Publicysta die Welt nie wierzy już w "opozycję w Polsce". Wzywa UE, Berlin i Paryż do interwencji?

- W mojej ocenie sytuacji politycznej w Polsce zbyt długo koncentrowałem się na tym pierwszym obrazie, na obrazie protestów. Myślałem, że opór społeczny, a najpóźniej UE, powstrzyma partię przed trwałym zniszczeniem praworządności w Polsce. Ponadto - w przeciwieństwie do tego, co było powszechne wśród moich kolegów - polegałem na postępowych siłach w samej PiS, która pomimo głodu władzy chce jednak dobrych relacji z Brukselą. Dziś wiem, że się myliłem.
- załamuje ręce Fritz słusznie zauważając, że histeria opozycji na punkcie reformy sądownictwa nie znajduje poparcia u Polaków. Nic to bowiem jednak, poparcie Polaków, mogą tu zastąpić działania UE, Berlina i Paryża...
- konstatuje pesymistycznie Fritz- Jak nigdy przedtem, więcej będzie teraz zależeć od UE, ale także od Berlina i Paryża, niż od opozycji w Polsce. Kraj mógłby potencjalnie odgrywać wiodącą rolę w Europie, czego jednak francusko-niemiecki duet nie może zaakceptować, póki nie będzie tam przestrzegana praworządność.
Nawet PiS jest jednak partią europejską i pewnie też chciałaby być wśród tych krajów wiodących. Restrukturyzacja sądownictwa jest zatem „zamrożonym konfliktem” polskiego rządu z własnym krajem, co uniemożliwia Polsce stanie się twórczą potęgą w Europie, gdyż priorytetem jest konsolidacja władzy wewnętrznej. Mam bolesną świadomość, że na razie tak pozostanie.
tłum: Marian Panic
Komentarz: Być może Phillip Fritz zapomniał, że żądania Niemiec i interwencje Niemiec w Polsce, bardzo źle się Polakom kojarzą?
Źródło: Welt.de
cyk