„Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie

Mija 40 lat od bodaj najdłuższego protestu głodowego osadzonych w ZK w latach osiemdziesiątych, przeprowadzonego na przełomie lat 1983 i 1984 przez więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Protest prowadziło łącznie kilkunastu osadzonych z powodu swojej działalności opozycyjnej. Walczyli przede wszystkim o przyznanie statusu więźniów politycznych. Bezskutecznie.
Więzienie - zdjęcie poglądowe „Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie
Więzienie - zdjęcie poglądowe / for. pixabay.com

Oficjalnie Ośrodek Odosobnienia w ZK w Strzelinie funkcjonował od 3 września do 28 grudnia 1982 roku i był jednym z ostatnich ośrodków w Polsce powołanych w stanie wojennym. W późniejszym czasie trafiali do niego jednak wciąż więźniowie, którzy formalnie nie byli więźniami politycznymi, ale o taki status walczyli. Często w dramatycznych okolicznościach. Jeden z nich Czesław Lipka pisał, że po tak zwanej amnestii w lipcu 1983 roku w Zakładzie Karnym w Strzelinie pozostało około 20 takich więźniów.

„W 1984 roku miała miejsce seria strajków głodowych przeprowadzona przez więźniów politycznych oraz przez więźniów sumienia. Jedną głodówkę protestacyjną w Strzelinie więźniowie rozpoczęli pod koniec 1983 roku w proteście przeciwko złemu traktowaniu, zatruciom pokarmowym dotyczącym każdego więźnia (wynikającym ze złego stanu żywności) oraz niewystarczającej opiece medycznej” – doniósł w 1985 roku Amnesty International.

Bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia głodówki było zatrucie dużej liczby więźniów zepsutą kaszanką z gronkowcem. Oprócz poprawy warunków w więzieniu osadzeni domagali się jednak przede wszystkim uznania ich za więźniów politycznych.

O status więźnia politycznego

– Zdając sobie [...] sprawę z powagi i skutków podjęcia protestu głodowego, zdecydowaliśmy pewne sprawy załatwić na płaszczyźnie porozumienia z administracją zakładu karnego. Gdy to zawiodło, postanowiliśmy podjąć protest ostrzegawczy. Polegał on na nieprzyjmowaniu posiłków z kuchni zakładu karnego, a spożywaniu swoich własnych – wspominał rok później Czesław Lipka.
– Ta forma protestu [...] trwała około 7 lub 10 dni, dokładnie nie pamiętam. Ponieważ administracja zakładu karnego nie zareagowała na nasz protest, postanowiliśmy od 5 grudnia 1983 roku podjąć protest ścisły – dodawał.

W „Z Dnia na Dzień” pisano, że skazani wystąpili z żądaniami przyznania im statusu więźniów politycznych, cywilnych ubrań, dłuższych spacerów, poprawy warunków żywieniowych, częstszych paczek. „Stanowisko komendanta było nieustępliwe, część wycofała się więc z głodówki. Pozostali nadal głodowali” – podawano.

– Większość z nas przystępowała do głodówki po raz pierwszy w życiu. Zapewne każdy z nas zadawał sobie pytanie, jak długo to wszystko potrwa i jak się w tym wszystkim sprawdzi. 5 grudnia 1983 roku obudziłem się z uczuciem dużego napięcia psychicznego już o godz. 4.30 rano. Czekałem na 6.00, jak na jakiś sygnał do ataku – wspominał Lipka.

