Dziś rocznica śmierci Jana Olszewskiego, przyjaciela "S" , premiera pierwszego niekomunistycznego rządu

W swoim długim 88-letnim życiu brał udział w niemal wszystkich inicjatywach opozycyjnych drugiej połowy XX wieku. W wywiadach wspominał, że historia sama się o niego upomniała i to ta przez wielkie „H”. Jego inicjacja polityczna zaczęła się dość wcześnie i dramatycznie – w wieku czternastu lat został żołnierzem Szarych Szeregów w Postaniu Warszawskim. Był łącznikiem, miał pseudonim „Orlik”. Po wojnie, będąc uczniem liceum płk. Leopolda Lisa-Kuli w Warszawie, zaangażował się w działalność młodzieżówki Mikołajczykowskiego PSL-u. Już wtedy uwidoczniła się u niego niezgoda na komunistyczny reżim i fałszerstwa wyborcze komunistów. Tej misji naprawiania życia publicznego pozostał wierny do końca życia.
Dziedzic PPS
Jak zrozumieć jego fenomen? Jan Olszewski był dziedzicem myśli niepodległościowej polskiej inteligencji i PPS-u. Stryjecznym bratem jego matki był Stefan Okrzeja, jeden z założycieli Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, stracony przez Rosjan w czasie rewolucji w 1905 roku. W kolejarskiej rodzinie Jana mocno akcentowane były tradycje walk o suwerenność i niezależność Polski. Późniejsze cele życiowe i motywacje postępowania w ogromnym stopniu wynikały z tych właśnie uwarunkowań rodzinnych.
Od młodych lat Jan Olszewski angażował się w wydarzenia słuszne, ze wszech miar moralne, ale politycznie przegrane. To ważny rys jego politycznej osobowości. Nie bacząc na okoliczności zewnętrzne, idąc pod prąd machiny partyjnej totalitarnego państwa, przyszły premier i obrońca w procesach politycznych opozycjonistów podejmował się misji ocalania ludzkiej godności i ratowania praworządności, jeszcze w okresie ciemnej nocy stalinizmu. W szczelinach totalitarnego reżimu szukał luk, gdzie mógł zawalczyć o przyzwoitość. Wobec jawnego deptania praw człowieka pokazywał, czym jest prawo. I robił to wszystko z pełną świadomością sytuacji, w jakiej przyszło mu walczyć. Nie był politycznym romantykiem, nie działał pod wpływem impulsu, był absolutnym realistą. Decyzje w życiu publicznym rozważał długo, starał się przewidzieć wszelkie za i przeciw. I mimo ciągłej opresji ze strony komunistów podejmował się zobowiązań arcytrudnych.
To, dlatego jak mówił, wybrał studia prawnicze. W 1956 roku został jednak dziennikarzem gazety „Po prostu”. Jako współautor głośnego artykułu „Na spotkanie ludziom z AK” upominał się o żołnierzy Armii Krajowej, by przestali być traktowani jak obywatele drugiej kategorii.
W latach 1956-1962 należał do Klubu Krzywego Koła. Było to środowisko intelektualistów prowadzących dyskusje krytyczne wobec władz. Spotykali się tam m.in. Władysław Bartoszewski, Paweł Jasienica, Tadeusz Kotarbiński, Stefan Kisielewski, Adam Michnik i Melchior Wańkowicz. Wtedy też Olszewski wstąpił do loży masońskiej „Kopernik” i został nawet wielkim mistrzem, co wielokrotnie mu później wypominano. Sam premier twierdził, że loża służyła jedynie jako kamuflaż dla działalności konspiracyjnej klubu.
Mecenas spraw najtrudniejszych
W latach 60. i 70. był obrońcą w słynnych procesach politycznych. Bronił m.in. Melchiora Wańkowicza, Jacka Kuronia, Adama Michnika i Karola Modzelewskiego. Za swoje usługi często nie brał pieniędzy. Działacz opozycyjny Adam Borowski zauważa, że do mecenasa mógł pójść każdy potrzebujący pomocy. Bronił w sądach robotników z Radomia i Ursusa. Z czasem nazywano go adwokatem spraw najtrudniejszych. Wielu ówczesnych młodych robotników z wdzięcznością wspomina, jak mecenas Olszewski „wyrywał ich na sali sądowej z łap SB”. Mecenas wydał też broszurę „Obywatel a Służba Bezpieczeństwa”, w której zamieścił porady, jak zachowywać się wobec funkcjonariuszy bezpieki. Dzięki niej sporej grupie opozycjonistów udało się uniknąć współpracy z SB.
Jego działalność na niwie prawniczej była na tyle skuteczna i dokuczliwa dla włodarzy PRL, że w latach 1968-1970 zawieszono go w prawach wykonywania zawodu. Od 1970 znowu jednak zaczął bronić działaczy niepodległościowych. W 1976 roku był jednym ze współzałożycieli Komitetu Obrony Robotników.
Na początku 1976 roku założył ze Zdzisławem Najderem, Andrzejem Kijowskim i Janem Józefem Szczepańskim Polskie Porozumienie Niepodległościowe. I znowu najważniejszym celem była pełna suwerenność i wydostanie się spod kurateli Moskwy. Służyć temu miało opuszczenie Układu Warszawskiego, wprowadzenie swobód demokratycznych, skierowanie polskiej polityki w stronę Zachodu i dobre relacje z sąsiadami. Marzenia te zostały spełnione niemal piętnaście lat później – przy wydatnym współudziale Jana Olszewskiego.
W 1980 r. zaangażował się w budowanie NSZZ „Solidarność”. Od początku wnosił w organizację nieocenioną pomoc prawną i doświadczenie. Był współautorem jednego z pierwszych statutów NSZZ „Solidarność”. To dzięki Olszewskiemu powstała jedna ogólnopolska struktura złożona z organizacji zakładowych. Pełnił też funkcję doradcy Krajowej Komisji Porozumiewawczej „Solidarności” i zarządu Regionu Mazowsze.
Proces ks. Popiełuszki
Po wprowadzeniu stanu wojennego bronił w procesach strajkujących opozycjonistów i robotników. W 1984 roku został na prośbę Episkopatu Polski oskarżycielem posiłkowym przeciw funkcjonariuszom SB, którzy zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę.
– Nie można stawiać znaku równości między tym, dla którego narzędziem działania było słowo, a tymi, których narzędziem była pętla i pałka. Takiego zrównania nie przewiduje prawo żadnego współczesnego cywilizowanego kraju. Warto o tym pamiętać na tej sali, gdzie tak wiele się mówi o potrzebie przestrzegania prawa i praworządności – mówił Olszewski podczas rozprawy. Takie słowa rzucone w twarz oficerom bezpieki i wymiarowi sprawiedliwości PRL wymagały niezwykłej odwagi cywilnej. Proces ks. Popiełuszki, późniejszego patrona NSZZ „Solidarność”, przeżył bardzo osobiście. W prywatnych rozmowach z przyjaciółmi przyznawał, że ta sprawa zmieniła jego życie.
Właściwie to całe swoje zawodowe i polityczne życie Jan Olszewski działał w warunkach swoistego stanu wyjątkowego. Jego publiczna działalność to była ciągła walka i ciągła obrona, ciągłe gaszenie pożarów i zażegnywanie kryzysów. Tak było w 1988 roku, gdy wraz z ks. Alojzym Orszulikiem prowadził w sytuacji absolutnie dramatycznej rozmowy na temat ratowania kraju z gen. Czesławem Kiszczakiem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Przy Okrągłym Stole
I w końcu rok 1989, Okrągły Stół i zmiana władzy. Przyszły premier od początku zaangażował się w przygotowania do tych obrad. Był zwolennikiem rozmów, ale nigdy – co trzeba zaznaczyć – nie fraternizował się z komunistami w Magdalence, jak część opozycjonistów z tzw. lewicy laickiej. Współtworzył Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie.
W grudniu 1991 roku Jan Olszewski został pierwszym niekomunistycznym premierem Polski. Jego rząd trwał nieco ponad pół roku i przez wielu komentatorów życia publicznego traktowany jest jak ten, który chciał dobrze, ale mu się nie udało i przegrał. Czy na pewno?
Po pierwsze, rząd Jana Olszewskiego był rządem mniejszościowym i działał w warunkach politycznego ekstremum. Wojska rosyjskie stacjonowały jeszcze w Polsce, dwaj poprzedni premierzy: Tadeusz Mazowiecki i Jan Krzysztof Bielecki, prowadzili wraz z ministrem finansów Leszkiem Balcerowiczem agresywną politykę wychładzania gospodarki i zamykania setek przedsiębiorstw, nie licząc się z kosztami społecznymi, co doprowadziło do jeszcze większej pauperyzacji i tak już biednego po komunizmie społeczeństwa.
Po drugie, prezydent Lech Wałęsa prowadził swoją politykę jawnie sprzeczną z polityką rządu polskiego i polskiej racji stanu. – Mieliśmy jasno sprecyzowane cele. Przede wszystkim zależało nam na jak najszybszym i jak najskuteczniejszym wyprowadzeniu Polski spod wpływów Moskwy – mówił premier w wywiadzie dla PR24.
Kiedy Jan Olszewski prowadził rozmowy z NATO i Europejskimi Wspólnotami Gospodarczymi o ścisłej współpracy, prezydent wraz z posłami Unii Demokratycznej chcieli zacieśniać współpracę z Rosją. Wałęsa forsował pomysł stworzenia NATO-bis i EWG-bis. Zgodził się nawet, by tereny po stacjonowaniu wojsk radzieckich przekazać Rosjanom za zasadach, gdzie de facto byłyby to eksterytorialne. Gdyby do tego doszło, Polska nie weszłaby w struktury północnoatlantyckie i europejskie, a Polska miałaby dziś status Białorusi lub Naddniestrza.
Po trzecie, zasługą rządu Jana Olszewskiego było ustabilizowanie sytuacji w finansach publicznych i minimalny wzrost produkcji przemysłowej. – Dzisiaj mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że tzw. plan Balcerowicza doprowadził do kompletnego rozpadu finansów publicznych. Doszło do drukowania pustych pieniędzy. Nie było wiadomo, ile tak naprawę wynosi nadwyżka pustego pieniądza w gospodarce. I z tym przede wszystkim mój rząd musiał sobie poradzić. I to się udało –mówił w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” w 2015 roku.
Wstrzymać prywatyzację
Po czwarte w końcu, premier Olszewski jako człowiek Solidarności nie godził się na dziką prywatyzację i wyprzedaż majątku narodowego za przysłowiową złotówkę. Będąc już premierem, wydał dyspozycję, by wstrzymać całą prywatyzację i wrócić do niej po ustanowieniu odpowiednich regulacji. Nie chciał, by prywatyzacja dokonywała się w sposób „rabunkowy”.
To podejście nie podobało się liberałom z Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego. 26 maja 1992 roku Lech Wałęsa przesłał do Sejmu pismo informujące o utracie zaufania do rządu, dzień później zrobiła to UD, później KLD i Polski Program Gospodarczy. Czary goryczy dolała ujawniona przez ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza lista tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Był 4 czerwca 1992 roku. Kilkanaście godzin później w skandalicznych okolicznościach rząd Jana Olszewskiego został odwołany. Zapis z tych wydarzeń i zachowanie poszczególnych polityków można dziś oglądać w filmie „Nocna zmiana”.
W 1992 roku wydawnictwo „Tygodnika Solidarność” wydało wywiad-rzekę z Janem Olszewskim pt. „Przerwana premiera”. Z premierem rozmawiali Radosław Januszewski, Jan Strękowski i Jerzy Kłosiński.
W 1995 roku Jan Olszewski wziął udział w wyborach prezydenckich, gdzie zajął czwarte miejsce. W Sejmie znalazł się jeszcze w latach 1997-2001 jako poseł założonego przez siebie Ruchu Odbudowy Polski. Kolejną kadencję został posłem, ale już z ramienia Ligi Polskich Rodzin.
Jan Olszewski podjął się jeszcze pełnienia funkcji publicznych, gdy rządy objęło Prawo i Sprawiedliwość. W latach 2005-2006 zasiadał w Trybunale Stanu. W 2007 roku objął też funkcję szefa komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, po Antonim Macierewiczu. Od 2006 roku aż do katastrofy smoleńskiej był doradcą śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2009 roku został uhonorowany Orderem Orła Białego. Zmarł 7 lutego 2019 roku. Do końca trwał przy nim Antoni Macierewicz.
Jan Olszewski, choć źle się czuł jako trybun ludowy i wolał działać z drugiego szeregu, był frontmenem opozycji. Bez politycznych błyskotek i marketingu, na który by sobie nie pozwolił, był prawdziwym mężem stanu. W kilka godzin po jego śmierci z różnych stron zaczęły spontanicznie pojawiać się propozycje, by postawić premierowi pomnik. Pisał o tym na Twitterze Krzysztof Wyszkowski, apelował na antenie PR24 redaktor Wojciech Reszczyński. Tak, swoją postawą moralną, życiowymi wyborami i służbą dla Polski Jan Olszewski na taki pomnik sobie zasłużył.
Tekst ukazał się w archiwalnym numerze Tygodnika Solidarność (08/2019).
