30. rocznica Traktatu o dobrym sąsiedztwie. Ambasador RP w Berlinie: Wśród spraw niezałatwionych kwestia mniejszości polskiej

Ostatnio raz jeszcze przeanalizowałem Traktat i muszę powiedzieć, że rzeczywiście wiele rzeczy zostało już zrealizowanych. Wśród spraw niezałatwionych trzeba wymienić punkt dotyczący mniejszości polskiej - mówi PAP w 30 rocznicę podpisania "Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między Polską a Niemcami" ambasador RP w Berlinie prof. Andrzej Przyłębski.
/ Pixabay.com

"Ostatnio raz jeszcze przeanalizowałem Traktat i muszę powiedzieć, że rzeczywiście wiele rzeczy zostało już zrealizowanych" - przyznaje polski dyplomata w rozmowie z PAP. "Poczynając od punktu dotyczącego wkładu w zachowanie pokoju. Na pewno oba kraje się do tego przyczyniają" - mówi Przyłębski.

Kolejny punkt to "intensyfikacja współpracy gospodarczej. Jest ona olbrzymia. Polska zajmuje piąte miejsce na liście najważniejszych gospodarczych partnerów Niemiec, natomiast pod względem eksportu do Niemiec jesteśmy na trzecim miejscu" - przypomina ambasador.

"Idąc dalej: mamy w Traktacie zapis o przyłączeniu Polski do wspólnoty europejskiej. I jesteśmy już członkiem Unii. Powiększyliśmy ilość przejść granicznych, a także wprowadziliśmy regularne konsultacje międzyrządowe i międzyministerialne, chociaż pandemia to troszeczkę utrudniła. Faktem stała się również współpraca parlamentarna" - mówi PAP prof. Przyłębski.

Jego zdaniem "Podobnie wyglądają postępy na obszarze współpracy wojskowej. Przypomnę w tym miejscu fantastycznie funkcjonujący korpus szczeciński (Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni w Szczecinie - PAP), którego trzon stanowią Polska i Niemcy".

Kwitnie również współpraca naukowo-techniczna. "Wspomnę tutaj choćby o najbardziej prestiżowym stypendium naukowym, stypendium Humboldta: do niedawna Polska była na drugim czy trzecim miejscu, jeśli chodzi o ilość stypendystów, po Amerykanach i Japończykach. Ta współpraca ma charakter trwały. Istnieje u nas towarzystwo Societas Humboldtiana Polonorum, czyli stowarzyszenie byłych humboldtczyków, którzy dzięki wsparciu fundacji i swoich uniwersytetów ciągle te więzi nawiązują i odnawiają. Dla przykładu: we wrześniu w Warszawie odbędzie się kolejny kongres tego stowarzyszenia" - mówi Andrzej Przyłębski.

"Wśród spraw niezałatwionych trzeba wymienić punkt dotyczący mniejszości polskiej" - podkreśla prof. Andrzej Przyłębski.

"W słynny artykule 20 Traktatu mowa jest o mniejszości niemieckiej, ale nie o polskiej – w tym drugim przypadku Traktat mówi jedynie o grupie osób posiadających niemieckie obywatelstwo, ale będących polskiego pochodzenia albo też deklarujących przynależność do polskiego języka, kultury lub tradycji" - wyjaśnia ambasador RP.

Mimo różnych określeń "obydwu grupom zagwarantowano wprawdzie te same prawa, ale tak naprawdę wcale nie są one takie same. Niemcy mają bowiem swoje ustawodawstwo dotyczące finansowania mniejszości i są tym samym zobligowani do pewnych działań wobec tych, których za mniejszość uznają; wobec mieszkających w Niemczech Polaków mogą wykonać taki czy inny gest, ale robić tego nie muszą" - mówi ambasador.

Prof. Andrzej Przyłebski opowiada, że "jeden z doradców w czasie, kiedy zawierano Traktat, miał do premiera Mazowieckiego żal, że jako ówczesny szef polskiego rządu nie przeforsował innego rozwiązania tej kwestii. Padło wówczas pytanie o przyczyny. Premier Mazowiecki odpowiedział w ten sposób: Wie Pan, umknęło nam to, nie parliśmy wystarczająco mocno. Inne sprawy, zwłaszcza finansowe, czyli kwestia pomocy w regulacji polskiego zadłużenia, które było w tamtym czasie olbrzymie, były wtedy dla naszego rządu ważniejsze, w związku z czym zbyt słabo jak widać naciskaliśmy".

