„Jest groźba eskalacji”. Generał Bieniek wyjaśnia, o co chodzi Putinowi
– Jest pewna groźba eskalacji. Wiemy, że zimna wojna często może się przerodzić w gorącą i tego również obawiają się państwa europejskie – mówił generał o kryzysie ukraińskim, odnosząc się do doniesień o gromadzeniu rosyjskich wojsk przy granicy z państwem ukraińskim.
Generał Mieczysław Bieniek zasłynął m.in. jako dowódca Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Syrii, nadzorował też szkolenie elitarnej 6. Brygady Powietrznodesantowej. Ukoronowaniem jego kariery było objęcie funkcji wiceszefa w Sojuszniczym Dowództwie Transformacyjnym NATO. W 2014 roku zakończył 45-letnią służbę w Wojsku Polskim z najwyższym stopniem generalskim i od tego czasu śledzi politykę międzynarodową, stosunkowo dużo czasu poświęcając obserwowaniu polityki Kremla.
Co na to Zachód?
– Na razie widzimy dosyć wstrzemięźliwą pozycję Niemiec i Francji, ale wizyta kanclerza Scholza w Moskwie niebawem i jego spotkanie w poniedziałek z Bidenem pewne rzeczy na pewno wyjaśnią – ocenił Bieniek w TVN24.
Już we wtorek na spotkaniu w Berlinie dłonie uścisną sobie kanclerz Niemiec Scholz, prezydent Francji Macron oraz prezydent RP Duda. Wśród omawianych tematów czołowe miejsce ma zająć kwestia niespokojnej sytuacji wokół wschodniego sąsiada Polski.
– Rosjanie rozumieją tę sytuację. Oni wywarli już nacisk na Ukrainę, ale i na Zachód. Widzimy serię spotkań, nagle Rosja jest dopuszczona do rozmów, nagle Rosja jest na ustach całego świata, nagle prezydent Rosji z prezydentem Chin zawiera deal handlowy. Putin nagle jest czymś albo kimś, z kim się zaczyna liczyć świat, czego mu brakowało od aneksji Krymu – generał wyjaśnił motywacje rosyjskiego rządu.
Czy Rosja ma wystarczający potencjał do zajęcia Ukrainy?
Komentarz do polityki prowadzonej przez Putina wygłosił także politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Chwedoruk, mówiąc, że – jego zdaniem – Rosja tylko pozornie celuje w Ukrainę, w rzeczywistości toczy grę o większą stawkę niż fragmenty terytorium państwa ukraińskiego.
Profesor Chwedoruk rzucił śmiałą tezę, że gra obecnie nie toczy się tak naprawdę o Ukrainę, a o Niemcy. – To, co obserwujemy, w większym stopniu niż wojną o Ukrainę jest raczej wojną o Niemcy – o to, na ile Niemcy będą mogły prowadzić taką politykę, jaką niemieckie elity by chciały – stwierdził, dodając, że współpraca handlowa między Rosją a Ukrainą „raczej idzie w górę niż w dół”, a to „raczej wątpliwe przesłanki wojny”.
– Udział dzisiejszej Rosji w światowym PKB jest niewiele większy niż był udział PRL. 140-milionowy naród, starzenie się społeczeństwa absolutnie nie rekomendują ataku na kogokolwiek. Po prostu nie ma na to zasobów – argumentował dalej ekspert. W jego ocenie Rosja swój status w polityce międzynarodowej zawdzięcza przede wszystkim posiadaniu wielkiego arsenału nuklearnego.