"Jestem bardziej wpływowy od Boga". Amerykański raper chce rządzić Stanami Zjednoczonymi

"Jestem bardziej wpływowy od Boga" – mówił o sobie Kanye West. Raper, celebryta i miliarder chce zająć miejsce Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA. Ma już pierwszych wpływowych kibiców.
 "Jestem bardziej wpływowy od Boga". Amerykański raper chce rządzić Stanami Zjednoczonymi
/ CC BY-SA 2.0

– Zdejmuję czerwoną czapkę z głowy. Zobaczymy, czy zostanę mianowany prezydentem w tym roku, czy za cztery lata. To zależy od Boga, on wybiera prezydenta. Ja będę szedł do wyborów pod sztandarem Partii Urodzinowej (The Birthday Party) – powiedział „Forbesowi” Kanye West kilka dni po tym, jak na swoim koncie na Twitterze 4 lipca napisał "będę ubiegał się o prezydenturę w USA".

 

Data nie była przypadkowa. Swoją deklarację muzyk i biznesmen ogłosił w Dzień Niepodległości USA. Czerwona czapka ze słów Westa to nawiązanie do popularnego gadżetu używanego przez sympatyków Trumpa, czyli czapki z jego sloganem "Make America Great Again" (dosł. "Uczyńmy Amerykę Znów Wielką"). Tym samym Kanye chce odciąć się od Trumpa, którego wspierał przez ostatnie lata i pójść własnym torem.

To nie pierwszy raz, kiedy raper i miliarder Kanye West zdradza swoje polityczne aspiracje. Nie jest też pierwszym celebrytą, który chce zostać prezydentem USA po Donaldzie Trumpie. Musi ustawić się w kolejce. Od kilku dni na swoim koncie na Instagramie (ponad 12 milionów obserwujących) Paris Hilton wrzuca zdjęcia na tle Białego Domu, w Gabinecie Owalnym z napisem "Paris For President" i hasztagiem #MakeAmericaHotAgain – znowu mamy więc to samo nawiązanie do sloganu Trumpa "Make America Great Again". Swoją kandydaturę zgłosił również Brock Pierce, dziś biznesmen rynku kryptowalut, a przed laty gwiazda filmów Disneya "Potężne Kaczory" i "Syn prezydenta". W tym drugim wcielił się w syna prezydenta USA.

Historia celebrytów politycznych w USA jest dłuższa. 40. prezydent Stanów Zjednoczonych i 33. gubernator Kalifornii to aktor Ronald Reagan. Dwukrotny gubernator Kalifornii to kulturysta i aktor Arnold Schwarzenegger, kongresmen Sonny Bono, czyli połowa duetu Sonny & Cher – to tylko kilka przykładów. Zanim Donald Trump został 45. prezydentem USA, był nie tylko gwiazdą biznesu, ale też kina i telewizji. Z różnym skutkiem. W 1991 roku dostał Złotą Malinę w kategorii najgorszy aktor drugoplanowy za film „Duchy tego nie robią” Johna Dereka.

Celebrycka sława od lat jest niezwykle istotna w polityce USA. Jak pisze doświadczony amerykański dziennikarz Kenneth T. Walsh w książce "Celebrity in Chief: A History of the Presidents and the Culture of Stardom": "dla współczesnego prezydenta bardzo ważne jest jednocześnie bycie naczelnym celebrytą, postacią sławną i potężną. Ten, który zbliża się do tych kryteriów, ma największe szanse na sukces". Dodaje, że taka postać powinna reprezentować to, co w Ameryce najlepsze, podstawowe wartości obywateli, musi być liderem i do tego umiejętnie wykorzystywać media. Jakby mówił o Kanye Weście.

Ogłaszając światu wieść o tym, że chce zostać prezydentem, Kanye West wywołał poruszenie wśród innych celebrytów i gwiazd biznesu. Swoje poparcie wyrazili aktorka Rose McGowan (m.in. „Grindhouse”) oraz biznesmen Elon Musk. Oczywiście przyłączyła się też żona Westa, Kim Kardashian. Jednocześnie pojawiło się wiele twittów drwiących z decyzji Westa. Twórcy jednej z najbardziej oczekiwanych gier ostatnich lat, „Cyberpunk 2077” (premiera w listopadzie), czyli odpowiedzialne za serię gier o Wiedźminie polskie studio CD Projekt Red, napisali w nawiązaniu do apokaliptycznej wizji świata z „Cyberpunka 2077”: „no to się zaczęło”.




