Sąd Najwyższy odmawia Bodnarowi ws. protestów wyborczych

Co musisz wiedzieć?
- Według Wirtualnej Polski Adam Bodnar chciał, aby Sąd Najwyższy przekazywał mu wszystkie złożone protesty wyborcze.
- Rzecznik prokuratora generalnego Anna Adamiak przekazała, że SN nie przychylił się do tego wniosku.
Jak informuje portal Wirtualna Polska, prokurator generalny Adam Bodnar chciał, aby Sąd Najwyższy przekazywał mu wszystkie złożone protesty wyborcze, które spełniają wymogi formalne. Jednakże Bodnar miał spotkać się z odmową ze strony SN.
Sąd Najwyższy nie będzie przekazywał Prokuratorowi Generalnemu wszystkich zgłoszonych protestów wyborczych, które spełniają wymogi formalne, o co wnioskował Adam Bodnar
– informuje portal Wirtualna Polska.
Sąd Najwyższy twierdzi, że kopiowanie tysięcy protestów wyborczych zdestabilizowałoby pracę
– czytamy.
- Legendarny polski pisarz SF został bezdomnym: "Była kiedyś Polska, w której ludzie czytali książki"
- Próba zamachu na prezydenta Ukrainy w Rzeszowie
- Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny
- Próba zamachu na prezydenta Ukrainy. Jest reakcja Polski
- "Walka się toczy". Komunikat poznańskiego zoo
- Szef pracowni sondażowej przekazał cenną informację ws. rzekomo "sfałszowanych wyborów"
- Wyłączenia prądu w woj. wielkopolskim. Jest komunikat
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka
Rzecznik PG potwierdza doniesienia
Doniesienia WP.pl potwierdza także rzecznik PG Anna Adamiak, która w rozmowie z portalem wyjaśniła, że "prokurator generalny aktywnie uczestniczy w procesie rozpoznawania protestów wyborczych.
Protesty są przekazywane przez Sąd Najwyższy, ale po zgrupowaniu, dlatego prokurator generalny zwrócił się z pismem, by każdy protest, który został zgłoszony i spełnia wstępne warunki przyjęcia, został przekazany
– powiedziała Anna Adamiak, cytowana przez WP.pl.
Chodzi o możliwość wyrażenia w nich stanowiska. Prokuratura działa w sytuacjach, kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Sąd Najwyższy jednak nie przychylił się do tego wniosku
– dodała rzecznik prokuratora generalnego.
Bodnar chce wyłączenia sędziów
Wcześniej, w zeszłą środę, minister sprawiedliwości Adam Bodnar opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie w sprawie protestów wyborczych. Jego zdaniem w sprawie ważności wyborów "nie powinni orzekać sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego".
Uczestnicząc w procedurze rozpoznawania protestów wyborczych przeciwko wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, konsekwentnie postuluję konieczność wyłączania wszystkich sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego od orzekania
– oświadczył.
Jak dodał, "sędziowie wskazanej Izby, powołani na stanowisko sędziów Sądu Najwyższego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa (…) nie spełniają wymogów niezawisłości i bezstronności, a tym samym nie mogą zostać uznani za powołanych zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej".
Tak pracownicy SN nazywają protesty wyborcze złożone według wzoru Giertycha
W dzisiejszym programie Radia ZET gościem Bogdana Rymanowskiego była prezes Sądu Najwyższego, prof. Małgorzata Manowska. Rozmowa dotyczyła m.in. nadsyłanych tysiącami do SN protestów wyborczych.
Czy to jest tak, że te protesty są indywidualne, czy można powiedzieć, że niektóre są powielane?
– spytał prowadzący.
Powiem tak, indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są te protesty powielane, których wzór został udostępniony przez pana posła Romana Giertycha w internecie, czyli tak zwane giertychówki, tak je nazywają pracownicy Sądu Najwyższego. Ileś tysięcy, kilka tysięcy protestów wyborczych to jest wzór udostępniony przez pana Wawrykiewicza. Czyli około 50 tysięcy
– wyjaśniała Małgorzata Manowska.
Z tych „giertychówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba – parę tysięcy protestów – ma PESEL-e posła Giertycha, bo ludzie nie potrafili nawet wpisać swojego PESEL-u
– dodała i potwierdziła, że protest, który jest dotknięty tego typu wadami, będzie pozostawiony bez rozpoznania.
Komunikat Sądu Najwyższego
Ubiegły poniedziałek, tj. 16 czerwca, był ostatnim dniem na składanie do Sądu Najwyższego protestów wyborczych.
W ostatnim czasie do Sądu Najwyższego wpłynęło, według szacunków biura podawczego, blisko 50 tys. spraw. Liczba ta stanowi w przybliżeniu odpowiednik 2-3-letniego wpływu wszystkich spraw do SN. Z tego względu, czynności administracyjne związane z rejestracją spraw wymagają nadzwyczajnego zaangażowania wszystkich pracowników Sądu Najwyższego
– poinformował w poniedziałkowym komunikacie zespół prasowy SN.