[tylko u nas] Janusz Szewczak o #aferaKNF: Pytanie, czy ta akcja nie ma na celu wpłynąć na działania KNF
Tysol.pl: Czy Marek Chrzanowski powinien zostać zdymisjonowany?
Janusz Szewczak: Nie wiem, zobaczymy. To decyzja pana premiera przede wszystkim, bo szef KNF podlega premierowi. Ale myślę, że pan Chrzanowski jest państwowcem, poważnie dbającym o interes instytucji, którą reprezentuje. Natomiast nie jest tak, że nie ma nic na rzeczy w przypadku pana Czarneckiego. Warto przypomnieć, że ja osobiście złożyłem interpelacje poselską w lipcu 2017 roku w sprawie Getin Noble Banku, chodziło o proces naprawczy problemów, które się w tym banku pojawiły. Również na komisjach sejmowych podnosimy ten problem. Proszę zwrócić uwagę, że w tych stenogramach się pojawia moje nazwisko, w kontekście tego, że Szewczak się czepia i chce przejrzystości w tym procesie i odpowiedzialności za podejmowane decyzje. A ja dbam po prostu o interes Polaków. Więc jakiś istotny problem z panem Czarneckim jest. No i pytanie, czy ten ruch z jego strony to nie jest taki rzut na taśmę, jakaś forma prowokacji, czy próba wymuszania pewnych zachowań na panu Chrzanowskim. Bo problemy tych podmiotów bankowych Leszka Czarneckiego, takich jak choćby Idea Bank, są poważne. Jest wiele wątpliwości, czy wszystko było tam w porządku. Ponadto, ja nie mam zbyt dużego zaufania do „Gazety Wyborczej” i niektórych jej dziennikarzy.
No właśnie, to zaufanie do „Wyborczej”… Redaktorzy w swym artykule omyłkowo połączyli dwie osoby: byłego wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego i obecnego wiceministra finansów.
Tak, oni ich nie rozróżnili, to są dwie różne osoby. Filip Świtał, który obecnie jest wiceministrem finansów, to mój były student i on nie ma nic wspólnego z KNF-em. To obniża wiarygodność tej publikacji. Informacje podawane przez „Gazetę Wyborczą” są dla mnie bardzo podejrzane. Z reguły jak „Wyborcza” kogoś atakuje, to znaczy, że jest to przyzwoity człowiek. Ja osobiście jestem uczulony na tym punkcie.
Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że spotkanie Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim odbyło się w marcu, a zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zgłoszono dopiero w listopadzie. Czy to zwlekanie budzi jakieś wątpliwości?
Po takich niuansach widać, że może chodziło tutaj o coś zupełnie innego. I może pan Chrzanowski ma rację twierdząc, że było to działanie mające na celu wymuszenie na nim jakichś zachowań, czy targowanie się o coś. To bardzo dziwne i dwuznaczne, bo jeśli jest coś na rzeczy i są jakieś podejrzenia, to się powinno od razu kierować sprawę do odpowiednich organów. Uważam, że w sektorze bankowym nie powinno być żadnych świętych krów. Powinniśmy wzorować się na amerykańskich doświadczeniach: tam, gdy bankier coś przeskrobie, albo jakiś bank nie dochowa procedur, nakładane są wielomilionowe kary. I nikt się tym nie martwi, to norma. I tak powinno być również w Polsce.
#REKLAMA_POZIOMA#