„Jedzenia po prostu nie ma i już”

– Wydaje mi się, że w celi panowała jak gdyby podniosła atmosfera wynikająca ze świadomości podjętej walki. Starałem się nie myśleć o jedzeniu. Powiedziałem sobie, że jedzenia po prostu nie ma i już. Poranny głód oszukałem wypiciem pół litra wody. Nawet pomogło. Unikaliśmy rozmów o jedzeniu, żeby nie pobudzać pustych żołądków – opowiadał. – Pewne kłopoty sprawiał mi jeszcze moment, w którym klawisz otwierał drzwi i pytał, czy będziemy jeść obiad. Właśnie wtedy na skutek zapachu jedzenia odczuwałem dość dotkliwy głód. Było to jednak uczucie krótkotrwałe i całkowicie do opanowania. Wspominając to z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że głód nie sprawił mi większych kłopotów – dodawał. Wspominał też, że po około dwóch tygodniach zaczął patrzeć na jedzenie jak na rzecz martwą i zupełnie obojętną.

Szczególnym przeżyciem były święta Bożego Narodzenia. – Myślami byliśmy przy naszych najbliższych. W tym samym stopniu myślałem jednak o nas samych i o tym, co nas jeszcze czeka. Podczas mszy św. widziałem łzy w oczach księdza Tympalskiego, gdy śpiewaliśmy „Pieśń Konfederatów Barskich”, a w szczególności zwrotkę rozpoczynającą się słowami „Nie złamie nas głód ni żaden frasunek” – wspominał Lipka.

„Odcięto wszelką łączność z więźniami”

Tymczasem o głodówce dowiadywało się coraz więcej osób. Pisały o niej pisma podziemne, nie tylko „Z Dnia na Dzień”, a także m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Głodówka trwa już 45 dni bez przerwy. Sytuacja jest dramatyczna. Odcięto wszelką łączność z więźniami głodującymi. Dostęp do nich ma tylko raz w tygodniu proboszcz ze Strzelina. Nie otrzymują i nie mogą wysyłać żadnej korespondencji” – pisano w „Z Dnia na Dzień”. Donoszono, że arcybiskup Henryk Gulbinowicz próbował dwukrotnie dostać się na rozmowę do więźniów, ale nie został wpuszczony przez naczelnika ZK.

„Więźniowie po 20 dniach przyjmują dla podtrzymania organizmu 1/2 litra ryżu z wodą, oprócz tego piją herbatę i kawę z cukrem. Innych posiłków nie przyjmują. Stracili na wadze ok. 15 kg. Ci, co mają siły chodzić na spacery, po paru minutach mdleją. Wśród głodujących panuje pełna determinacja. Żaden z nich nie chce przerwać głodówki. Postulat – status więźnia politycznego” – pisano.
Protestujący zmagali się z przyznawanymi im karami regulaminowymi i mimo coraz słabszej kondycji fizycznej byli zdeterminowani, by protestować dalej.

„Władzy, która przed zagranicą odgrywa komedię normalizacji, a tak bezwzględnie traktuje niewinnych ludzi, oświadczamy, że sprawy więźniów ze Strzelina nie pozwolimy zatuszować!” – wspierali ich redaktorzy „Z Dnia na Dzień”.

„Kończymy protest, ale nie walkę”

Najbardziej wycieńczonych więźniów zaczęto z czasem przewozić do szpitala więziennego we Wrocławiu. Zaczęto ich także dokarmiać.
Wreszcie 27 stycznia 1984 roku, po 54 dniach głodówki, większość więźniów zakończyła protest. „Większość więźniów politycznych w Strzelinie przerwała morderczą głodówkę, nie uzyskawszy przynależnych im praw” – podawała „Solidarność Walcząca”.

„Decyzję podjęliśmy mimo braku reakcji pozytywnej władz na nasz główny postulat – status więźnia politycznego. Uważaliśmy i nadal uważamy, że zastosowanie wobec nas obowiązującego od wielu lat regulaminu więziennego jest świadomą próbą przedstawienia problemu więźniów politycznych jako zjawiska marginalnego. Swoją postawą chcieliśmy wykazać, jak ważny jest ten problem nie tylko w Strzelinie, lecz również w pozostałych więzieniach i aresztach, gdzie przebywa wielu naszych kolegów” – pisali w swoim oświadczeniu więźniowie. Przypomnieli również, że walka o status więźnia politycznego prowadzona jest w różnych formach od początku stanu wojennego.

