I prezes Sądu Najwyższego odpowiedziała Ziobrze. Padły słowa o "przekroczeniu granic"

7 czerwca Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zdecydowała o zmianie uchwały I instancji w ten sposób, że odmówiła zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej krakowskiej sędzi Beaty Morawiec. Decyzja SN jest prawomocna i ostateczna. CZYTAJ WIĘCEJ
Mocny komentarz Ziobry
Decyzja Izby Dyscyplinarnej nie spodobała się ministrowi sprawiedliwości, Prokuratorowi Generalnemu Zbigniewowi Ziobro.
– Sąd, który nie jest uprawniony do tego, by badać i rozstrzygać o winie, przystąpił do oceny dowodów w zakresie, w którym nie jest kompetentny – komentował decyzję SN polityk.
– Ocenił je bez możliwości przeprowadzenia postępowania dowodowego, możliwości wysłuchania świadków i zderzenia ich relacji z materiałem dowodowym i zablokował możliwość wyjaśnienia tej sprawy. Nie sądzę, aby to, co się stało, miało być według większości Polaków standardem w wyjaśnianiu podejrzeń związanych z korupcją w jakiejkolwiek sferze działania państwa – stwierdził dalej Ziobro.
– Czy my możemy, czy prokuratura w tej sprawie może coś zrobić, jeśli chodzi o sędzię Morawiec? Nie – dodał minister.
– Niestety Izba Dyscyplinarna w osobach pana sędziego Łodko (Mariusz Łodko - red.) i Zuberta (Paweł Zubert - red.) w drugiej instancji uniemożliwiła takie wyjaśnienie w sposób bezwstydny stawiając niegodny interes korporacyjny środowiska sędziowskiego ponad prawo i ponad zasady, których oczekuje opinia publiczna w takich właśnie sprawach – podkreślił Ziobro.
Odpowiedź I prezes Sądu Najwyższego
W piątek na stronie Sądu Najwyższego opublikowano oświadczenie Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, w którym odniosła się ona do wypowiedzi Ziobry ws. uchylenia immunitetu sędzi Beaty Morawiec.
"Z konsternacją powzięłam informację na temat wypowiedzi Ministra Sprawiedliwości, w której z imienia i nazwiska zaatakowani zostali dwaj sędziowie Sądu Najwyższego orzekający w sprawie II DIZ 27/21" – czytamy w oświadczeniu.
"Orzeczenia sądów, jak każdy akt władzy publicznej w społeczeństwie demokratycznym, wymagają kontroli społecznej. Wyrażać się ona może również w ich krytyce, w tym w krytyce orzeczeń Sądu Najwyższego. Jednak każda taka krytyka powinna mieścić się w granicach rozsądku i przyzwoitości" – podkreśla dalej Manowska.
"Zarówno krytyka orzeczenia przed zapoznaniem się z jego uzasadnieniem, jak i publiczne piętnowanie sędziów, którzy je wydali, powiązane ze stygmatyzującymi wezwaniami do ich zapamiętywania jako osób mających rzekomo dopuszczać się czynów niegodnych, stanowi przekroczenie tych granic" – czytamy.
"Zawsze będę broniła niezawisłych, orzekających zgodnie z prawem i swoim sumieniem sędziów, niezależnie od tego, czy będą stygmatyzowani przez ministra, czy przez prezesa stowarzyszenia sędziowskiego, czy przez innego jeszcze polityka lub instytucję" – dodaje Manowska.