[Tylko u nas] Niemiecki publicysta: Fakt zaatakował PAD typową dla tabloidów metodą wyjątkowo cynicznie

- Ostatnia kampania wyborcza w Polsce nie wzmocniła prestiżu niemieckich koncernów medialnych - uważa Roland Tichy, dziennikarz ekonomiczny oraz prezes Fundacji im. Ludwiga Erharda, redaktor naczelny konserwatywnego miesięcznika 'Tichys Einblick', w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
 [Tylko u nas] Niemiecki publicysta: Fakt zaatakował PAD typową dla tabloidów metodą wyjątkowo cynicznie
/ zbiory Rolanda Tichy'ego
- Radykalizm polskich mediów opozycyjnych z zagranicznym kapitałem nie udaremnił reelekcji Andrzeja Dudy. Podczas kampanii wyborczej prezydent RP kilkakrotnie wskazywał na przemożny wpływ mediów niemieckich w Polsce. Podziela pan jego zdanie?
- Jeśli wierzyć niektórym polskim komentatorom, redaktorzy 'Faktu' zaatakowali Andrzeja Dudę typową dla tabloidów metodą luźnych skojarzeń, a jednak tym razem posłużyli się nią w sposób wyjątkowo cyniczny. Naginane fakty miały wywołać oburzenie, tyle że na szczęście istnieje gdzieś jakaś granica, której przekroczenie są zdolni zauważyć nawet najwierniejsi czytelnicy. Jeśli chodzi natomiast o pisanie o Polsce w Niemczech, to mamy istotnie do czynienia z bardzo jednostronnym przekazem. Być może polski prezydent niepotrzebnie unieśmiertelnił podczas kampanii nazwisko dziennikarza jednej z wiodących niemieckich gazet, ponieważ one tylko czekają na informację z Polski, którą mogliby przekształcić i wrzucić w medialny szum. Z jednej strony korespondent oczywiście powinien mieć prawo do wyrażania krytycznych opinii o elitach państwa, w którym pracuje. Patrzenie na ręce rządzącym jest zadaniem dziennikarza. Ten zaś nie powinien dać się zastraszyć. Lecz z drugiej strony - czy to naprawdę było zastraszanie? Może warto się wreszcie zastanowić nad tym, dlaczego polscy politycy od lat podkreślają, że niemieckie koncerny medialne wywierają za duży wpływ na społeczeństwa w innych krajach. Polska nie jest jedynym państwem, w którym pisząc wbrew woli mediów z niemieckim kapitałem można się narazić na środowiskowy ostracyzm. 
 
- Czy pana zdaniem obcy kapitał naprawdę ingeruje w kampanie wyborcze w Polsce?
- W każdym razie można postawić sobie pytanie, czy wszystkie zagraniczne media zachowują się wobec Polski równie sprawiedliwie. Na celowniku największych niemieckich gazet znalazł się bowiem nie tylko polski rząd i prezydent, lecz także premier Węgier Viktor Orbán, który jest już od długiego czasu pod nieprzerwanym ostrzałem rzekomo 'rodzimych' redakcji. Węgry i Polska od lat są krytykowane za to, że tamtejsze władze zawłaszczają stacje telewizyjne i radiowe, podczas gdy w obu państwach funkcjonują potężne prywatne media z zagranicznym kapitałem, w których opozycja nieustannie atakuje rządzących. Tymczasem w Niemczech główne stacje telewizyjne ARD i ZDF są również wyraźnie 'tendencyjne', przy czym najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że to właśnie one najgłośniej krzyczą, jakoby w Warszawie i Budapeszcie była zagrożona wolność słowa. 
 
- Dlaczego rządy w Polsce i na Węgrzech znalazły się na celowniku zachodnich mediów?
Ponieważ w tych państwach rządzą politycy, którzy nie zamierzają oddać swojej suwerenności w brukselskiej 'garderobie'. I to dlatego zachodnie media muszą w imię 'europejskiej stabilności' przestrzegać przed 'populistami' oraz obsunięciem się ich krajów w 'dyktaturę', wpuszczając na swoje łamy autorów pozbawionych jakichkolwiek zahamowań. Tyle że właśnie sposób, w jaki to czynią, przypomina raczej procesy pokazowe w ustrojach, które są tak uparcie przypisywane państwom jak Polska i Węgry. To samo dotyczy zresztą scen, które rozgrywają się w Parlamencie Europejskim podczas debat o polskiej czy węgierskiej praworządności. W dzisiejszych czasach i w owej atmosferze niechęci, którą wiodące media zachodnie bez przerwy otaczają PiS i Fidesz, reelekcja Andrzeja Dudy budzi jeszcze większy szacunek. Ostatnia kampania wyborcza w Polsce nie wzmocniła prestiżu niemieckich koncernów medialnych, choć myślę, że prezydenta RP na pewno.
 
- W Niemczech Trzaskowski wygrał z urzędującym prezydentem Polski 77 do 23 proc. Czy ten wyraźny wynik jest m.in. też rezultatem rozpowszechniania przez wiodące media wspomnianego jednostronnego przekazu o Polsce?
- W każdym razie trudno nie zauważyć, że przed drugą turą sympatie niemieckich mediów były wyraźnie po stronie lewicowego kandydata Platformy Obywatelskiej. Zresztą ankieta przeprowadzona przez instytut badania opinii publicznej INSA nie pozostawia tu złudzeń. Kilka dni przed lipcowymi wyborami zapytano kilkuset 'zwykłych' niemieckich obywateli, który z obu kandydatów na prezydenta Polski zasługiwałby ich zdaniem na zwycięstwo. Przy czym trzeba od tego zacząć, że większość Niemców w ogóle nie interesuje się polską polityką, choć spośród tych, którzy ją 'jednym okiem' śledzą, 28 proc. opowiada się po stronie Trzaskowskiego, a jedynie 7 proc. po stronie Andrzeja Dudy. Tymczasem skąd Niemcy mają wiedzieć coś o polskich kandydatach oraz wpierających ich ugrupowaniach, jeśli nie ze swoich mediów? Myślę, że pod ich wpływem pozostaje też spora część Polaków mieszkających w Niemczech. Ale tak jak już mówiłem - problem z niemieckimi mediami nie dotyczy wyłącznie Polski. Opublikowano już mnóstwo podobnych sondaży odnoszących się choćby do popularności Borisa Johnsona, Orbána czy Salviniego, przy czym wszystkie są do siebie łudząco podobne. Każdy, kto sprzeciwia się polityce migracyjnej oraz głębszej integracji europejskiej firmowanej przez panią Merkel, jest 'awanturnikiem', z góry podlegającym medialnemu ostracyzmowi. I to zjawisko raczej przybierze na sile. Tarcza antykryzysowa rządu federalnego przewiduje również pakiety koniunkturalne dla wiodących niemieckich gazet, portali oraz stacji telewizyjnych i radiowych, pozbawionych w czasie pandemii możnych reklamodawców. Tylko ktoś naiwny może uwierzyć, że będą one teraz w przyszłości mniej zależne od 'odgórnych zleceniodawców'.
 
- Wspominał pan o premierach Wielkiej Brytanii i Węgier. Prezydent Stanów Zjednoczonych chyba też daje się wtłoczyć w sztywne niemieckie ramy 'awanturnika'?
- To prawda, szczególnie że rozpętana ostatnio kampania 'antyrasistowska' jest kolejną doskonałą okazją, aby wzbudzić pożądane reakcje emocjonalne, pozwalające rozgrzeszyć media głównego nurtu z każdej obelgi rzucanej pod adresem Donalda Trumpa. Instytut INSA przeprowadził skądinąd analogiczną sondę dotyczącą jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Według ustaleń ankieterów prawie 50 proc. Niemców uważa, że obecna głowa państwa przegra wybory, zaledwie 25 proc. jest innego zdania. Również te badania są odzwierciedleniem przekazu medialnego, którym nasiąka większość niemieckich czytelników, widzów oraz słuchaczy. Większość wysokonakładowych środków przekazu od czterech lat nie potrafi pisać o Trumpie inaczej niż z pogardą. Istnieje już cała galeria okładek tygodnika 'Der Spiegel', na którym widzimy prezydenta Stanów Zjednoczonych 'podpalającego' swój kraj. Gorzej, że przekaz kreowany w Niemczech rozmija się z faktycznymi nastrojami w samych USA, gdzie w sondażach kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden prowadzi z minimalną przewagą. A w każdym razie jest to dystans do nadrobienia. Choć jak pokazuje na szczęście przykład Polski, społeczeństwa za granicą nie zawsze chcą wybierać tak, jak życzą sobie tego niemieckie media. Aroganckie reakcje na reelekcję Andrzeja Dudy dowodzą słuszności obrazu, który wyłania się ze wspomnianych ankiet. W głównym wydaniu 'Tagesschau' w telewizyjnej jedynce ARD podano informacje o ostatecznych wynikach drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce gdzieś przed prognozą pogody, a w każdym razie nie na początku. Przypuszczam, że gdyby wygrał Rafał Trzaskowski, materiał zostałby puszczony wcześniej. No ale 'niestety' Polacy wybrali swoją głowę państwa niezgodnie ze scenariuszem niemieckich redaktorów.
 
Rozmawiał: Wojciech Osiński
 
Roland Tichy: Niemiecki dziennikarz i ekonomista, prezes Fundacji im. Ludwiga Erharda. Wieloletni redaktor naczelny tygodnika 'Wirtschaftswoche'. Architekt reformy radia niemieckiego po zjednoczeniu Niemiec. Były współpracownik kanclerza Helmuta Kohla. Obecnie wydawca konserwatywnego miesięcznika 'Tichys Einblick'.
 

 

POLECANE
Izrael zgadza się na propozycję rozejmu z Iranem z ostatniej chwili
Izrael zgadza się na propozycję rozejmu z Iranem

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył we wtorek, że jego kraj zgodził się na przedstawioną przez prezydenta USA Donalda Trumpa propozycję rozejmu z Iranem. Dodał, że Izrael osiągnął swój cel, jakim było usunięcie irańskiego zagrożenia nuklearnego i rakietowego.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego.

Groźby śmierci wobec Nawrockiego. „Gdzie jest Bodnar?!” – pyta PiS z ostatniej chwili
Groźby śmierci wobec Nawrockiego. „Gdzie jest Bodnar?!” – pyta PiS

W mediach społecznościowych pojawiły się poważne groźby przemocy wobec prezydenta-elekta Karola Nawrockiego. Autorem najbardziej agresywnych wpisów jest internauta określany jako „zradykalizowany wyborca KO”.

Straż pożarna wydała pilny komunikat Wiadomości
Straż pożarna wydała pilny komunikat

Straż pożarna poinformowała, że ostatniej nocy w związku z przechodzącym nad Polską frontem burzowym otrzymała ponad 500 próśb o interwencję. Na niektórych obszarach Polski wciąż obowiązują ostrzeżenia IMGW przed silnym wiatrem.

Koniec wojny? Iran nie potwierdza słów Trumpa z ostatniej chwili
Koniec wojny? Iran nie potwierdza słów Trumpa

Prezydent USA Donald Trump poinformował we wtorkowym wpisie, że Izrael i Iran osiągnęły „pełne i całkowite” zawieszenie broni. W reakcji na te słowa prezydenta USA szef irańskiej dyplomacji Abbas Aragczi oświadczył, że Teheran nie zawarł na razie żadnej umowy.

Władze TVP nie wybaczyły Przemysławowi Babiarzowi. Jest decyzja z ostatniej chwili
"Władze TVP nie wybaczyły Przemysławowi Babiarzowi". Jest decyzja

Przemysław Babiarz nie będzie komentował lekkoatletycznych Drużynowych Mistrzostw Europy, które odbędą się w najbliższy weekend (28–29 czerwca 2025 r.) w Madrycie. "Władze TVP nie wybaczyły Babiarzowi" – pisze Onet.

Szpetni ludzie głosowali na niego. Olbrychski obraża wyborców z ostatniej chwili
"Szpetni ludzie głosowali na niego". Olbrychski obraża wyborców

Zdaniem aktora Daniela Olbrychskiego na Andrzeja Dudę głosowali ludzie "bardzo brzydcy" i "szpetni". Dodał również, że Kościół "broni wartości ciemnogrodu".

Lot Polaka w kosmos. Jest nowa data z ostatniej chwili
Lot Polaka w kosmos. Jest nowa data

Start misji Axiom 4 z polskim astronautą Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) planowany jest na środę o 8.31 czasu polskiego.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Niż znad Bałtyku przyniesie chłód i deszcz. Sprawdź, gdzie będzie wiało do 85 km/h i jakiej temperatury spodziewać się we wtorek i środę.

Donald Trump poinformował, że Izrael i Iran zgodziły się na zakończenie wojny z ostatniej chwili
Donald Trump poinformował, że Izrael i Iran zgodziły się na zakończenie wojny

Bardzo ważne informacje przekazał prezydent USA Donald Trump na platformie Truth Social.

REKLAMA

[Tylko u nas] Niemiecki publicysta: Fakt zaatakował PAD typową dla tabloidów metodą wyjątkowo cynicznie

- Ostatnia kampania wyborcza w Polsce nie wzmocniła prestiżu niemieckich koncernów medialnych - uważa Roland Tichy, dziennikarz ekonomiczny oraz prezes Fundacji im. Ludwiga Erharda, redaktor naczelny konserwatywnego miesięcznika 'Tichys Einblick', w rozmowie z Wojciechem Osińskim.
 [Tylko u nas] Niemiecki publicysta: Fakt zaatakował PAD typową dla tabloidów metodą wyjątkowo cynicznie
/ zbiory Rolanda Tichy'ego
- Radykalizm polskich mediów opozycyjnych z zagranicznym kapitałem nie udaremnił reelekcji Andrzeja Dudy. Podczas kampanii wyborczej prezydent RP kilkakrotnie wskazywał na przemożny wpływ mediów niemieckich w Polsce. Podziela pan jego zdanie?
- Jeśli wierzyć niektórym polskim komentatorom, redaktorzy 'Faktu' zaatakowali Andrzeja Dudę typową dla tabloidów metodą luźnych skojarzeń, a jednak tym razem posłużyli się nią w sposób wyjątkowo cyniczny. Naginane fakty miały wywołać oburzenie, tyle że na szczęście istnieje gdzieś jakaś granica, której przekroczenie są zdolni zauważyć nawet najwierniejsi czytelnicy. Jeśli chodzi natomiast o pisanie o Polsce w Niemczech, to mamy istotnie do czynienia z bardzo jednostronnym przekazem. Być może polski prezydent niepotrzebnie unieśmiertelnił podczas kampanii nazwisko dziennikarza jednej z wiodących niemieckich gazet, ponieważ one tylko czekają na informację z Polski, którą mogliby przekształcić i wrzucić w medialny szum. Z jednej strony korespondent oczywiście powinien mieć prawo do wyrażania krytycznych opinii o elitach państwa, w którym pracuje. Patrzenie na ręce rządzącym jest zadaniem dziennikarza. Ten zaś nie powinien dać się zastraszyć. Lecz z drugiej strony - czy to naprawdę było zastraszanie? Może warto się wreszcie zastanowić nad tym, dlaczego polscy politycy od lat podkreślają, że niemieckie koncerny medialne wywierają za duży wpływ na społeczeństwa w innych krajach. Polska nie jest jedynym państwem, w którym pisząc wbrew woli mediów z niemieckim kapitałem można się narazić na środowiskowy ostracyzm. 
 
- Czy pana zdaniem obcy kapitał naprawdę ingeruje w kampanie wyborcze w Polsce?
- W każdym razie można postawić sobie pytanie, czy wszystkie zagraniczne media zachowują się wobec Polski równie sprawiedliwie. Na celowniku największych niemieckich gazet znalazł się bowiem nie tylko polski rząd i prezydent, lecz także premier Węgier Viktor Orbán, który jest już od długiego czasu pod nieprzerwanym ostrzałem rzekomo 'rodzimych' redakcji. Węgry i Polska od lat są krytykowane za to, że tamtejsze władze zawłaszczają stacje telewizyjne i radiowe, podczas gdy w obu państwach funkcjonują potężne prywatne media z zagranicznym kapitałem, w których opozycja nieustannie atakuje rządzących. Tymczasem w Niemczech główne stacje telewizyjne ARD i ZDF są również wyraźnie 'tendencyjne', przy czym najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że to właśnie one najgłośniej krzyczą, jakoby w Warszawie i Budapeszcie była zagrożona wolność słowa. 
 
- Dlaczego rządy w Polsce i na Węgrzech znalazły się na celowniku zachodnich mediów?
Ponieważ w tych państwach rządzą politycy, którzy nie zamierzają oddać swojej suwerenności w brukselskiej 'garderobie'. I to dlatego zachodnie media muszą w imię 'europejskiej stabilności' przestrzegać przed 'populistami' oraz obsunięciem się ich krajów w 'dyktaturę', wpuszczając na swoje łamy autorów pozbawionych jakichkolwiek zahamowań. Tyle że właśnie sposób, w jaki to czynią, przypomina raczej procesy pokazowe w ustrojach, które są tak uparcie przypisywane państwom jak Polska i Węgry. To samo dotyczy zresztą scen, które rozgrywają się w Parlamencie Europejskim podczas debat o polskiej czy węgierskiej praworządności. W dzisiejszych czasach i w owej atmosferze niechęci, którą wiodące media zachodnie bez przerwy otaczają PiS i Fidesz, reelekcja Andrzeja Dudy budzi jeszcze większy szacunek. Ostatnia kampania wyborcza w Polsce nie wzmocniła prestiżu niemieckich koncernów medialnych, choć myślę, że prezydenta RP na pewno.
 
- W Niemczech Trzaskowski wygrał z urzędującym prezydentem Polski 77 do 23 proc. Czy ten wyraźny wynik jest m.in. też rezultatem rozpowszechniania przez wiodące media wspomnianego jednostronnego przekazu o Polsce?
- W każdym razie trudno nie zauważyć, że przed drugą turą sympatie niemieckich mediów były wyraźnie po stronie lewicowego kandydata Platformy Obywatelskiej. Zresztą ankieta przeprowadzona przez instytut badania opinii publicznej INSA nie pozostawia tu złudzeń. Kilka dni przed lipcowymi wyborami zapytano kilkuset 'zwykłych' niemieckich obywateli, który z obu kandydatów na prezydenta Polski zasługiwałby ich zdaniem na zwycięstwo. Przy czym trzeba od tego zacząć, że większość Niemców w ogóle nie interesuje się polską polityką, choć spośród tych, którzy ją 'jednym okiem' śledzą, 28 proc. opowiada się po stronie Trzaskowskiego, a jedynie 7 proc. po stronie Andrzeja Dudy. Tymczasem skąd Niemcy mają wiedzieć coś o polskich kandydatach oraz wpierających ich ugrupowaniach, jeśli nie ze swoich mediów? Myślę, że pod ich wpływem pozostaje też spora część Polaków mieszkających w Niemczech. Ale tak jak już mówiłem - problem z niemieckimi mediami nie dotyczy wyłącznie Polski. Opublikowano już mnóstwo podobnych sondaży odnoszących się choćby do popularności Borisa Johnsona, Orbána czy Salviniego, przy czym wszystkie są do siebie łudząco podobne. Każdy, kto sprzeciwia się polityce migracyjnej oraz głębszej integracji europejskiej firmowanej przez panią Merkel, jest 'awanturnikiem', z góry podlegającym medialnemu ostracyzmowi. I to zjawisko raczej przybierze na sile. Tarcza antykryzysowa rządu federalnego przewiduje również pakiety koniunkturalne dla wiodących niemieckich gazet, portali oraz stacji telewizyjnych i radiowych, pozbawionych w czasie pandemii możnych reklamodawców. Tylko ktoś naiwny może uwierzyć, że będą one teraz w przyszłości mniej zależne od 'odgórnych zleceniodawców'.
 
- Wspominał pan o premierach Wielkiej Brytanii i Węgier. Prezydent Stanów Zjednoczonych chyba też daje się wtłoczyć w sztywne niemieckie ramy 'awanturnika'?
- To prawda, szczególnie że rozpętana ostatnio kampania 'antyrasistowska' jest kolejną doskonałą okazją, aby wzbudzić pożądane reakcje emocjonalne, pozwalające rozgrzeszyć media głównego nurtu z każdej obelgi rzucanej pod adresem Donalda Trumpa. Instytut INSA przeprowadził skądinąd analogiczną sondę dotyczącą jesiennych wyborów prezydenckich w USA. Według ustaleń ankieterów prawie 50 proc. Niemców uważa, że obecna głowa państwa przegra wybory, zaledwie 25 proc. jest innego zdania. Również te badania są odzwierciedleniem przekazu medialnego, którym nasiąka większość niemieckich czytelników, widzów oraz słuchaczy. Większość wysokonakładowych środków przekazu od czterech lat nie potrafi pisać o Trumpie inaczej niż z pogardą. Istnieje już cała galeria okładek tygodnika 'Der Spiegel', na którym widzimy prezydenta Stanów Zjednoczonych 'podpalającego' swój kraj. Gorzej, że przekaz kreowany w Niemczech rozmija się z faktycznymi nastrojami w samych USA, gdzie w sondażach kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden prowadzi z minimalną przewagą. A w każdym razie jest to dystans do nadrobienia. Choć jak pokazuje na szczęście przykład Polski, społeczeństwa za granicą nie zawsze chcą wybierać tak, jak życzą sobie tego niemieckie media. Aroganckie reakcje na reelekcję Andrzeja Dudy dowodzą słuszności obrazu, który wyłania się ze wspomnianych ankiet. W głównym wydaniu 'Tagesschau' w telewizyjnej jedynce ARD podano informacje o ostatecznych wynikach drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce gdzieś przed prognozą pogody, a w każdym razie nie na początku. Przypuszczam, że gdyby wygrał Rafał Trzaskowski, materiał zostałby puszczony wcześniej. No ale 'niestety' Polacy wybrali swoją głowę państwa niezgodnie ze scenariuszem niemieckich redaktorów.
 
Rozmawiał: Wojciech Osiński
 
Roland Tichy: Niemiecki dziennikarz i ekonomista, prezes Fundacji im. Ludwiga Erharda. Wieloletni redaktor naczelny tygodnika 'Wirtschaftswoche'. Architekt reformy radia niemieckiego po zjednoczeniu Niemiec. Były współpracownik kanclerza Helmuta Kohla. Obecnie wydawca konserwatywnego miesięcznika 'Tichys Einblick'.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe