[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Islamiści rosną w siłę a światowi liderzy odwracają głowę
![[Tylko u nas] Michał Bruszewski: Islamiści rosną w siłę a światowi liderzy odwracają głowę](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16235204921d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b3726e0334473fb3267cb3871d82c7e925e1.jpg)
W świecie paradoksów jedyny afroamerykański ex-prezydent mocarstwa zamiast krzyczeć na światowym forum, że w Afryce mordowani są chrześcijanie przeprowadza para-politologiczne analizy sytuacji nad Wisłą. Nie twierdzę, że wszyscy muszą Polskę kochać, ale gradacja kryzysów na świecie raczej wskazuje, że nie jesteśmy na czele listy humanitarnych katastrof do rozwiązania. Dopiero co oddziały islamistów mordowały w Mozambiku, Nigerii i Demokratycznej Republice Konga, by przejść do ofensywy także w Burkina Faso. I tylko na karb politycznej poprawności zrzucam fakt, że możnym tego świata nie chce się nawet o wymienionych państwach wspominać. Nie, nie są to „kraje trzeciego świata”, jak to kiedyś przepojony własnym bogactwem Zachód określił wpinając sobie w klapę wstęgę „pierwszego świata”. Ludzie pod każdą szerokością geograficzną zasługują na bezpieczne życie, niestety jak świat o nich zapomina, jest to trudne w realizacji. Żołnierze francuskiej armii, którzy stacjonują w Mali udostępnili ostatnio zdjęcia jak sypiają na pustyni. Prowizoryczne obozowisko okala pierścień z jeep-ów, ciężarówek i opancerzonych pojazdów. Koczują taborem. Jak sotnie kozackie na Dzikich Polach, albo kowboje na Dzikim Zachodzie. Tak wiele musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu. Nie udawajmy jednak kto jest zagrożeniem – są nim oddziały dżihadystów i nawet przewaga technologiczna nie gwarantuje spokojnego snu w piaskach Sahelu.
Na początku 2020 roku w raporcie o prześladowaniach chrześcijan na świecie Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie pojawiło się Burkina Faso. Powinno to wszystkim zapalić lampkę, że i w końcu tam dżihadyści uderzą ze zdwojoną siłą. Ktoś ostrzegał, ale ktoś inny to ignorował. Do mordu w Solhan, gdzie wiele osób – w tym kobiety i dzieci, zabijano we śnie, nie przyznało się żadne ugrupowanie, ale obszar działań i metody wskazują na grasujące w regionie bojówki dżihadystów. Sahel Tropikalny obejmuje obszar południowej części Sahary, od Senegalu po Sudan, przez Czad, Niger, Mali i Mauretanię. To w tym zakątku świata dochodzi do regularnych ataków islamistów spod szyldu Al-Kaidy i tzw. Państwa Islamskiego. Od 2015 roku 1300 osób zginęło w tych aktach terroru, a ponad milion osób musiało uciekać ze swoich domów.
Ciekawe kiedy europejskie elity połapią się, iż istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy cyklicznymi kryzysami migracyjnymi a brakiem pomocy dla Afryki. Gdy czytam o kolejnym wojskowym przewrocie w Afryce – a akurat prezydent Mali Ba N'Daou i premier tego kraju Moctar Ouane, mniej niż miesiąc temu, zostali aresztowani przez juntę zastanawiam się ile jeszcze potrzeba sygnałów, że hasło o bezpieczeństwie na świecie jest coraz mniej warte. To igranie ludzkim życiem. Rozumiem, że ochrona myszy plażowych jest istotną sprawą, ale dziwnym zbiegiem okoliczności „polski” Baltic Pipe ma zagrażać zwierzętom, a „rosyjsko-niemiecki” Nord Stream 2 ma wspaniały wpływ na faunę i florę, no i powstać musi, na co zgodził się sam Joe Biden wycofując pomysł o sankcjach. Czy ekolodzy rwący szaty na rzecz bałtyckich rybek nie odpięli się jeszcze od kominów i sekwoi, że brakuje ich głosu w tym momencie - tego nie wiem - ale wszystko to przypomina nabijanie słabszych i biedniejszych narodów w butelkę. Afrykańczyków jednak dociska się na zbite w połowie naczynie a nie potrzeba kryształowej kuli, palantirów czy oka Konrada z powieści Ferringa by wiedzieć, że skończy się to cywilizacyjną katastrofą.
W tym wszystkim Polacy mogli usłyszeć od Baracka Obamy takie kuriozalne słowa: „Gdy popatrzymy na takie miejsca jak Węgry albo Polska, które nie miały takich demokratycznych tradycji jak my, nie były w nich tak mocno zakorzenione”. Widocznie na Harvardzie zapomnieli o wykładach z ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która dołączyła wszak do elitarnego klubu takich republikańskich imperiów jak Rzymska Republika czy Republika Wenecka, a na swoje czasy wyróżniała się wyjątkowymi swobodami na tle sąsiedzkich despotii. Polska też za to ukochanie demokracji i wolności zapłaciła najwyższą cenę znikając z mapy. O węgierskiej Wiośnie Ludów być może w Alma Mater Obamy także nie wspominano.