"Słyszeliśmy krzyki (...) tupot nóg i głos powtarzający: nie, nie, nie". Wstrząsające zeznania świadków ws. śmierci młodego radnego z Lublina

O tym, co zdarzyło się w apartamencie na Wilanowie w Warszawie, gdy od ciosu nożem zginął młodzieżowy radny Lublina, mówili w środę w sądzie świadkowie. Część z nich utrzymuje, że słyszała krzyki mężczyzny, inni twierdzą, że oskarżona prawdopodobnie nie wezwała karetki do umierającego partnera.
/ pxfuel.com

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się proces Karoliny B., oskarżonej o zabójstwo swojego partnera, młodzieżowego radnego Lublina. Prawniczka miała zadać 21-letniemu Igorowi cios 15-centymetrowym nożem.

Na drugiej rozprawie, która odbyła się w środę, zeznawali świadkowie wydarzeń, które rozegrały się między 3 a 4 nad ranem 30 kwietnia 2021 roku. Przed sądem stawili się pracownik ochrony, ratownik medyczny i policjant oraz sąsiedzi: ci, którzy zeszli do wykrwawiającego się mężczyzny, również ci, którzy śledzili wydarzenia z balkonu, a nawet ci, którzy jedynie słyszeli różne odgłosy. Większość świadków twierdziła, że obudził ich przeszywający krzyk lub wystraszeni małżonkowie, którzy ten krzyk usłyszeli.

"Nie wiem, kto krzyczał ani co. To były jakieś słowa, które wyrwały mnie ze snu. Dopiero potem słyszałam tupot nóg i głos powtarzający: nie, nie, nie" - mówiła kobieta, która zeznawała jako pierwsza spośród lokatorów apartamentowca.

Kolejni sąsiedzi słyszeli, że było to wołanie: "ratunku, pomocy, dłużej tak nie wytrzymam".

"To był przeraźliwy krzyk" - mówiła kolejna mieszkanka. Gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła mężczyznę, który jedną ręką trzymał się barierki ogródka, drugą ręką za brzuch i był zgięty w pół.

"Założyliśmy szlafroki i poszliśmy na balkon, skąd powinno być lepiej widać. Ale wtedy mężczyzna już leżał" - powiedziała.

Na pomoc pospieszył inny sąsiad, a jego żona zadzwoniła do ochrony. Z zeznań tego mężczyzny, który jako pierwszy z przesłuchanych dzisiaj osób był na miejscu zdarzenia, wynika, że Karolina B. prawdopodobnie nie wezwała pogotowia i kłamała w kwestii pochodzenia obrażeń.

"Powiedziała, że przechodził przez plot i się nadział. Krwi nie było ani na rękach, ani obok. Pytałem, czy była wzywana karetka, powiedziała, że tak. Pytałem, czy nie trzeba go czymś przykryć, czegoś podłożyć pod głowę. Poszła do mieszkania, ale nic nie przyniosła" - zeznawał mężczyzna.

Chwilę później na miejsce przyszedł pracownik ochrony, który - jak przyznał - nie podejrzewał początkowo, że sytuacja jest tak dramatyczna. Zwłaszcza, że ledwie godzinę wcześniej widział na klatce Karolinę i Igora, którzy mieli "zachowywać się jak to zakochani".

"Gdy przyszedłem pani Karolina nie potrafiła powiedzieć, co się stało. Chłopak był przykryty kurtką od pasa w dół. Ja to bardziej traktowałem jako uraz, rana była niewielka i krwi też nie było wiele. Ona rozmawiała przez telefon, myślałem, że z ratownikiem. Po kilku minutach, gdy nie pojawiała się ta karetka, zadzwoniłem jeszcze raz na 112, pytając czy było wezwanie - otrzymałem odpowiedź, że nie było" - opowiadał.

Karetka przyjechała kilka minut później. Na miejsce przybyli też policjanci. Sąsiedzi, którzy wtedy już licznie zeszli na dół, zeznawali, że stan Igora był coraz cięższy. "Był już fioletowo-zielony" - zeznała jedna z kobiet. "Dostrzegłem zmianę na jego twarzy" - mówił inny świadek. On też relacjonował, że ostatnimi słowami Igora mogło być wyrażenie obawy, że traci wzrok.

Ratownik medyczny, który stawił się w środę przed sądem, twierdził, że u Igora W.-K. nie dało się już oznaczyć ciśnienia. "To oznacza, że był właściwie nieprzytomny, reagował tylko na bodźce bólowe" - tłumaczył. Karetka odwiozła poszkodowanego na najbliższy SOR. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Na poprzedniej rozprawie wyjaśnienia składała Karolina B. Kobieta przekonywała, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Podtrzymała wyjaśnienia, które złożyła w śledztwie - nie przyznając się do winy. Tłumaczyła, że tego wieczoru dostała ataku paniki. Jej partner chciał iść do apteki.

"Wybiegłam za nim, by mu powiedzieć, że jest nieczynna. Nie wiem, dlaczego miałam nóż w ręce" - wyjaśniała Karolina B., tłumacząc, że "nie jest zabójczynią". Przyznała natomiast, że była pod wpływem substancji psychotropowych. W pierwszą noc długiego majowego weekendu piła alkohol i paliła papierosy z zawartością substancji psychoaktywnych.

"Na polecenia reagowała agresywnie i wulgarnie. Raz była spokojna, raz wpadała w szał. Zbadano zawartość alkoholu we krwi. Za pierwszym razem było to 0,19 mg/l a potem 0,16 mg/l” - zeznał w postępowaniu przygotowawczym policjant, który stawił się w środę przed sądem, ale w większości kwestii zasłaniał się niepamięcią.

Pełnomocniczki Karoliny B. złożyły do akt prywatną opinię toksykologiczną. Jak powiedziały PAP, zastrzeżenia ich biegłego dotyczą zarówno profilu badań, czyli pod kątem jakich substancji je wykonano, jak i pobrania i traktowania próbek.

"Zasadniczo, jeśli chodzi o kwestie zabezpieczenia śladów, policja i prokuratura się nie spisały" - uważa obrona. Wytykając choćby kwestie narzędzia zbrodni, którego śledczy mieli nie zabezpieczyć.

Przed rozprawą Karolina B. łamiącym się głosem przeprosiła nieobecną na pierwszej rozprawie matkę ofiary. "Nie ma słów, które mogłyby to wyrazić. Gdybym mogła przywrócić życie Igorowi zrobiłabym to nawet kosztem własnego życia" - mówiła.

Oskarżona, co nie jest standardem na polskich salach sądowych, zdecydowała się sama zadawać pytania świadkom: Czy wyglądałam na przejętą, na przestraszoną, na załamaną? Czy wyglądałam jak osoba, która jest w szoku? Czy wyglądałam, jakbym żywiła jakieś negatywne uczucia?

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu 8 kwietnia 2022 roku. Prokuratura postanowiła kobiecie zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim.

"Za to przestępstwo grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności" - poinformowała wówczas Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Młoda prawniczka na rozprawy doprowadzana jest z aresztu, w którym przebywa od momentu zatrzymania zaraz po zabójstwie.

21-letni Igor K. zginął w mieszkaniu swojej dziewczyny na warszawskim Wilanowie. Na co dzień mieszkał w Lublinie. Był wiceprzewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta Lublin. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnił też funkcję marszałka Parlamentu Dzieci i Młodzieży Województwa Lubelskiego. Był również członkiem Rady Dialogu z Młodym Pokoleniem i posłem na Sejm Dzieci i Młodzieży.

Także Karolinie B. wróżono karierę. Zasiadała w Parlamencie Studentów RP. Potem skończyła prawo, zdobyła też licencjaty z kryminologii i historii. Była na stażu w kilku instytucjach centralnych, pracowała w gabinecie jednego z dyrektorów Kancelarii Premiera. Prezesowała fundacji Portia, była wpływową działaczką stowarzyszenia KoLiber. Trenowała szermierkę i brała udział w turniejach szpady sportowej.(PAP)


 

POLECANE
USA przygotowały nowy pakiet sankcji przeciwko Rosji polityka
USA przygotowały nowy pakiet sankcji przeciwko Rosji

Amerykańscy urzędnicy przygotowali nowy pakiet sankcji przeciwko Rosji, w tym na sektor energetyczny i bankowy, by skłonić ją do zakończenia wojny w Ukrainie - podała w piątek agencja Reutera, powołując się na trzech przedstawicieli administracji. Według agencji, nie jest jednak jasne, czy Trump zatwierdzi nowe restrykcje.

Spektakularny atak. Ukraiński dron morski zestrzelił rosyjskiego Su-30 pilne
Spektakularny atak. Ukraiński dron morski zestrzelił rosyjskiego Su-30

Ukraińska armia opublikowała właśnie materiał potwierdzający zestrzelenie rosyjskiego Su-30 przez morskiego drona Magura w okolicach Noworosyjska. To pierwszy raz w historii, gdy nawodny bezzałogowiec strącił samolot.

Miasto pełne zieleni? Lider rankingu to niespodzianka Wiadomości
Miasto pełne zieleni? Lider rankingu to niespodzianka

Polskie miasta są coraz bardziej zielone. Eksperci GetHome.pl sprawdzili, które metropolie najlepiej łączą miejski styl życia z naturą.

30 lat temu uznano ją za wymarłą. Gigantyczna ryba wróciła i sieje spustoszenie Wiadomości
30 lat temu uznano ją za wymarłą. Gigantyczna ryba wróciła i sieje spustoszenie

Eksperci biją na alarm. To inwazyjny gatunek, który szybko się rozprzestrzenia i wyniszcza lokalną naturę: Arapaima trzy dekady temu została uznana za wymarłą. Jedna z największych ryb słodkowodnych jednak powróciła.

Znikająca planeta. Naukowcy uchwycili rzadkie zjawisko Wiadomości
Znikająca planeta. Naukowcy uchwycili rzadkie zjawisko

Naukowcy z MIT odkryli planetę, która dosłownie się rozpada - i robi to szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej zaobserwowano.

Miedwiediew grozi Ukrainie: Nie damy gwarancji, że Kijów dożyje 10 maja z ostatniej chwili
Miedwiediew grozi Ukrainie: "Nie damy gwarancji, że Kijów dożyje 10 maja"

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał inicjatywę rosyjskiego przywódcy Władimira Putina o zawieszeniu broni od 7 do 9 maja, teatralną inscenizacją. Rosja zaproponowała 3-dniowe przerwanie działań z okazji Dnia Zwycięstwa, który ma być świętowany w Moskwie.

Jesteśmy głęboko zasmuceni. Nie żyje gwiazdor popularnego reality show Wiadomości
"Jesteśmy głęboko zasmuceni". Nie żyje gwiazdor popularnego reality show

Nie żyje Kirk Medas, znany z reality show "Floribama Shore" emitowanego na MTV. Miał zaledwie 33 lata. Jak potwierdził jego ojciec w rozmowie z TMZ, bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność wątroby, do której doszło po dwóch tygodniach walki o życie na oddziale intensywnej terapii.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. Wezwano policję Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. Wezwano policję

Kobieta, która została przywieziona w nocy z piątku na sobotę do gdyńskiego szpitala, zaatakowała ordynatora, lekarza i ratowniczkę medyczną - przekazała PAP rzeczniczka placówki Małgorzata Pisarewicz. Policja ustaliła, że 28-latka była pijana.

Chciała podłożyć bombę w bankomacie. Eksplodowała jej w rękach pilne
Chciała podłożyć bombę w bankomacie. Eksplodowała jej w rękach

Jak poinformowała grecka policja, w Salonikach doszło do eksplozji bomby. Ofiarą jest 38-letnia kobieta, która według funkcjonariuszy chciała podłożyć ładunek przy bankomacie.

Andrzej Duda: Konstytucja 3 Maja była wzorem dla innych państw z ostatniej chwili
Andrzej Duda: Konstytucja 3 Maja była wzorem dla innych państw

Prezydent Andrzej Duda podkreślił podczas obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, że była ona niesłychanym osiągnięciem ówczesnej polskiej myśli prawniczej na światowym poziomie. Wskazał, że na majowej konstytucji wzorowały się inne państwa.

REKLAMA

"Słyszeliśmy krzyki (...) tupot nóg i głos powtarzający: nie, nie, nie". Wstrząsające zeznania świadków ws. śmierci młodego radnego z Lublina

O tym, co zdarzyło się w apartamencie na Wilanowie w Warszawie, gdy od ciosu nożem zginął młodzieżowy radny Lublina, mówili w środę w sądzie świadkowie. Część z nich utrzymuje, że słyszała krzyki mężczyzny, inni twierdzą, że oskarżona prawdopodobnie nie wezwała karetki do umierającego partnera.
/ pxfuel.com

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się proces Karoliny B., oskarżonej o zabójstwo swojego partnera, młodzieżowego radnego Lublina. Prawniczka miała zadać 21-letniemu Igorowi cios 15-centymetrowym nożem.

Na drugiej rozprawie, która odbyła się w środę, zeznawali świadkowie wydarzeń, które rozegrały się między 3 a 4 nad ranem 30 kwietnia 2021 roku. Przed sądem stawili się pracownik ochrony, ratownik medyczny i policjant oraz sąsiedzi: ci, którzy zeszli do wykrwawiającego się mężczyzny, również ci, którzy śledzili wydarzenia z balkonu, a nawet ci, którzy jedynie słyszeli różne odgłosy. Większość świadków twierdziła, że obudził ich przeszywający krzyk lub wystraszeni małżonkowie, którzy ten krzyk usłyszeli.

"Nie wiem, kto krzyczał ani co. To były jakieś słowa, które wyrwały mnie ze snu. Dopiero potem słyszałam tupot nóg i głos powtarzający: nie, nie, nie" - mówiła kobieta, która zeznawała jako pierwsza spośród lokatorów apartamentowca.

Kolejni sąsiedzi słyszeli, że było to wołanie: "ratunku, pomocy, dłużej tak nie wytrzymam".

"To był przeraźliwy krzyk" - mówiła kolejna mieszkanka. Gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła mężczyznę, który jedną ręką trzymał się barierki ogródka, drugą ręką za brzuch i był zgięty w pół.

"Założyliśmy szlafroki i poszliśmy na balkon, skąd powinno być lepiej widać. Ale wtedy mężczyzna już leżał" - powiedziała.

Na pomoc pospieszył inny sąsiad, a jego żona zadzwoniła do ochrony. Z zeznań tego mężczyzny, który jako pierwszy z przesłuchanych dzisiaj osób był na miejscu zdarzenia, wynika, że Karolina B. prawdopodobnie nie wezwała pogotowia i kłamała w kwestii pochodzenia obrażeń.

"Powiedziała, że przechodził przez plot i się nadział. Krwi nie było ani na rękach, ani obok. Pytałem, czy była wzywana karetka, powiedziała, że tak. Pytałem, czy nie trzeba go czymś przykryć, czegoś podłożyć pod głowę. Poszła do mieszkania, ale nic nie przyniosła" - zeznawał mężczyzna.

Chwilę później na miejsce przyszedł pracownik ochrony, który - jak przyznał - nie podejrzewał początkowo, że sytuacja jest tak dramatyczna. Zwłaszcza, że ledwie godzinę wcześniej widział na klatce Karolinę i Igora, którzy mieli "zachowywać się jak to zakochani".

"Gdy przyszedłem pani Karolina nie potrafiła powiedzieć, co się stało. Chłopak był przykryty kurtką od pasa w dół. Ja to bardziej traktowałem jako uraz, rana była niewielka i krwi też nie było wiele. Ona rozmawiała przez telefon, myślałem, że z ratownikiem. Po kilku minutach, gdy nie pojawiała się ta karetka, zadzwoniłem jeszcze raz na 112, pytając czy było wezwanie - otrzymałem odpowiedź, że nie było" - opowiadał.

Karetka przyjechała kilka minut później. Na miejsce przybyli też policjanci. Sąsiedzi, którzy wtedy już licznie zeszli na dół, zeznawali, że stan Igora był coraz cięższy. "Był już fioletowo-zielony" - zeznała jedna z kobiet. "Dostrzegłem zmianę na jego twarzy" - mówił inny świadek. On też relacjonował, że ostatnimi słowami Igora mogło być wyrażenie obawy, że traci wzrok.