„Kończąc protest głodowy, nie zaprzestaniemy walki o nasze niezbywalne prawa. Zwracamy się do wszystkich niezależnych organizacji, instytucji oraz do całego społeczeństwa o pomoc w osiągnięciu zamierzonego celu” – dodawali. Prosili również te osoby, które kontynuowały głodówkę, do zawieszenia jej. Czesław Lipka i Czesław Stasiak zakończyli głodówkę 11 lutego 1984 roku po 68 dniach.
Najdłużej głodował Janusz Pałubicki – 104 dni. Jego protest był dramatyczny również z powodu stanu zdrowia. O pomoc dla niego po wycieńczającej głodówce apelował m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Pałubicki w wyniku dwumiesięcznej głodówki ważył 48 kg. Utracił 1/3 wagi – pisano w lutym. – Pozostawienie Pałubickiego w więzieniu, uniemożliwienie mu operacji, wreszcie stosowanie wobec niego przemocy może w każdej chwili spowodować zatrzymanie akcji serca. […] Tylko solidarny nacisk na władze może uratować jego życie”.
Czesław Lipka zaś wspominał: – Po oddaniu naszego oświadczenia przez pewien okres drzwi od celi praktycznie się nie zamykały. Każdy z mniejszych lub większych szarżą klawiszy chciał się dowiedzieć o powodzie przerwania głodówki. Jednemu z bardziej natrętnych z całym spokojem odpowiedziałem: „Skończyliśmy, bo byliśmy głodni”.

Pisząc tekst, korzystałam przede wszystkim z archiwalnych numerów „Tygodnika Mazowsze”, „Z Dnia na Dzień” i „Solidarności Walczącej”, a także wspomnień Czesława Lipki opublikowanych w „Pulsie Polonii”.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Andrzej Duda: Solidarność trzyma rękę na pulsie, a ja trzymam z Solidarnością

Tekst pochodzi z 4 (1825) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier Wiadomości
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier

W słowackich Tatrach Wysokich doszło do tragicznego wypadku. W piątek (24 października) wezbrany potok porwał 41-letniego turystę z Węgier. Jego ciało odnaleziono dopiero następnego dnia przed południem - poinformowała Horska Zachranná Służba (HZS). W działaniach uczestniczyli również ratownicy TOPR z Zakopanego.

Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć z ostatniej chwili
Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć

Musimy wygrać wybory, musimy skonstruować program, który będzie temu służył – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że „dziś jest czas marnowania szans”. W sobotę wieczorem jego przemówienie zakończyło dwudniową konwencję programową partii w Katowicach.

Postanowiłam usunąć się w cień. Znana piosenkarka rezygnuje Wiadomości
"Postanowiłam usunąć się w cień". Znana piosenkarka rezygnuje

Ćwierć wieku po premierze swojego debiutanckiego albumu Nelly Furtado ogłosiła, że rezygnuje z koncertowania. W specjalnym wpisie na Instagramie artystka podsumowała swoją karierę i zdradziła, czym zamierza zająć się w najbliższym czasie.

„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót z ostatniej chwili
„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót

Była wiceprezydent USA Kamala Harris powiedziała w sobotę w wywiadzie dla BBC, że rozważa ponowny start w wyborach prezydenckich w 2028 r. Obecnego prezydenta Donalda Trumpa, z którym przegrała wyścig o fotel w Białym Domu w ubiegłym roku, określiła mianem „tyrana”.

Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza Wiadomości
Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza

Ministerstwo Edukacji Narodowej zrezygnowało z procedowania projektu, który pozwalałby zatrudniać w przedszkolach osoby bez kwalifikacji nauczycielskich. Decyzję tłumaczy licznymi protestami środowisk nauczycielskich i akademickich.

Prognoza IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Prognoza IMGW. Oto co nas czeka

Nad Polską przeważać będzie zachmurzenie ze spodziewanymi przelotnymi opadami deszczu ze śniegiem i wiatrem do 70 km/h – poinformował PAP synoptyk IMGW Michał Folwarski. Dla północnej części kraju zostały wydane również ostrzeżenia przed silnym wiatrem do 75 km/h.

Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji z ostatniej chwili
Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji

Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji – uważa gen. Leon Komornicki. Wywiad z wojskowym opublikował Instytut Myśli Schumana.

Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję Wiadomości
Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję

W jednym z liceów w Baltimore doszło do niecodziennej sytuacji. System sztucznej inteligencji, który miał wykrywać zagrożenia, błędnie uznał, że uczeń ma przy sobie broń. Na miejsce przyjechało osiem radiowozów, a 16-latek został skuty kajdankami.

Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie tylko u nas
Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie

Były kanclerz Niemiec Helmut Schmidt, który w młodości należał do Hitlerjugend, jeszcze przed śmiercią oceniał, że historyczne zbrodnie III Rzeszy uniemożliwiają Niemcom przywództwo w Europie. W jego ocenie ciężar Auschwitz i wojny Hitlera wciąż ciąży na europejskiej świadomości, co podważa ambicje Berlina do odgrywania roli lidera w Unii Europejskiej.

„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie Wiadomości
„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie

W najnowszym odcinku programu „Nasz nowy dom” widzowie byli świadkami wyjątkowej historii. Tym razem ekipa Polsatu nie tylko wyremontowała dom, ale również pomogła spełnić wielkie marzenie młodej dziewczyny.

REKLAMA

„Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie

Mija 40 lat od bodaj najdłuższego protestu głodowego osadzonych w ZK w latach osiemdziesiątych, przeprowadzonego na przełomie lat 1983 i 1984 przez więźniów Zakładu Karnego w Strzelinie. Protest prowadziło łącznie kilkunastu osadzonych z powodu swojej działalności opozycyjnej. Walczyli przede wszystkim o przyznanie statusu więźniów politycznych. Bezskutecznie.
Więzienie - zdjęcie poglądowe „Starałem się nie myśleć o jedzeniu”. Mija 40 lat od zakończenia protestu głodowego w ZK w Strzelinie
Więzienie - zdjęcie poglądowe / for. pixabay.com

Oficjalnie Ośrodek Odosobnienia w ZK w Strzelinie funkcjonował od 3 września do 28 grudnia 1982 roku i był jednym z ostatnich ośrodków w Polsce powołanych w stanie wojennym. W późniejszym czasie trafiali do niego jednak wciąż więźniowie, którzy formalnie nie byli więźniami politycznymi, ale o taki status walczyli. Często w dramatycznych okolicznościach. Jeden z nich Czesław Lipka pisał, że po tak zwanej amnestii w lipcu 1983 roku w Zakładzie Karnym w Strzelinie pozostało około 20 takich więźniów.

„W 1984 roku miała miejsce seria strajków głodowych przeprowadzona przez więźniów politycznych oraz przez więźniów sumienia. Jedną głodówkę protestacyjną w Strzelinie więźniowie rozpoczęli pod koniec 1983 roku w proteście przeciwko złemu traktowaniu, zatruciom pokarmowym dotyczącym każdego więźnia (wynikającym ze złego stanu żywności) oraz niewystarczającej opiece medycznej” – doniósł w 1985 roku Amnesty International.

Bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia głodówki było zatrucie dużej liczby więźniów zepsutą kaszanką z gronkowcem. Oprócz poprawy warunków w więzieniu osadzeni domagali się jednak przede wszystkim uznania ich za więźniów politycznych.

O status więźnia politycznego

– Zdając sobie [...] sprawę z powagi i skutków podjęcia protestu głodowego, zdecydowaliśmy pewne sprawy załatwić na płaszczyźnie porozumienia z administracją zakładu karnego. Gdy to zawiodło, postanowiliśmy podjąć protest ostrzegawczy. Polegał on na nieprzyjmowaniu posiłków z kuchni zakładu karnego, a spożywaniu swoich własnych – wspominał rok później Czesław Lipka.
– Ta forma protestu [...] trwała około 7 lub 10 dni, dokładnie nie pamiętam. Ponieważ administracja zakładu karnego nie zareagowała na nasz protest, postanowiliśmy od 5 grudnia 1983 roku podjąć protest ścisły – dodawał.

W „Z Dnia na Dzień” pisano, że skazani wystąpili z żądaniami przyznania im statusu więźniów politycznych, cywilnych ubrań, dłuższych spacerów, poprawy warunków żywieniowych, częstszych paczek. „Stanowisko komendanta było nieustępliwe, część wycofała się więc z głodówki. Pozostali nadal głodowali” – podawano.

– Większość z nas przystępowała do głodówki po raz pierwszy w życiu. Zapewne każdy z nas zadawał sobie pytanie, jak długo to wszystko potrwa i jak się w tym wszystkim sprawdzi. 5 grudnia 1983 roku obudziłem się z uczuciem dużego napięcia psychicznego już o godz. 4.30 rano. Czekałem na 6.00, jak na jakiś sygnał do ataku – wspominał Lipka.

„Jedzenia po prostu nie ma i już”

– Wydaje mi się, że w celi panowała jak gdyby podniosła atmosfera wynikająca ze świadomości podjętej walki. Starałem się nie myśleć o jedzeniu. Powiedziałem sobie, że jedzenia po prostu nie ma i już. Poranny głód oszukałem wypiciem pół litra wody. Nawet pomogło. Unikaliśmy rozmów o jedzeniu, żeby nie pobudzać pustych żołądków – opowiadał. – Pewne kłopoty sprawiał mi jeszcze moment, w którym klawisz otwierał drzwi i pytał, czy będziemy jeść obiad. Właśnie wtedy na skutek zapachu jedzenia odczuwałem dość dotkliwy głód. Było to jednak uczucie krótkotrwałe i całkowicie do opanowania. Wspominając to z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że głód nie sprawił mi większych kłopotów – dodawał. Wspominał też, że po około dwóch tygodniach zaczął patrzeć na jedzenie jak na rzecz martwą i zupełnie obojętną.

Szczególnym przeżyciem były święta Bożego Narodzenia. – Myślami byliśmy przy naszych najbliższych. W tym samym stopniu myślałem jednak o nas samych i o tym, co nas jeszcze czeka. Podczas mszy św. widziałem łzy w oczach księdza Tympalskiego, gdy śpiewaliśmy „Pieśń Konfederatów Barskich”, a w szczególności zwrotkę rozpoczynającą się słowami „Nie złamie nas głód ni żaden frasunek” – wspominał Lipka.

„Odcięto wszelką łączność z więźniami”

Tymczasem o głodówce dowiadywało się coraz więcej osób. Pisały o niej pisma podziemne, nie tylko „Z Dnia na Dzień”, a także m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Głodówka trwa już 45 dni bez przerwy. Sytuacja jest dramatyczna. Odcięto wszelką łączność z więźniami głodującymi. Dostęp do nich ma tylko raz w tygodniu proboszcz ze Strzelina. Nie otrzymują i nie mogą wysyłać żadnej korespondencji” – pisano w „Z Dnia na Dzień”. Donoszono, że arcybiskup Henryk Gulbinowicz próbował dwukrotnie dostać się na rozmowę do więźniów, ale nie został wpuszczony przez naczelnika ZK.

