Jacek Matysiak: Prof. Jan Karski, jakiego poznałem…

Prof. Jana Karskiego, “Witold” (Jan Romuald Kozielewski ur. w 1914 r. w Łodzi) spotkałem w 1995 r. w San Francisco i w Martinez, podczas spotkań profesora Georgetown University (Washington, D.C., również w School of Foreign Services, gdzie przez 40 lat wykładał stosunki międzynarodowe i teorię komunistyczną), kiedy to poprosiłem go o autograf w słynnej książce "Story of the Secret State", która stała się "bestsellerem" w USA w 1944 r.
Opowiadał o swoich przeżyciach wojennych i spotkaniu z prezydentem FDR (sierpień 1943 r.), któremu zdawał relację z hitlerowskich bestialstw w Polsce i trudnej sytuacji Żydów. Pod koniec spotkania. Roosevelt zapytał go z ożywionym zainteresowaniem o sytuację... koni w Europie Środkowej pod niemiecką okupacją.
Również spotkania z wpływowymi przywódcami Kongresem Amerykańskich Żydów, którzy uważali, że relacje Karskiego są polską propagandą, nie dały pozytywnych rezultatów.
Jednym z prominentnych Żydów w Ameryce, z którym spotkał się Karski był sędzia Sądu Najwyższego USA Felix Frankfurter. Sędzia słuchał relacji Karskiego o mordowaniu Żydów chodząc po pokoju. W pewnym momencie zatrzymał się i powiedział, że to wszystko brzmi strasznie i Karski z pewnością jest wspaniałym i odważnym człowiekiem, ale on w jego relację niestety nie wierzy...
Paradoksalnie Alianci bombardowali niemieckie fabryki zbrojeniowe kilka kilometrów dalej. W tym czasie amerykańscy Żydzi przyjęli politykę wyczekiwania końca wojny, nie popierając innych opcji jak np. bombardowania linii kolejowych prowadzących do obozów zagłady, które przecież mogłyby zdezorganizować dostawy więźniów i obniżyć ilość ofiar...
Podobnie też było z kontaktami brytyjskimi, gdzie szef wywiadu (były ambasador w Polsce) William Cavendsh-Bentinck blokował spotkanie Karskiego z Churchillem, aby oszczędzić przepracowanemu premierowi w/g brytyjskiego wywiadu, grubo przekoloryzowanej informacji polskiego podziemia o brutalnej polityce niemieckiej w okupowanej Polsce. Nie dowierzał też relacji Karskiego o masowym mordowaniu Żydów w obozie koncentracyjnym Bełżec i warszawskim getcie.
Inny cichociemny Jan Nowak – Jeziorański na dowód załączył nawet fotografie, ale to też niewiele pomogło. Roger Allen z Foreign Office, odrzucił możliwość używania przez Niemców komór gazowych, kwestionując ich „wyższość” nad rozstrzeliwaniem z broni maszynowej lub zwykłym głodzeniem. Zeznania obydwu emisariuszy były otoczone tajemnicą i wykreślone zostały relacje Karskiego odnoszące się do masakry polskich Żydów.
Na odnotowanie zasługuje starszy brat Karskiego, urodzony również w Łodzi w 1897 Marian Kozielewski (“Konrad”, “Pilecki”, “Bratkowski”), współautor pierwszego raportu Karskiego jeszcze z 1939 r. odnoszącego się do sytuacji ludności żydowskiej pod niemiecką i sowiecką okupacją. Smaczku dodaje fakt, że Kozielski w grudniu 1939 został pierwszym komendantem Policji Granatowej na stołeczne miasto Warszawa, jednocześnie ściśle współpracując z podziemnym ruchem oporu w Warszawie. 7 maja 1940 r. został wraz ze swoimi podwładnymi oficerami aresztowany przez Gestapo i następnie po osadzeniu na Pawiaku, wysłany do obozu w Auschwitz, skąd udaje mu się wyjść w maju 1941 r. (zły stan zdrowia). Dalej działał w konspiracji, ciężko ranny w Powstaniu Warszawskim, ukrywał się przed komunistami. W 1946 r. z żoną opuścił Polskę, w 1949 wyjechał do Kanady (pracował jako lokaj, żona jako kucharka), od 1960 r. w USA przy bracie (pracował jako stróż nocny). Pomagał swoim podwładnym w Polsce, cierpiał z powodu odniesionych ran. 8 lipca 1964 r. w Waszyngtonie po zniszczeniu swoich odznaczeń i dokumentów (część wysłał do Kraju) nie mogąc pogodzić się ze swoją emigrancką niedolą popełnił samobójstwo.
Wracając do Karskiego, nie będę wyliczał jego odznaczeń (Kawaler Orderu Orła Białego i amerykańskiego Medalu Wolności), honorowych doktoratów i tytułów (np. honorowy obywatel Izraela), można to łatwo sprawdzić w encyklopedii. Dodam tylko, że przez kontakty żony (od 1965 r.) Poli Nireńskiej (tancerka, polska Żydówka, która popełniła samobójstwo w 1992 r.) i swoje zasługi dla Żydów, sprawy żydowskie były mu bliskie (stworzył nagrodę swojego i żony imienia dla autorów Żydów, polskiego pochodzenia).
Właśnie na spotkaniu z Polonią w Kalifornii przyznał, że jako profesor widząc żydowskie nazwisko studenta z łatwością stawia mu najwyższą ocenę, jeśli zaś widział nazwisko polskie to musiał dokładnie tekst przeanalizować przed wystawianiem oceny pozytywnej. Oburzyło to trochę zebranych Polaków i zostawiło nam uczucie złego smaku.
Po śmierci prof. J. Karskiego zaprzyjaźniona z nim Grupa Żydowska „Yivo” domagała się w sądzie stanu Virginia całego spadku, zapisanego przez Karskiego dla American Center of Polish Culture, Inc., The Kosciuszko Foundation i kilku przyjaciołom oraz członkom rodziny. Jedną z beneficjantek polskich była Zofia Hanuszkiewicz, kobieta, która pomogła Karskiemu w ucieczce ze szpitala w Nowym Sączu gdzie (po samobójczej próbie) był przetrzymywany po torturach przez Gestapo.
Chodziło o $145 tys., grupa żydowska otrzymała wcześniej od Karskiego $100 tys. Sprawa trafiła do najwyższego sądu stanu Virginia, który po raz trzeci odrzucił żądania grupy żydowskiej dotyczące całego spadku i polecił im zapłacić koszty sądowe.
Jan Karski był polskim bohaterem II wojny światowej, cześć Jego pamięci!
Jacek K. Matysiak
2018/04/06, Kalifornia