Marcin Królik: Zdrowie polityczne

- Dobry wieczór, przepraszam... zdrówka życzę...
Zatrzymujemy się. We mnie już budzi się coś gombrowiczowskiego. Ach te wszystkie dziwne sytuacje. Dlaczego zawsze to mnie zaczepiają wariaci? Co tym razem?
- Bo nam tu jeszcze podpisów na kandydata brakuje.
- A na kogo? - zaciekawiamy się, odczuwając ulgę, a zarazem mając nadzieję, że chodzi o naszego kandydata.
- Na Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Ciśnienie opadło.
- Ale my niestety nie popieramy pani Kidawy - odpowiedzieliśmy jak najuprzejmiej. Bo ludzi, wiadomo, trzeba szanować.
- Rozumiem, przepraszam. Jeszcze raz zdrowia życzę...
Minęliśmy się.
- Politycznego też - warknął już zdecydowanie mniej przyjaźnie, odchodząc w kierunku Tesco.
Na kolację były bułki z sałatą i szynką.