[Tylko u nas] Stanisław Soyka: Nic się złego nie dzieje, kiedy dzieci uczą się piosenek patriotycznych
![[Tylko u nas] Stanisław Soyka: Nic się złego nie dzieje, kiedy dzieci uczą się piosenek patriotycznych](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/29235.jpg)
Prostota w każdej ze sztuk jest głównym celem. Prostota jest zwięzłością. Jedyne, co mamy w kulturze, żeby się porozumiewać, to język, znaki. One muszą być wyraźne i znane wszystkim
- mówi w rozmowie z "TS" Stanisław Soyka. Zapytany o swoją najnowszą płytę „Muzyka i słowa Stanisław Soyka”, odpowiada:
To jest moja pierwsza od kilkunastu lat płyta napisana w całości przeze mnie. Ostatnio zajmowałem się twórczością poetów. Nie próżnowałem. Komponowałem muzykę do ich słów. (...) Muzyka dobrze użyta potrafi rozpowszechnić ważne treści. Nie chciałem, żeby na płycie dominował ton stetryczały i kaznodziejski. (...) Sacrum pojawia się, bo to jest moja formacja. Jestem chrześcijaninem
- podkreśla. Rozmowa dotyczyła także muzyki gospel. Dlaczego ten gatunek nie jest zbyt popularny w Polsce?
To jest forma, która wzięła się z formacji protestanckich. One dopuściły wcześniej niż Jan Paweł II formy taneczne, instrumentalne czy wokalne. Jednak polski Kościół katolicki rozumie, że w kościołach misyjnych musi być lokalny koloryt. W Polsce jednak to nie zagrało
- odpowiada artysta. - Większość artystów chce być na pierwszym planie, a ty jesteś zadowolony z bycia outsiderem? - pyta Bartosz Boruciak.
Napisałem kilka piosenek, które znalazły się w świadomości społecznej i często były grane w rozgłośniach radiowych. To się po prostu stało. Nie załatwiałem tego. Wiedziałem i wiem, że nie ma czegoś takiego, że postanowię – nagrywam hit i on staje się hitem. To jest niemożliwe. Jednak było to możliwe przez pewien czas w zachodniej Europie, gdzie powstała przemysłowa postawa w muzyce. Jest produkt, jest kosztorys. 5 lat i następny produkt
- twierdzi Stanisław Soyka. Dodaje, że udało mu się zbudować swój "twardy elektorat".
Nie wiem, jak liczna jest to grupa, ale widzę ich na moich koncertach. Wiem, że oni kochają dobrą muzykę. Gram ok. 80 koncertów rocznie, gdzie nasi dźwiękowcy robią światową robotę. Sale są pełne. Więcej może nie dałbym rady, bo podróże zaczęły mnie trochę męczyć. Muzyka mnie nie męczy
- zapewnia. Nie chciałby jednak wrócić do czasów, kiedy był bardzo popularny i plakat z jego podobizną gwarantował tłum fanów na koncercie.
Popularność jest pewnym rodzajem histerii. Było tak, że wychodziliśmy z Januszem Yaniną Iwańskim z dwoma gitarami. Były dzikie tłumy, ale wtedy nie mogliśmy liczyć, że będziemy grać piano, pianissimo. Wtedy szalone dziewczyny piszczały. Panowie coś skandują. Byłem tym bardzo zmęczony. To było jak wiec
- opowiada.
A w dalszej części wywiadu:
– Czy Stanisław Soyka jest zadowolony z obecnej sytuacji w przemyśle muzycznym?
– Czy dzięki swoim wynikom jest w stanie żyć na "wysokiej stopie"?
– Jakie grzechy, zdaniem Stanisława Soyki, popełniają dyrektorzy szkół?

#REKLAMA_POZIOMA#