[Felieton "TS"] roseman: Andrzej i kobiety
![[Felieton "TS"] roseman: Andrzej i kobiety](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/44314.jpg)
Przerywnikiem w tej poważniejszej polityce była publikacja przybliżająca Polakom postać kobiety, która od dawna uważa się za dziewczynę Andrzeja Dudy. Niestety nie była to publikacja żadnego brukowca, lecz najbardziej opiniotwórczego dziennika w Polsce. I o to właśnie chodziło, by jakąś tam opinię o Prezydencie Polakom zaszczepić. Nawet kosztem spektakularnego upadku.
Niezbyt szczęśliwą passę świeżo rozpoczętej kampanii miała odwrócić jej nowa szefowa. Kobieta mało dotąd znana, acz prezentująca się niezwykle efektownie. Problem z panią mecenas Turczynowicz-Kieryłło wbrew powszechnej opinii zaczął się jeszcze przed ujawnieniem zdarzenia z niedalekiej przeszłości, w którym miała nieprzyjemność uczestniczyć. W poprzedniej kampanii o roli Beaty Szydło tak naprawdę dowiedzieliśmy się po ogłoszeniu wyników, gdy Andrzej Duda poprosił na scenę współautorkę swojego sukcesu. Dziś dla odmiany odnosimy wrażenie, że jeśli ktoś tu na kogoś pracuje, to Andrzej Duda na panią mecenas. Sam jest gdzieś tam na drugim planie, ledwie widoczny zza przytłaczającej postaci pani mecenas. Zamieszanie z incydentem milanowskim to natomiast mocna lekcja poglądowa na temat „co powinieneś wiedzieć o szefowej swego sztabu, zanim ja tą szefową zrobisz”. Można się spierać, czy wersja pani Turczynowicz-Kieryłło broni się, czy nie, ale chyba bezdyskusyjnym jest, że taki rozgłos kampanii Prezydenta nie pomaga.
I można by przyjąć, że tak jak wcześniej kobiety wyniosły Andrzeja Dudę ku najwyższej godności, tak teraz staną się sprawczyniami jego upadku.
Na szczęście jest jeszcze jedna kobieta w tej grze. Zdająca się dzisiaj największym atutem walczącego o reelekcję Prezydenta. Choć trudno w to uwierzyć, jest nią jego główna kontrkandydatka. I nie chciałbym tu wyjść na mizogina, ale w sytuacji, w której notowania Andrzeja Dudy powinny pikować, sprawdziło się powiedzenie, że gdzie diabeł nie może…
