Marcin Bąk: Fenomen Powstania Warszawskiego

Gdyby mojemu dziadkowi Janowi, ktoś powiedział osiemdziesiąt lat temu, że wielkie wydarzenie w którym brał udział i ledwo uszedł z życiem, stanie się osobliwą atrakcją turystyczną – byłby bardzo zdziwiony. A może i zniesmaczony.
Powstanie Warszawskie. Żołnierze batalionu
Powstanie Warszawskie. Żołnierze batalionu "Kiliński". Powstańczy pogrzeb / Wikipedia domena publiczna

My Polacy mamy opinię romantyków...

Swoisty kult powstań narodowych, zrywów zbrojnych niekoniecznie zakończonych wygraną to z pewnością jeden z dowodów na silną tradycje romantyczną w naszym kraju. Nasz romantyzm przyjął w XIX wieku specyficzną formę. O ile w Niemczech, Francji czy Anglii z terminem tym kojarzone są głównie opowieści o duchach, historie samobójców, jakieś nieszczęśliwe miłości i rozterki wewnętrzne, to w naszym kraju jednym z najważniejszych wątków tradycji romantycznej stały się właśnie powstania. Przyczynił się do tego bez wątpienia najwybitniejszy twórca tego nurtu Adam Mickiewicz, nie on jeden zresztą. W XIX wieku utarło się pod wpływem romantyków takie przekonanie, że najwyższą powinnością Polaka jest wziąć udział w powstaniu narodowym. Ponieważ większość z tych powstań nie kończyła się sukcesem, przyjęła się romantyczna wykładnia, że sukces odnoszony jest na innej, bardziej metafizycznej płaszczyźnie. Być może dlatego powszechnie lepiej kojarzone są powstania takie jak Listopadowe czy Styczniowe a o zwycięskich powstaniach wielkopolskich (mało kto zresztą wie, że było ich więcej niż jedno) słyszy się mniej. 

Ostatnim w serii romantycznych powstań narodowych było bez wątpienia Powstanie Warszawskiej, w którym swój udział mieli też członkowie mojej rodziny. 

 

Poszli chłopcy w bój bez broni

Tak jak w przypadku wielu innych zrywów narodowych, tak i tym razem powstańcy ruszali na wroga tragicznie niedozbrojeni. Różne są szacunki oddawane w opracowaniach historycznych, prawdziwych liczb określających ilość poszczególnych rodzajów broni w rękach powstańców w dniu pierwszego sierpnia zapewne już nie poznamy, niemniej ze wszystkich źródeł wyłania się jednolity obraz – warszawiacy ruszali do Powstania w przeważającej większości nieuzbrojeni. Mój dziadek miał pistolet kalibru 6,5 mm i granat konspiracyjnej roboty. Wielu jego kolegów nie posiadało nawet takiego, skromnego uzbrojenia. Przed godziną W gromadzili się na południu Żoliborza, w okolicach Fabryki Sprawdzianów, do ataku na silnie umocniony, obsadzony przez jednostki polowe Luftwaffe, Fort Bema. Dziadek zdążył jeszcze jako bierny uczestnik wziąć udział w pierwszej wymianie ognia na ulicy Krasińskiego, gdy przenoszący broń patrol Armii Krajowej wdał się na wysokości ulicy Suzina w strzelaninę z Niemcami. Ten incydent zaalarmował cały garnizon niemiecki, do reszty usuwając element zaskoczenia, który dawał by jakąś szansę niedozbrojonym powstańcom. Później było doświadczenie fiaska ataku na Powązkach, kontrakcja Niemców, wyłapywanie powstańców i pierwsze, chaotyczne represje w postaci rozstrzeliwania wszystkich złapanych mężczyzn powyżej 16 roku życia, nie ważne – z bronią czy bez.

Na Powązkowskiej, w pobliżu kościoła pod wezwaniem św. Jozafata jest dzisiaj tablica z kilkudziesięcioma nazwiskami rozstrzelanych. Tylko cud sprawił, że nie ma tam nazwiska mojego dziadka. Oddzielną opowieść stanowią dzieje mojej babci, która wraz z czteroletnim wtedy moim tatą musiała dzielić losy ludności cywilnej na ogarniętych ogniem Bielanach. 

O wszystkim tym słyszałem od najmłodszych lat, gdy podczas spotkań rodzinnych przychodzili znajomi dziadków i toczyły się rozmowy – czy warto było? Co zyskaliśmy? Co utraciliśmy? Kto zginął?

 

Jest takie miasto...

Militarnie i politycznie Powstanie Warszawskie zakończyło się bez wątpienia klęską. Nie udało się wyzwolić miasta, Niemcy dokonali potwornych zniszczeń, podczas dwóch miesięcy nierównej walki poległ kwiat narodu. A Stalin czekał...

Po wojnie na uczestników Powstania spadły jeszcze dodatkowe represje, większe lub mniejsze ze strony komunistycznych władz. Samo Powstanie było co najmniej do 1956 roku tematem wyklętym. Paradoksalnie, przyczyniło się to do ugruntowania kultu tego zrywu zbrojnego.  Pierwszy dzień sierpnia nie był obchodzony jako oficjalne święto ale w domach prywatnych w Warszawie pamiętano o wszystkim. Kto umiał grać, ten siadał do pianina lub chwytał za akordeon i wszyscy śpiewali „Warszawskie Dzieci”, „Marsz Mokotowa” czy najpopularniejszy chyba „Pałacyk Michla”. Pamiętam świetnie, jak u moich dziadków mieszały się te dwie ambiwalentne postawy. Z jednej strony smutek po tragicznych doświadczeniach osobistych, po śmierci bliskich i wspomnienia zniszczenia miasta a z drugiej autentyczną dumę z udziału w wielkim wydarzeniu historycznym, które wpisywało się w tradycje romantyczną narodu. Ostatecznie ta romantyczna tradycja zaczęła brać górę. Władze komunistyczne stopniowo dopuszczały do coraz większych obchodów dnia wybuchu Powstania, pierwszego sierpnia gromadziły się tłumy na cmentarzu Wojskowym na Powązkach a o godzinie 17.00 wyły syreny. 

Dzisiaj, gdy umierają ostatni, stuletni uczestnicy tych dramatycznych wydarzeń, jesteśmy świadkami swoistego fenomenu. Kolejne pokolenie Polaków uczestniczy w wielkim miejskim happeningu, gdy zatrzymuje się na minutę cały ruch miejski, odpalane są race, wyją syreny i całe miasto przeżywa chwile niesamowitego wzruszenia. Od wielu już lat pierwszy sierpnia w Warszawie podawany jest przez zagranicznych blogerów turystycznych jako fenomen, dla którego warto odwiedzić Polskę i jej stolicę. Jest to faktycznie fenomen i być może sygnał wysyłany przez kolejne pokolenie Polaków w świat – cenimy sobie swoją wolność, nie zadzierajcie z nami bo jesteśmy zdolni do czynów gwałtownych.  
 


 

POLECANE
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier Wiadomości
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier

W słowackich Tatrach Wysokich doszło do tragicznego wypadku. W piątek (24 października) wezbrany potok porwał 41-letniego turystę z Węgier. Jego ciało odnaleziono dopiero następnego dnia przed południem - poinformowała Horska Zachranná Służba (HZS). W działaniach uczestniczyli również ratownicy TOPR z Zakopanego.

Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć z ostatniej chwili
Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć

Musimy wygrać wybory, musimy skonstruować program, który będzie temu służył – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że „dziś jest czas marnowania szans”. W sobotę wieczorem jego przemówienie zakończyło dwudniową konwencję programową partii w Katowicach.

Postanowiłam usunąć się w cień. Znana piosenkarka rezygnuje Wiadomości
"Postanowiłam usunąć się w cień". Znana piosenkarka rezygnuje

Ćwierć wieku po premierze swojego debiutanckiego albumu Nelly Furtado ogłosiła, że rezygnuje z koncertowania. W specjalnym wpisie na Instagramie artystka podsumowała swoją karierę i zdradziła, czym zamierza zająć się w najbliższym czasie.

„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót z ostatniej chwili
„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót

Była wiceprezydent USA Kamala Harris powiedziała w sobotę w wywiadzie dla BBC, że rozważa ponowny start w wyborach prezydenckich w 2028 r. Obecnego prezydenta Donalda Trumpa, z którym przegrała wyścig o fotel w Białym Domu w ubiegłym roku, określiła mianem „tyrana”.

Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza Wiadomości
Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza

Ministerstwo Edukacji Narodowej zrezygnowało z procedowania projektu, który pozwalałby zatrudniać w przedszkolach osoby bez kwalifikacji nauczycielskich. Decyzję tłumaczy licznymi protestami środowisk nauczycielskich i akademickich.

Prognoza IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Prognoza IMGW. Oto co nas czeka

Nad Polską przeważać będzie zachmurzenie ze spodziewanymi przelotnymi opadami deszczu ze śniegiem i wiatrem do 70 km/h – poinformował PAP synoptyk IMGW Michał Folwarski. Dla północnej części kraju zostały wydane również ostrzeżenia przed silnym wiatrem do 75 km/h.

Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji z ostatniej chwili
Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji

Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji – uważa gen. Leon Komornicki. Wywiad z wojskowym opublikował Instytut Myśli Schumana.

Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję Wiadomości
Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję

W jednym z liceów w Baltimore doszło do niecodziennej sytuacji. System sztucznej inteligencji, który miał wykrywać zagrożenia, błędnie uznał, że uczeń ma przy sobie broń. Na miejsce przyjechało osiem radiowozów, a 16-latek został skuty kajdankami.

Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie tylko u nas
Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie

Były kanclerz Niemiec Helmut Schmidt, który w młodości należał do Hitlerjugend, jeszcze przed śmiercią oceniał, że historyczne zbrodnie III Rzeszy uniemożliwiają Niemcom przywództwo w Europie. W jego ocenie ciężar Auschwitz i wojny Hitlera wciąż ciąży na europejskiej świadomości, co podważa ambicje Berlina do odgrywania roli lidera w Unii Europejskiej.

„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie Wiadomości
„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie

W najnowszym odcinku programu „Nasz nowy dom” widzowie byli świadkami wyjątkowej historii. Tym razem ekipa Polsatu nie tylko wyremontowała dom, ale również pomogła spełnić wielkie marzenie młodej dziewczyny.

REKLAMA

Marcin Bąk: Fenomen Powstania Warszawskiego

Gdyby mojemu dziadkowi Janowi, ktoś powiedział osiemdziesiąt lat temu, że wielkie wydarzenie w którym brał udział i ledwo uszedł z życiem, stanie się osobliwą atrakcją turystyczną – byłby bardzo zdziwiony. A może i zniesmaczony.
Powstanie Warszawskie. Żołnierze batalionu
Powstanie Warszawskie. Żołnierze batalionu "Kiliński". Powstańczy pogrzeb / Wikipedia domena publiczna

My Polacy mamy opinię romantyków...

Swoisty kult powstań narodowych, zrywów zbrojnych niekoniecznie zakończonych wygraną to z pewnością jeden z dowodów na silną tradycje romantyczną w naszym kraju. Nasz romantyzm przyjął w XIX wieku specyficzną formę. O ile w Niemczech, Francji czy Anglii z terminem tym kojarzone są głównie opowieści o duchach, historie samobójców, jakieś nieszczęśliwe miłości i rozterki wewnętrzne, to w naszym kraju jednym z najważniejszych wątków tradycji romantycznej stały się właśnie powstania. Przyczynił się do tego bez wątpienia najwybitniejszy twórca tego nurtu Adam Mickiewicz, nie on jeden zresztą. W XIX wieku utarło się pod wpływem romantyków takie przekonanie, że najwyższą powinnością Polaka jest wziąć udział w powstaniu narodowym. Ponieważ większość z tych powstań nie kończyła się sukcesem, przyjęła się romantyczna wykładnia, że sukces odnoszony jest na innej, bardziej metafizycznej płaszczyźnie. Być może dlatego powszechnie lepiej kojarzone są powstania takie jak Listopadowe czy Styczniowe a o zwycięskich powstaniach wielkopolskich (mało kto zresztą wie, że było ich więcej niż jedno) słyszy się mniej. 

Ostatnim w serii romantycznych powstań narodowych było bez wątpienia Powstanie Warszawskiej, w którym swój udział mieli też członkowie mojej rodziny. 

 

Poszli chłopcy w bój bez broni

Tak jak w przypadku wielu innych zrywów narodowych, tak i tym razem powstańcy ruszali na wroga tragicznie niedozbrojeni. Różne są szacunki oddawane w opracowaniach historycznych, prawdziwych liczb określających ilość poszczególnych rodzajów broni w rękach powstańców w dniu pierwszego sierpnia zapewne już nie poznamy, niemniej ze wszystkich źródeł wyłania się jednolity obraz – warszawiacy ruszali do Powstania w przeważającej większości nieuzbrojeni. Mój dziadek miał pistolet kalibru 6,5 mm i granat konspiracyjnej roboty. Wielu jego kolegów nie posiadało nawet takiego, skromnego uzbrojenia. Przed godziną W gromadzili się na południu Żoliborza, w okolicach Fabryki Sprawdzianów, do ataku na silnie umocniony, obsadzony przez jednostki polowe Luftwaffe, Fort Bema. Dziadek zdążył jeszcze jako bierny uczestnik wziąć udział w pierwszej wymianie ognia na ulicy Krasińskiego, gdy przenoszący broń patrol Armii Krajowej wdał się na wysokości ulicy Suzina w strzelaninę z Niemcami. Ten incydent zaalarmował cały garnizon niemiecki, do reszty usuwając element zaskoczenia, który dawał by jakąś szansę niedozbrojonym powstańcom. Później było doświadczenie fiaska ataku na Powązkach, kontrakcja Niemców, wyłapywanie powstańców i pierwsze, chaotyczne represje w postaci rozstrzeliwania wszystkich złapanych mężczyzn powyżej 16 roku życia, nie ważne – z bronią czy bez.

Na Powązkowskiej, w pobliżu kościoła pod wezwaniem św. Jozafata jest dzisiaj tablica z kilkudziesięcioma nazwiskami rozstrzelanych. Tylko cud sprawił, że nie ma tam nazwiska mojego dziadka. Oddzielną opowieść stanowią dzieje mojej babci, która wraz z czteroletnim wtedy moim tatą musiała dzielić losy ludności cywilnej na ogarniętych ogniem Bielanach. 

O wszystkim tym słyszałem od najmłodszych lat, gdy podczas spotkań rodzinnych przychodzili znajomi dziadków i toczyły się rozmowy – czy warto było? Co zyskaliśmy? Co utraciliśmy? Kto zginął?

 

Jest takie miasto...

Militarnie i politycznie Powstanie Warszawskie zakończyło się bez wątpienia klęską. Nie udało się wyzwolić miasta, Niemcy dokonali potwornych zniszczeń, podczas dwóch miesięcy nierównej walki poległ kwiat narodu. A Stalin czekał...

Po wojnie na uczestników Powstania spadły jeszcze dodatkowe represje, większe lub mniejsze ze strony komunistycznych władz. Samo Powstanie było co najmniej do 1956 roku tematem wyklętym. Paradoksalnie, przyczyniło się to do ugruntowania kultu tego zrywu zbrojnego.  Pierwszy dzień sierpnia nie był obchodzony jako oficjalne święto ale w domach prywatnych w Warszawie pamiętano o wszystkim. Kto umiał grać, ten siadał do pianina lub chwytał za akordeon i wszyscy śpiewali „Warszawskie Dzieci”, „Marsz Mokotowa” czy najpopularniejszy chyba „Pałacyk Michla”. Pamiętam świetnie, jak u moich dziadków mieszały się te dwie ambiwalentne postawy. Z jednej strony smutek po tragicznych doświadczeniach osobistych, po śmierci bliskich i wspomnienia zniszczenia miasta a z drugiej autentyczną dumę z udziału w wielkim wydarzeniu historycznym, które wpisywało się w tradycje romantyczną narodu. Ostatecznie ta romantyczna tradycja zaczęła brać górę. Władze komunistyczne stopniowo dopuszczały do coraz większych obchodów dnia wybuchu Powstania, pierwszego sierpnia gromadziły się tłumy na cmentarzu Wojskowym na Powązkach a o godzinie 17.00 wyły syreny. 

Dzisiaj, gdy umierają ostatni, stuletni uczestnicy tych dramatycznych wydarzeń, jesteśmy świadkami swoistego fenomenu. Kolejne pokolenie Polaków uczestniczy w wielkim miejskim happeningu, gdy zatrzymuje się na minutę cały ruch miejski, odpalane są race, wyją syreny i całe miasto przeżywa chwile niesamowitego wzruszenia. Od wielu już lat pierwszy sierpnia w Warszawie podawany jest przez zagranicznych blogerów turystycznych jako fenomen, dla którego warto odwiedzić Polskę i jej stolicę. Jest to faktycznie fenomen i być może sygnał wysyłany przez kolejne pokolenie Polaków w świat – cenimy sobie swoją wolność, nie zadzierajcie z nami bo jesteśmy zdolni do czynów gwałtownych.  
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe