Sześciolatka wpadła do rzeki. Rodzice usłyszeli zarzuty
Sześciolatka wpadła do Wisły
Oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim Karol Kościuk powiedział PAP, że w sobotę wieczorem policja otrzymała zgłoszenie od ratowników medycznych o potrzebie pomocy przy znalezieniu miejsca, gdzie załoga karetki ma udzielić pomocy sześcioletniej dziewczynce, która wpadła do Wisły. Do zdarzenia doszło w gminie Cedry Wielkie.
Ze zgłoszenia wynikało, że rodzice dziewczynki, będąc nad rzeką, nagle zauważyli, że sześciolatka wpadła do wody. Uratował ja ojciec. Rodzice wezwali pomoc przez numer alarmowy 112. Nie potrafili jednak dokładnie określić, gdzie są, więc postanowili wyjechać w stronę zabudowań. Załoga karetki poprzez dyżurnego komendy poprosiła o pomoc w zlokalizowaniu miejsca.
"Gdy na miejsce przyjechali policjanci, zastali ratowników, którzy po udzieleniu niezbędnej pomocy wyjeżdżali już z poszkodowaną do szpitala w Gdańsku. Za karetką ruszyli swoim autem rodzice dziecka"
- dodał Kościuk.
Rodzice usłyszeli zarzuty
Policjanci pojechali za nimi do szpitala. Tam podczas rozmowy z rodzicami sześciolatki, której lekarze udzielali pomocy, policjanci wyczuli od 33-latka i 36-latki zapach alkoholu. Po przebadaniu okazało się, że mężczyzna ma w organizmie prawie promil alkoholu, a jego żona ponad promil. 33-latek i 36-latka zostali doprowadzeni do jednostki policji.
Mężczyzna i kobieta usłyszeli zarzuty narażenia na ryzyko utraty życia i zdrowia osoby, nad którą mieli sprawować opiekę. Dodatkowo 33-latek usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Prokurator zastosował wobec kobiety i mężczyzny dozór policyjny. Narażenie na ryzyko utraty życia i zdrowia osoby, nad którą rodzic ma sprawować opiekę, zagrożone jest karą do pięciu lat więzienia. Kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości zagrożone są karą do trzech lat pozbawienia wolności.