Katolicyzm polityczny: zaniedbana i wyciszona część nauki społecznej

Katolicyzm polityczny jest czymś, co się milionom katolików od Kościoła należy. Jego reanimacja jest tym pilniejsza, im trudniej żyje im się w świecie.
Pielgrzymka Katolicyzm polityczny: zaniedbana i wyciszona część nauki społecznej
Pielgrzymka / flickr @Archidiecezja Krakowska Biuro Prasowe

Dobiega końca szczyt pielgrzymkowy na Jasną Górę. Dziesiątki tysięcy pielgrzymów przemierzało setki kilometrów, by dotrzeć tam na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Te triumfalne pochody coraz bardziej zaszczutego Kościoła w Polsce skłaniają ku refleksji nad kondycją katolicyzmu politycznego dzisiaj. Wielodniowe marsze to czas rozmów, także o życiu chrześcijan w coraz bardziej nieprzychylnym ich wierze świecie politycznym. 

Czytaj także: Zagraniczne wakacje wiceministra na koszt podatników

Nauka zaniedbana

Katolicyzm polityczny, obecnie najbardziej zaniedbana część katolickiej nauki społecznej, jest wyciszony, traktowany wstydliwie. Księża, biskupi, świeccy intelektualiści będący w kręgu Kościoła, a w końcu katolickie uczelnie omijają go, boją się, że może generować kłopoty. Wystarczy przywołać prosty eksperyment myślowy: czy na pielgrzymkach przez wiele dni modlitw, nauk, konferencji, katechez komukolwiek przyjdzie na myśl poruszenie tematu katolicyzmu politycznego? Skądże znowu, ponieważ Kościół i zwykli katolicy dali sobie wmówić, że do polityki nie można się wtrącać. Zgoda, o ile polityka partyjna słabo Kościołowi i hierarchom wychodzi i przynosi raczej straty, o tyle nie da się ewangelizować, podejmować problemów politycznych trapiących współczesnych katolików bez dotykania polityki, a jeszcze bardziej metapolityki. 
 
Nie da się być głosem tych, którzy głosu nie mają, głosem uciskanych, znakiem sprzeciwu bez wchodzenia w wielkie dylematy polityczne przetaczające się przez świat. Zwykli katolicy, którym polityka reguluje niemal całe życie – z prywatnym i rodzinnym włącznie – nie mogą być pozbawieni opieki i opinii Kościoła także w tym wymiarze.
 
Wielu katolików nie chce już dialogować ze złem, ze światem coraz bardziej chrystianofobicznym, nie chce nadążać za lewicą, chce za to głębszej i wyrazistej formacji myśli politycznej wypracowanej z katolickiej nauki społecznej. W dzisiejszym świecie modne jest afirmowanie się przeróżnych społeczności: wyznaniowych, seksualnych, narodowych, tożsamościowych. Wszystkie, nawet najdziwniejsze mniejszości, roszczą sobie prawa do budowania postulatów politycznych, i katolicy też tego chcą. 
 
Katolicyzm polityczny jest wielkim milczącym tematem Kościoła, bo kojarzy się z Kościołem triumfującym, wtrącającym się, odważnym. Kojarzy się ze znakiem sprzeciwu, i może tym właśnie ma być? 
 
„Ludzkość jest dzisiaj sieroca bez ojca i matki. Nie ma nikogo, komu mogłaby zaufać. Tym, którzy sprawują władzę, zaufać nie może. Co jeszcze wymyślą na udrękę nieszczęsnego, osieroconego człowieka, który często już nie wierzy w Ojca nieba i ziemi, bo nie wolno, bo nie wypada, bo wstyd, zacofanie! Nie wierzy w Boga i boi się władców. Więc komu ma wierzyć?” – pytał kard. Stefan Wyszyński w Lublinie w kościele akademickim w 1964 roku. 
 