Ogłaszając, że będzie szedł pod sztandarami Partii Urodzinowej West wytłumaczył jej nazwę - tak się będzie nazywała, bo jak wygra, to będzie tak, jakby wszyscy mieli urodziny. Zapewne nieświadomie nawiązał do tytułu jednej z najsłynniejszych sztuk noblisty Harolda Pintera, która w oryginale nazywa się właśnie „The Birthday Party”. W Polsce znana jest jako „Urodziny Stanleya” i zaliczana jest do tak zwanej komedii zagrożenia (comedy of menace). „Pinter stworzył własny, oryginalny świat, w którym nie ma nic pewnego” – pisał o sztuce krytyk literacki i teatralny Tadeusz Nyczek. Podobne wnioski można wysnuć, patrząc na dotychczasowe dokonania Westa oraz jego pomysły na prezydenturę. Czy raper jest wcieloną komedią zagrożenia?

W wywiadzie z „Forbesem” West powiedział m.in.: – Chcę skupić się przede wszystkim na Ameryce, wzmocnić naszą siłę militarną. Nad polityką zagraniczną jeszcze nie zdążyłem się zastanowić, na nią przyjdzie czas. Ma też pomysł, by rozdać obywatelom po 40 akrów ziemi (1 akr to 0,4 ha) i do tego po mule. Jak w swoim komentarzu przypomina BBC to nawiązanie do XIX-wiecznego planu rządowego po Wojnie Secesyjnej, by uwolnionym niewolnikom dać po 40 akrów ziemi. Do tego West jest przeciwko karze śmierci i popiera ruch pro-life. Jest też podejrzliwy wobec szczepionek na Covid-19. Zresztą twierdzi, że sam przeszedł koronawirusa w lutym tego roku. – Chcą wszczepić nam chipy, byśmy robili różne rzeczy i nie mogli przekroczyć nieba bram – stwierdził.

W swoim tekście o zamiarach prezydenckich Westa, korespondent „Polityki” w Waszyngtonie, a przed laty korespondent Polskiej Agencji Prasowej, Tomasz Zalewski zauważa, że „na razie jednak w ekscentrycznej zapowiedzi rapera trudno dostrzec coś więcej niż wyraz przygnębiających nastrojów w Ameryce, pogrążonej w pandemii, kryzysie ekonomicznym i rozdartej polityczno-kulturowym konfliktem o rasowym podłożu”. Przypomina, że według sondaży aż 75 proc. Amerykanów uważa, że kraj podąża w złym kierunku. Przytacza też słowa komentatora telewizji CNN Deana Obeidallaha: – Już to widzę: Kanye jest prezydentem, jego żona Kim to First Lady, kumpel Elon Musk zostaje prokuratorem generalnym, Chloe Kardashian sekretarzem stanu, a my wszyscy emigrujemy do Kanady, Meksyku lub jakiegokolwiek innego kraju, który udzieli nam azylu. (…) Nie piję alkoholu, ale teraz jestem tego bliski.

Wciąż nie jest jednak jasne, czy West wystartuje w tych wyborach, które odbędą się już w listopadzie. Nie wiadomo, czy trafi na karty głosowania, bo w kilku stanach USA termin zgłaszania się już minął, m.in. w Nowym Jorku i Teksasie.

Komentatorzy przestrzegają też, że ogłoszenie chęci ubiegania się o prezydenturę może być chwytem reklamowym nowej płyty Kanye Westa. Pod koniec czerwca raper wypuścił pierwszy singiel z nadchodzącego albumu o znamiennym tytule „God's Country”. W piosence „Wash us in the blood” wraz z innym muzykiem Travisem Scottem rapuje m.in. o brutalności policji amerykańskiej. Wcześniej muzyk postanowił sfinansować przyszłą edukację kilkuletniej córki zamordowanego przez policjanta czarnoskórego George'a Floyda oraz przekazał dwa miliony dolarów na wsparcie ofiar policyjnej brutalności.

Sam West odcina się od powiązań prezydenckiej deklaracji z promocją płyty. Zresztą o chęci objęcia funkcji prezydenta USA mówił wcześniej. Wolę startowania w wyborach 2020 roku ogłosił podczas gali MTV Video Music Awards w 2015 roku. Z kolei w styczniu 2019 roku raper zamieścił twitt „2024”.