„Więźniowie po 20 dniach przyjmują dla podtrzymania organizmu 1/2 litra ryżu z wodą, oprócz tego piją herbatę i kawę z cukrem. Innych posiłków nie przyjmują. Stracili na wadze ok. 15 kg. Ci, co mają siły chodzić na spacery, po paru minutach mdleją. Wśród głodujących panuje pełna determinacja. Żaden z nich nie chce przerwać głodówki. Postulat – status więźnia politycznego” – pisano.
Protestujący zmagali się z przyznawanymi im karami regulaminowymi i mimo coraz słabszej kondycji fizycznej byli zdeterminowani, by protestować dalej.

„Władzy, która przed zagranicą odgrywa komedię normalizacji, a tak bezwzględnie traktuje niewinnych ludzi, oświadczamy, że sprawy więźniów ze Strzelina nie pozwolimy zatuszować!” – wspierali ich redaktorzy „Z Dnia na Dzień”.

„Kończymy protest, ale nie walkę”

Najbardziej wycieńczonych więźniów zaczęto z czasem przewozić do szpitala więziennego we Wrocławiu. Zaczęto ich także dokarmiać.
Wreszcie 27 stycznia 1984 roku, po 54 dniach głodówki, większość więźniów zakończyła protest. „Większość więźniów politycznych w Strzelinie przerwała morderczą głodówkę, nie uzyskawszy przynależnych im praw” – podawała „Solidarność Walcząca”.

„Decyzję podjęliśmy mimo braku reakcji pozytywnej władz na nasz główny postulat – status więźnia politycznego. Uważaliśmy i nadal uważamy, że zastosowanie wobec nas obowiązującego od wielu lat regulaminu więziennego jest świadomą próbą przedstawienia problemu więźniów politycznych jako zjawiska marginalnego. Swoją postawą chcieliśmy wykazać, jak ważny jest ten problem nie tylko w Strzelinie, lecz również w pozostałych więzieniach i aresztach, gdzie przebywa wielu naszych kolegów” – pisali w swoim oświadczeniu więźniowie. Przypomnieli również, że walka o status więźnia politycznego prowadzona jest w różnych formach od początku stanu wojennego.

„Kończąc protest głodowy, nie zaprzestaniemy walki o nasze niezbywalne prawa. Zwracamy się do wszystkich niezależnych organizacji, instytucji oraz do całego społeczeństwa o pomoc w osiągnięciu zamierzonego celu” – dodawali. Prosili również te osoby, które kontynuowały głodówkę, do zawieszenia jej. Czesław Lipka i Czesław Stasiak zakończyli głodówkę 11 lutego 1984 roku po 68 dniach.
Najdłużej głodował Janusz Pałubicki – 104 dni. Jego protest był dramatyczny również z powodu stanu zdrowia. O pomoc dla niego po wycieńczającej głodówce apelował m.in. „Tygodnik Mazowsze”. „Pałubicki w wyniku dwumiesięcznej głodówki ważył 48 kg. Utracił 1/3 wagi – pisano w lutym. – Pozostawienie Pałubickiego w więzieniu, uniemożliwienie mu operacji, wreszcie stosowanie wobec niego przemocy może w każdej chwili spowodować zatrzymanie akcji serca. […] Tylko solidarny nacisk na władze może uratować jego życie”.
Czesław Lipka zaś wspominał: – Po oddaniu naszego oświadczenia przez pewien okres drzwi od celi praktycznie się nie zamykały. Każdy z mniejszych lub większych szarżą klawiszy chciał się dowiedzieć o powodzie przerwania głodówki. Jednemu z bardziej natrętnych z całym spokojem odpowiedziałem: „Skończyliśmy, bo byliśmy głodni”.

Pisząc tekst, korzystałam przede wszystkim z archiwalnych numerów „Tygodnika Mazowsze”, „Z Dnia na Dzień” i „Solidarności Walczącej”, a także wspomnień Czesława Lipki opublikowanych w „Pulsie Polonii”.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Andrzej Duda: Solidarność trzyma rękę na pulsie, a ja trzymam z Solidarnością

Tekst pochodzi z 4 (1825) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe