"Partyzanci wiedzą, gdzie mieszka każdy okupant". Na Krymie i południu Ukrainy działa podziemny ruch oporu wobec Rosjan

Na półwyspie aktywiści rozklejają ulotki ze zdjęciem masowego antyrosyjskiego protestu na Krymie, który miał miejsce w lutym 2014 roku (podczas aneksji tego terytorium przez Kreml - PAP) i podpisami przypominającymi, że Krym to część Ukrainy. W Sewastopolu rozpowszechniane są natomiast ulotki-ostrzeżenia dla okupantów, głoszące, że miasto jest przeciwko wojnie - czytamy w komunikacie przedstawicielstwa głowy państwa, opublikowanym na Facebooku.
"Miejscowi partyzanci wiedzą, gdzie mieszka każdy okupant. Rosyjskich żołnierzy i ich lokalnych współpracowników ostrzega się, że czeka na nich odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w Buczy, Mariupolu, Irpieniu i innych miejscach na Ukrainie" - dodano w oświadczeniu.
Jak przekazało przedstawicielstwo Kijowa na Krymie, "zorganizowany oddolnie ruch partyzancki" na okupowanym półwyspie "przekazuje prawdę o wojnie (Rosji z Ukrainą), a także zbiera informacje o przemieszczaniu się rosyjskich oddziałów i sprzętu wojskowego".
W komunikacie powiadomiono również o kolejnych prześladowaniach Tatarów z Krymu na terytorium Rosji. Sąd w Rostowie nad Donem skazał na 13 lat pozbawienia wolności aktywistów Ernesta Ibrahimowa i Ołeha Fedorowa, natomiast Ismet Ibrahimow otrzymał wyrok 19 lat więzienia w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
6 lipca przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa oznajmiła, że na półwyspie od czterech miesięcy trwa ukryta mobilizacja na wojnę z Ukrainą. Według niej odnotowano tam też 108 pochówków żołnierzy wroga, spośród których 56 prawdopodobnie miało ukraińskie obywatelstwo. (PAP)