Ratownik medyczny, który stawił się w środę przed sądem, twierdził, że u Igora W.-K. nie dało się już oznaczyć ciśnienia. "To oznacza, że był właściwie nieprzytomny, reagował tylko na bodźce bólowe" - tłumaczył. Karetka odwiozła poszkodowanego na najbliższy SOR. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Na poprzedniej rozprawie wyjaśnienia składała Karolina B. Kobieta przekonywała, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Podtrzymała wyjaśnienia, które złożyła w śledztwie - nie przyznając się do winy. Tłumaczyła, że tego wieczoru dostała ataku paniki. Jej partner chciał iść do apteki.

"Wybiegłam za nim, by mu powiedzieć, że jest nieczynna. Nie wiem, dlaczego miałam nóż w ręce" - wyjaśniała Karolina B., tłumacząc, że "nie jest zabójczynią". Przyznała natomiast, że była pod wpływem substancji psychotropowych. W pierwszą noc długiego majowego weekendu piła alkohol i paliła papierosy z zawartością substancji psychoaktywnych.

"Na polecenia reagowała agresywnie i wulgarnie. Raz była spokojna, raz wpadała w szał. Zbadano zawartość alkoholu we krwi. Za pierwszym razem było to 0,19 mg/l a potem 0,16 mg/l” - zeznał w postępowaniu przygotowawczym policjant, który stawił się w środę przed sądem, ale w większości kwestii zasłaniał się niepamięcią.

Pełnomocniczki Karoliny B. złożyły do akt prywatną opinię toksykologiczną. Jak powiedziały PAP, zastrzeżenia ich biegłego dotyczą zarówno profilu badań, czyli pod kątem jakich substancji je wykonano, jak i pobrania i traktowania próbek.

"Zasadniczo, jeśli chodzi o kwestie zabezpieczenia śladów, policja i prokuratura się nie spisały" - uważa obrona. Wytykając choćby kwestie narzędzia zbrodni, którego śledczy mieli nie zabezpieczyć.

Przed rozprawą Karolina B. łamiącym się głosem przeprosiła nieobecną na pierwszej rozprawie matkę ofiary. "Nie ma słów, które mogłyby to wyrazić. Gdybym mogła przywrócić życie Igorowi zrobiłabym to nawet kosztem własnego życia" - mówiła.

Oskarżona, co nie jest standardem na polskich salach sądowych, zdecydowała się sama zadawać pytania świadkom: Czy wyglądałam na przejętą, na przestraszoną, na załamaną? Czy wyglądałam jak osoba, która jest w szoku? Czy wyglądałam, jakbym żywiła jakieś negatywne uczucia?

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu 8 kwietnia 2022 roku. Prokuratura postanowiła kobiecie zarzut zabójstwa w zamiarze bezpośrednim.

"Za to przestępstwo grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności" - poinformowała wówczas Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Młoda prawniczka na rozprawy doprowadzana jest z aresztu, w którym przebywa od momentu zatrzymania zaraz po zabójstwie.

21-letni Igor K. zginął w mieszkaniu swojej dziewczyny na warszawskim Wilanowie. Na co dzień mieszkał w Lublinie. Był wiceprzewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta Lublin. Studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnił też funkcję marszałka Parlamentu Dzieci i Młodzieży Województwa Lubelskiego. Był również członkiem Rady Dialogu z Młodym Pokoleniem i posłem na Sejm Dzieci i Młodzieży.

Także Karolinie B. wróżono karierę. Zasiadała w Parlamencie Studentów RP. Potem skończyła prawo, zdobyła też licencjaty z kryminologii i historii. Była na stażu w kilku instytucjach centralnych, pracowała w gabinecie jednego z dyrektorów Kancelarii Premiera. Prezesowała fundacji Portia, była wpływową działaczką stowarzyszenia KoLiber. Trenowała szermierkę i brała udział w turniejach szpady sportowej.(PAP)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe