak taki, że Berlin i Paryż starają się odwrócić obłędną politykę imigracyjną, przyznając się tym samym do błędu.

Ulrich Fichtner wymijając jak Scyllę i Charybdę przeszedł jednak do spraw gospodarczych. Jak czytamy - obraz niemieckich inwestycji to żałosna katastrofa. Państwo niemieckie nie jest w stanie zbudować większego dworca, nie umie dokończyć budowy lotniska, nie potrafi dokończyć remontu oper i sali koncertowych, a co ciekawe, mieszkańcy Hamburga i Monachium nie chcą Igrzysk Olimpijskich w swoich miastach. Założona w 2003 roku Tesla, w roku 2021, jest dwukrotnie więcej warta niż trójka niemieckich gigantów – Volkswagen, Daimler i BMW. Fichtner nie może przeboleć także faktu, iż w rankingu cyfryzacji społeczeństwa Niemców wyprzedzili Rumuni i Węgrzy. Niemiecki publicysta nie powinien być tym zaskoczony. W końcu Berlin skupił się w ostatnich latach na promowaniu antycywilizacyjnych głupot, brutalnym pouczaniu innych państw – jak komuś nie podoba się poruszanie polsko-niemieckich relacji to niech przypomni sobie jak butnie Berlin naciskał na Grecję by wyprzedawała swoje aktywa, a wtedy łaskawie może otrzyma wsparcie finansowe. Będąc prymusem „na odcinku” politycznej poprawności okazuje się, iż nie ma już czasu na coś takiego jak inwestycje. Z perspektywy Warszawy słabość Niemiec oczywiście jest bardzo dobrą informację. Jeśli Rosja i Niemcy słabną, tym bezpieczniejsza jest pozycja Warszawy. Problem w tym, że Niemcy mogą mieć problem z eksportem swoich towarów, ale nie mają problemu z eksportem swojego światopoglądu – a ten jest skrajnie niekorzystny dla Europy Ojczyzn, suwerenności i bezpieczeństwa. Bo przecież granice są otwarte, a islamizm z którym nie radzi sobie Berlin, może migrować z „niemieckiej bazy”. Co jeszcze ciekawe, a sięgające do metafory Fichtnera, Imperium Osmańskie było państwem nie tylko w kategoriach administracyjnych, sułtan był także kalifem, czyli nominalnie przywódcą wszystkich muzułmanów. I faktycznie państwo Osmanów gniło, ale jego ostatnim spoiwem był właśnie islam. Co niemieckie elity mają na myśli?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe