Żywioł zniszczył im wszystkie uprawy: „Pomoc rządu praktycznie żadna”

Ogromne zniszczenia po burzy w Wandalinie
W niedzielę wieczorem miejscowość Wandalin w województwie lubelskim doświadczyła gwałtownej burzy z gradem, która przyniosła ogromne straty.
– Mamy uszkodzenia w granicach 100 proc. Zniszczone zostały wszystkie owoce i warzywa. Wszystko zostało zniszczone – powiedział Piotr Włoda, sołtys Wandalina (województwo lubelskie), w rozmowie z „Magazynem Optyka Schumana”.
Włoda podkreślił, że rządowa pomoc jest „praktycznie żadna”.
Niewystarczająca pomoc od rządu
Sołtys Wandalina Piotr Włoda podkreśla, że pomoc dla poszkodowanych rolników jest nieadekwatna do zniszczeń.
– Dzisiaj [wtorek – przyp. red.] był wiceminister rolnictwa i twierdził, że powinno to być uruchomione, będzie się starał – oświadczył sołtys Wandalina.
Jednak proponowana pomoc, jak 500 zł bądź 300 zł do hektara, jest niewystarczająca w obliczu ogromnych strat.
Ogromne straty
Przy produkcji malin, nawet w najgorszym roku, rolnicy osiągają dochody rzędu 40–60 tys. złotych z hektara. Obliczenia te pokazują, jak duże są straty rolników i jak mało znacząca jest proponowana pomoc.
– Ta pomoc, którą teraz nam proponują, jest praktycznie żadna – ocenił Włoda.
Wcześniej mróz, teraz grad
Wcześniej, już w czasie kwitnienia, przez region przetoczył się silny mróz, który dodatkowo zniszczył uprawy.
– Był w granicach -8, miejscami nawet -10 stopni. W niektórych przypadkach zniszczył nawet 100 proc. upraw – relacjonował Włoda.
Grad, który nastąpił później, dobił już uszkodzone sady.
Konieczność powtórnych nasadzeń
W wyniku mrozu i gradu nawet drzewa ucierpiały, co wymusza powtórne nasadzenia.
– Minął już miesiąc od chwili, kiedy wystąpił ten przymrozek, i nie ma w tej chwili żadnego odzewu co do jakiejkolwiek pomocy – mówił rozgoryczony sołtys.
Młodzi rolnicy nie mają wyjścia – emigracja
Młodzi rolnicy z Wandalina twierdzą, że nie mają wyjścia i – jak podkreśla sołtys Wandalina – zapowiedzieli wyjazd za granicę.
– Pobrali kredyty. Mają dużo tych kredytów i w tej chwili wszystko trzeba spłacać – wyjaśniał Włoda.
Dyskryminacja polskich rolników?
Rolnicy z poszkodowanych terenów czują się dyskryminowani przez polskie władze. Podkreślają, że nie rozumieją, dlaczego są gorzej traktowani przez polski rząd niż Ukraińcy.
– Już w pierwszym dniu wojny na Ukrainie zostały ruszone procedury, bo im się należy coś do życia, a my co? Co my, Polacy, mamy powiedzieć? To już jest 30 dni, jak wystąpiły przymrozki. Już powinniśmy wiedzieć, czy zostanie nam umorzony podatek, czy KRUS będzie zawieszony w taki sposób, że zostanie nam zaliczony okres składkowy. Bo cóż z tego, że nam zawieszą KRUS, a okres składkowy trzeba będzie w późniejszych latach nadrabiać. To nic rolnikowi nie daje – stwierdza Włoda.