Katolik nie może być pozostawiony z tym wszystkim sam. Nie może po omacku szukać odpowiedzi w nauce Kościoła, konstruować trudnych argumentów na potwierdzenie swych postaw politycznych wynikających z wiary. Bez katolicyzmu politycznego wielu wierzących czuje się jak rozbitkowie na wzburzonych falach postmodernizmu. 
 
 „Cały ziemski świat, spaliwszy za sobą mosty wiodące go do transcendencji, staje się sposobem życia zamkniętym w samowystarczalności i przenikniętym całkowicie konsumizmem. Jawi się tu jako wywierająca wrażenie figura symboliczna Babilonii miasta – społeczności nastawionej na siebie i konsumpcyjnej w najwyższym stopniu. […] Chrześcijanie zaś żyją w autentycznym systemie życia, otwartym na transcendencję. […] Między tymi dwoma systemami zachodzi wyraźna heterogeniczność, która łatwo staje się przeciwstawieniem, a to z tego powodu, że system doczesny jest totalnie nietolerancyjny” – pisał Ugo Vanni SJ w artykule „Postawa chrześcijanina wobec świata zewnętrznego: prześladowanie w Apokaliksie” w „Communio”. 

Babilon płonie

Napięcie między współczesną Babilonią, a percepcją chrześcijańską przenikliwie zauważył i opisał Alexis de Tocqueville: „W stuleciach wiary ostateczny cel życia umieszczony jest poza życiem. Dlatego ludzie żyjący w tych wiekach w sposób naturalny i prawie bezwiednie przyzwyczajają się, że ich wzrok utkwiony jest na wiele lat w jakimś nieruchomym obiekcie, ku któremu wciąż usiłują się zbliżyć. I uczą się niedostrzegalnie, stopniowo tłumić wielką mnogość drobnych przemijających zachcianek, aby móc się tym lepiej ucieszyć wielkim i trwałym pragnieniem, które ich pochłania. To wyjaśnia, dlaczego kraje religijne często uzyskują tak trwałe osiągnięcia: podczas gdy myślały jedynie o tamtym świecie, znajdowały wielki sekret sukcesów tego świata”.
 
Chrześcijanin to człowiek ducha czujący odpowiedzialność wobec ciągłości tego, co było, co jest i co będzie po nim. Ciągle szuka, czasem nawet nieświadomie, legitymizacji rzeczywistości, na którą ma wpływ przed Bogiem, dla niego „Historia” zawsze pisana jest przez duże „H”, bo zmierza ku eschatologii. Taki człowiek próbuje ratować i budować rację bytu swojego świata wobec dziejów. On musi mieć głęboką podstawę teoretyczną i formację umysłową do tej legitymizacji.
 
Skoro jest wieczna młodość Ewangelii, skoro czasy są zawsze przedchrześcijańskie, a nie postchrześcijańskie, bo w każdym pokoleniu będą ludzie szukający sensu, transcendencji, opanowania i nazwania chaosu świata, to katolicyzm polityczny jest nieodzowną częścią owoców Ewangelii, która ma moc i potencjał, by ten nieład po bożemu zdystansować. Dlaczego?
 
Otóż Richard M. Weaver w publikacji „Idee mają konsekwencje”, najważniejszej książce amerykańskiej myśli konserwatywnej XX wieku, pisał, że świat funkcjonuje dziś na zasadzie wielkiego Stereoptikonu, tzn. jest poszatkowany, bez przeszłości, bez przyszłości, bez namysłu. Liczy się tylko tu i teraz, ludzie mają być bez właściwości, bez tożsamości i świadomości historii. Całe pokolenia ludzi Zachodu są ofiarami tej inżynierii społecznej, gdyż takimi osobami najłatwiej sterować. 
 
„Jakże oczywisty staje się zanik idei misji. Ludzie nie uznają już za swój obowiązek zmieniać rzeczy potencjalnych w aktualne; nie ma żadnych celów pracy jak te, które przyświecały budowniczym katedr” – celnie punktował Weaver.
 
To samo poszatkowanie świata towarzyszące postmodernizmowi zauważył jeden z proroków współczesnego Kościoła kard. Carlo Maria Martini SJ. On jednak twierdził, że receptą na te bolączki jest Pismo Święte. Biblia – twierdził – ma nieprawdopodobne możliwości syntetyzowania dziejów, odnajdywania sensów, pokazywania odpowiedniej perspektywy. Wielki propagator wielowiekowej tradycji medytowania Słowa Bożego Lectio Divina twierdził wręcz, że dzięki ponownemu odkryciu siły drzemiącej w Słowie Bożym Kościół na nowo się odrodzi, ponieważ chrześcijanie znajdą w Biblii siłę, pewną i niezawodną drogę we współczesnym pogmatwanym świecie różnych myśli, ideologii i herezji intelektualnych. 

„Na przekór zeświecczeniu powstaje «nowe zaczarowanie świata», któremu ulegają również nowożytne ideologie. W obliczu wątpliwości i współczesnego braku wiary, starają się one zaszczepić nowe aksjomaty wiary. […] Utopia nowoczesnych ideologii przejawia się też w zwalczaniu przez nie zastanego ładu i tego, co wypracowały pokolenia i tworzenia nowego irracjonalnego ładu. Nie interesuje ich ani rzeczywistość, ani prawda, ani neutralność. Chodzi tu o dogmatyzm i fundamentalizm głoszące nową prawdę” – pisze Chantal Delsol w „Nienawiści do świata”. 

 Czytaj także: Europejska integracja czy niemiecka dominacja? Jak Polska podporządkowuje się Berlinowi

Katolik z wolną głową

Katolik musi w takim świecie zachować wolną głowę, świeżość spojrzenia i dystans, który daje perspektywa eschatologiczna patrzenia na świat. Chrześcijanin w coraz bardziej pędzącym świecie chronos potrzebuje porządkować rzeczywistość, także polityczną, w czasie kairos. Czas kairos to czas Boga, czas szczególny, prześwietlający to, co tu i teraz głębią spojrzenia Bożego. To czas odkrywania głębokich sensów na poziomie duchowym, tego, co dzieje się na powierzchni codzienności. Czas kairos to przywilej chrześcijan, który może być darem dla coraz bardziej pogubionego świata pędzącego w pociągu pośpiesznym w niewiadomym kierunku. Czytanie codziennych doświadczeń w rytmie planów Bożych. Św. Jan Ewangelista ma w ikonografii atrybut orła, ponieważ w swojej Ewangelii bardzo dużo posługiwał się czasem kairos, i jak orzeł przenikający z góry obraz ziemi i zauważający na niej najmniejszy ruch odczytywał rzeczywistość, w której przyszło mu żyć z perspektywy Nieba.
 
W katolicyzmie politycznym powinno chodzić właśnie o to, o przenikliwe oglądanie z dystansu, z wolną głową, w świetle Bożego Słowa, wydarzeń teraźniejszych bez niskich partyjnych wojenek.
 
„Postęp, który z takim trudem, z użyciem ogromnej energii i nakładów został wypracowany przez całe pokolenia, zawiera w sobie potężny potencjał lęku, obawy przed śmiercią, starością i cierpieniem. Współczesny człowiek, choć tak nowoczesny, wydawałoby się niezależny, lęka się. I to nie tylko człowiek jako jednostka, lękają się też supermocarstwa, bo istnieją i wciąż powstają nowe, coraz bardziej wyrafinowane metody niszczenia, zabijania i zadawania bólu” – pisze psycholog Lidia Myćka w artykule „Cierpienie – lęk współczesnego człowieka”. 
 
Tutaj otwiera się droga dla katolicyzmu politycznego, bo z Bożej perspektywy nie ma lęku, jest sens.
 
Trochę ironicznie można powiedzieć, że im gorsze czasy, tym większe perspektywy dla katolicyzmu politycznego, ponieważ otwierają się przed nim nowe pola do działania. Może tak być pod warunkiem, że odnajdzie swoją tożsamość i przestanie się wstydzić samego siebie. 
 


 

POLECANE
Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami Wiadomości
Raport PSP: Ponad 700 zgłoszeń w związku groźnymi burzami

Do godz. 19 strażacy odebrali ponad 700 zgłoszeń związanych z usuwaniem skutków gwałtownych zjawisk atmosferycznych - poinformował w sobotę rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data Wiadomości
Spotkanie Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego. Padła data

- Trwają przygotowania do spotkania prezydentów obu krajów, które ma się odbyć podczas szczytu G7 w Kanadzie – powiedział w Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy.

Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani Wiadomości
Płońsk: Staranowali autem drzwi supermarketu, który następnie okradli. Są zatrzymani

Policjanci z Płońska ujęli pięciu obywateli Rumunii podejrzanych o włamanie do jednego z tamtejszych supermarketów. Sprawcy staranowali autem drzwi ewakuacyjne, zniszczyli stoisko z elektroniką i ukradli m.in. ponad 50 telefonów komórkowych. Wobec wszystkich sąd zastosował areszt.

Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko Wiadomości
Kto ze strony Chin pojedzie na rozmowy z USA? Padło nazwisko

- Wicepremier Chin He Lifeng złoży wizytę w Wielkiej Brytanii w dniach 8-13 czerwca na zaproszenie rządu brytyjskiego, gdzie odbędzie się pierwsze spotkanie mechanizmu konsultacji gospodarczych i handlowych z USA - przekazało w sobotę chińskie ministerstwo spraw zagranicznych.

Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek Wiadomości
Potentat produkcji paneli słonecznych składa wniosek o upadłość niemieckich spółek

Szwajcarski producent paneli słonecznych Meyer Burger ogłasza upadłość swoich niemieckich spółek zależnych. Producent zmaga się z konkurencją z Chin.

Szansa na przekroczenie prędkości światła gorące
Szansa na przekroczenie prędkości światła

Prof. Nikodem Popławski to potężny umysł, choć słowa tego należy używać zawsze z wielką pokorą. Jego koncepcja o tym, że czarne dziury tworzą nowe wszechświaty, została uznana przez "National Geographic" i czasopismo "Science" za jedną z dziesięciu najważniejszych w roku. To o nim Morgan Freeman w swoim słynnym cyklu programów „Curiosity” powiedział, że jest drugim Kopernikiem. Jego badaniom poświęcił cały odcinek. Przeprowadziliśmy w Nowym Jorku wywiad, który dziś pod linkiem poniżej ma swoją premierę.

Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie z ostatniej chwili
Zaskakujący wynalazek brytyjskich naukowców. Bez mikroskopu się nie obejdzie

Fizycy z brytyjskiego Uniwersytetu Loughborough zbudowali "najmniejsze skrzypce świata", które można obejrzeć tylko pod mikroskopem. Instrument ma wymiary 13x35 mikronów.

Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków Wiadomości
Ruch Obrony Granic: przed chwilą policja niemiecka podrzuciła w Gubinie sześciu Somalijczyków

- Przed chwilą policja niemiecka podrzuciła 6 Somalijczyków - poinformował jeden z członków Ruchu Obrony Granic, który w ramach patrolu obywatelskiego działa w Gubinie.

Popularny program Polsatu znika z anteny Wiadomości
Popularny program Polsatu znika z anteny

Poranny program „Halo, tu Polsat” zniknął z ramówki. Widzowie nie zobaczą go w najbliższym czasie, ponieważ stacja zdecydowała o wakacyjnej przerwie, która potrwa do sierpnia. Ostatni odcinek wyemitowano 1 czerwca.

Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii polityka
Działacze PiS z odezwą do Kaczyńskiego. Chodzi o przywództwo w partii

W trakcie Zjazdu Okręgowego PiS w Szczecinie działacze zwrócili się z apelem do Jarosława Kaczyńskiego. Politycy poparli jego kandydaturę na prezesa partii.

