Gdańsk: Fatalna pomyłka antyterrorystów. Przestraszyli kobietę z dzieckiem
Wyłamane drzwi i granat hukowy
Akcja antyterrorystów miała na celu zatrzymanie poszukiwanego mężczyzny. Funkcjonariusze wybrali jednak zły numer lokalu i zamiast do mieszkania poszukiwanego wtargnęli do innego, w którym przebywała kobieta wraz ze swoim małoletnim synem. W mieszkaniu kobiety zostały wyłamane drzwi, a następnie wrzucono do niego granat hukowy, mający za zadanie obezwładnienie przeciwnika za sprawą błysku i huku.
Mąż wstał wcześniej, jakaś godzina 5:30, a mnie obudził huk. Obydwoje pomyśleliśmy, że ktoś robi remont. To była nasza pierwsza myśl, ale chwilę później wziął psa na smycz i zauważył dwóch czy czterech antyterrorystów, którzy stali na klatce
– relacjonowała dla Polsat News jedna z mieszkanek bloku.
Trauma i pomoc psychologa
Grupa antyterrorystów z Bydgoszczy, która przeprowadzała akcję, szybko zdała sobie sprawę ze swojej pomyłki. Po wtargnięciu do lokalu nie zastali tam poszukiwanego mężczyzny, lecz przestraszoną kobietę z dzieckiem. Strach i trauma, jakich doświadczyli w związku z niezapowiedzianą wizytą funkcjonariuszy, sprawiły, że na miejsce natychmiast został ściągnięty policyjny psycholog.
Powody pomyłki
Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy przekazała, że zostały wszczęte czynności, które mają pozwolić na ustalenie odpowiedzialnego za pomyłkę. Własne teorie na ten temat mają mieszkańcy bloku. Jedną z nich jest to, że do pomyłki mógł przyczynić się fakt, iż w budynku w miejsce tradycyjnych numerów na drzwiach zainstalowane są elektroniczne wyświetlacze. Druga z teorii głosi, iż na miejscu parkingowym przypisanym do lokalu, w którym mieszkała poszkodowana kobieta, stał samochód należący do poszukiwanego mężczyzny. Ta niezgodność numerów miejsc parkingowych i mieszkań mogła mieć wpływ na pomyłkowe czynności bydgoskich funkcjonariuszy.
Pechowa akcja zakończyła się sukcesem. Pomimo początkowych trudności poszukiwany mężczyzna został zatrzymany.