Jak pisze dziennikarz magazynu „Guardian" David Smith, nowa deklaracja Westa w zasadzie lepiej pasuje do daty 1 kwietnia (prima aprilis), a nie 4 lipca, ale z drugiej strony trudno nie zgodzić się ze słowami samego Westa, który w rozmowie z „Forbesem” zauważa: – Wszystko ,co robię w życiu, to po to, żeby wygrać. I wygrywa na wielu polach.

Od lat jest jedną z najważniejszych postaci światowej muzyki. Otrzymał ponad 750 nominacji do różnych nagród. Do domu zabrał ponad ćwierć tysiąca statuetek. Sprzedał ponad 140 milionów płyt. Współpracował z największymi artystami różnych gatunków, wśród nich są m.in.: Paul McCartney, Beyonce, Jay-Z. To właśnie wytwórnia tego ostatniego Roc-A-Fella w 2000 roku zdecydowała się przyjąć pod swoje skrzydła nieznanego nikomu producenta z Chicago, właśnie Kanye Westa. Magazyn „GQ” mianował go „najbardziej stylowym mężczyzną roku” (dwukrotnie), a „Time” umieszczał w setce najbardziej wpływowych ludzi świata (też dwukrotnie). Ma wytwórnię muzyczną, produkuje filmy, reżyseruje je i w nich gra. Prowadzi liczne interesy modowe, związane z branżą restauracyjną, a także architektoniczną. Sam zaprojektował wnętrze swojej posiadłości.

Jest filantropem, ale też miliarderem. Ten tytuł otrzymał w tym roku od magazynu „Forbes”, choć sam domagał się go dużo wcześniej. West zresztą nigdy nie słynął ze skromności. – Jestem bardziej wpływowy od Boga – mówił o sobie.

Prawdą jest, że niemal wszystko, czego dotknie zamienia się w złoto. Ale czy Kanye West rzeczywiście stanie do wyścigu o Biały Dom? Jak nie w tym roku, temat zapewne powróci za cztery lata. A zaraz potem pojawi się nowa płyta.

/PAP


 

POLECANE
Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna z ostatniej chwili
Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna

Kamil Żbikowski został prezydentem Zabrza. Różnica pomiędzy kandydatami minimalna – wynika z nieoficjalnych informacji podanych przez Dziennik Zachodni i lokalną Gazetę Wyborczą.

Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki z ostatniej chwili
Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki

O godz. 21 zakończono głosowanie w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenta Zabrza – poinformował PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Zabrzu Paweł Strumiński. Wskazał, że odbyło się ono bez zakłóceń.

Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków z ostatniej chwili
Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków

Zdaniem 68,7 proc. badanych minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji w związku z KPO. 23,5 proc. uważa, że szefowa MFiPR nie powinna zrezygnować ze stanowiska – wynika z opublikowanego w niedzielę sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: To koniec dominacji ludzkości gorące
Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: "To koniec dominacji ludzkości"

Na naszym kanale pojawiła się wyjątkowa debata! Nagrana w murach najstarszej polskiej uczelni, Uniwersytet Jagielloński. Dzielę się pod linkiem w komentarzu. Na scenie obok siebie usiadł fizyk i informatyk. Prof. Andrzej Dragan oraz dr Wojciech Zaremba. Jeden, patrzący na świat oczami praw fizyki drugi oczami kodów. Twórca Chata GPT, założyciel spółki Open AI i jeden z najbardziej abstrakcyjnych umysłów w Polsce. Obaj zgodni co do jednego. Era dominacji człowieka na Ziemi dobiegła po tysiącach lat końca. To my jesteśmy tym ostatnim pokoleniem.

Klęska Niemiec. Podano dane z ośrodka przy granicy z Polską z ostatniej chwili
Klęska Niemiec. Podano dane z ośrodka przy granicy z Polską

Ośrodek przeznaczony dla osób przybyłych z Polski okazuje się kompletnie nieskuteczny, gdyż z 72 migrantów odesłano tam tylko pięciu, z czego czterech wróciło ponownie do Niemiec – informuje "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".

Manipulacja ws. limuzyny prezydenckiej. Kłamstwo jest kamieniem węgielnym rządzącej koalicji z ostatniej chwili
Manipulacja ws. limuzyny prezydenckiej. "Kłamstwo jest kamieniem węgielnym rządzącej koalicji"

Koalicja rządząca manipuluje w sprawie limuzyny, którą porusza się prezydent Karol Nawrocki. – Kłamstwo jest kamieniem węgielnym obecnie rządzącej koalicji w Polsce. Kłamali w trakcie kampanii wyborczej przed 2023 rokiem, kłamali w trakcie swoich rządów, kłamali w trakcie kampanii prezydenckiej, szkalując Karola Nawrockiego – twierdzi poseł PiS Paweł Lisiecki.

Niemiecka telewizja oburzona wydawaniem przez rząd Tuska pieniędzy z KPO na sauny i jachty z ostatniej chwili
Niemiecka telewizja oburzona wydawaniem przez rząd Tuska pieniędzy z KPO na sauny i jachty

– Około 280 mln euro przeznaczono na zakup saun, solariów, jachtów i innych dóbr luksusowych – mówi w reportażu niemieckiej telewizji ARTE dziennikarka Anja Mainwald i zwraca uwagę na skandal wokół KPO w Polsce.

Nie żyje Stanisław Soyka. Jest komunikat prokuratury z ostatniej chwili
Nie żyje Stanisław Soyka. Jest komunikat prokuratury

W poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok Stanisława Soyki. To rutynowa procedura – podała Prokuratura Rejonowa w Sopocie.

Holandia tonie w znakach drogowych. Eksperci alarmują o zagrożeniu Wiadomości
Holandia tonie w znakach drogowych. Eksperci alarmują o zagrożeniu

Na holenderskich drogach ustawiono już ponad trzy miliony znaków. Jak wyliczają eksperci, aż około 600 tys. z nich jest zbędnych. Zamiast pomagać kierowcom, tablice często utrudniają koncentrację i zwiększają ryzyko kolizji.

Stanowski zmiażdżył Jońskiego. Europoseł KO sam się podłożył z ostatniej chwili
Stanowski zmiażdżył Jońskiego. Europoseł KO sam się podłożył

Jak się popatrzy na te rozmowy przywódców europejskich, to bez Donalda Tuska one w ogóle by nie istniały. Tak na dobra sprawę Donald Tusk jest autorytetem dla Europy - powiedział Dariusz Joński w programie TVP Info Woronicza 17. - To nie jest program satyryczny - usłyszał od prezydenckiego doradcy, Błażeja Poboży. To niejedyna wypowiedź europosła KO, po której usłyszał dziś ciętą ripostę. Kolejną usłyszał od Krzysztofa Stanowskiego ws. ustawy wiatrakowej i cen energii.

REKLAMA

"Jestem bardziej wpływowy od Boga". Amerykański raper chce rządzić Stanami Zjednoczonymi

"Jestem bardziej wpływowy od Boga" – mówił o sobie Kanye West. Raper, celebryta i miliarder chce zająć miejsce Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA. Ma już pierwszych wpływowych kibiców.
 "Jestem bardziej wpływowy od Boga". Amerykański raper chce rządzić Stanami Zjednoczonymi
/ CC BY-SA 2.0

– Zdejmuję czerwoną czapkę z głowy. Zobaczymy, czy zostanę mianowany prezydentem w tym roku, czy za cztery lata. To zależy od Boga, on wybiera prezydenta. Ja będę szedł do wyborów pod sztandarem Partii Urodzinowej (The Birthday Party) – powiedział „Forbesowi” Kanye West kilka dni po tym, jak na swoim koncie na Twitterze 4 lipca napisał "będę ubiegał się o prezydenturę w USA".

 

Data nie była przypadkowa. Swoją deklarację muzyk i biznesmen ogłosił w Dzień Niepodległości USA. Czerwona czapka ze słów Westa to nawiązanie do popularnego gadżetu używanego przez sympatyków Trumpa, czyli czapki z jego sloganem "Make America Great Again" (dosł. "Uczyńmy Amerykę Znów Wielką"). Tym samym Kanye chce odciąć się od Trumpa, którego wspierał przez ostatnie lata i pójść własnym torem.

To nie pierwszy raz, kiedy raper i miliarder Kanye West zdradza swoje polityczne aspiracje. Nie jest też pierwszym celebrytą, który chce zostać prezydentem USA po Donaldzie Trumpie. Musi ustawić się w kolejce. Od kilku dni na swoim koncie na Instagramie (ponad 12 milionów obserwujących) Paris Hilton wrzuca zdjęcia na tle Białego Domu, w Gabinecie Owalnym z napisem "Paris For President" i hasztagiem #MakeAmericaHotAgain – znowu mamy więc to samo nawiązanie do sloganu Trumpa "Make America Great Again". Swoją kandydaturę zgłosił również Brock Pierce, dziś biznesmen rynku kryptowalut, a przed laty gwiazda filmów Disneya "Potężne Kaczory" i "Syn prezydenta". W tym drugim wcielił się w syna prezydenta USA.

Historia celebrytów politycznych w USA jest dłuższa. 40. prezydent Stanów Zjednoczonych i 33. gubernator Kalifornii to aktor Ronald Reagan. Dwukrotny gubernator Kalifornii to kulturysta i aktor Arnold Schwarzenegger, kongresmen Sonny Bono, czyli połowa duetu Sonny & Cher – to tylko kilka przykładów. Zanim Donald Trump został 45. prezydentem USA, był nie tylko gwiazdą biznesu, ale też kina i telewizji. Z różnym skutkiem. W 1991 roku dostał Złotą Malinę w kategorii najgorszy aktor drugoplanowy za film „Duchy tego nie robią” Johna Dereka.

Celebrycka sława od lat jest niezwykle istotna w polityce USA. Jak pisze doświadczony amerykański dziennikarz Kenneth T. Walsh w książce "Celebrity in Chief: A History of the Presidents and the Culture of Stardom": "dla współczesnego prezydenta bardzo ważne jest jednocześnie bycie naczelnym celebrytą, postacią sławną i potężną. Ten, który zbliża się do tych kryteriów, ma największe szanse na sukces". Dodaje, że taka postać powinna reprezentować to, co w Ameryce najlepsze, podstawowe wartości obywateli, musi być liderem i do tego umiejętnie wykorzystywać media. Jakby mówił o Kanye Weście.

Ogłaszając światu wieść o tym, że chce zostać prezydentem, Kanye West wywołał poruszenie wśród innych celebrytów i gwiazd biznesu. Swoje poparcie wyrazili aktorka Rose McGowan (m.in. „Grindhouse”) oraz biznesmen Elon Musk. Oczywiście przyłączyła się też żona Westa, Kim Kardashian. Jednocześnie pojawiło się wiele twittów drwiących z decyzji Westa. Twórcy jednej z najbardziej oczekiwanych gier ostatnich lat, „Cyberpunk 2077” (premiera w listopadzie), czyli odpowiedzialne za serię gier o Wiedźminie polskie studio CD Projekt Red, napisali w nawiązaniu do apokaliptycznej wizji świata z „Cyberpunka 2077”: „no to się zaczęło”.




Ogłaszając, że będzie szedł pod sztandarami Partii Urodzinowej West wytłumaczył jej nazwę - tak się będzie nazywała, bo jak wygra, to będzie tak, jakby wszyscy mieli urodziny. Zapewne nieświadomie nawiązał do tytułu jednej z najsłynniejszych sztuk noblisty Harolda Pintera, która w oryginale nazywa się właśnie „The Birthday Party”. W Polsce znana jest jako „Urodziny Stanleya” i zaliczana jest do tak zwanej komedii zagrożenia (comedy of menace). „Pinter stworzył własny, oryginalny świat, w którym nie ma nic pewnego” – pisał o sztuce krytyk literacki i teatralny Tadeusz Nyczek. Podobne wnioski można wysnuć, patrząc na dotychczasowe dokonania Westa oraz jego pomysły na prezydenturę. Czy raper jest wcieloną komedią zagrożenia?

W wywiadzie z „Forbesem” West powiedział m.in.: – Chcę skupić się przede wszystkim na Ameryce, wzmocnić naszą siłę militarną. Nad polityką zagraniczną jeszcze nie zdążyłem się zastanowić, na nią przyjdzie czas. Ma też pomysł, by rozdać obywatelom po 40 akrów ziemi (1 akr to 0,4 ha) i do tego po mule. Jak w swoim komentarzu przypomina BBC to nawiązanie do XIX-wiecznego planu rządowego po Wojnie Secesyjnej, by uwolnionym niewolnikom dać po 40 akrów ziemi. Do tego West jest przeciwko karze śmierci i popiera ruch pro-life. Jest też podejrzliwy wobec szczepionek na Covid-19. Zresztą twierdzi, że sam przeszedł koronawirusa w lutym tego roku. – Chcą wszczepić nam chipy, byśmy robili różne rzeczy i nie mogli przekroczyć nieba bram – stwierdził.

W swoim tekście o zamiarach prezydenckich Westa, korespondent „Polityki” w Waszyngtonie, a przed laty korespondent Polskiej Agencji Prasowej, Tomasz Zalewski zauważa, że „na razie jednak w ekscentrycznej zapowiedzi rapera trudno dostrzec coś więcej niż wyraz przygnębiających nastrojów w Ameryce, pogrążonej w pandemii, kryzysie ekonomicznym i rozdartej polityczno-kulturowym konfliktem o rasowym podłożu”. Przypomina, że według sondaży aż 75 proc. Amerykanów uważa, że kraj podąża w złym kierunku. Przytacza też słowa komentatora telewizji CNN Deana Obeidallaha: – Już to widzę: Kanye jest prezydentem, jego żona Kim to First Lady, kumpel Elon Musk zostaje prokuratorem generalnym, Chloe Kardashian sekretarzem stanu, a my wszyscy emigrujemy do Kanady, Meksyku lub jakiegokolwiek innego kraju, który udzieli nam azylu. (…) Nie piję alkoholu, ale teraz jestem tego bliski.

Wciąż nie jest jednak jasne, czy West wystartuje w tych wyborach, które odbędą się już w listopadzie. Nie wiadomo, czy trafi na karty głosowania, bo w kilku stanach USA termin zgłaszania się już minął, m.in. w Nowym Jorku i Teksasie.

Komentatorzy przestrzegają też, że ogłoszenie chęci ubiegania się o prezydenturę może być chwytem reklamowym nowej płyty Kanye Westa. Pod koniec czerwca raper wypuścił pierwszy singiel z nadchodzącego albumu o znamiennym tytule „God's Country”. W piosence „Wash us in the blood” wraz z innym muzykiem Travisem Scottem rapuje m.in. o brutalności policji amerykańskiej. Wcześniej muzyk postanowił sfinansować przyszłą edukację kilkuletniej córki zamordowanego przez policjanta czarnoskórego George'a Floyda oraz przekazał dwa miliony dolarów na wsparcie ofiar policyjnej brutalności.

Sam West odcina się od powiązań prezydenckiej deklaracji z promocją płyty. Zresztą o chęci objęcia funkcji prezydenta USA mówił wcześniej. Wolę startowania w wyborach 2020 roku ogłosił podczas gali MTV Video Music Awards w 2015 roku. Z kolei w styczniu 2019 roku raper zamieścił twitt „2024”.

Jak pisze dziennikarz magazynu „Guardian" David Smith, nowa deklaracja Westa w zasadzie lepiej pasuje do daty 1 kwietnia (prima aprilis), a nie 4 lipca, ale z drugiej strony trudno nie zgodzić się ze słowami samego Westa, który w rozmowie z „Forbesem” zauważa: – Wszystko ,co robię w życiu, to po to, żeby wygrać. I wygrywa na wielu polach.

Od lat jest jedną z najważniejszych postaci światowej muzyki. Otrzymał ponad 750 nominacji do różnych nagród. Do domu zabrał ponad ćwierć tysiąca statuetek. Sprzedał ponad 140 milionów płyt. Współpracował z największymi artystami różnych gatunków, wśród nich są m.in.: Paul McCartney, Beyonce, Jay-Z. To właśnie wytwórnia tego ostatniego Roc-A-Fella w 2000 roku zdecydowała się przyjąć pod swoje skrzydła nieznanego nikomu producenta z Chicago, właśnie Kanye Westa. Magazyn „GQ” mianował go „najbardziej stylowym mężczyzną roku” (dwukrotnie), a „Time” umieszczał w setce najbardziej wpływowych ludzi świata (też dwukrotnie). Ma wytwórnię muzyczną, produkuje filmy, reżyseruje je i w nich gra. Prowadzi liczne interesy modowe, związane z branżą restauracyjną, a także architektoniczną. Sam zaprojektował wnętrze swojej posiadłości.

Jest filantropem, ale też miliarderem. Ten tytuł otrzymał w tym roku od magazynu „Forbes”, choć sam domagał się go dużo wcześniej. West zresztą nigdy nie słynął ze skromności. – Jestem bardziej wpływowy od Boga – mówił o sobie.

Prawdą jest, że niemal wszystko, czego dotknie zamienia się w złoto. Ale czy Kanye West rzeczywiście stanie do wyścigu o Biały Dom? Jak nie w tym roku, temat zapewne powróci za cztery lata. A zaraz potem pojawi się nowa płyta.

/PAP



 

Polecane
Emerytury
Stażowe