"Pytanie, czy do tematu można dziś powrócić? Ja uważam, że można" - twierdzi ambasador Przyłębski. I dodaje "że nawet jeśli Niemcy przyjęli obecnie definicję mniejszości, która utrudnia uznanie mieszkających w Niemczech dwóch milionów Polaków za mniejszość, to mogą uznać ich za mniejszość na podstawie cofnięcia tzw. dekretu Göringa (dekret Hermana Göringa z czasów III Rzeszy odebrał mieszkającym wówczas w Niemczech Polakom formalny status mniejszości narodowej - PAP). Mogą założyć ciągłość, czyli uznać fakt, że pewna część tych dwóch milionów ludzi to dzieci polonusów sprzed wojny, członków Związku Polaków w Niemczech itd. I w tym sensie skasować ów dekret. Na tej podstawie można by, moim zdaniem, zawalczyć o uznanie Polaków za mniejszość".

Kwestia uregulowania statusu mniejszości "ma negatywne reperkusje, zwłaszcza w kontekście niewystarczającego finansowania nauki języka polskiego dla żyjących w Niemczech polskich dzieci" - podkreśla ambasador. "Po wielkich wysiłkach z naszej strony Niemcy zmierzają w kierunku zapewnienia finansowania lekcji języka polskiego w systemie szkolnym, warunkując to jednak zebraniem się w danej szkole czy klasie określonej ilości chętnych uczniów. W jednym kraju związkowym może chodzić o 12, w innym o 15 osób w szkole. To z pewnością mały postęp, zwłaszcza w Hesji i Brandenburgii poczyniono pewne kroki w tym kierunku, ale Polacy są rozporoszeni po całych Niemczech i nie jest łatwo wszystkim im zapewnić naukę języka polskiego w publicznym systemie szkolnym – przypomnę może, że mówimy o 300.000 dzieci".

Dlatego od wielu lat "funkcjonuje w Niemczech nauczanie w systemie pozaszkolnym, realizowane dzięki różnym organizacjom społecznym i bez wsparcia ze strony niemieckiego państwa – a Traktat wsparcie takie przewiduje. Choćby dlatego, że Traktat zawiera sformułowanie „Muttersprache”, czyli język ojczysty. Tymczasem Niemcy nauczanie szkolne realizują na podstawach unijnych, w oparciu o określenie „język kraju pochodzenia”, traktując Włochów czy Chorwatów tak samo jak Polaków. Tyle że my zawarliśmy z nimi Traktat, a inne państwa nie" - przypomina ambasador Przyłębski.

Zauważa, że "Polacy są przywiązani do pojęcia "Muttersprache" , które implikuje również naukę kultury i historii, zaś podczas zwykłych szkolnych lekcji języka jest przecież bardzo mało czasu i miejsca na przekazywanie takich treści. Na naukę języka połączoną z inkulturacją jest natomiast czas i miejsce na zajęciach odbywających się w niedziele czy też popołudniami".

"Mamy mocny argument" - podkreśla ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski. I dodaje, że "w związku z Traktatem Polska finansuje nauczanie języka niemieckiego, głównie na Śląsku Opolskim, kwotą w wysokości 50 milionów euro, podczas gdy Niemcy w ubiegłym roku z trudem doszli do wniosku, że mogliby przeznaczać na nauczanie języka polskiego... pięć milionów euro. Do tej pory jednak nie zadecydowali, jak środki te chcą rozdzielać i rozważają równy dostęp do nich zarówno placówek szkolnych, jak i punktów nauczania pozaszkolnego. Oprotestowuję to nieustannie zwracając uwagę, że szkoły mają dość pieniędzy z innych źródeł, a dofinansowanie powinno trafić do organizacji pozaszkolnych. O to walczymy".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)


 

POLECANE
GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci Wiadomości
GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące dwóch partii mleka modyfikowanego dla niemowląt ze względu na wykrycie obecności mikroorganizmu na jednej z linii produkcyjnych w zakładzie. Zaznaczył, że nie należy spożywać produktów z dwóch wskazanych w komunikacie partii.

Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem Wiadomości
Niebezpieczna interwencja w Radomiu. 26-latka z nożem

W sobotę wieczorem w Radomiu doszło do niebezpiecznej interwencji, podczas której policjanci próbowali obezwładnić kobietę chodzącą po mieście z nożem. Zgłoszenie wpłynęło około godz. 21.00. Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze zlokalizowali 26-letnią kobietę w okolicy ul. Słowackiego.

Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie z ostatniej chwili
Nagły zwrot Ukrainy ws. NATO. Trwają rozmowy w Berlinie

Wołodymyr Zełenski poinformował, że Ukraina jest gotowa odstąpić od aspiracji członkostwa w NATO, jeśli otrzyma realne i prawnie wiążące gwarancje bezpieczeństwa od Zachodu. To element kompromisu mającego doprowadzić do zakończenia wojny z Rosją.

Świąteczne ceny w górach szokują Wiadomości
Świąteczne ceny w górach szokują

Z porównania przygotowanego przez Telewizję wPolsce24 wynika, że ceny ceny noclegów w polskich kurortach górskich poszły gwałtownie w górę. Procentowo koszt pobytu w okresie świąteczno-noworocznym w Zakopanem i Szczyrku zdrożał bardziej niż w Livigno.

Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci Wiadomości
Ryzykowny spacer po Morskim Oku. Wśród turystów były dzieci

W sieci znów zawrzało po opublikowaniu nagrania z Tatr. Na profilu „tatry_official” na Instagramie pokazano turystów spacerujących po zamarzniętym Morskim Oku. Największe poruszenie wywołał fakt, że na lodzie znajdowały się także małe dzieci.

Zrobiliśmy to co do nas należało. O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu z ostatniej chwili
"Zrobiliśmy to co do nas należało". O Solidarności w Muzeum Pamięć i Tożsamość w Toruniu

„Od protestu do wolności – Toruń w historii Solidarności” – wernisaż wystawy o bohaterach opozycji antykomunistycznej na Pomorzu i Kujawach odbył się w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia w Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu. Fundację Promocji Solidarności podczas wydarzenia reprezentował dr Adam Chmielecki.

 Zdemolował sklep, upił się i zasnął w łazience. Szop recydywista stał się celebrytą z ostatniej chwili
Zdemolował sklep, upił się i zasnął w łazience. Szop recydywista stał się celebrytą

Historia z niewielkiego miasteczka w Wirginii w USA szybko stała się globalną sensacją. Szop pracz, który upił się alkoholem w sklepie monopolowym, dziś podejrzewany jest o serię włamań.

Udane kwalifikacje Polaków w Klingenthal. Komplet w niedzielnych zawodach z ostatniej chwili
Udane kwalifikacje Polaków w Klingenthal. Komplet w niedzielnych zawodach

Sześciu Polaków awansowało do niedzielnego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal. Kwalifikacje wygrał Norweg Marius Lindvik. Piotr Żyła był 12., Maciej Kot - 26., Kamil Stoch - 33., Dawid Kubacki - 39., Paweł Wąsek - 43., a Kacper Tomasiak - 47.

Czarzasty podczas kongresu Lewicy: Będę walczył z Nawrockim. Wet za wet z ostatniej chwili
Czarzasty podczas kongresu Lewicy: Będę walczył z Nawrockim. Wet za wet

Podczas Kongresu Krajowego Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty nie tylko umocnił swoją pozycję w partii, ale także zapowiedział otwarty konflikt z prezydentem Karolem Nawrockim

Odkryto części obiektu przypominające drona. Pilny komunikat służb z ostatniej chwili
Odkryto "części obiektu przypominające drona". Pilny komunikat służb

W miejscowości Żelizna w powiecie radzyńskim (woj. lubelskie) odkryto fragmenty obiektu przypominającego drona – poinformowała lubelska policja.

REKLAMA

30. rocznica Traktatu o dobrym sąsiedztwie. Ambasador RP w Berlinie: Wśród spraw niezałatwionych kwestia mniejszości polskiej

Ostatnio raz jeszcze przeanalizowałem Traktat i muszę powiedzieć, że rzeczywiście wiele rzeczy zostało już zrealizowanych. Wśród spraw niezałatwionych trzeba wymienić punkt dotyczący mniejszości polskiej - mówi PAP w 30 rocznicę podpisania "Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między Polską a Niemcami" ambasador RP w Berlinie prof. Andrzej Przyłębski.
/ Pixabay.com

"Ostatnio raz jeszcze przeanalizowałem Traktat i muszę powiedzieć, że rzeczywiście wiele rzeczy zostało już zrealizowanych" - przyznaje polski dyplomata w rozmowie z PAP. "Poczynając od punktu dotyczącego wkładu w zachowanie pokoju. Na pewno oba kraje się do tego przyczyniają" - mówi Przyłębski.

Kolejny punkt to "intensyfikacja współpracy gospodarczej. Jest ona olbrzymia. Polska zajmuje piąte miejsce na liście najważniejszych gospodarczych partnerów Niemiec, natomiast pod względem eksportu do Niemiec jesteśmy na trzecim miejscu" - przypomina ambasador.

"Idąc dalej: mamy w Traktacie zapis o przyłączeniu Polski do wspólnoty europejskiej. I jesteśmy już członkiem Unii. Powiększyliśmy ilość przejść granicznych, a także wprowadziliśmy regularne konsultacje międzyrządowe i międzyministerialne, chociaż pandemia to troszeczkę utrudniła. Faktem stała się również współpraca parlamentarna" - mówi PAP prof. Przyłębski.

Jego zdaniem "Podobnie wyglądają postępy na obszarze współpracy wojskowej. Przypomnę w tym miejscu fantastycznie funkcjonujący korpus szczeciński (Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni w Szczecinie - PAP), którego trzon stanowią Polska i Niemcy".

Kwitnie również współpraca naukowo-techniczna. "Wspomnę tutaj choćby o najbardziej prestiżowym stypendium naukowym, stypendium Humboldta: do niedawna Polska była na drugim czy trzecim miejscu, jeśli chodzi o ilość stypendystów, po Amerykanach i Japończykach. Ta współpraca ma charakter trwały. Istnieje u nas towarzystwo Societas Humboldtiana Polonorum, czyli stowarzyszenie byłych humboldtczyków, którzy dzięki wsparciu fundacji i swoich uniwersytetów ciągle te więzi nawiązują i odnawiają. Dla przykładu: we wrześniu w Warszawie odbędzie się kolejny kongres tego stowarzyszenia" - mówi Andrzej Przyłębski.

"Wśród spraw niezałatwionych trzeba wymienić punkt dotyczący mniejszości polskiej" - podkreśla prof. Andrzej Przyłębski.

"W słynny artykule 20 Traktatu mowa jest o mniejszości niemieckiej, ale nie o polskiej – w tym drugim przypadku Traktat mówi jedynie o grupie osób posiadających niemieckie obywatelstwo, ale będących polskiego pochodzenia albo też deklarujących przynależność do polskiego języka, kultury lub tradycji" - wyjaśnia ambasador RP.

Mimo różnych określeń "obydwu grupom zagwarantowano wprawdzie te same prawa, ale tak naprawdę wcale nie są one takie same. Niemcy mają bowiem swoje ustawodawstwo dotyczące finansowania mniejszości i są tym samym zobligowani do pewnych działań wobec tych, których za mniejszość uznają; wobec mieszkających w Niemczech Polaków mogą wykonać taki czy inny gest, ale robić tego nie muszą" - mówi ambasador.

Prof. Andrzej Przyłebski opowiada, że "jeden z doradców w czasie, kiedy zawierano Traktat, miał do premiera Mazowieckiego żal, że jako ówczesny szef polskiego rządu nie przeforsował innego rozwiązania tej kwestii. Padło wówczas pytanie o przyczyny. Premier Mazowiecki odpowiedział w ten sposób: Wie Pan, umknęło nam to, nie parliśmy wystarczająco mocno. Inne sprawy, zwłaszcza finansowe, czyli kwestia pomocy w regulacji polskiego zadłużenia, które było w tamtym czasie olbrzymie, były wtedy dla naszego rządu ważniejsze, w związku z czym zbyt słabo jak widać naciskaliśmy".

"Pytanie, czy do tematu można dziś powrócić? Ja uważam, że można" - twierdzi ambasador Przyłębski. I dodaje "że nawet jeśli Niemcy przyjęli obecnie definicję mniejszości, która utrudnia uznanie mieszkających w Niemczech dwóch milionów Polaków za mniejszość, to mogą uznać ich za mniejszość na podstawie cofnięcia tzw. dekretu Göringa (dekret Hermana Göringa z czasów III Rzeszy odebrał mieszkającym wówczas w Niemczech Polakom formalny status mniejszości narodowej - PAP). Mogą założyć ciągłość, czyli uznać fakt, że pewna część tych dwóch milionów ludzi to dzieci polonusów sprzed wojny, członków Związku Polaków w Niemczech itd. I w tym sensie skasować ów dekret. Na tej podstawie można by, moim zdaniem, zawalczyć o uznanie Polaków za mniejszość".

Kwestia uregulowania statusu mniejszości "ma negatywne reperkusje, zwłaszcza w kontekście niewystarczającego finansowania nauki języka polskiego dla żyjących w Niemczech polskich dzieci" - podkreśla ambasador. "Po wielkich wysiłkach z naszej strony Niemcy zmierzają w kierunku zapewnienia finansowania lekcji języka polskiego w systemie szkolnym, warunkując to jednak zebraniem się w danej szkole czy klasie określonej ilości chętnych uczniów. W jednym kraju związkowym może chodzić o 12, w innym o 15 osób w szkole. To z pewnością mały postęp, zwłaszcza w Hesji i Brandenburgii poczyniono pewne kroki w tym kierunku, ale Polacy są rozporoszeni po całych Niemczech i nie jest łatwo wszystkim im zapewnić naukę języka polskiego w publicznym systemie szkolnym – przypomnę może, że mówimy o 300.000 dzieci".

Dlatego od wielu lat "funkcjonuje w Niemczech nauczanie w systemie pozaszkolnym, realizowane dzięki różnym organizacjom społecznym i bez wsparcia ze strony niemieckiego państwa – a Traktat wsparcie takie przewiduje. Choćby dlatego, że Traktat zawiera sformułowanie „Muttersprache”, czyli język ojczysty. Tymczasem Niemcy nauczanie szkolne realizują na podstawach unijnych, w oparciu o określenie „język kraju pochodzenia”, traktując Włochów czy Chorwatów tak samo jak Polaków. Tyle że my zawarliśmy z nimi Traktat, a inne państwa nie" - przypomina ambasador Przyłębski.

Zauważa, że "Polacy są przywiązani do pojęcia "Muttersprache" , które implikuje również naukę kultury i historii, zaś podczas zwykłych szkolnych lekcji języka jest przecież bardzo mało czasu i miejsca na przekazywanie takich treści. Na naukę języka połączoną z inkulturacją jest natomiast czas i miejsce na zajęciach odbywających się w niedziele czy też popołudniami".

"Mamy mocny argument" - podkreśla ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski. I dodaje, że "w związku z Traktatem Polska finansuje nauczanie języka niemieckiego, głównie na Śląsku Opolskim, kwotą w wysokości 50 milionów euro, podczas gdy Niemcy w ubiegłym roku z trudem doszli do wniosku, że mogliby przeznaczać na nauczanie języka polskiego... pięć milionów euro. Do tej pory jednak nie zadecydowali, jak środki te chcą rozdzielać i rozważają równy dostęp do nich zarówno placówek szkolnych, jak i punktów nauczania pozaszkolnego. Oprotestowuję to nieustannie zwracając uwagę, że szkoły mają dość pieniędzy z innych źródeł, a dofinansowanie powinno trafić do organizacji pozaszkolnych. O to walczymy".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)



 

Polecane