REKLAMA

Katolicyzm polityczny: zaniedbana i wyciszona część nauki społecznej

Katolicyzm polityczny jest czymś, co się milionom katolików od Kościoła należy. Jego reanimacja jest tym pilniejsza, im trudniej żyje im się w świecie.
Pielgrzymka Katolicyzm polityczny: zaniedbana i wyciszona część nauki społecznej
Pielgrzymka / flickr @Archidiecezja Krakowska Biuro Prasowe

Dobiega końca szczyt pielgrzymkowy na Jasną Górę. Dziesiątki tysięcy pielgrzymów przemierzało setki kilometrów, by dotrzeć tam na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Te triumfalne pochody coraz bardziej zaszczutego Kościoła w Polsce skłaniają ku refleksji nad kondycją katolicyzmu politycznego dzisiaj. Wielodniowe marsze to czas rozmów, także o życiu chrześcijan w coraz bardziej nieprzychylnym ich wierze świecie politycznym. 

Czytaj także: Zagraniczne wakacje wiceministra na koszt podatników

Nauka zaniedbana

Katolicyzm polityczny, obecnie najbardziej zaniedbana część katolickiej nauki społecznej, jest wyciszony, traktowany wstydliwie. Księża, biskupi, świeccy intelektualiści będący w kręgu Kościoła, a w końcu katolickie uczelnie omijają go, boją się, że może generować kłopoty. Wystarczy przywołać prosty eksperyment myślowy: czy na pielgrzymkach przez wiele dni modlitw, nauk, konferencji, katechez komukolwiek przyjdzie na myśl poruszenie tematu katolicyzmu politycznego? Skądże znowu, ponieważ Kościół i zwykli katolicy dali sobie wmówić, że do polityki nie można się wtrącać. Zgoda, o ile polityka partyjna słabo Kościołowi i hierarchom wychodzi i przynosi raczej straty, o tyle nie da się ewangelizować, podejmować problemów politycznych trapiących współczesnych katolików bez dotykania polityki, a jeszcze bardziej metapolityki. 
 
Nie da się być głosem tych, którzy głosu nie mają, głosem uciskanych, znakiem sprzeciwu bez wchodzenia w wielkie dylematy polityczne przetaczające się przez świat. Zwykli katolicy, którym polityka reguluje niemal całe życie – z prywatnym i rodzinnym włącznie – nie mogą być pozbawieni opieki i opinii Kościoła także w tym wymiarze.
 
Wielu katolików nie chce już dialogować ze złem, ze światem coraz bardziej chrystianofobicznym, nie chce nadążać za lewicą, chce za to głębszej i wyrazistej formacji myśli politycznej wypracowanej z katolickiej nauki społecznej. W dzisiejszym świecie modne jest afirmowanie się przeróżnych społeczności: wyznaniowych, seksualnych, narodowych, tożsamościowych. Wszystkie, nawet najdziwniejsze mniejszości, roszczą sobie prawa do budowania postulatów politycznych, i katolicy też tego chcą. 
 
Katolicyzm polityczny jest wielkim milczącym tematem Kościoła, bo kojarzy się z Kościołem triumfującym, wtrącającym się, odważnym. Kojarzy się ze znakiem sprzeciwu, i może tym właśnie ma być? 
 
„Ludzkość jest dzisiaj sieroca bez ojca i matki. Nie ma nikogo, komu mogłaby zaufać. Tym, którzy sprawują władzę, zaufać nie może. Co jeszcze wymyślą na udrękę nieszczęsnego, osieroconego człowieka, który często już nie wierzy w Ojca nieba i ziemi, bo nie wolno, bo nie wypada, bo wstyd, zacofanie! Nie wierzy w Boga i boi się władców. Więc komu ma wierzyć?” – pytał kard. Stefan Wyszyński w Lublinie w kościele akademickim w 1964 roku. 
 
Katolik nie może być pozostawiony z tym wszystkim sam. Nie może po omacku szukać odpowiedzi w nauce Kościoła, konstruować trudnych argumentów na potwierdzenie swych postaw politycznych wynikających z wiary. Bez katolicyzmu politycznego wielu wierzących czuje się jak rozbitkowie na wzburzonych falach postmodernizmu. 
 
 „Cały ziemski świat, spaliwszy za sobą mosty wiodące go do transcendencji, staje się sposobem życia zamkniętym w samowystarczalności i przenikniętym całkowicie konsumizmem. Jawi się tu jako wywierająca wrażenie figura symboliczna Babilonii miasta – społeczności nastawionej na siebie i konsumpcyjnej w najwyższym stopniu. […] Chrześcijanie zaś żyją w autentycznym systemie życia, otwartym na transcendencję. […] Między tymi dwoma systemami zachodzi wyraźna heterogeniczność, która łatwo staje się przeciwstawieniem, a to z tego powodu, że system doczesny jest totalnie nietolerancyjny” – pisał Ugo Vanni SJ w artykule „Postawa chrześcijanina wobec świata zewnętrznego: prześladowanie w Apokaliksie” w „Communio”. 

Babilon płonie

Napięcie między współczesną Babilonią, a percepcją chrześcijańską przenikliwie zauważył i opisał Alexis de Tocqueville: „W stuleciach wiary ostateczny cel życia umieszczony jest poza życiem. Dlatego ludzie żyjący w tych wiekach w sposób naturalny i prawie bezwiednie przyzwyczajają się, że ich wzrok utkwiony jest na wiele lat w jakimś nieruchomym obiekcie, ku któremu wciąż usiłują się zbliżyć. I uczą się niedostrzegalnie, stopniowo tłumić wielką mnogość drobnych przemijających zachcianek, aby móc się tym lepiej ucieszyć wielkim i trwałym pragnieniem, które ich pochłania. To wyjaśnia, dlaczego kraje religijne często uzyskują tak trwałe osiągnięcia: podczas gdy myślały jedynie o tamtym świecie, znajdowały wielki sekret sukcesów tego świata”.
 
Chrześcijanin to człowiek ducha czujący odpowiedzialność wobec ciągłości tego, co było, co jest i co będzie po nim. Ciągle szuka, czasem nawet nieświadomie, legitymizacji rzeczywistości, na którą ma wpływ przed Bogiem, dla niego „Historia” zawsze pisana jest przez duże „H”, bo zmierza ku eschatologii. Taki człowiek próbuje ratować i budować rację bytu swojego świata wobec dziejów. On musi mieć głęboką podstawę teoretyczną i formację umysłową do tej legitymizacji.
 
Skoro jest wieczna młodość Ewangelii, skoro czasy są zawsze przedchrześcijańskie, a nie postchrześcijańskie, bo w każdym pokoleniu będą ludzie szukający sensu, transcendencji, opanowania i nazwania chaosu świata, to katolicyzm polityczny jest nieodzowną częścią owoców Ewangelii, która ma moc i potencjał, by ten nieład po bożemu zdystansować. Dlaczego?
 
Otóż Richard M. Weaver w publikacji „Idee mają konsekwencje”, najważniejszej książce amerykańskiej myśli konserwatywnej XX wieku, pisał, że świat funkcjonuje dziś na zasadzie wielkiego Stereoptikonu, tzn. jest poszatkowany, bez przeszłości, bez przyszłości, bez namysłu. Liczy się tylko tu i teraz, ludzie mają być bez właściwości, bez tożsamości i świadomości historii. Całe pokolenia ludzi Zachodu są ofiarami tej inżynierii społecznej, gdyż takimi osobami najłatwiej sterować. 
 
„Jakże oczywisty staje się zanik idei misji. Ludzie nie uznają już za swój obowiązek zmieniać rzeczy potencjalnych w aktualne; nie ma żadnych celów pracy jak te, które przyświecały budowniczym katedr” – celnie punktował Weaver.
 
To samo poszatkowanie świata towarzyszące postmodernizmowi zauważył jeden z proroków współczesnego Kościoła kard. Carlo Maria Martini SJ. On jednak twierdził, że receptą na te bolączki jest Pismo Święte. Biblia – twierdził – ma nieprawdopodobne możliwości syntetyzowania dziejów, odnajdywania sensów, pokazywania odpowiedniej perspektywy. Wielki propagator wielowiekowej tradycji medytowania Słowa Bożego Lectio Divina twierdził wręcz, że dzięki ponownemu odkryciu siły drzemiącej w Słowie Bożym Kościół na nowo się odrodzi, ponieważ chrześcijanie znajdą w Biblii siłę, pewną i niezawodną drogę we współczesnym pogmatwanym świecie różnych myśli, ideologii i herezji intelektualnych. 

„Na przekór zeświecczeniu powstaje «nowe zaczarowanie świata», któremu ulegają również nowożytne ideologie. W obliczu wątpliwości i współczesnego braku wiary, starają się one zaszczepić nowe aksjomaty wiary. […] Utopia nowoczesnych ideologii przejawia się też w zwalczaniu przez nie zastanego ładu i tego, co wypracowały pokolenia i tworzenia nowego irracjonalnego ładu. Nie interesuje ich ani rzeczywistość, ani prawda, ani neutralność. Chodzi tu o dogmatyzm i fundamentalizm głoszące nową prawdę” – pisze Chantal Delsol w „Nienawiści do świata”. 

 Czytaj także: Europejska integracja czy niemiecka dominacja? Jak Polska podporządkowuje się Berlinowi

Katolik z wolną głową

Katolik musi w takim świecie zachować wolną głowę, świeżość spojrzenia i dystans, który daje perspektywa eschatologiczna patrzenia na świat. Chrześcijanin w coraz bardziej pędzącym świecie chronos potrzebuje porządkować rzeczywistość, także polityczną, w czasie kairos. Czas kairos to czas Boga, czas szczególny, prześwietlający to, co tu i teraz głębią spojrzenia Bożego. To czas odkrywania głębokich sensów na poziomie duchowym, tego, co dzieje się na powierzchni codzienności. Czas kairos to przywilej chrześcijan, który może być darem dla coraz bardziej pogubionego świata pędzącego w pociągu pośpiesznym w niewiadomym kierunku. Czytanie codziennych doświadczeń w rytmie planów Bożych. Św. Jan Ewangelista ma w ikonografii atrybut orła, ponieważ w swojej Ewangelii bardzo dużo posługiwał się czasem kairos, i jak orzeł przenikający z góry obraz ziemi i zauważający na niej najmniejszy ruch odczytywał rzeczywistość, w której przyszło mu żyć z perspektywy Nieba.
 
W katolicyzmie politycznym powinno chodzić właśnie o to, o przenikliwe oglądanie z dystansu, z wolną głową, w świetle Bożego Słowa, wydarzeń teraźniejszych bez niskich partyjnych wojenek.
 
„Postęp, który z takim trudem, z użyciem ogromnej energii i nakładów został wypracowany przez całe pokolenia, zawiera w sobie potężny potencjał lęku, obawy przed śmiercią, starością i cierpieniem. Współczesny człowiek, choć tak nowoczesny, wydawałoby się niezależny, lęka się. I to nie tylko człowiek jako jednostka, lękają się też supermocarstwa, bo istnieją i wciąż powstają nowe, coraz bardziej wyrafinowane metody niszczenia, zabijania i zadawania bólu” – pisze psycholog Lidia Myćka w artykule „Cierpienie – lęk współczesnego człowieka”. 
 
Tutaj otwiera się droga dla katolicyzmu politycznego, bo z Bożej perspektywy nie ma lęku, jest sens.
 
Trochę ironicznie można powiedzieć, że im gorsze czasy, tym większe perspektywy dla katolicyzmu politycznego, ponieważ otwierają się przed nim nowe pola do działania. Może tak być pod warunkiem, że odnajdzie swoją tożsamość i przestanie się wstydzić samego siebie. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe