[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Kazimierz Pużak nie chciał zdradzić jak Cyrankiewicz
![[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Kazimierz Pużak nie chciał zdradzić jak Cyrankiewicz](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/47369.jpg)
Za działalność niepodległościową w carskich kazamatach spędził w sumie sześć lat, z czego cztery w najcięższym więzieniu Rosji - osławionej twierdzy szlisselburskiej, skuty kajdanami w ciemnej celi.
Przeciw bolszewikom
Podczas wojny polsko-bolszewickiej, kiedy Armia Czerwona podchodziła pod Warszawę, PPS współtworzyła Rząd Obrony Narodowej. Wydział wojskowy partii - z Pużakiem jako wiceprzewodniczącym - wspierał wysiłek zbrojny polskiej armii. "Bojowców" i wsparcie materialne wysyłał również dla powstańców śląskich.
Praca w II RP upłynęła mu pod znakiem działalności politycznej w Sejmie - w latach 30. jako działacz Centrolewu protestował przeciw niedemokratycznym rządom sanacji (niewiele brakowało, aby został aresztowany w tzw. procesie brzeskim w 1930 r. - podobno Piłsudski wykreślił nazwisko Pużaka, mówiąc: "Co by o mnie powiedziano, gdybym więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy"), ale i społecznej - był m.in. inicjatorem spółdzielni mieszkaniowych. W jednej z nich - kolonii złożonej z domków jednorodzinnych na warszawskim Grochowie - zamieszkał wraz z rodziną.
Między hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem
W czasie okupacji hitlerowskiej - mimo zaawansowanego wieku - nie zaprzestał działalności dla Ojczyzny. Już w październiku 1939 r., w miejsce rozwiązanego PPS, organizował konspiracyjny PPS-WRN (Wolność-Równość-Niepodległość; sama nazwa wskazuje, że w przeciwieństwie do komunistów, socjaliści dążyli do odzyskania przez Polskę niepodległości). Jego partia wchodziła również w skład Parlamentu Polski Podziemnej, którego Pużak był przewodniczącym. Jego politykę chyba najlepiej oddaje przestroga przed wyborem między "hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem". Protestował przeciw układaniu się z Sowietami, wyrażonemu paktem Sikorski - Majski, przy braku jakichkolwiek gwarancji dla naszych granic wschodnich, Z jego zdaniem liczono się zarówno w Polsce jak i w Londynie. Wyrazem tego była decyzja prezydenta Władysława Raczkiewicza z wiosny 1944 r., w której ustanowił Pużaka swoim następcą. W tym celu zorganizowano nawet przelot na Wyspy, ale "Bazyli" odmówił. W rozmowie z emisariuszem rządu RP Jerzym Lerskim "Jurem" oświadczył: "Moje miejsce na złe i dobre jest z polską klasą robotniczą, a nie w emigracyjnym Londynie".
Równie krytyczny był Pużak wobec postawy mocarstw zachodnich odnośnie sprawy polskiej. Po konferencji w Jałcie pisał: "Cios był dobrze przygotowany przez zmowę nowego »Świętego Przymierza«, (...) był aktem wielkiej krzywdy wyrządzonej Polsce, krzywdy, której nasz naród - jeśli ma zostać narodem o własnej godności - nie może zapomnieć".
Trudno się dziwić, że przy takich poglądach miał również jednoznaczny stosunek do komunistów. A więc żadnych paktów, żadnej "bratniej" pomocy, a po wojnie - żadnej wspólnej, "zjednoczonej" partii. Właśnie za taką postawę zapłacił życiem.
Zrobili z niego faszystę
W Powstaniu Warszawskim dowodził Organizacją Wojskową Pogotowia Powstańczego Socjalistów. Nie oznaczało to, że nie targały nim wątpliwości. Inny PPS-owiec Zygmunt Zaremba wspominał: "Pużak nie podzielał naszych nastrojów. Mówił o niebezpieczeństwach rozpalenia walki bez pewności, czy Czerwona Armia przyjdzie z odsieczą i nade wszystko - bez zapewnienia wystąpieniu zbrojnemu (...) osłony z powietrza". Czyż można odmówić mu racji?
Gdy w marcu 1945 r. - znów pełen obaw - ostatecznie zgodził się wziąć udział w rozmowach z przedstawicielami Armii Czerwonej - nastroje w kraju oceniał bardzo krytycznie, co wyraził słowami: "coś się złamało w psychice i nastawieniu ludzi odpowiedzialnych za całość powierzonej im Sprawy". Miał m.in. na myśli "legalistyczne" tendencje w Radzie Jedności Narodowej, jak i w WRN. Wielu jego kolegów chciało włączyć się w nurt budowy nowej Polski, łudząc się nadzieją, że - przy pomocy aliantów - uratują demokrację i ograniczą wpływy komunistów.
O tym, że jest to iluzja, Pużak przekonał się na własnej skórze. 28 marca 1945 r., razem z innymi przedstawicielami Polski Podziemnej, został podstępnie aresztowany w Pruszkowie i przewieziony do moskiewskiego więzienia na Łubiance. Ciężkie śledztwo trwało trzy miesiące - na przesłuchania był wzywany ponad 140 razy. Mimo, iż odmawiał zeznań, NKWD zarzuciło mu dywersję na tyłach Armii Czerwonej i współpracę z hitlerowcami. Jak wspominał, "robili wszystko, żeby (...) przedstawić [nas] jako faszystów".
Miał zostać premierem
Skazany na półtora roku więzienia, pod koniec 1945 r., wrócił do kraju. W życiu publicznym nie udzielał się, widząc, że jakiejkolwiek działalności "propaństwowej" nie da się pogodzić z wiernością przekonaniom. WRN został rozwiązany, w jego miejsce powołano "oficjalne" PPS - tylko dla takich koncesjonowanych socjalistów było miejsce w "ludowej" Polsce. Szanse na wolne wybory były iluzoryczne. Zatem Pużak spotykał się ze starymi przyjaciółmi i pisał pamiętniki.
Choć pozostawał na uboczu, "ludowa" władza o nim nie zapomniała. Komuniści planowali "zjednoczenie" Polskiej Partii Robotniczej z Polską Partią Socjalistyczną. Pużakowi proponowali współpracę, a podobno nawet stanowisko premiera rządu Polski Ludowej (na rolę komunistycznej marionetki zgodził się jego przedwojenny współpracownik z Krakowa Józef Cyrankiewicz). Nie chciał również przymusowo emigrować, na co nalegało UB i część znajomych.
Razem ze Zbigniewem Zarembą podjął jeszcze jedną próbę działalności - konspiracyjnej, którą miał we krwi. Wiosną 1947 r. niezależna struktura została rozbita przez bezpiekę. Po raz kolejny w swoim życiu Pużak trafił do więzienia, najpierw na Mokotów, a następnie do Rawicza. Wobec starego człowieka zastosowano brutalne metody nacisku.
Rydwan polskiej kontrrewolucji
5 listopada 1948 r. Kazimierz Pużak powrócił z Rawicza do Warszawy... na swój proces. Na ławie oskarżonych przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie zasiadł obok innych zasłużonych socjalistów - niepodległościowców: Tadeusza Szturm de Sztrema, Józefa Dzięgielewskiego, Ludwika Cohna oraz Feliksa Misiorowskiego i Wiktora Krawczyka.
Sądzili: Władysław Stasica (przewodniczący), Roman Różański (nie mylić z Jackiem Różańskim - Józefem Goldbergiem; według ustaleń historyków skazał na śmierć co najmniej dziewięciu "wrogów ludu" - wszystkie wyroki wykonano) i Napoleon Czesnak.
Oskarżali prokuratorzy: płk Stanisław Zarakowski (naczelny prokurator wojskowy, mimo swojej krwawej działalności zmarł w Warszawie nigdy nie osądzony w 1998 r.) i płk Oskar Karliner (inny "ludowy" oprawca - prezes Najwyższego Sądu Wojskowego).
Pużak do winy się nie przyznał i - wbrew wielokrotnym wezwaniom przewodniczącego sądu, odmówił odpowiedzi na pytania. Zamiast samokrytyki, sala sądowa usłyszała: "W chwili, gdy stoję nad grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy".
W dniu rozprawy poprzednik "Trybuny Ludu" - "Głos Ludu" pisał: "Proces jednoczenia się ruchu robotniczego dokonuje się równolegle do innego procesu - eliminowania z ruchu robotniczego elementów spod znaku prawicy socjalistycznej, która jest agenturą burżuazji". "Robotnik", prasowy organ prokomunistycznej PPS, dodawał: "My, socjaliści polscy, oskarżamy Kazimierza Pużaka dodatkowo o to, że przez całą swoją działalność starał się wprząc PPS w rydwan polskiej kontrrewolucji".
19 listopada 1948 r., mimo braków dowodów winy, Kazimierz Pużak i Tadeusz Szturm de Sztrem zostali skazani na 10 lat więzienia. Pozostali "renegaci" otrzymali niższe wyroki. Wobec wszystkich sąd ogłosił przepadek całego mienia na rzecz skarbu państwa.
"Robotnik" triumfował: "Łagodny wyrok siłą ludowego państwa". W rzeczywistości "ludowej władzy" chodziło o wyeliminowanie groźnego przeciwnika politycznego. Nie było już przeszkód, aby prosowiecki PPR mógł się "zjednoczyć" i zmienić nazwę na PZPR, co nastąpiło miesiąc po procesie kierownictwa PPS-WRN. Bez aresztowania i skazania Pużaka nie byłoby to możliwe.
Ostatnie spotkanie
Choć amnestia zmniejszyła Pużakowi wyrok do pięciu lat, z więzienia już nie wyszedł. Jego zięć - inżynier Roman Mazik mówił mi: "W styczniu 1950 r. pojechałem z żoną do Rawicza. Teść miał wyraźne kłopoty z chodzeniem. Był bardzo smutny, przygarbiony, jakby przeczuwał, że to jest ostatnie spotkanie".
Kazimierz Pużak do końca pozostał wierny swoim ideałom - do Bieruta, agenta Moskwy nie napisał prośby o ułaskawienie. Według oficjalnej wersji - zmarł 30 kwietnia 1950 r. na zapalenie płuc. Współwięźniowie z Rawicza opowiadają jednak, że Pużak został zepchnięty z metalowych schodów przez strażnika, nazywanego "Grubym Jankiem" (do dziś nie udało się ustalić jego personaliów), a potem - przez ok. dwa tygodnie - nie udzielono mu pomocy lekarskiej.
Władysław Gorzan zapamiętał: "Kiedy odbierali [rodzina] zwłoki, zapowiedziano, że nie wolno nikomu wyglądać przez okno. Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka".
Kazimierza Pużaka pochowano 5 maja 1950 r. w nocy na cmentarzu katolickim na Powązkach w Warszawie. W pogrzebie mogła uczestniczyć tylko najbliższa rodzina pod czujnym nadzorem funkcjonariuszy UB. Miał 68 lat.
Groźny nawet zza grobu
Po śmierci Pużaka jego najbliżsi zaczęli mieć kłopoty z UB. Okazało się, że nawet zza grobu był on groźny dla komunistów. Po pogrzebie rodzina była przesłuchiwana w gmachu MBP przy ul. Koszykowej, a oddział wojska dokonał rewizji w ich domu na Grochowie. Bezpieka za wszelką cenę chciała znaleźć rękopis wspomnień Pużaka z lat 1939-45. Roman Mazik opowiadał: "Szukali tak szczegółowo, że rozkopali cały ogródek. W pewnym momencie jeden z żołnierzy głośno krzyknął i zawołał dowódcę. Z ziemi wyciągnięto drewnianą skrzynkę, w której nie było archiwum PPS, tylko... zdechły pies. Zeszyty zawierające wspomnienia "Bazylego" zostały ukryte za spłuczką w ubikacji". W latach 70-tych wdowa po Pużaku, Jadwiga, na krótko przed swoją śmiercią, zdecydowała się przekazać je na Zachód. Pamiętnik opublikował po raz pierwszy Instytut Literacki w Paryżu w ramach serii Zeszytów Historycznych (nr 41) w 1977 r. Rodzina Kazimierza Pużaka była szykanowana aż do końca lat 70.
Tadeusz Płużański